Dopalacze: nowa era, nowe zagrożenia

2018-12-20 14:31

Dopalacze wciąż stanowią problem. Gdy pięć lat temu Sejm przyjął ustawę o zamknięciu sklepów z dopalaczami, wydawało się, że młodzież będzie już bezpieczna. Dziś substancje psychoaktywne – w jeszcze gorszej formie i bardziej niebezpieczne – znowu zalewają rynek. W internecie sprzedaje się je zupełnie legalnie.

Dopalacze: nowa era, nowe zagrożenia
Autor: Thinkstockphotos.com Dopalacze wciąż stanowią problem. Gdy cztery lata temu Sejm przyjął ustawę o zamknięciu sklepów z dopalaczami, wydawało się, że młodzież będzie już bezpieczna. Dziś substancje psychoaktywne – w jeszcze gorszej formie i bardziej niebezpieczne – znowu zalewają rynek. W internecie sprzedaje się je zupełnie legalnie.

Spis treści

  1. Dopalacze w internecie mają się dobrze
  2. Dopalacze, czyli co?
  3. Nawet 400 osób miesięcznie zatruwa się dopalaczami
  4. Nieprzewidywalne działanie dopalaczy
  5. Dopalacze: bad trip i gateway effect
  6. Dopalacze: od gimnazjum na haju
  7. Głęboko ukryte przyczyny sięgania po dopalacze
  8. Dopalacze: mądra profilaktyka

Dopalacze są groźne i o tym wiedzą już chyba wszyscy. Zamknięcie w całym kraju (na podstawie decyzji Głównego Inspektora Sanitarnego z 2 listopada 2010 r.) 1378 sklepów z dopalaczami oraz wytwórni i hurtowni przyniosło chwilę spokoju. Liczba zatruć szybko się zmniejszyła.

Ale na krótko, bo producenci i sprzedawcy nie dali za wygraną. Dopalacze wróciły, i to ze zdwojoną siłą. Jest ich coraz więcej i mają coraz silniejsze działanie (w 2013 r. pojawiło się w Polsce ponad 70 nowych substancji psychoaktywnych). A handel nowymi narkotykami – Designer Drugs (DD), jak określa się dopalacze – ze sklepów przeniósł się głównie do internetu.

Dopalacze w internecie mają się dobrze

Europejskie Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii w styczniu 2012 r. na terenie Europy zidentyfikowało 693 sklepy internetowe (odpowiednio 314 w 2011 r. i 170 w 2010 r.). Na polskim rynku dopalacze oferuje ponad 40 e-sklepów. Często działają one pod przykryciem innej działalności – komisów komputerowych, sklepów ze „śmiesznymi rzeczami”, z zapachami i kadzidełkami, kwiaciarni.

Niektóre na listach stałych klientów mają nawet po kilkadziesiąt tysięcy Polaków. Część sprzedawców ostrzega, żeby nie zamawiać przesyłki na domowy adres, ponieważ zdarzają się kontrole policyjne. Ale nawet wtedy w najgorszym razie odbiorcy grozi tylko konfiskata towaru, bo dopalacze sprzedawane są legalnie jako przedmioty kolekcjonerskie lub środki chemiczne.

Dopalacze, czyli co?

Są to pewne substancje psychoaktywne – syntetyczne albo pochodzenia naturalnego. Niektóre starają się naśladować marihuanę, inne – amfetaminę, kokainę czy ekstazy. Najczęściej składają się z kilku substancji. Zaburzają jednocześnie wiele funkcji ośrodkowego układu nerwowego – tym różnią się od klasycznych narkotyków i na tym polega ich niebezpieczeństwo.

Nie ma testów, które wykrywałyby dopalacze, są tylko testy narkotykowe, ale młodzież potrafi fałszować ich wynik.

Pozyskuje się je z setek roślin o charakterze halucynogennym jak muchomory, pokrzyk wilcza jagoda, kaktusy, czy ze skóry jadowitych gadów i płazów. Do tego dochodzą związki chemiczne będące efektem dynamicznego rozwoju chemii oraz farmakologii (część dopalaczy robiona jest na bazie legalnych, dostępnych bez recepty leków z pseudoefedryną, kodeiną).W sklepach internetowych pojawiły się wyjątkowo niebezpieczne Reserch Chemicals (RC), czyli odczynniki chemiczne, opatrzone zwykle informacją, że są to substancje przeznaczone do celów naukowych, wyłącznie dla osób dorosłych i nie nadają się do spożycia. Sprzedaje się je w probówkach jako odczynniki chemiczne, ale młodzi „chemicy” dobrze wiedzą, że ich przeznaczenie jest inne.

Źródło: lifestyle.newseria.pl

Nawet 400 osób miesięcznie zatruwa się dopalaczami

Ważne

Regulacje prawne dotyczące dopalaczy

Nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii z 8 października 2010 r. zakazuje wytwarzania i rozprowadzania dopalaczy.

W myśl nowych przepisów inspektor sanitarny może wstrzymać produkcję lub skonfiskować produkt podejrzany o stwarzanie zagrożenia dla życia lub zdrowia do czasu przeprowadzenia niezbędnych badań oraz zamknąć sklepy podejrzane o handel szkodliwymi substancjami. Za produkcję i rozpowszechnianie dopalaczy grozi grzywna do miliona złotych.

W lipcu 2015 r. weszła w życie kolejna zmiana prawa, którą wprowadzono m.in. nową definicję środków zastępczych, a także niewystępujące wcześniej pojęcie „nowej substancji psychoaktywnej”. Do listy substancji zabronionych dodano także kolejne.

Nieprzewidywalne działanie dopalaczy

Marihuanę, kokainę czy amfetaminę łatwo wykryć we krwi i wiadomo, jakie jest na nie antidotum. Dopalacze są jedną wielką zagadką, bo nie ma badań, które by wprost pokazały, jak konkretny produkt wpływa na organizm. U jednych najpierw pojawia się euforia, u innych apatia albo stany paranoidalne, a za nimi radość, eksplozja energii i w końcu duchowy upadek.

Toksykolodzy mówią, że klasyczne narkotyki, może poza ekstazy, po pierwszej działce nie zabijają, a heroinę, która jest najcięższym narkotykiem, trzeba przyjmować nawet kilka lat, zanim doprowadzi do śmierci.

W przypadku dopalaczy zdarzają się przypadki śmiertelne albo głębokiego uszkodzenia układu nerwowego po pierwszej dawce. Jeśli nawet badacze dowiedzą się, że dopalacz „Amazonka” dostępny w Szczecinie zawiera 8 substancji, to nie ma gwarancji, że „Amazonka”, która pojawi się w Przemyślu, będzie miała te same składniki.

Działanie „Białej damy”, „Ognistego smoka” czy "Mocarza" jest znane dopiero, gdy pojawiają się problemy zdrowotne. Czasem producenci wprowadzają w błąd, zapewniając, że produkty są pochodzenia naturalnego, a to nieprawda.

W 2013 r. odnotowano 721 zatruć dopalaczami. Lekarze są bezradni, muszą działać po omacku, bo nie znają składu ani dawki substancji czynnej. Jeśli nawet wchodzące w skład mieszanek rośliny czy związki chemiczne nie szkodzą czy nie uzależniają, to w połączeniu mogą tworzyć groźny koktajl.

Dopalacze: bad trip i gateway effect

Młodzież często eksperymentuje z różnymi substancjami odurzającymi, łączy dopalacze z klasycznymi narkotykami, alkoholem, lekami, co jest dodatkowo niebezpieczne i nieprzewidywalne w skutkach. 

Wiadomo, że substancje stymulujące powodują rozdrażnienie i kłopoty z koncentracją, a po kilku godzinach od zażycia pojawia się „zejście” – stan wyczerpania, zaburzenie rytmu serca, halucynacje, najczęściej słuchowe.

Często zażywane halucynogeny to droga do „bad tripów”, czyli do „złych podróży”, którym towarzyszy silnie obniżony nastrój, stany lękowe, zaburzenia osobowości, myśli samobójcze. Ale każdy reaguje inaczej. Prawdziwego niebezpieczeństwa, jakie z sobą niosą kombinacje rozmaitych substancji, jeszcze nie znamy. Młodzież wierzy, że nowe narkotyki nie uzależniają.

Naukowcy już wiedzą, że od pewnych substancji można się uzależnić szybciej niż od starych narkotyków. Ich zażywanie powoduje „gateway effect” – sięganie po coraz bardziej uzależniające substancje. Na dodatek łatwo je przedawkować.

Nastolatki, ze względu na burzę hormonalną, wysoki poziom testosteronu, adrenaliny i endorfin, mają silnie pobudzony ośrodkowy układ nerwowy, ich mózgi same z siebie szaleją. Jeśli na to nakłada się duża ilość chemii dostarczana w dopalaczach, skutki nie dają na siebie długo czekać.

Dopalacze: od gimnazjum na haju

Kiedyś problem dotyczył tylko pewnych środowisk. Dziś nie ma barier. Młodzież o dopalaczach mówi tak samo jak o innych używkach i nikt tego nie potępia. Eksperymentują dzieci, od których wymagamy za dużo. Chcemy, żeby dostały się na prawo, na medycynę, zostały gwiazdami, więc poszukują substancji, które pomogą im pokonać stres i sprostać oczekiwaniom.Po narkotyki sięgają dzieci, gdy w domach panuje wolność wobec zachowań ryzykownych, wychowywane bez stresu i bez granic.

Biorą też nastolatki, które nie słyszą od rodziców dobrego słowa, tylko krytykę. Główną grupę stanowią uczniowie szkół gimnazjalnych, średnich, studenci, ludzie młodzi do 20. roku życia. Są też uczniowie szkół podstawowych - wśród tych ostatnich rekordzista ma zaledwie 7 lat. Niepokojące jest to, że co czwarty uczeń przynajmniej raz zażył substancję psychoaktywną (pod względem używania ekstazy zajmujemy 2. miejsce w Europie!).Dla jednych dopalacze to sposób radzenia sobie z emocjami, dla innych – ucieczka od prozy życia, od rodziców, z którymi nie znajdują wspólnego języka. Czasem to sposób na zamaskowanie kompleksów, odnalezienie się w grupie, szukanie własnej drogi. Kryje się też za tym ciekawość: biorę, bo inni biorą i żeby uatrakcyjnić spotkanie.

Głęboko ukryte przyczyny sięgania po dopalacze

Problem narkotyków i dopalaczy wiąże się z dehermetyzacją życia społecznego, rosnącą liczbą rozwodów, zniknięciem rodzin wielopokoleniowych.

Młodych zawsze pociągały ryzykowane sytuacje, tylko zmienił się ich ciężar. Dawniej kradło się jabłka u sąsiada, paliło ukradkiem papierosy, dzisiaj sięga się po dopalacze. Jeśli zanika rola rodziny, nie ma stołu, przy którym codziennie spotykają się dzieci i rodzice, nie zauważamy, że dziecko dojrzewa, przeżywa pierwszą miłość, czuje się samotne, to wszystko się zawali. Lukę wypełniają... dopalacze.

Nie ma jednej skutecznej metody, która uchroniłaby nastolatka przed dopalaczami. Na pewno im większy kontakt z dzieckiem, tym większa szansa, że nie da się na nie namówić. Trzeba rozmawiać, nie unikając trudnych tematów, słuchać, nie bagatelizować jego problemów.

Ważne, żeby zbudować wzajemne zaufanie. Jednak mimo wysiłków rodziców czasem chęć dopasowania się do grupy rówieśniczej bierze górę.

Dopalacze: mądra profilaktyka

Nawet najlepszy system, który będzie wyłapywał niebezpieczne specyfiki i wpisywał na listę zakazanych, nie rozwiąże problemu.

Zawsze pewna grupa substancji psychoaktywnych wymknie się spod regulacji prawnej, bo często jako dopalacze używane są preparaty powszechnie dostępne, np. syropy na kaszel. Dlatego postuluje się kontrolowanie sprzedaży pewnych leków bez recepty tak jak w niektórych krajach zachodnich.

Ważna jest profilaktyka prowadzona od V, VI klasy szkoły podstawowej, by człowiek wchodzący w okres dojrzewania wiedział, czym skutkuje eksperymentowanie z dopalaczami. Ale musi to być działanie systemowe. Dzisiaj kampanię antynarkotykową podejmuje się, gdy jakieś dziecko umiera, a po kilku miesiącach już się o tym zapomina.

Bój z dopalaczami będzie trwał, dopóki nie wyczerpie się inwencja ich twórców. Dlatego trzeba zmienić świadomość, bo jeśli się tego nie zrobi, problem będzie narastał.

Ważne

Co robić, gdy dziecko bierze

Gdy ktoś ma dobry kontakt z dzieckiem, zauważy, że dzieje się z nim coś niedobrego. Niepokoić powinna każda zmiana zachowania. Dziecko zaczyna się oddalać od ciebie, kręci, kłamie, odpowiada półsłówkami, mimo że dotychczas umieliście się z sobą porozumieć.

Wagaruje, opuszcza się w nauce, jest ciągle zmęczone, śpiące, melancholijne lub rozdrażnione, agresywne, porusza temat śmierci, samobójstwa, kwestionuje szkodliwość dopalaczy. Wychodzi często z domu, nocuje poza domem, zamyka się pokoju. Z domu znikają pieniądze, cenne przedmioty.

Wszystko to może świadczyć o tym, że pojawił się problem. Zacznij od spokojnej rozmowy. Nastolatek sam nie przyzna się, że bierze. Nie ma testów, które wykrywałyby dopalacze, są tylko narkotykowe, ale młodzież potrafi fałszować ich wynik.

Jeśli niepokojące objawy powtarzają się, najlepiej pójść do poradni leczenia uzależnień. Pracujący tam specjaliści na podstawie rozmowy i testów ocenią sytuację i w razie potrzeby zaproponują leczenie albo skierują do oddziału toksykologicznego.

Niektórzy rodzice wiedzą, że dziecko eksperymentuje, krzyczą, załamują ręce, ale nie zadają sobie kluczowego pytania, dlaczego dziecko sięga po narkotyk. Czekają tydzień, miesiąc, rok, do specjalisty idą wtedy, gdy dziecko jest już w pełni uzależnione.

miesięcznik "Zdrowie"