Nabieranie zaufania to trudny proces. Tym bardziej, jeśli zostało ono mocno nadszarpnięte przez innych ludzi. To jednak także wypadkowa naszego stanu wewnętrznego, stanu naszych emocji oraz tego, jak silne jest nasze poczucie własnej wartości. Im większe i silniejsze, tym łatwiej zaufać, uwierzyć lub też pogodzić się z ewentualną stratą czy porażką. Bo przecież zaufanie pociąga za sobą ryzyko. To ryzyko bycia zranionym, odtrąconym, oszukanym. Jeśli czujesz się źle, czujesz się słaba, nieprzygotowana do poradzenia sobie, to obawa będzie tym większa i dojmująca. W uwierzeniu innym najważniejsza jest Twoja decyzja, że tego po prostu chcesz, że podejmujesz ryzyko, że gotowa jesteś ponieść ewentualne koszty. Oczywiście nikt tego nie chce, nie chce być zraniony, nie jest to przecież ani łatwe, ani miłe, ale warto dokonać rachunku zysków i strat. Ile zyskasz, wierząc i ufając, a ile możesz stracić? Przemyśl to. Inna sprawa to fakt, że wiara i zaufanie nie muszą być także ślepe i głupie. Nie warto być kompletnie naiwnym - trzeba słuchać swojej intuicji, innych ludzi, obserwować i być uważnym. Reagować na niepokojące znaki. Ale jeśli ich nie ma - starać sie zachować spokój i nie spodziewać się czegoś, czego nie ma. No i ostatnia kwestia - takich ludzi jak Ty jest bardzo wielu. Nie jesteś jedyną sprawiedliwą na tym łez padole. Po trosze wszyscy boimy się zdrady i wkładamy dużo wysiłku w to, aby innym ufać. To fakt - są tacy, którym ufać nie należy i jest to oczywista prawda, ale jest ich stosunkowo niewielu. Spróbuj otworzyć oczy nie na wyobrażenia, ale na rzeczywistość.
Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza.
Inne porady tego eksperta