Zdrowie psychiczne

Zdrowie psychiczne obok zdrowia fizycznego i społecznego składa się na definicję zdrowia Światowej Organizacji Zdrowia. Szczególnie w ostatnich latach coraz częściej dostrzega się jak ważną funkcję pełni zdrowie psychiczne w życiu każdego człowieka. Depresja, ale także inne zaburzenia związane ze zdrowiem psychicznym prowadzące do samobójstw, stały się najczęstszą przyczyną śmierci wśród młodych osób. Badania naukowe potwierdzają także, że osoby zmagające się z ciężkimi chorobami psychicznymi umierają przedwcześnie.

Mam koleżankę, z którą spotykam się od czasu do czasu. Spotykamy się u mnie, czasem na mieście. Kiedy jednak zaprasza mnie do siebie, często przychodzi też jej przyjaciółka. Czuję się bardzo niekomfortowo w jej towarzystwie, gdyż jest to osoba bardzo skupiona na sobie, która wszystkich wokół ocenia, a przy tym jest wiecznie naburmuszona. Jak powiedzieć koleżance, że nie mam ochoty na wspólne spotkania z Jej przyjaciółką, gdyż nie jest to dla mnie relaks, a wręcz odwrotnie - jestem spięta i podenerwowana?
Mam 21 lat i obecnie jestem w USA. Miałam chłopaka, z którym byłam prawie 3 lata, kochałam go i być może dalej kocham. Wszystko zaczęło się, gdy rok temu w maju przyjechał mój znajomy, przyjaciel rodziny do Polski. Byłam podekscytowana tym przyjazdem, chociaż wiadomo, że mojemu chłopakowi się to nie podobało. Nagle moja mama zaczęła mnie nastawiać przeciwko mojemu chłopakowi, jakby chciała nas skłócić. I tak wyszło, że się pokłóciliśmy. Zerwałam z moim chłopakiem. Znajomy poprosił, żebym przyjechała do niego do USA. Załatwiliśmy wizę i przyleciałam, wszystko było w porządku, ale nagle zauważyłam, że nie mamy wspólnego języka. Byłam u niego miesiąc. Dogadaliśmy się, że za 2 miesiące wrócę na dłużej. Przyleciałam. Mieliśmy wziąć ślub cywilny, żebym mogła dostać papiery, jednak w ostatniej chwili zrezygnowałam. Nie rozmawialiśmy ze sobą, to nie było spowodowane tym, że odmówiłam ślubu, już było tak wcześniej. On mówi, że mnie kocha, ale ja nie widzę, w tym sensu. Nie czuję czegoś takiego jak wcześniej przy tamtym facecie. Spędzam całe dnie w łóżku i oglądam przygnębiające filmy o miłości, chorobie i wszystkim, co jest smutne. Mam 21 lat, a porażką jest dla mnie to, że palę codziennie 30 papierosów i piję butelkę wina, bo wtedy nie płaczę. Ostatnio przytyłam. Kiedyś moją pasją był fitness, a teraz mam 50 metrów do siłowni, a nie chce mi się iść, chociaż cały dzień mam wolny. Tęsknie za domem, ale wiem, że nie mam po co tam wracać, bo usłyszę od mamy słowa, które mnie zabolą, ponieważ nie spełniłam jej marzeń. Bo to ona chciała, żebym wyjechała do USA, żebym tam studiowała i żyła. A gdy powiedziałam jej, że tego ślubu nie będzie, to nie odzywała się do mnie przez miesiąc. Do tego wszystkiego czuje się tu taka samotna, codziennie odliczam dni do powrotu, tylko boje się, że jak wrócę, to będę chciała znowu wyjechać. Mam dość życia... Mam dość ludzi... Tęsknię za moim byłym chłopakiem, on był moją miłością... Tęsknie za moim tatą, siostrami i psem, który jest dla mnie wszystkim i także tęsknie za matką, o której wiem, że zmiesza mnie z błotem.
Jestem uzależniona od tabletek nasennych, biorę je z przerwami (po pół tabletki) około 6 lat. Nie przekraczam tej dawki, ale nie mogę jej odstawić. Próbowałam, ale bez tej tradycji brania nie zasypiam. Robiłam to na siłę, ale teraz to ona wygrywa. Moim problemem jest to, że nie mieszkam w Polsce i nie mam pojęcia, jak się do tego zabrać.
Jesteśmy rodzicami 14-miesięcznej dziewczynki, która onanizuje się od 4. miesiąca życia. To jakiś koszmar, robi to w krzesełku do karmienia, samochodowym foteliku, w wózku, ale także przy zmianie pieluchy, zasypianiu, w złości i w pozytywnych emocjach. Odwracanie uwagi nie przynosi skutku, przerywanie aktywności powoduje bunt i krzyk. Jesteśmy pod opieką terapeuty integracji sensorycznej, psychologa, rehabilitanta. Problem się nasila, a specjaliści nieco go lekceważą. Każdy, kto zetknął się z takim problemem, wie, jak jest to trudne, gdy nie można dziecka przebrać, nakarmić, wyjść z nim na spacer. Co robić? Z medycznego punktu widzenia dziecko jest zdrowe - nie ma infekcji układu moczowo-płciowego, pasożytów itp.
Poroniłam w 8. tyg. ciąży i bardzo doskwiera mi smutek, przygnębienie i jest mi przykro, że to mnie spotkało. Myślę ciągle o tym. Wczoraj minęło pół roku, a ja dalej martwię się i myślę, czy uda mi się jeszcze zajść w ciążę, bo staramy się z mężem odkąd moja pani ginekolog powiedziała, że nie ma przeciwwskazań, ale nic z tego. Czy mam się udać do poradni psychologicznej w okolicy? Chodzę smutna i przygnębiona nic mi się nie chce, do pracy chodzę z przymusu.
Już prawie od 4 lat mam problem z zaakceptowaniem siebie, mojego wyglądu, charakteru. Może to efekt dorastania, ale ja nie umiem sobie z tym poradzić. Przez długi czas nienawidziłam tego, jak wyglądam i jak się zachowuję. Nie lubiłam swoich nóg, rąk, brzucha, twarzy, włosów. Nie lubiłam głosu, śmiechu, sposobu mówienia, ubierania się, zachowywania w określonych sytuacjach. Mam wrażenie, że niczego nie potrafię zrobić dobrze, że nie jestem wystarczająco ładna, mądra, zabawna, że nie ma na świecie człowieka, który mógłby się we mnie zakochać. Czuję, że jestem nic niewarta, że wkurzam każdego, kto choćby na mnie spojrzy. Mam świadomość tego, że nie jestem brzydka ani otyła i mimo to wciąż czuję się ze sobą źle. Na dodatek przez jakiś czas byłam fatalnie zakochana. O tym, co naprawdę się ze mną dzieje, wie tylko jedna osoba - moja przyjaciółka. Reszta świata widzi tylko maskę, za którą się ukrywam. Za dnia śmieję się, udaję, że moje życie jest cudowne, jednak kiedy nadchodzi noc i zostaje sama w pokoju, płaczę. Czasami nawet nie wiem dlaczego. Jadę autobusem i chce mi się płakać, a ja nie znam powodu tego uczucia. Bywa, że czuję się nieobecna albo jakbym nie istniała. Widzę, że jestem bezradna i nie umiem sobie z tym poradzić. Przez parę ostatnich tygodni myślałam, że mi się poprawiło, ale to okropne uczucie ciągle powraca i nie wiem, co mam z tym zrobi; nie wiem, co jest źródłem mojego nieszczęścia. Jak mam sobie z tym poradzić?
Bardzo zależy mi na koleżance, z którą - tak mi się wydaje - się zaprzyjaźniłam. Poznałyśmy się, kiedy ja poszłam na studia i zamieszkałam w akademiku. Razem dzieliłyśmy pokój w akademiku (od października 2014 do czerwca 2015), od początku bardzo siebie polubiłyśmy, mówiłyśmy sobie o wszystkim, nie miałyśmy przed sobą tajemnic, wspólne imprezy, dzielenie się smutkami i radościami, wspólne mieszkanie. Było nam ze sobą bardzo dobrze. Ale wszystko się skończyło wraz z rozpoczęciem wakacji, kiedy każda z nas wyjechała do swoich rodzinnych stron. To był jej ostatni rok na studiach, od niedawna mieszka w nowym mieszkaniu wraz z chłopakiem, pracuje. W ciągu całych wakacji zadzwoniła do mnie 2 razy. Ja, aby podtrzymać nasze kontakty, dzwoniłam częściej, pisałam (zawsze czekałam, jak ona się pierwsza odezwie, co prawie nigdy się nie działo), kontakt z mojej strony też nie był zbyt częsty, ponieważ nie chciałam się jej narzucać, zawsze kiedy prosiłam ją o spotkanie, chętnie się zgadzała i na nie przychodziła (spotkałyśmy się w sumie 3 razy na dwa miesiące). Ostatnio do niej napisałam (nie chciałam do niej dzwonić, skoro ona do mnie się nie odzywa), czy o mnie nie zapomniała i czy możemy się spotkać. Odpisała mi, że pamięta o mnie, spotkałyśmy się kilka dni późnej w jej nowym mieszkaniu (zdziwiło mnie to, że na ścianie wisi nasze wspólne zdjęcie). Potem po 5 dniach do mnie napisała, że co tam u mnie, ja odpisałam jej prawdę, że trochę mi smutno i mam problem, ona - że mi współczuje. Zapytałam, co u niej, ale mi nie odpisała i kontakt się urwał.Czy to jest przyjaźń? Czy mam częściej się z nią komunikować, dzwonić, pisać, prosić o spotkania?
Od ponad 2 lat jestem z moim chłopakiem, ale od jakiegoś roku zauważyłam zmianę w jego zachowaniu. Wystarczy, że coś nie idzie po jego myśli, to od razu zaczyna się bardzo denerwować, krzyczeć, przeklinać i wyzywać mnie. Czasem używa szantażu, np. że czegoś nie zrobi albo że zrezygnuje z pracy. Dodatkowo jak coś mu nie wychodzi np. podczas gry albo gdy laptop się zawiesi, to dewastuje rzeczy. Mój chłopak cierpi na migrenę. Po wszystkim przeprasza. Nie wiem, jak sobie z tym poradzić, bo to też odbija się na mnie i na moim zdrowiu.
Czy coś ze mną jest "nie tak"? Od pół roku jestem w związku, w którym jestem bardzo szczęśliwy. Źle znoszę jednak rozmowy o przeszłości. Moja partnerka, wydaje mi się, nie ma z tym problemu, czasami pyta mnie o moją przeszłość i ja wówczas odpowiadam w zakresie pytania. Po reakcji i nawet dopytaniu widzę, że jej to nie wzrusza. Ja praktycznie o jej przeszłość nie pytam, nie mam takiej potrzeby. Gdy sama opowiada (bez żadnych przesadnych detali), sprawia mi to ból. Włącza się wówczas moja wyobraźnia, widzę wówczas w myślach moją ukochaną w objęciach innego i strasznie mnie to boli. Bywa też, że używa porwań, tłumaczy, że to naturalne. Przekonuje mnie wówczas, że one są dla mnie na plus, że "jestem lepszy". Problem w tym, że ja nie chcę być do nikogo porównywany, nie chcę być od nikogo lepszy, chcę być zwyczajnie dobry, czuć się doceniany, kochany. Mimo że doskonale nam się rozmawia i poruszaliśmy ten temat, to co pewien czas to wraca. Ostatnio usłyszałem, że przeszłość, to część jej życia i ona chce/potrzebuje swobodnie o tym móc mówić. Ja nie potrafię jednak tego zaakceptować, jest mi to zupełnie zbędne, chciałbym żyć tu i teraz naszym życiem, naszym szczęściem. Nie radzę sobie z tą sytuacją; czasami myślę, że może jestem zbyt wrażliwy.
Narkotyki i dopalacze są wszechobecne. Jak rozpoznać, że dziecko przyjmuje narkotyki? Pierwszy krok to stały kontakt z dzieckiem. Drugi  - czujna obserwacja i sprawdzanie symptomów, które mogą wskazywać, że dziecko sięgnęło po narkotyki.

Materiał sponsorowany

Narkotyk krokodyl jest wyjątkowo groźną trucizną. Uzależnienie i śmierć to drobiazg wobec tego, co krokodyl robi z ludźmi za życia. Ciało płatami odpada od kości. Jak działa krokodyl? Jakie są skutki przyjmowania narkotyku krodyl?
Chciałabym zasięgnąć opinii, czy zachowanie specjalisty było profesjonalne. Czy powinien tak postąpić? Mianowicie mój problem polega na tym, że zdiagnozowano u mnie stany lękowe polegające na tym, że bardzo chcę być z partnerem i wtedy ogarnia mnie złość, jak coś nie wychodzi, jak nie słyszę komplementów. Jestem po prostu zazdrosna i zaborcza, czasem agresywna. Zgadzam się z tym całkowicie. O tym też mówiliśmy na swojej wizycie u specjalisty. Ja wyciągnęłam odpowiednie wnioski i zaproponowałam partnerowi troszkę inny sposób na życie, polegający na większej swobodzie, no i oczywiście pracy nad sobą. Otrzymałam również odpowiedni lek. Czuję poprawę. Byłam na jednej wizycie. Następnie specjalista przeprowadził taką rozmowę (na osobności) z moim partnerem. Powiedział, że proponuje, byśmy nie wracali do siebie, byśmy odpuścili wspólne wakacje itd. Nie takich oczekiwałam rezultatów, bo poszliśmy do niego, by ratować nasze szczęście, nasz długoletni związek. Teraz mój partner zawierzył opinii specjalisty, a ja drugi tydzień jestem sama. Mimo że uważa, iż nie wyobraża sobie życia beze mnie. Nie czuję się z tym dobrze. Nie radzę sobie z tęsknotą, samotnością, z opinią sąsiadów itd.
Jestem dziewczyną, mam 16 lat. Zacznę od tego, że już kiedyś (pół roku temu) moja mama, z którą miałam świetny kontakt, zaczęła podejrzewać u mnie początki anoreksji -schudłam z 54 kg do 48 kg przy wzroście 158 cm w kilka miesięcy, bo chciałam lepiej się poczuć - szczególnie, że jeszcze wcześniej zdarzało mi się nadużywać leków na przeczyszczenie (ale to ze względu na zaparcia) i odmawiać jedzenia tłustych rzeczy jakie czasem przygotowywała na obiad. Przez to często kłóciła się, mówiąc że "jak tak dalej pójdzie, to wylądujesz w szpitalu, a ja z tobą tam siedzieć nie będę" lub "na pewno na anoreksję chcesz zachorować", a ja zawsze odpierałam jej zarzuty, bo to była nieprawda. Zawsze to dopiero po jej ostrych słowach odczuwałam wielki wstręt do jedzenia, który trwał kilka dni, a potem słabł aż do kolejnej kłótni. W końcu powiedziałam sobie, że znowu zacznę jeść to co kiedyś, ale będę ćwiczyć więcej, bo już nie mogłam znieść tego lęku do jedzenia przez jej słowa. Od lutego do lipca przytyłam do ok. 51 kg i teraz przez to, że jest lato i często łapię przeziębienia nie mam apetytu. Mimo to jem tyle ile mogę, aby mama nie czepiała się jak kiedyś. Niestety, znowu zaczęła wmawiać mi, że zaraz zachoruję na anoreksję. Nie wierzy, że jak idę na miasto/do koleżanki i mówię, że zjadłam obiad to serio co zjadłam i od razu sugeruje, że pewnie zwymiotowałam po nim lub kłamię, a to nieprawda. Nie wiem jak mam do niej dotrzeć i wytłumaczyć, że nie zależy mi na chudej sylwetce, tylko na samopoczuciu i zdrowiu.
Slow Movement – Ruch na rzecz Spowolnienia wyznaje zasadę, że spieszyć się trzeba powoli, nauczyć się celebrować posiłki i codziennie znaleźć minimum pół godziny tylko dla siebie. Popularność slow movement oznacza, że nareszcie dociera do nas, że dobrze żyć można tylko wtedy, gdy żyje się powoli, blisko natury, mając czas na drobne przyjemności.
Zastanawiasz się, dlaczego tak trudno jest ci powstrzymać się od podjadania w różnych stresujących sytuacjach? Uczucie sytości pomaga rozładować napięcie związane z emocjami takimi jak smutek, złość czy lęk. To sprawia jednak, że uzależniasz się od jedzenia - bo przecież stresu nie da się całkowicie wyeliminować. Jak przerwać to błędne koło? Poznanie mechanizmu nazywanego "emocjonalnym jedzeniem" pomoże ci kontrolować apetyt i zapanować nad swoją nadwagą lub otyłością - a w efekcie skutecznie schudnąć.
Wydaje się, że ofiarami niektórych nałogów częściej są kobiety, innych mężczyźni. Czy rzeczywiście płeć ma tu jakiekolwiek znaczenie? Alkohol, papierosy, narkotyki, jedzenie, praca, seks, hazard, zakupy, internet, telewizja... Uzależnienie ma wiele twarzy. Poznaj mechanizmy uzależnień
Cztery lata temu poznałam chłopaka. Był rok po rozstaniu ze swoją byłą partnerką. Wiedziałam, że sprawa nie jest dla niego zamknięta, więc się nie angażowałam. Jednak po roku jego zabiegań i starań uwierzyłam, że jest w stanie stworzyć nowy związek. Bardzo się angażowałam, pomagałam mu w rozwiązywaniu jego problemów z samym sobą. Teraz wiem, że było to z mojej strony głupie, ale wtedy uważałam, że mi zaufał, i nie można kogoś porzucić tylko dlatego, że jest ciężko. Miesiąc temu przestał się odzywać, a tydzień temu przypadkiem dowiedziałam się, że wrócił do byłej dziewczyny. Jak poradzić sobie z poczuciem wykorzystania i bycia tylko zastępstwem dla byłej dziewczyny? Teraz z perspektywy czasu widzę, że tak naprawdę jemu nigdy nie chodziło o mnie i moje uczucia tylko o to, aby mu pomóc i go dowartościować. Być może przesadzam, ale czuję jakby zabrał mi 4 lata, doprowadził się do emocjonalnego porządku i porzucił, gdy pomoc przestała mu być potrzebna.
Jestem 3. w klasie technikum i mam nietypową skłonność, a mianowicie zbyt szybko zasypiam. Potrafię zasnąć dosłownie w parę sekund bądź siedzieć rozmawiać z kimś, a nagle chce mi się spać i nie słucham drugiej osoby, tylko staram się zwalczyć myśl o spaniu. Być może jestem przemęczony, ponieważ od rana jestem w szkole, po szkole aż do godziny 23 spędzam czas na komputerze i tak codziennie, wychodzi ok. 7-8 godzin przy komputerze. Parę miesięcy temu było to samo, ograniczyłem komputer do 2 godzin dziennie, lecz problem dalej występował. Czy pomogłyby mi jakieś tabletki? Jest to dla mnie bardzo uciążliwe, ponieważ jest mi ciężko czasem prowadzić samochód, rozmawiać z kimś, a jak chcę pomyśleć o czymś wieczorem, to też nie daję rady, bo zamykam oczy i już śpię.
Ponad rok temu, miałam stresujący czas. Z każdym razem denerwowałam się coraz bardziej (drżenie rąk i nóg, ciężki oddech, kłucie w klatce piersiowej, najczęściej po lewej stronie). Jakiś miesiąc temu znów miałam (jednorazową) bardzo stresującą sytuację. Teraz jest niby dobrze i się nie denerwuję, a przynajmniej tego nie odczuwam, a jednak od 3 tygodni mam bóle głowy, do czego dochodzą kłucia w klatce piersiowej, głównie przy głębszym wdechu lub zmianie pozycji leżącej na lewy bok (wtedy ból jest nie do zniesienia, ledwo mogę się ruszyć). Byłam u neurologa, doktor zrobiła podstawowe badania, przepisała tabletki migrenowe i na razie tyle, jednak one nie bardzo pomagają. U kardiologa byłam 2 lata temu, powiedziano mi, że kłucia są na tle nerwowym i że dzieje się coś z zastawką trójdzielną w sercu. Czy to wszystko może być rzeczywiście na tle nerwowym i czy da się temu jakoś zaradzić?
Mam 14 lat, a w głębi duszy tak naprawdę czuje się 80-latką. Z pewnością jest to spowodowane tym, co w życiu przeszłam i jak szybko musiałam się usamodzielnić. Uczę się w bardzo dobrej szkole, moje życie to pasmo stresu, chyba sobie z nim nie radzę. Szczerze mówiąc, mam 14 lat, a tak naprawdę jestem zmęczona życiem i mam wszystkiego już dosyć. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że jeszcze będę musiała się męczyć tyle lat, bo naprawdę jestem wykończona. Mam problemy ze snem. W związku ze stresem choruję na zespół jelita drażliwego. Często jest mi niedobrze i chce mi się wymiotować (ale zwykle na tym się kończy). Czy to jest normalne? Co robić?
Jestem po rozwodzie już 17 lat, nie mam dzieci. Ciągle szukam miłości i od 17 lat dokucza mi samotność. Od 7 lat kocham pewnego mężczyznę, ale to ja nalegam na spotkania i ciągle o nim myślę i się zamartwiam. On zgadza się na spotkania ze mną czasami, ale podczas tych spotkań ogląda telewizor lub odpisuje na SMS-y do jakichś osób. Nie rozmawia ze mną, to ja jestem miła i próbuję go zagadywać, a po wyjściu od niego płaczę. Czyli wygląda na to, że on nie traktuje mnie poważnie i nie zależy mu na mnie. Ostatnio napisałam do niego, że jeśli chce mnie jeszcze widzieć, to musi zmienić zachowanie. Odpisał, że zadzwoni później. Problem w tym, że nie mam ochoty nikogo nowego poznawać. I nie wierzę, że jakiś mężczyzna mógłby wnieść coś pozytywnego w moje życie. Nie wiem, co robić. Nie wiem, czy dam radę przestać kontynuować tę znajomość.

Na zdrowie psychiczne składa się samopoczucie psychologiczne, społeczne i emocjonalne danego człowieka. To jak się czujemy, ma wpływ na to, jak myślimy i jak działamy. Ma także zawiązek z tym, jak radzimy sobie ze stresem, jak dokonujemy wyborów oraz odnosimy się do innych ludzi. Zdrowie psychiczne jest ważne na każdym etapie życia człowieka.

Wiele czynników ma wpływ na nasze zdrowie psychiczne. Należą do nich:

  • czynniki biologiczne, czyli geny i chemia mózgu,
  • historia rodzinna problemów ze zdrowiem psychicznym,
  • doświadczenia życiowe, np. trauma.

Problemy z tym aspektem zdrowia są powszechne. Choć często nadal stygmatyzowane i dyskryminowane. Jednak otrzymanie wsparcia i rozpoczęcia leczenia daje szanse na całkowite wyzdrowienie. Wiele schorzeń psychicznych można skutecznie leczyć, stosunkowo niskim kosztem.

Zdrowie psychiczne jest ważne dla każdego człowieka. Dzięki niemu możemy w pełni wykorzystać swój potencjał, lepiej radzić sobie z życiowymi trudnościami, wydajniej pracować i wnosić znaczący wkład do społeczności. Na zdrowie psychiczne ma wpływ wiele aspektów takich jak aktywność fizyczna, odpowiednia ilość snu, relacje z innymi osobami czy uzyskanie wsparcia, jeśli go potrzebujemy.

Mimo tego, jak ważne jest zdrowie psychiczne dla jednostki, ale także dla konkretnych społeczeństw, większość systemów opieki zdrowotnej na świecie zaniedbuje ten obszar zdrowia i nie zapewnia wystarczającej opieki oraz wsparcia potrzebującym. W rezultacie prowadzi to do tego, że miliony ludzi na całym świecie cierpi w milczeniu, co przekłada się na ich codzienne życie.