Witaj, Soniu! Potwierdza się stara prawda, że najtrudniej wychowywać własne dziecko. Nie sądzę, by była potrzeba konsultacji psychologicznej. Chłopak jest w normie i dwójka myślących pedagogów powinna tu całkowicie wystarczyć. Pozwól, że się wypowiem: widzę w Twojej relacji sprzeczność. Dyscyplina i nieposłuszeństwo? W takim razie owa dyscyplina jest całkowicie nieskuteczna. Popełniliście jakiś podstawowy błąd w sztuce. Co to znaczy, że z dzieckiem nie da się rozmawiać o sprawach przykrych? Może sposób rozmowy jest dla niego nie do przyjęcia? Wasz syn nie znosi krytyki. Ale kto ją lubi? Niezadowolenie z zachowania dziecka można okazywać w różny sposób - od awantury, poprzez reprymendę, krótki komentarz typu: „brzydko!”, „skandal!” do łagodnego powiedzenia „może nie tak, przemyśl to sobie” albo „a dlaczego nie tak i tak?”. Może nie dostosowaliście sposobu reakcji do psychiki dziecka. Przypuszczam, że kłamstwa wzięły się z lęku przed Waszą reakcją. Syn na zewnątrz jest postrzegany bardzo dobrze, co nie oznacza, że nie przeżywa żadnych napięć – wręcz przeciwnie, stara się podtrzymywać swój dobry wizerunek, co zawsze kosztuje trochę nerwów. Napięcia rozładowuje w domu. Z krytyką spotyka się tylko w domu i to są te przykre momenty, które przepełniają czarę napięć. Wtedy pojawia się płacz. Tak przypuszczalnie, w skrócie, wygląda mechanizm psychologiczny. Co z tym wszystkim zrobić? Próbować zreformować wzajemne stosunki. Zrezygnowałabym z kar bezpośrednich, które zresztą są nieskuteczne. Przypuszczalnie dla Waszego dziecka dezaprobata jest wystarczającą karą. Zastanowić się, czy nie roztaczacie nad synem przesadnej kontroli. Jedenastolatek powinien już sam odpowiadać za swoją naukę, obowiązki rodzinne i domowe oraz wybór zajęć w czasie wolnym. Rodzice tylko w razie potrzeby służą pomocą. Proponuję wyjaśnić synowi, że nie jest już małym dzieckiem, ma prawo do własnych decyzji i zamiast robić coś na własną rękę, a potem kłamać, o wiele sensowniej jest pewne rzeczy uzgadniać wcześniej z rodzicami. Uświadomić mu, że drobne kłamstwa i arogancja nie czynią go dorosłym. Postarać się stworzyć u syna poczucie mniejszej kontroli. Nie komentować każdego drobiazgu. Ustalić ogólnie, że dobrze byłoby, gdyby był mniej roztrzepany i staranniejszy. Sądzę, że rozsądne dziecko, gdy zna swoje wady, stara się jakoś nad nimi pracować. Tempo doskonalenia bywa różne, ale to nie powód, by codziennie zatruwać sobie tym życie. O wiele skuteczniejsze jest zauważanie i chwalenie drobnych postępów. Wasz jedynak zaczyna dorastać, eksperymentować życia na własną rękę, dawać światu znać, że jest autonomiczną jednostką, a nie tylko synkiem własnych rodziców. Musicie się z tym pogodzić. Prowadźcie dorosłe rozmowy, nie gańcie za każdą własną inicjatywę, popierajcie jego pomysły. W przeciwnym razie chłopiec będzie się coraz bardziej buntował, oddalał od Was i wymykał spod rodzicielskich wpływów. Tylko dobre, serdeczne, partnerskie wzajemne relacje mogą sprawić, ze nie utracicie nad dzieckiem faktycznej kontroli. Życzę powodzenia. B.
Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza.
Inne porady tego eksperta