Zdrowie psychiczne

Zdrowie psychiczne obok zdrowia fizycznego i społecznego składa się na definicję zdrowia Światowej Organizacji Zdrowia. Szczególnie w ostatnich latach coraz częściej dostrzega się jak ważną funkcję pełni zdrowie psychiczne w życiu każdego człowieka. Depresja, ale także inne zaburzenia związane ze zdrowiem psychicznym prowadzące do samobójstw, stały się najczęstszą przyczyną śmierci wśród młodych osób. Badania naukowe potwierdzają także, że osoby zmagające się z ciężkimi chorobami psychicznymi umierają przedwcześnie.

Weszłam na ta stronę, ponieważ ostatnio bliska mi osoba usiłuje mnie wysłać do psychiatry. Żyć mi się nie chce. Tkwiłam 7 lat w toksycznym związku. Od roku jesteśmy osobno, jednak jak wracam do kraju, to się czasem zobaczymy i później znów strzał w policzek. Nęka mnie wiadomościami, że ma inne, że jestem taka i owaka... a ja już nie mam siły, by walczyć... Śmieszne...
Mój partner cierpi na przedwczesny wytrysk, co wywnioskowałam po znalezieniu maści znieczulającej miejscowo na penisa, a także podczas seksu oralnego (od maści na penisie zdrętwiał mi język). Partner ukrywa to przede mną i wydaje mi się, że to negatywnie wpływa na naszą relację. Swoim zachowaniem staram się okazywać, że w pełni mnie zadowala i stwarzać bezpieczną akceptującą relację. Obecnie zaspokaja mnie seksualnie. Myślę też, że nie był u lekarza, a problem ma podłoże psychologiczne, nie fizyczne - prowadzi zdrowy tryb życia. Kocham go i chciałabym, by się przede mną otworzył i zajął się tym problemem. Rozważam rozmowę z nim o tym, ale nie chcę, żeby poczuł się niekomfortowo. Jak podejść do tematu? Czy rozmowa i przyznanie, że wiem o problemie, jest dobrym pomysłem?
Jak mam poradzić sobie ze stresem i wszystkim tym, co mnie otacza? Mam 17 lat, chodzę do drugiej klasy liceum i ostatnio mam ciągle problemy. Uczę się bardzo dużo, mimo tego efekty nie są zadowalające... Kiedyś z nauką nie miałam problemu, wszystko przychodziło mi z łatwością. Teraz wszystkiego się boję, boję się o maturę chociażby i nawet o to, jaką ocenę dostanę z jakiegokolwiek sprawdzianu, kartkówki. Nie potrafię nawet określić, jak ogromny jest ten stres. Do odwiedzenia psychologa nawet nie ma opcji, niestety, rozmawiam już z rodzicami (w których mam ogromne wsparcie, ale widocznie niewystarczające). Co mam robić ? W mojej głowie pojawia się coraz więcej myśli samobójczych, nie radzę sobie sama ze sobą.
Mam problem z 8-letnią córką, która kradnie domownikom pieniądze. Co mam zrobić i gdzie się udać?
Mam ogromny problem, mój mąż jest bardzo chory, ma cukrzycę, niedotlenienie mózgu, tzw. bezdech, otyłość, nadciśnienie tętnicze, jest po zawale serca. Kardiolog, diabetolog, pulmonolog, wszyscy lekarze, u których się nie pojawi, przede wszystkim mówią o redukcji masy ciała, że ma stosować dietę. Obecnie lekarze mówią, że ma stosować dietę cukrzycową, bo to żywienie, jakie stosuje cały czas, doprowadzi go do utraty życia, on jednak nie za bardzo się tym przejmuje. Co robić? Człowiek powoli umiera, a my jako rodzina nie wiemy, jak do niego dotrzeć. Udał mi się go namówić na wizytę u dietetyka, dostaliśmy rozpisaną dietę, zaczęłam dla niego gotować, owszem zabierał przygotowane posiłki do pracy, jednak coraz częściej wracały pojemniki z kaszą, warzywami, owocami itp., a w zamian tego znajdowałam w samochodzie wędlinę, pieczywo, napoje gazowane - wszystko, co lubi jeść najbardziej. On tłumaczy się, że to jedzenie kolegi, ale nie jego. Na kolejnej wizycie u dietetyka okazało się, że on przytył, a nie schudł, zrzuca wszystko na złą dietę, na dietetyka, na mnie, na produkty, byle nie na siebie. Wiemy, że to tylko jego wina, że nie chudnie, bo po prostu nie stosuje diety, podjada po kryjomu, a nas po prostu oszukuje. Jak do niego dotrzeć, żeby zrozumiał, że umrze, jak się nie weźmie w garść? Lekarze mówią to wprost. Nie wytrzymałam kiedyś nerwowo, wykrzyczałam mu to, że umrze, jak nie zacznie się leczyć, a on na to: "to umrę i będzie święty spokój". Takie słowa słyszymy coraz częściej. Co robić?
Dzień Pikantnych Potraw, Dzień Bez Stanika, Dzień Sekretarki… Kalendarz aż roi się od przeróżnych okazji, które można celebrować. Ale warto też stworzyć swoje własne osobiste – duże i mniejsze – święta. Zobacz, jak świętowania wpływa na ogólne samopoczucie i nastrój.
Od jakiegoś czasu twój partner wycofuje się z życia rodzinnego, zaniedbuje dotychczasowe obowiązki, swoje hobby. Ma do ciebie chłodny stosunek, jest apatyczny, obojętny albo ciągle poirytowany i agresywny… Jak do niego dotrzeć i przekonać do go wizyty u psychoterapeuty? Czy jest szansa, by wszystko wróciło do normy?
Trening autogenny to system ćwiczeń opracowany w pierwszej połowie XX wieku przez Johannesa Schultza. Praktyka ta równoważy energię ciała i umysłu. Dzięki elementom autosugestii możesz wpłynąć na swój organizm i świadomie wywoływać stan spokoju, odprężenia i relaksu. Chcesz spróbować? Posłuchaj treningu autogennego Schultza na mp3.
Terapia zajęciowa to forma rehabilitacji osób niepełnosprawnych, która polega na uczestnictwie w warsztatach artystycznych, ruchowych i integracyjnych. Jej celem jest zwiększenie sprawności manualnej, intelektualnej i fizycznej pacjenta. Udział w terapii zajęciowej ma duże znaczenie dla psychiki osób z dysfunkcjami – pozwala zapomnieć o własnych ograniczeniach, rozwija wrażliwość, buduje poczucie własnej wartości oraz przystosowuje do życia w społeczeństwie.
Uzależnienia behawioralne często spowodowane są stresem, z którym nie potrafimy sobie poradzić. Ewa Woydyłło, psycholog, odpowiada na pytania o rodzaje nowych uzależnień, przyczyny siecioholizmu oraz dlaczego akurat dzisiaj jesteśmy częściej narażeni na wpadnięcie w nałóg.
Mam 28 lat. Od dziecka byłem strasznie wyśmiewany, odpychany przez swoich rówieśników, w czasach szkoły byłem typowym popychadłem, wieczny stres od 7. roku życia. W szkole podstawowej byłem bity przez nauczyciela, co wywoływało u mnie stany lękowe, gdy ktoś podnosił rękę, ja głowę opuszczałem na dół, bojąc się, że po niej dostanę. Później było o wiele gorzej, w latach 90. w mojej rodzinie zmarło bardzo dużo osób, jako dziecko pamiętam, że tak bardzo się tego bałem, że chodziłem krok w krok za mamą. Lata gimnazjum też były dla mnie stresujące, brak akceptacji innych dzieci, to było okropne, cały czas do szkoły w stresie. Gdy były ferie lub wakacje stres mijał, ale niestety pojawiał się bóle głowy tak straszne, że nie mogłem podnieść głowy do góry, ból promieniował po całej głowie i był tak mocny, że czułem jakby ktoś uderzał mnie młotkiem po głowie. Trwały one od kilku dni do ponad 2 tygodni. Organizm był tak zmęczony, że krew mi leciała z nosa. To się powtarzało prawie co roku w okresie wakacyjnym, kiedy wiedziałem, że nie spotkam się z nikim ze szkoły. Rodzice mi mówili, że to nerwobóle głowy i mój organizm odreagowuje. Dążąc do sedna sprawy, teraz ostatnie dni miałem podobne. Przez ostatni rok żyłem w strasznym stresie spowodowanym związkiem, w którym byłem oszukiwany itd. Od zerwania minęło parę miesięcy i zacząłem nowy związek, stres minął, chociaż w pracy mam go nadal. Przez ostatnie parę dni znowu pojawiły się nerwobóle, wymyślenie jakiś chorób, samotność, czyli odseparowanie od znajomych itd. Związek niby mam ok, ale widujemy się 2 razy w tygodniu po parę godzin i nie mam żadnego wsparcia od partnerki. Czy to może być depresja? Czy bardziej wygląda na nerwicę lekową? Nie mam jeszcze myśli samobójczych, ale mam chęć odseparowania się od ludzi, przestaję jeść i ciągle bym spał (może dlatego, że bóle głowy są mocne).
Mam 16 lat i od niedawna panicznie boję się, że na coś zachoruję. Od około 3-4 tygodni obawiam się jaskry. Dwa tygodnie temu pojawiły się objawy. Oczywiście zapisałam się do okulisty, ale wizytę mam dopiero za 2 tygodnie. A ze stresu nie mogę spać, cały czas jestem przygnębiona. Za każdym razem, gdy zamykam oczy, boję się, że będę ślepa. Czy pogorszenie wzroku występuje na tle nerwowym? Co mam robić, żeby przestać się bać?
Czy ona jest chora? A chodzi o moją teściową. Zadaję to pytanie, ponieważ mój teść już jest u kresu życia. Martwię się, bo ona jest niezrównoważona psychicznie, a najgorsze jest to, że trwa to już 20 lat, a ona nie ma na to żadnych papierów ani dowodów, bo wszystko spaliła w piecu... Nie pobiera żadnego zasiłku, a o jej chorobie wiedzą wszyscy z rodziny, tylko nikt naprawdę nie wie, co jej jest. Jej choroba zaczęła się po urodzeniu drugiego syna. Przestała zajmować się domem, dziećmi, przestała gotować. Bez przerwy robi tylko na złość wszystkim w około - chodzi mi tylko o mieszkańców domu, bo z obcymi nie rozmawia - udaje, że nie słyszy. Do najbliższych zwraca się czasem jak do obcych i mówi teksty typu "znam cię?", kradnie bliskim pieniądze, ubrania, szczególnie mężczyznom, bo w damskich ubraniach mało kiedy chodzi. Co jej może dolegać i co można z tym wszystkim zrobić? Boję się ją wziąć pod swój dach, bo już wiele razy okazywała dużą agresję. Co ukradnie, to mówi, że "to jest od niej". Nie wiem już, co mam robić... Do lekarza też jej nie można zabrać, bo nawet do auta nie chce wsiąść.
Psychodermatologia to dziedzina zajmująca się problemami psychologicznymi, które są wtórnym następstwem chorób skóry, albo są problemem pierwotnym i mają bezpośredni wpływ na przebieg zaburzeń skórnych. Terapia skierowana jest do pacjentów, którzy oprócz leczenia dermatologicznego, potrzebują także wsparcia psychologicznego. Z pomocy psychodermatologów korzystają między innymi chorzy na łuszczycę, AZS czy trądzik.
Nasz znajomy stracił w lutym tego roku żonę. Od 20 lat chorowała na nowotwór, który atakował kolejne organy. Któregoś razu nie wytrzymała i popełniła samobójstwo. Proszę mi powiedzieć, jak możemy pomoc człowiekowi, który jest rozdarty i zaczyna swoje kłopoty topić w alkoholu? Z zawodu jest inżynierem i radził sobie w życiu bardzo dobrze. Na świecie pozostał mu tylko syn, z którym ma kiepski kontakt. Wydawało się, że jakby trochę otrząsnął się z tej wielkiej żałoby i nawet poznał kogoś. Mieli już jakieś plany na przyszłość, ale nagle nastąpił zwrot. Wszystko zaczęło być dla niego za "duże" i podjął decyzję o rozstaniu. Nadal utrzymują kontakt i zapewnia ją, że wszystko będzie dobrze, że potrzeba mu czasu, ale my zauważamy, że wpada w jakiś niesamowity dołek. Spotyka się z kolegami z młodzieńczych lat, z którymi wspólnie pije alkohol. Kładzie się spać, żeby rano znów się z nimi spotkać. Trudno go namówić na spotkanie ze specjalistą. Mówi, że żonie też nikt nie pomógł. Ostatnio często mówi o koszmarnych snach, w których widzi swoją żonę w innym wcieleniu (np. ostatnio widział ją w smudze dymu, który go dusił). Mówi też o bezsensowności życia. Boję się, że jest zbyt mocno przytłoczony, żeby mógł sam się podnieść. Bardzo proszę o pomoc, o radę, jak powinniśmy postąpić, żeby mu ulżyć. Wiem, że kobieta, którą poznał, jest wartościowym człowiekiem i darzy go uczuciem, ale on jakby w jakimś owczym pędzie gna do czegoś, co go zgubi. Nie jesteśmy już ludźmi młodymi i trudno nam obojętnie patrzeć na jego krzywdę.
Jesteśmy razem 7 lat, z czego 3 lata jesteśmy małżeństwem. Związek nigdy nie był idealny, ale w ostatnim czasie jest nie do wytrzymania. Kłócimy się, obwiniamy o nasze niepowodzenia. Mąż ma pretensje, że dużo pracuję, i nie docenia niczego, co robię, ani pracy zawodowej, ani tego że wszystkie domowe obowiązki są na mojej głowie. Nie umiemy porozmawiać spokojnie. Jak tylko zaczynam jakiś trudny temat, on wpada w furię i wychodzi, twierdząc, że nie ma czasu na pierdoły, bo musi ciężko pracować. Jest agresywny. Mnóstwo czasu spędza przed komputerem, właściwie każdą wolną chwilę. Wcześniej walczyłam, żeby poświęcił mi swój czas, ale doszłam do wniosku, że skoro nie ma ochoty ani potrzeby, to nie mogę go zmuszać i nie chcę, bo to nie o to chodzi. Nie mamy dzieci. Mieszkamy z teściami, którzy bardzo ingerują w to, co robimy i co jest między nami. Nasze pożycie wygląda bardzo marnie, mąż nie ma ochoty na czułość ani seks. W dodatku ostatnio odkryłam, że odwiedza strony pornograficzne. Wiem, że większość facetów tak robi, ale dziwi mnie, że w ogóle nie chce uprawiać seksu ze mną, a ogląda nagie kobiety w internecie. Wszystko wskazuje na to, że pod każdym względem ma mnie dosyć, ale kiedy próbuję od niego odejść, twierdzi, że mnie potrzebuje. Nie wiem, co robić. Czy próbować dalej, czy dać już spokój, bo czuję, że rozwija się u mnie poważna nerwica lub depresja? A ja tak bardzo chciałabym być szczęśliwa i tak niewiele wymagam, naprawdę.
Jestem z moim mężem od 14 lat razem, a w małżeństwie 9 lat. Trzy lub cztery lata temu mąż zaczął pokazywać mi zdjęcia i filmiki, jak 2 kobiety (jedna osoba była mężczyzną przebranym za kobietę) są w trakcie stosunku. Za jakiś czas, kiedy mąż był w pracy na nocce, pisaliśmy sobie i wtedy napisał, że lubi się przebierać w damskie ciuchy. Poprosił mnie, abym mu je kupowała. Na początku byłam bardzo zmieszana i nie wiedziałam, co o tym mam myśleć. Nasze małżeństwo jest od samego początku burzliwe i wtedy pomyślałam, że w końcu się otworzył i nabrał do mnie ogromnego zaufania, skoro powiedział mi o tym. Zgodziłam się, bo myślałam, że taka zabawa niedługo mu przejdzie. Chodziłam do lumpeksów, najbardziej chodziło mu o bieliznę. Wiedziałam, o co mnie prosił i zawsze kłamałam mu, że niczego nie ma. Z czasem mąż chciał wprowadzić do spraw łóżkowych swój strój i chciał abym się nim zachwycała. Spróbowałam tylko raz i dalej nie mogłam. Pisał mi o swoich coraz to nowszych zachciankach, propozycjach. Chciał jeździć na spotkania, które odbywają się w Gdańsku, a następnie wysyłał mi do pracy swoje zdjęcia, jak jest ubrany w sukienkę i szpilki, przy tym był cały ogolony. Czułam się potwornie i siedziałam cicho, bo nie chciałam, aby się ode mnie odsunął. Aż do momentu, kiedy napisał, że chciałby zmienić płeć. To mnie zwaliło z nóg. Powiedziałam mu, co o tym wszystkim myślę i że nie zgadzam się na takie jego zachowania. Że już dość. Jestem poniżana i źle traktowana przez niego, a teraz jeszcze bardziej miałabym się nie czuć kobietą. Od dłuższego czasu nie rozmawiamy już na ten temat. Znajduję, a raczej przyłapuję męża, jak ogląda w domu w internecie filmiki z trans..., a raz widziałam, jak się onanizował. Tyle razy się kłóciliśmy, że jak już ma takie "HOBBY", to niech to robi w pracy. Od kiedy zostaliśmy małżeństwem, rzadko się kochaliśmy. Raz na 6, 8 miesięcy, standard to raz na 2-3 miesiące. Już teraz wiem, że jego trans... bardzo nas dzieli. Mąż woli się onanizować, niż sypiać ze mną. Jak sama przejęłam inicjatywę w łóżku, to zawsze znalazł jakąś wymówkę. Jak już wspomniałam nasze małżeństwo jest burzliwe. Kłótnie, wulgaryzmy, sypianie męża u mamusi. Ona o niczym nie wie, a mąż zrzuca winę na mnie. Postanowiliśmy, a raczej ja postanowiłam, pójść do poradni małżeńskiej (nie rozmawialiśmy o trans...). Trwało to niedługo, bo po jakimś czasie zdążyliśmy się pokłócić i mąż stwierdził, że prowadzący jest idiotą. Po 6-8 miesiącach sama poszłam po poradę i przedstawiłam męża problem, zostałam poinformowana, że jeżeli mąż przez długi czas zaspokaja swoje potrzeby i czerpie z tego satysfakcję, to w mózgu zachodzą zmiany neurologiczne, które są nieodwracalne. Czy to jest prawda? Jak mu pomóc? Jest moim mężem i pomimo tego wszystkiego kocham go. Informowałam męża, że powinien poszukać pomocy, typu psycholog, psychiatra. On jednak uważa, że to mi jest potrzebna pomoc.
Mój problem polega na tym, że gdy ktoś spojrzy w moje oczy, doznaję strasznego wytrzeszczu gałek ocznych i nie jestem w stanie nawiązać kontaktu wzrokowego. Pojawia się to za każdym razem i utrzymuje tak długo, jak długo patrzy mi w oczy druga osoba. Jest to przypadłość bardzo utrudniające funkcjonowanie w społeczeństwie. Wpływa zarówno na mnie, gdyż jestem wtedy także "sparaliżowany" i często nie jestem zdolny nawet poruszać oczami, jak również na drugą osobę, która również na mój widok doznaje wytrzeszczu i powstają u niej negatywne emocje wobec mnie. Jestem przerażony, a opisaną przypadłość mam kilka miesięcy. Wcześniej postrzegałem siebie jako zupełnie normalnego. Nie biorę żadnych leków. Czasami stosuję suplementację magnezu, cynku itp. Co to może być? Jak sobie z tym w końcu poradzić?
Mam 19 lat i od 4 miesięcy dzieją się ze mną dziwne rzeczy - nie poznaję siebie. Mam wrażenie, że moje życie to film, a ja jestem widzem i to oglądam, poza tym czas mi bardzo szybko płynie (gdy wracam wieczorem pamięcią do rana, to wydaje mi się, że to nie wydarzyło się dzisiaj tylko bardzo dawno temu), a jeszcze do tego lęki, niepokój (w sytuacji, która jest całkowicie bezpieczna), natrętne myśli (że mam jakąś chorobę i powracanie do przeszłości), trudności w zapamiętywaniu czegoś, utrudniona koncentracja i czytanie ze zrozumieniem, wahania nastroju, zmęczenie w ciągu dnia, depersonalizacja i odrealnienie, brak odczuć jak kiedyś (byle sprzeczka ze znajomymi przeżywałem bardzo), wrażliwość na światło, bóle głowy, mięśni, mrowienie i drętwienie kończyn oraz ból brzucha (przelewanie, burczenie). Mimo to czasami mam wrażenie, że wszystko jest dobrze i normalnie wygląda moje życie, ale czasami nasilają się te objawy i jestem wrakiem człowieka, który jest wyłączony i nieobecny. Po miesiącu występowania tych objawów zrobiłem komplet badań i wszystko wyszło dobrze, odwiedziłem także psychiatrę, który przepisał mi Pramolan, ale nic szczególnego nie powiedział; psychologa, który stwierdził że zjadł mnie stres i to są objawy stresu chronicznego; okulistę, który powiedział, że wszystko jest w normie. Błagam o poradę, bo to wszystko mnie już przerasta i mam tego wszystkiego dość. Zacząłem też studia - prawo - ale jak tak dalej będzie, to nie dam rady, a marzyłem (nie tyko ja) o tym by zostać prawnikiem...
Komunikacja alternatywna i wspomagająca (AAC) to grupa metod, które umożliwiają osobom niemówiącym lub mówiącym w ograniczonym stopniu porozumiewać się z otoczeniem. Polega na używaniu w komunikacji znaków opierających się na gestach, obrazach, symbolach, przedmiotach. AAC pomaga osobom z zaburzeniami mowy wyrażać swoje myśli, uczucia oraz podejmować samodzielne decyzje.
Mam straszny problem z synem - nie chce się uczyć, rzuca książkami. Szkolny psycholog rozkłada ręce. Syn nie umie dodawać, pisze z błędami, poradnia psychologiczno-pedagogiczna nie stwierdziła nieprawidłowości, zaleciła zajęcia dodatkowe, lecz to nic nie daje. Ciągle słyszę: nie umiem, nie nauczę się, zapomnę, nie będę tego robił, głupia pani, nawet brzydko do mnie się odnosi; ostatnio zaczął bić psa, gdy z nim wychodzi na spacer, nie szanuje starszych ludzi. Stosowałam prośbę, groźbę kary, rozmowę, ale nic nie skutkuje, nie mam siły do niego. Mam jeszcze roczną córkę, która to obserwuje i łapie jego krzyki, wrzaski, i robi to samo, co doprowadza mnie do szału, bo muszę uspokajać oboje.

Na zdrowie psychiczne składa się samopoczucie psychologiczne, społeczne i emocjonalne danego człowieka. To jak się czujemy, ma wpływ na to, jak myślimy i jak działamy. Ma także zawiązek z tym, jak radzimy sobie ze stresem, jak dokonujemy wyborów oraz odnosimy się do innych ludzi. Zdrowie psychiczne jest ważne na każdym etapie życia człowieka.

Wiele czynników ma wpływ na nasze zdrowie psychiczne. Należą do nich:

  • czynniki biologiczne, czyli geny i chemia mózgu,
  • historia rodzinna problemów ze zdrowiem psychicznym,
  • doświadczenia życiowe, np. trauma.

Problemy z tym aspektem zdrowia są powszechne. Choć często nadal stygmatyzowane i dyskryminowane. Jednak otrzymanie wsparcia i rozpoczęcia leczenia daje szanse na całkowite wyzdrowienie. Wiele schorzeń psychicznych można skutecznie leczyć, stosunkowo niskim kosztem.

Zdrowie psychiczne jest ważne dla każdego człowieka. Dzięki niemu możemy w pełni wykorzystać swój potencjał, lepiej radzić sobie z życiowymi trudnościami, wydajniej pracować i wnosić znaczący wkład do społeczności. Na zdrowie psychiczne ma wpływ wiele aspektów takich jak aktywność fizyczna, odpowiednia ilość snu, relacje z innymi osobami czy uzyskanie wsparcia, jeśli go potrzebujemy.

Mimo tego, jak ważne jest zdrowie psychiczne dla jednostki, ale także dla konkretnych społeczeństw, większość systemów opieki zdrowotnej na świecie zaniedbuje ten obszar zdrowia i nie zapewnia wystarczającej opieki oraz wsparcia potrzebującym. W rezultacie prowadzi to do tego, że miliony ludzi na całym świecie cierpi w milczeniu, co przekłada się na ich codzienne życie.