Zdrowie psychiczne

Zdrowie psychiczne obok zdrowia fizycznego i społecznego składa się na definicję zdrowia Światowej Organizacji Zdrowia. Szczególnie w ostatnich latach coraz częściej dostrzega się jak ważną funkcję pełni zdrowie psychiczne w życiu każdego człowieka. Depresja, ale także inne zaburzenia związane ze zdrowiem psychicznym prowadzące do samobójstw, stały się najczęstszą przyczyną śmierci wśród młodych osób. Badania naukowe potwierdzają także, że osoby zmagające się z ciężkimi chorobami psychicznymi umierają przedwcześnie.

Mam 18 lat i ostatnimi czasy nie mam na nic siły. Nic mi się nie chce, mam poczucie, że wszystko, co robię jest złe i źle zrobione, nie nawidzę tego, jak wyglądam. Ostatnimi czasy wydaje mi się, że wszyscy mnie okłamują i nie wiem, czego tak naprawdę chcę. Bardzo dużo płaczę i nie mam przyjemności z niczego, czuję się pusta w środku. Mam myśli samobójcze, ale nie jestem pewna, czy byłabym w stanie naprawdę się zabić (chociaż czasem jest blisko). Rozmawiam z rodzicami, jednak oni zdają się nie dostrzegać problemu i gdy mówię, że nie radzę sobie z problemami i sugeruję wizytę u psychologa, to niby się zgadzają, ale bardzo niechętnie i nic z tym później nie robią. Czy jest to normalne w wieku nastoletnim i wyolbrzymiam swoje problemy i użalam się nad sobą, czy coś jest nie tak? Nie wiem, co powinnam robić.
Mam 19 lat, nie mam problemów w komunikacji, dobrze wyglądam, jestem raczej zadowolony ze wszystkiego, co w życiu zrobiłem, widzę swoją przyszłość, wiem, w jakim kierunku chcę pójść. Mam jednak od bardzo długiego czasu ogromny problem z motywacją, chwytam się bardzo wielu rzeczy naraz i nie jestem w stanie się na nich skupić. Myślę, że to przez to, że tak naprawdę nie jestem w stanie zbudować jakiejkolwiek relacji z innym człowiekiem i przytłacza mnie samotność. Odkąd chodzę do szkoły średniej, obracam się właściwie tylko w gronie osób z mojej klasy. Nie mam nawet gdzie próbować poznać kogoś nowego, a brakuje mi zaparcia, żeby na siłę iść w tym kierunku, bo mam wrażenie, że patrzę na ludzi z góry. Zaznaczę, że jestem lubiany przez ludzi, umiem się bawić, prowadzić merytoryczne rozmowy. Mam przez to wielu znajomych, ale może z jedną osobą mogę w ograniczony sposób porozmawiać o tym, co mnie interesuje. Jestem niestety zbyt wulgarny i zbyt szczery. Nie kłamię i nie pogrywam sobie z ludźmi. Nie mam problemów w kontaktach z kobietami, ale nigdy nie byłem w żadnym związku, ponieważ w całym życiu były może ze dwie, które zainteresowały mnie czymś więcej niż aspektami fizycznymi. Od dłuższego czasu nie mogę dojść do tego, gdzie leży mój problem i jak go rozwiązać. Nie mogę też czekać w nieskończoność, aż jakimś cudem trafię w odpowiednie towarzystwo, bo chyba nie w tym rzecz. Mam wrażenie, że pod względem budowania i utrzymywania relacji jestem podobny do mojego ojca, który obecnie prywatnie chyba jedynie rozmawia z rodziną.
Mamy problem z naszym synkiem, który za 2 miesiące skończy 4 lata. Do tej pory nie nauczył się załatwiać swoich potrzeb fizjologicznych do toalety, robi to sporadycznie, jak go przypilnujemy, sam bardzo rzadko, najczęściej w spodnie, odpieluchowany dawno temu. Codziennie miewa napady złości, najmniejsza rzecz jest w stanie go rozwścieczyć, nie słucha nas, chciałby robić tylko to, co on chce, ciężko mu się dostosować do reguł, np. reguł dnia, mycie zębów, kąpanie jest problemem itp. Chodzi do przedszkola od września na 4 godz. dziennie, stamtąd przychodzi w czystych spodenkach, a w domu już robi w spodnie. Syn od urodzenia był dzieckiem dość trudnym, płaczliwym, nieusłuchanym. Mogłabym tak opisywać długo, ale przez internet chyba nie da się takiej sprawy załatwić, zastanawiamy się nad wizytą u psychologa, tylko nie wiem, czy w tej sytuacji pomoże nam psycholog czy to chodzi o to, że on ma taki charakter, czy takie zachowanie to objaw jakiejś choroby, która wymaga leczenia innego lekarza.
Moja trzylatka stroni od obcych dzieci. Zauważyłam, że często woli bawić się sama, a jeśli ktoś jej przeszkadza, wpada w szał. Bawi się z dziećmi, które zna, a jeśli pojawia się ktoś nieznajomy, szczególnie jeśli inne dziecko, z którym się bawiła zna tę nową osobę, od razu się wycofuje i przybiega do mnie (ja osobiście mam podobny problem z nowymi osobami). Córka nie chodzi do przedszkola i zastanawiam się, czy to nie przez to. Z dziećmi spotyka się średnio dwa razy w tygodniu zimą, a latem codziennie. Ponadto w rodzinie od niedawna ma młodsze kuzynostwo, a rodzeństwo w drodze.
Moja mama obraziła się na mojego partnera, bo nie kupił jej biletu. Ta sytuacja trwa prawie pół roku. Obraża go, gdy o nim wspominam, i krytykuje wszystko, co jest z nim związane. Mam 27 lat, jesteśmy w związku i chcemy mieć dziecko, a boję się, że mama je odepchnie za to, że mój partner będzie jego ojcem. Mój chłopak bardzo nam pomógł finansowo, tylko mama chyba o tym zapomniała, bo teraz go traktuje jak największego sknerę za bilet, który kosztował 60 zł.
Kancerofobia (karcinofobia) to patologiczny lęk przed rakiem. Ta fobia specyficzna jest tak naprawdę groźna – u jednych pacjentów prowadzi do ciągłego odwiedzania lekarzy, jednak inni, z obawy przed usłyszeniem potencjalnej, niekorzystnej, diagnozy, całkowicie unikają wizyt w gabinetach lekarskich. Kancerofobia i wynikająca z niej postawa "cały czas myślę, że mam raka" może również znacząco odbijać się na codziennym funkcjonowaniu pacjenta – czy możliwe jest więc jakieś leczenie tego zaburzenia lękowego? Sprawdź, jak sobie pomóc.
Jakieś 5 miesięcy temu byłem u lekarza i pani doktor zapisała mi Onirex 10 mg. Lek oczywiście zażywałem, ale sporadycznie, przełamując na połowę. Byłem na badaniu moczu i z testu narkotykowe wykazały obecność barbituranów. Co to znaczy i jak długo utrzymuje się w moczu?
Rodzice piją alkohol, to trwa za długo. Nocne krzyki i awantury. Mama nie dba o siebie, o dom. Tydzień przed wigilią pili ciągle, prosiłam z bratem, płakałam, ale to nic nie zmieniło. Ja nie chcę z nimi siadać do stołu. Chcę jechać z bratem do siostry na wigilię. A oni niech żyją, jak chcą. Czy to dobry pomysł?
Mam 21 lat i identyfikuję się jako hetero. Otóż od paru dni męczy mnie skurcz moszny, pojawia się w chwilach stresu i zdenerwowania, ale też w towarzystwie mężczyzn. Wszystko zaczęło się parę dni temu, kiedy zadałem sobie pytanie, czy aby na pewno jestem heteroseksualny. Temat ten ciągle siedział mi w głowie i męczył, pojawił się strach i lęk. A potem te skurcze. Nie podniecają mnie mężczyźni, nie mam też myśli homoseksualnych. Od małego zawsze kręciłem się wokół kobiet, nie miałem żadnych eksperymentów. Po prostu faceci mnie nie interesowali. Przed tym wszystkim byłem z kobietą parę lat, sprawy łóżkowe były na dobrym poziomie, zawsze podniecał mnie sam jej widok. A teraz mam straszną blokadę. Mam paniczny lęk przed tym, że mógłbym się podniecić widokiem faceta. Ostatnio tak sobie to wkręciłem, że z autobusu wysiadłem zlany potem. Co się ze mną dzieje?
Chciałam poprosić o pomoc, bo nie wiem, czy coś ze mną nie tak, czy po prostu dramatyzuję. Mam 14 lat i mój problem polega na tym, że ciągle czuję, że coś jest za moimi plecami. Jak tylko przechodzę obok okna/lustra, muszę się przejrzeć tak dla pewności. Gdy wchodzę do łazienki, szybko zamykam drzwi na klucz, sprawdzam, czy niczego nie ma w wannie, przetrzepuję ręczniki i zaglądam do szafki, dopiero wtedy mogę normalnie z niej skorzystać. Czasem mam wrażenie, że coś śmignie gdzieś obok mnie. Gdy siedzę przy komputerze, raz na jakiś czas włączam kamerkę/wygaszam ekran, by móc zobaczyć, czy aby na pewno nic za mną nie stoi. Kiedyś wydawało mi się, że po prostu nasłuchałam się za dużo strasznych historii, ale nawet jeżeli naprawdę dawno totalnie odcięłam się od takich rzeczy, to dalej mnie to męczy. Pomocy, bo nie wiem, czym to jest spowodowane, czy sama to sobie uroiłam, czy co tam innego.
Zmagam się z zaburzeniami psychicznymi typu lekkie stany lękowe czy fobia społeczna. Chciałbym poddać się diagnozie testem MMPI. Miałem jakiś czas temu psychoterapię, ale nie rozmawiałem z psychologiem o diagnozie. Celem badania, poza informacją dla mnie, miałby być wybór najlepszego lekarza psychoterapeuty i rodzaju terapii. Czy poddanie się takiemu testowi samodzielnie, tj. w placówce oferującej taki test, jest bezpieczne? Czy wiedza w nim zawarta może mi zaszkodzić? Czy najpierw powinienem skonsultować się z psychologiem? Czy zawsze, niezależnie od oceny eksperta, dostanę wynik? Co jeśli test będzie zafałszowany? Powtórka jest możliwa?
Jestem 22-letnią kobietą. Mam już za sobą 5-letni związek. Ostatni rok to narzeczeństwo. Niestety rozstaliśmy się. Powód rozstania był taki, że chyba nie pasowaliśmy do siebie. Ja jestem mocno sarkastyczna, mam inny styl bycia po prostu. Czasem wręcz myślę, że nie lubię ludzi, chociaż pracuję w gabinecie stomatologicznym i tam uwielbiam przebywać z innymi. Poznałam przez internet chłopaka. Czy to możliwe, że się zakochałam przez internet? Piszemy ze sobą 10 miesięcy, kilka razy mieliśmy się spotkać, ale zawsze coś... Odległość, jaka nas dzieli, to ponad 600 km. Opowiedziałam mu o sobie chyba wszystko, on mi o sobie też. Wiele przeszedł w życiu, ojciec się nad nim znęcał bardzo długo. Chodzi do psychologa. Mieszka teraz ze współlokatorem. Pracował, ale zrezygnował, ponieważ ma astmę i miał złe warunki w pracy. Mówi, że nic go tam nie trzyma i bardzo chciałby tu być ze mną. Więc dlaczego do tego czasu nic się nie wydarzyło? Uzależniłam się od tego pisania. Ale czy warto jeszcze czekać? Mam wrażenie, że dałam z siebie wszystko i nie wiem, czy będę umiała jeszcze komuś tyle o sobie opowiedzieć. Bardzo mnie to już męczy, bo nie wiem, na czym stoję. Proszę o jakąś poradę, z nikim o tym nie rozmawiałam.
Czy możliwe jest by dwie osoby, które mają depresję, wpływały na siebie dobrze? Bo mówi się osobom depresyjnym, by przebywały z osobami pozytywnie nastawionymi. Problem, że te ostatnie często tego nie chcą lub nie rozumieją pewnych zachowań. Czy jednak przebywanie z osobą także depresyjną może dobrze wpłynąć, jeśli się rozumie swój problem?
Mój narzeczony zaproponował mi wyjście z jego znajomymi, jednak ja mam w sobie ogromną blokadę przed tym spotkaniem. Bardzo nie chcę tam iść, wiem, że jestem najbrzydsza i najgrubsza z wszystkich dziewczyn, jakie tam będą, w ciągu ostatnich 2 lat przytyłam około 15 kg. Boję się spotkać ze starymi znajomymi, bo nie chcę, żeby mnie zobaczyli. Nie chcę być oceniana, a widzę, że gdy przypadkiem spotkam kogoś, kogo dawno nie widziałam  to czuję na sobie wzrok tej osoby. Nie chcę przynieść wstydu mojemu mężczyźnie, chciałabym, żeby znajomi zazdrościli mu kobiety, a nie współczuli. Myślenie o tym doprowadza mnie do płaczu, jestem bezsilna. Narzeczony mówi, że to tylko spotkanie, że nie można robić z tego takiego problemu, a ja czuję, że mam problem, że potrzebuję pomocy. Dlaczego aż tak bardzo się wstydzę? Czego się boję? Czy mogę sobie z tym jakoś sama poradzić?
Mam problem z mimowolnym ruchami kończyn, strzelaniem i wykręcanie palców u rąk i stop. Jest to nagminna czynność, której nie jestem w stanie opanować. Odczuwam nieprzyjemny ból i mrowienie w palcach, który wymusza na mnie te czynności. Szukałam o tym informacji w internecie, ale nic nie znalazłam. Chciałabym wiedzieć, czy jest to jakaś choroba ciała, czy jest to problem psychologiczny. I czy istnieje jakaś możliwość leczenia lub łagodzenia objawów, gdyż jest to mocno uciążliwe na co dzień i zdarzają się bolesne urazy, a dodam, że jestem osobą młodą i boję się, że w przyszłości nie będę miała w pełni sprawnych kończyn, a nie jestem w stanie się tego oduczyć.
Nie podchodź do świątecznych przygotowań zbyt poważnie - to nie pora, by zostać perfekcyjną panią domu. W święta Bożego Narodzenia dom wyczyszczony na błysk i uprasowane wszystkie serwetki i nie są najważniejsze. Święta to wyjątkowy czas, który warto wykorzystać również na odpoczynek i refleksję.
Terapia psychoanalityczna skupia się na znalezieniu w psychice pacjenta różnych nieuświadamianych przez niego konfliktów psychicznych, na skutek których doświadcza trudności w życiu codziennym czy nawet zaburzeń psychicznych. Pacjent mówi, terapeuta słucha – jak jednak dokładnie przebiega terapia psychoanalityczna? W jakich sytuacjach bywa wykorzystywana terapia psychoanalityczna?
Jestem w klasie pierwszej technikum. Już na samym początku roku szkolnego spodobał mi się chłopak z mojej klasy, jednak wiedziałam, że między nami nic nie będzie (mam o sobie bardzo krytyczne zdanie). W wakacje obiecałam sobie, że nie będę miała z nikim lepszego kontaktu niż koleżeńskość, ale cóż... Zaczęłam pisać z tym chłopakiem. Mieliśmy bardzo dużo wspólnych tematów, potrafiliśmy rozmawiać o wszystkim. W październiku zaczęliśmy się już przyjaźnić. Obiecaliśmy sobie jednak, że robimy wszystko, aby klasa się nie dowiedziała, nie chcieliśmy bezsensownego gadania. Kilka dni temu rozmawialiśmy w nocy przez telefon i jakoś tak wyszło, że oboje wyznaliśmy sobie, co do siebie czujemy. Moglibyśmy zmienić relację na związek, ale to nie jest takie proste. Boimy się oboje siebie stracić, nie chcemy ryzykować utraty przyjaźni, bo to jest naprawdę coś, czego nie doświadczyliśmy nigdy wcześniej. Z jednej strony oboje chcemy ze sobą być, ale gdyby nam nie wyszło, to musielibyśmy znosić siebie jeszcze przez 3 lata, a jeśli nasze rozstanie skończyłoby się kłótnią, to musielibyśmy oglądać się przez ten czas, czując do siebie wzajemnie nienawiść. Ani ja, ani on nie wiemy, co mamy z tym zrobić, a ciężko jest trwać przez długi czas w czymś pomiędzy przyjaźnią a miłością. Bardzo proszę o pomoc, bo już sama nie wiem, co mam robić.
Od listopada 2016 roku zaczęłam leczyć się psychiatrycznie, stwierdzono u mnie nerwicę lękową i depresję. Dostałam leki i po jakimś czasie zaczęłam odczuwać różnicę. Nie zmagałam się już z silnymi bólami głowy, które przedtem mi doskwierały, zaczęłam czerpać radość z życia, mniej miałam napadów złości i agresji, jedyna wada była taka, że przytyłam sporo w krótkim czasie, ale ogólnie czułam się psychicznie dobrze. Nawet mąż i dzieci zauważyli różnicę, że nie chodzę non stop rozdrażniona itd. We wrześniu tego roku dowiedziałam się, że jestem w ciąży, którą planowaliśmy wraz z mężem. Termin porodu wypada na 12 mają 2018. Oczywiście zaraz jak tylko się dowiedziałam o ciąży, odstawiłam leki i poszłam zgłosić wszystko mojemu lekarzowi psychiatrze, który zlecił, żebym żadnych leków nie brała i próbowała jakoś radzić sobie nawet w gorszych chwilach. Próbowałam, ale to, co się ze mną dzieje, staje się koszmarem.Wszystko wraca... Bóle głowy, duszności, zmęczenie, bezsenność, stres, płacz o byle co, zmienne nastroje, kołatania serca, drętwienie kończyn, niska samoocena, a nawet myśli samobójcze. Nie wiem, jak sobie z tym poradzić. Nie chciałabym brać leków, żeby nie zaszkodzić dziecku, ale sama już nie daję rady, tym bardziej że praktycznie całymi dniami jestem sama z dwójką dzieci (10 i 4 lata), mąż od rana do wieczora pracuje, próbuje mnie uspokajać i pocieszać, ale to działa przez chwilę. Myślałam o poradzie psychologa, jednak czy to wystarczy?
Nie jestem pewny, co mi jest, ale postaram się to krótko opisać. Od około roku roku mam problem z koncentracją, nie potrafię nic dokładnie zrobić, co skutkuje tym, że w szkole nie idzie mi najlepiej, a za rok już matura. Zapamiętywanie jakichkolwiek informacji jest dla mnie trudnością. Ciągle jestem zmęczony i senny i mam ochotę tylko leżeć w łóżku i najchętniej nic innego bym też nie robił. Cały czas jestem głodny i przytyłem około 10 kg. Przez cały dzień nic nie robię, tylko leżę i próbuję się zabrać do nauki, ale i tak mi się to nie udaje (chyba lenistwo). Na początku roku miałem chyba jakieś zaburzenia, że przez kilka dni miałem wrażenie, że nie ma mnie w moim ciele i tak jakby widzę wszystko jako osoba obserwująca, to, co się ze mną dzieje i co robię, a wszystkie informacje strasznie późno dochodziły do mnie. Miałem ataki paniki, z którymi 3 razy połączyły się zachowania autodestrukcyjne (ale nic poważnego mi się nie stało). Byłem u psychologa szkolnego, ale nic nie pomogło, bo skierował mnie tylko do innego, do którego i tak nie poszedłem, ponieważ stwierdziłem, że mi to już niepotrzebne. Ostatnimi czasy znów się pogarsza, mam ochotę oderwać się od wszystkiego i być sam bez nikogo i niczego. Chęć odizolowania się, tylko jeszcze w szkole spotykam się z kilkoma znajomymi, z którymi mam w miarę dobry kontakt, wiedzą o moich problemach, ponieważ mówię im o nich w sposób żartobliwy i staram się przy nich aż tak ich nie pokazywać. Nie wiem, co mi jest, na pewno coś mi dolega, ale nie wiem, co z tym zrobić, poczekać, aż przejdzie, czy udać się po jakąś pomoc.
Piszę w sprawie seksu w moim obecnym związku. Mam dość burzliwą historię związkową, odbyłam nawet 3-miesięczną terapię w związku z zaburzeniami odżywania i domem z problemem alkoholowym. W związku z tym wszystkim i paroma nieudanymi związkmi, w tym 4-letnim, odkryłam, że jestem uzależniona od silnych emocji i niestabilności partnera. Po związku z bardzo toksycznym partnerem, zakończonym ponad rok temu, związałam się "na zakładkę" z osobą niesamowicie stabilną, dobrą, szanującą mnie i troskliwą. Mężczyzna ten uznawany jest także za przystojnego. Można by rzec - sielanka. Niestety, seks w naszym związku był dla mnie niemałym rozczarowaniem. Partner - nie dość, że nie do końca w moim typie fizycznym - nie ma dużych potrzeb, ma też zupełnie inne preferencje, lubi w łóżku spokój, szacunek, i ciepło. Niestety, jestem uwarunkowana na zupełnie inne bodźce. Pomimo że bardzo szczerze o tym rozmawiamy, czuję od samego początku, że problem jest nierozwiązany. Seks uprawiamy rzadko, podczas każdego stosunku muszę fantazjować (w tym o byłym, "niestabilnym" partnerze), by osiągnąć orgazm... Niesamowicie martwi mnie ten stan i stawia pod znakiem zapytania przyszłość związku w moich oczach. Seks jest dla mnie niezwykle ważny, mam duży temperament i nie wyobrażam sobie, że tak spędzę resztę życia. Partner jednak twierdzi, że nie potrafi się zmusić do gwałtownych, w jego słowniku "brutalnych", łóżkowych zwyczajów. Jestem załamana, bo myślę, że darzę partnera głębokim uczuciem, jednak nasze problemy łóżkowe bardzo przekładają się na moje obawy co do dalszego wspólnego życia. Mieszkamy razem, wijemy "gniazdko", tymczasem ja panicznie się boję, że partnera któregoś dnia zdradzę... Nie bez znaczenia jest też na pewno fakt, że w tle także plącze się moja była "patologiczna" miłość, która lubi o sobie przypomnieć co jakiś czas przez komunikatory i telefon... Seks z ekschłopakiem był - można by rzec - spełnieniem moich marzeń. Doszło do spotkania, wszystko we mnie odżyło i choć nie dopuściłam się zdrady i wiem, że tamta relacja nie ma już żadnej racji bytu i nie ma sensu jej odgrzewać, to boję się, tego, co dalej. Czy istnieje szansa, że poczuję jeszcze do obecnego partnera pociąg seksualny? Czy ludzie mogą dotrzeć się w łóżku po dłuższym czasie?

Na zdrowie psychiczne składa się samopoczucie psychologiczne, społeczne i emocjonalne danego człowieka. To jak się czujemy, ma wpływ na to, jak myślimy i jak działamy. Ma także zawiązek z tym, jak radzimy sobie ze stresem, jak dokonujemy wyborów oraz odnosimy się do innych ludzi. Zdrowie psychiczne jest ważne na każdym etapie życia człowieka.

Wiele czynników ma wpływ na nasze zdrowie psychiczne. Należą do nich:

  • czynniki biologiczne, czyli geny i chemia mózgu,
  • historia rodzinna problemów ze zdrowiem psychicznym,
  • doświadczenia życiowe, np. trauma.

Problemy z tym aspektem zdrowia są powszechne. Choć często nadal stygmatyzowane i dyskryminowane. Jednak otrzymanie wsparcia i rozpoczęcia leczenia daje szanse na całkowite wyzdrowienie. Wiele schorzeń psychicznych można skutecznie leczyć, stosunkowo niskim kosztem.

Zdrowie psychiczne jest ważne dla każdego człowieka. Dzięki niemu możemy w pełni wykorzystać swój potencjał, lepiej radzić sobie z życiowymi trudnościami, wydajniej pracować i wnosić znaczący wkład do społeczności. Na zdrowie psychiczne ma wpływ wiele aspektów takich jak aktywność fizyczna, odpowiednia ilość snu, relacje z innymi osobami czy uzyskanie wsparcia, jeśli go potrzebujemy.

Mimo tego, jak ważne jest zdrowie psychiczne dla jednostki, ale także dla konkretnych społeczeństw, większość systemów opieki zdrowotnej na świecie zaniedbuje ten obszar zdrowia i nie zapewnia wystarczającej opieki oraz wsparcia potrzebującym. W rezultacie prowadzi to do tego, że miliony ludzi na całym świecie cierpi w milczeniu, co przekłada się na ich codzienne życie.