Premium

“Usłyszeliśmy, że niewiele można zrobić, bo nowotwór się rozsiał. Nowe przerzuty pojawiły się w płucach, wątrobie, trzustce. Lekarz kazał nam wracać do domu mówiąc, że zostało mu kilka miesięcy życia” - wspomina Bożena, mama Sebastiana, który w wieku 15 lat otrzymał diagnozę: mięsak kości.
​​„Moje wyniki bardzo leciały w dół, interferon nie działał za bardzo. Lekarka stale podsuwała mi do podpisu kartkę, czy chcę kontynuować ciążę” - wspomina Joanna, która diagnozę: "przewlekła białaczka szpikowa" usłyszała będąc w 12. tygodniu ciąży. Miała wtedy 39 lat i wiedziała, że kolejnej szansy na dziecko już nie będzie.
Wybuch bomby, strzały z broni palnej, fajerwerki czy trzask drzwi… te dźwięki regularnie słyszą w głowie osoby cierpiące na bardzo rzadki syndrom. Podczas epizodów mają wrażenie, że zostali porażeni prądem, nie są w stanie się ruszyć ani wydobyć z siebie głosu. Widzą też błyski przed oczami i odczuwają głęboki niepokój. Wygląda niczym jak scena z horroru, ale to nie film. Tak objawia się zespół eksplodującej głowy.
- O pierwszej diagnozie dowiedziałam się na ulicy. Szłam akurat na pociąg. Nigdy nie płakałam tak, jak wtedy, kiedy zadzwonił lekarz i powiedział, że z wynikami biopsji trzeba jak najszybciej udać się do szpitala onkologicznego – wspomina Joasia. Kiedy miała 31 lat wykryto u niej raka piersi. I kiedy wydawało się, że to już jedynie wspomnienie, choroba wróciła. Tym razem był to mięsak.
Wszystko zaczęło się od zmęczenia, ale nie wzbudziło to jej podejrzeń, bo która pielęgniarka jest wypoczęta? Żadna. Diagnoza: białaczka szpikowa i ona - ta, która na co dzień pomaga pacjentom, sama musiała dołączyć do grona tych, którymi opiekuje się ktoś inny. Jak to jest być po drugiej stronie?
Kamil ma 42 lata i od dawna wspiera pacjentów chorych na czerniaki i mięsaki, działając w imieniu Stowarzyszenia Sarcoma, której jest współzałożycielem. Mając 17 lat sam zachorował na mięsaka. Przeszedł tę drogę samodzielnie, więc zna od podszewki problemy i emocje związane z tą chorobą.
Agnieszka to kolejna bohaterka co jakiś czas otrzymywała niepokojące wyniki, zmiany pojawiały się i znikały. Po wielu latach jedno z badań w końcu wykazało obecność raka piersi. Aga jest teraz w trakcie leczenia, ma już za sobą chemioterapię i mastektomię. Na pięćdziesiąte urodziny chciałaby mieć nowe piersi.
Szczepan swoją gotowość do rozmowy o raku zgłosił w liście do redakcji. Wszystko przez to, że zachorował na rzadką u mężczyzn chorobę - nowotwór piersi. To kolejna rozmowa z cyklu #OnkoHero. Tym razem rozmawiam ze Szczepanem Maciejewskim, który walczy o to, aby o raku piersi u mężczyzn mówić więcej.
Kamil zachorował na raka mając 31 lat. Nie miał wtedy jeszcze żony, ani dzieci, marzył o podróżowaniu. Choroba zmieniła jego priorytety, a na badania wybrał się dzięki Piotrowi, z którym regularnie grywał w squasha. “Nadszedł taki moment, że jednego z kolegów nie było dość długo. Pojawił się po jakimś czasie, był całkiem łysy”.
Beata przed diagnozą nowotworową była osobą niezwykle aktywną. Później już tylko leżała i “patrzyła w sufit”, a jedyną motywacją do wyjścia z domu był spacer z psem lub pusta lodówka. Na szczęście pomagali jej przyjaciele.
Anna ma 43 lata. Jest wesołą, silną i pełną energii kobietą. Rok temu zdiagnozowano u niej raka piersi, ale zanim doszło do rozpoznania choroby, musiała przejść długą i wyboistą drogę. Choć miała niepokojące objawy i szukała pomocy, lekarze zapewniali ją, że wszystko jest w porządku i nie ma czym się martwić, odradzali jej konsultacje u innych specjalistów, bo jak twierdzili: “to tylko gruczoł”. Diagnoza: rak złośliwy wstrząsnęła Anią, ale ta się nie poddała.
Małgosia ma 49 lat, jest żoną i mamą dwójki nastolatków. Od ponad 20 lat pracuje jako kierownik produkcji przy filmach, reklamach oraz różnych formach teatralnych i telewizyjnych, co - jak sama przyznaje - wymagało od niej zawsze heroicznej pracy. Od niedawna ma także drugą pracę - hobby, której oddała się w czasie walki z nowotworem.