Czy powinnam iść do psychiatry? [Porada eksperta]

2015-02-27 13:24

Mam 19 lat. Nie umiem panować nad moimi emocjami, dlatego też ranię innych. Boję się odrzucenia, braku akceptacji czy zranienia. Dzieje się tak dlatego, że w gimnazjum i w podstawówce miałam problemy w kontaktach z rówieśnikami. Nie byłam bez skazy, ale nie zasłużyłam sobie na brak szacunku i na poniżanie. Takie zachowanie wynikało z historii mojej rodziny (dość smutnej), a żyjąc na wsi mogłam się tego spodziewać, że rodzice mówią o kimś przy dzieciach. W szkole dzieciaki powiedziały mi wprost o tych niemiłych rzeczach z hańbą w głosie. To było bardzo brutalne. Ranię też innych, gdy chcą się do mnie zbliżyć. Wiem, że to bardzo głupie. Też ranię, gdy ktoś jest blisko i chce mi pomóc. Wynika to raczej z poczucia zagrożenia, że ta osoba też mnie zrani. Gdy czuję np. strach połączony ze złością, gdy ktoś się ze mnie śmieje, czuję się spięta, osaczona i niejednokrotnie się czerwienię i jest mi gorąco. Prześladują mnie także smutne wspomnienia, gdy np. przyjaciółka uzmysłowiła mi moją marność i to, że ranię innych, gdy pokłócę się z rodzicami lub z innymi bliskimi mi osobami. Wtedy czuję się okropnie ze sobą i bywa, że obrzucam się błotem. Wykonuję nerwowe ruchy, dużo płaczę, opornie idzie mi zasypianie. Wiem, że nie mogę tak źle robić, ogólnie jestem w rozsypce. Także mówię na głos lub myślę "Nie chcę". Ma to swój początek, gdy mówiłam, że nie pójdę do szkoły. Bardzo rzadko zdarza mi się słyszeć rzeczy, których nie ma, ale to się zdarzyło tylko kilka razy. Również złapałam się na tym, że jak o kimś mówię lub z kimś rozmawiam, czuję się tak, jakbym wizualnie była tą osobą, ale wiem, że tak nie jest, to raczej jest tak, że to wyobraźnia płata mi figle. Nie wiem, jak to nazwać. Też bardzo rzadko w nocy wydaje mi się, że mam olbrzymie palce, ręce, stopy, ale wiem, że tak nie jest, ale czasami sprawdzam, w razie czego. Takie lęki. I do tego mam bardzo smutne relacje z rodziną. Każdy po smutnych przejściach. Ale nie to jest chyba istotne. Mama chciała się parę razy zabić, a na pewno o tym mówiła i mnie w takim strachu wychowała. Byłam bardzo trudnym dzieckiem i wiele rodzina się nacierpiała przeze mnie. Na te relacje wpłynęła tez babcia. Wychowała mamę w terrorze i pochwalała niektóre złe praktyki. Też wmawiała mamie, że tata ma kochankę. To brutalne. Paradoksalnie dbała o mnie i broniła. Też groziła, gdy mama wychodziła np. ze sznurem z domu. Nie mam urazy do nikogo. Naprawdę, ale żal zostaje i omijam niektóre osoby. Chcę być lepszą osobą, ale sama nie dam rady. To, co napisałam, to dopiero wierzchołek góry lodowej. Obstawiam, że to depresja z lękami lub depresja z lękami i epizodami schizofrenii. Byłam już u psychologa szkolnego i miałam się zapisać do grupy wsparcia, ale to chyba za mało i nie ma nigdzie wolnych miejsc w pobliżu mojego miejsca zamieszkania.

Porada psychologa
Autor: Getty Images

Dziękuję za list, przeczytałem go z uwagą i mieszanymi uczuciami: z treści wynika, że jest pani bardzo mądrą, wrażliwą i inteligentną kobietą. Ale także, że przeżyła pani bardzo poważny dramat. Niezbędny jest dalszy kontakt z psychologiem; grupa wsparcia jest świetnym pomysłem, ale będzie potrzebna psychoterapia indywidualna, być może pomocne będzie wsparcie farmakologiczne. Psycholog, bądź psycholog i psychiatra, jest potrzebny, bo samo zrozumienie mechanizmów zwykle nie wystarcza, żeby uwolnić się od dokuczliwej przeszłości. Więc proszę koniecznie powędrować do psychologa, może prowadzący grupę wsparcia ma dobry kontakt? Jeżeli nie uda się pani nic znaleźć, proszę o kontakt - coś wymyślimy.

Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza.

Inne porady tego eksperta