Znany chirurg z Krakowa nagrał "protest song". "Poświęcamy życie, by pomagać, a ktoś odpłaca się okrucieństwem"
Zamordowany lekarz dr Tomasz Solecki z Krakowa, atak nożownika w Szpitalu Uniwersyteckim i protesty medyków po jego śmierci poruszyły całą Polskę. Dr Piotr Guzik odpowiedział protest songiem „Respect (Stop the madness)”, nagranym w hołdzie ofierze przemocy wobec lekarzy.

Po śmierci dr. Tomasza Soleckiego jego przyjaciel, krakowski lekarz dr Piotr Guzik, najpierw nagrał osobistą balladę „Goodbye my friend”, będącą cichym pożegnaniem zamordowanego kolegi, a następnie stworzył „Respect (Stop the madness)” – protest song przeciw przemocy wobec medyków.
Zamordowany lekarz w Krakowie – atak nożownika w Szpitalu Uniwersyteckim
29 kwietnia 2025 roku w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie doszło do tragicznego zdarzenia. Dr Tomasz Solecki, 47-letni ortopeda, został brutalnie zaatakowany nożem przez 35-letniego mężczyznę podczas konsultacji z pacjentką. Napastnik, niezadowolony z przebiegu wcześniejszego leczenia, wtargnął do gabinetu i zadał lekarzowi od kilkunastu do kilkudziesięciu ciosów nożem w obrębie brzucha i klatki piersiowej. Pomimo natychmiastowej interwencji personelu medycznego i przeprowadzonej operacji, dr Solecki zmarł na skutek odniesionych obrażeń .
Napastnik, będący funkcjonariuszem Służby Więziennej, został zatrzymany na miejscu zdarzenia przez ochronę szpitala i przekazany policji. Prokuratura Rejonowa Kraków-Podgórze wszczęła śledztwo, a mężczyzna usłyszał zarzut zabójstwa oraz usiłowania uszkodzenia ciała pielęgniarki .
Śmierć lekarza w Krakowie 2025 wywołała protesty medyków w całej Polsce
Pierwszym utworem, który powstał po tragicznej śmierci dr. Tomasza Soleckiego, była poruszająca ballada „Silent Angel – Goodbye my friend”. Krakowski ortopeda dr Piotr Guzik napisał ją, by pożegnać swojego zamordowanego przyjaciela i kolegę z pracy. Jak sam przyznał:
„Kochani. Ci co mnie dobrze znają wiedzą, że jak jest mi w życiu źle, albo cierpię z jakiegoś powodu zamykam się głęboko i zanurzam w muzykę. (...) Śmierć Tomka też wywołała we mnie taką reakcję – tekst zaczął krążyć mi po głowie, w pustych zakrętach pojawiła się melodia”.
„Goodbye my friend” utrzymany jest w spokojnym, refleksyjnym tonie – pełen żalu, ciszy i emocji. To osobista odpowiedź na tragedię, w której artysta nie krzyczy, lecz mówi szeptem. Tak zaczęła się jego muzyczna droga przez żałobę, która później przerodziła się w bunt i sprzeciw, wyrażony w kolejnym utworze – „Respect (Stop the madness)”.
Agresja wobec lekarzy w Polsce – rosnący problem bez systemowych rozwiązań
Niedawno Piotr Guzik opublikował drugi utwór. Kompozycja nagrana pod szyldem Artificial Forgotten Angel zatytułowana „ Respect (Stop the madness)” to epicki protest song przeciwko przemocy wobec personelu medycznego. Nie jest to już ciche pożegnanie, jak w pierwszej balladzie, lecz głośny, poruszający sprzeciw wobec realnego zagrożenia, które – jak pokazuje tragedia z 29 kwietnia – może dotknąć każdego lekarza w Polsce.
„To jest utwór z przesłaniem. I napisany dla Was. I ofiaruję go wam lekarze, pielęgniarki, paramedycy, rehabilitanci – to dla Was go napisałem” – podkreślił P. Guzik, publikując piosenkę. To reakcja na żal, gniew i bezsilność, ale też na brak systemowych rozwiązań, które chroniłyby medyków przed agresją. „Respect (Stop the madness)” jest więc nie tylko muzyką, ale także społecznym apelem o szacunek, bezpieczeństwo i opamiętanie.
Początkowo utwór miał formę ostrego, metalowego numeru pełnego krzyku i gniewu. „To co w mej głowie grało było ciężkie, brutalne, było krzykiem niemej rozpaczy i desperacji. (...) Pisałem dwa utwory na raz – pożegnanie dla Tomka i ten – jeszcze bez tytułu, za to z mocno ukierunkowaną agresją”. Po pogrzebie Tomasza Soleckiego dr Guzik powrócił do utworu i zaczął go łagodzić, nie rezygnując jednak z emocjonalnej siły przekazu.
W „Respect (Stop the madness)” słychać teraz chóralne partie inspirowane Carmina Burana, dramatyczne zmiany tonacji, mocny bas i delikatny motyw fortepianowy. „Z ciężkiego metalowego soundu nie zostało nic, natomiast wyszedł epicko brzmiący protest song” – przyznaje autor. To właśnie ta forma – mniej agresywna w brzmieniu, ale silna w treści – pozwoliła stworzyć utwór, który może poruszyć nie tylko środowisko medyczne, ale także opinię publiczną.
„Mam nadzieję, że przynajmniej kilkorgu z Was się spodoba. Możecie się nim dzielić, udostępniać, posyłać dalej” – napisał P. Guzik, oddając swój utwór w ręce koleżanek i kolegów z ochrony zdrowia. To muzyczny manifest, który pokazuje, że lekarze – oprócz pracy i wiedzy – mają też głos. I ten głos dziś wyraźnie mówi: „stop przemocy”.

Agresja wobec lekarzy w Polsce – rosnący problem bez systemowych rozwiązań
W rozmowie z nami dr Piotr Guzik – lekarz, kompozytor i przyjaciel zamordowanego dr. Tomasza Soleckiego – opowiada o kulisach powstania protest songu „Respect (Stop the madness)”. Wyjaśnia, jak osobisty żal przerodził się w muzyczny manifest środowiska medycznego i dlaczego jego utwór ma być nie tylko hołdem, ale także głośnym wezwaniem do zmian systemowych, które ochronią lekarzy przed przemocą.
Czy utwór „Respect (Stop the madness)” ma dla Pana wymiar wyłącznie osobisty, czy traktuje go Pan również jako publiczny głos sprzeciwu w imieniu środowiska medycznego?
Rozpoczynając pracę nad „Respect” nie bardzo jeszcze wiedziałem, w jakim kierunku rozwinie się ta muzyka. Początkowo panował chaos w mojej głowie, żal za stratą bliskiej osoby bezmyślnie i bezdusznie zamordowanej, który mieszał się z lękiem i niepewnością, że przecież to mogło spotkać każdego z nas – lekarzy na co dzień przyjmujących kilkudziesięciu pacjentów. Takie reakcje od razu wywołują we mnie reakcję wyobcowania, a to pociąga za sobą wściekłość, frustrację, nienawiść i nieukierunkowaną agresję. I to, co zaczęło się rodzić w mojej głowie takie właśnie było – brudne, agresywne, pełne nienawiści, kompletnie nieukierunkowane – i jak to u mnie z reguły bywa, zamknąłem się w sobie, schowałem gdzieś głęboko we wnętrzu i uruchomiłem strumień świadomości. Pozwalam wtedy płynąć myślom, pomysłom, słowom, obrazom, wizjom stopniowo się wyciszając i mozolnie wyłapując kluczowe frazy. Tak powstały pierwsze spójne wersety, które potem zacząłem przekuwać w metafory, łączyć w całość. To właśnie wtedy nad całością zaczęło krążyć słowo Respect.
Początkowo słowa wyrażały tylko mój żal, że człowiek poświęca życie, czas, zdrowie, by pomagać innym, a ktoś potrafi odpłacić się takim okrucieństwem. Potem uświadomiłem sobie, że pewnie większość medyków czuje się podobnie jak ja, choć każdy z nas uruchamia inne mechanizmy obronne i próbuje sobie poradzić z problemem na różne sposoby. I wtedy słowa same zaczęły się przekształcać w głos, który prawdopodobnie wyraża lęk każdego z nas, pracującego w resorcie zdrowia. Wtedy moje metafory, przybrały w końcu uformowany kształt i pojawiły się w mojej głowie jako krzyk rozpaczy każdego ciężko pracującego pracownika służb medycznych.
Ponieważ każdy z nas poświęca swoje życie i zdrowie by ratować chorych ludzi – nieważne czy to jest lekarz, pielęgniarka, paramedyk, fizjoterapeuta, psycholog czy pani sprzątająca, pomagająca ogarnąć cały ten chaos powstający podczas ratowania ludzkiego życia. I każdy z nas każdego dnia naraża się na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia związanego z ratowaniem innych i nie chce czuć jeszcze dodatkowego zagrożenia, związanego z agresją pacjentów wobec własnej osoby. Wtedy dotarło do mnie, że prawdopodobnie w tekście wyraziłem emocje wszystkich nas - medyków, którzy po raz pierwszy w życiu zetknęli się z sytuacją bezsensownej śmierci kolegi, niesłusznie zabitego podczas służby świadczonej drugiemu człowiekowi – podczas ratowania życia i zdrowia innych.
Wtedy też zaczęła ewoluować muzyka, bo przecież metalem nie jestem w stanie wyrazić emocji, w taki sposób, aby każdy mógł zrozumieć, co czujemy. Sam kocham ten gatunek muzyki w całej jego rozległości, ale wiem, że to muzyka skierowana tylko do pewnego grona słuchaczy. Powoli więc zacząłem zastępować ciężkie riffy klasycznym rockowym instrumentarium, łagodzić brzmienie, dodawać różnego rodzaju smaczki w postaci chórów. Ba, nawet solówkę gitarową maksymalnie uprościłem, tworząc wręcz ascetyczne, gitarowe podkłady. Przy tworzeniu nie planuję, jak coś będzie brzmiało, czy będzie chwytliwe czy nie, ma po prostu oddawać moje emocje targające mną w danym momencie. I można powiedzieć, że tworzę w transie, póki utwór nie przybiera odpowiedniego formatu. Dopiero wtedy opadają emocje i słucham, co też powstało. Tu okazało się, że powstał utwór, który był początkowo, pomimo swej agresji, ciężkości i brudu bardzo intymny, a potem nagle przybrał formę protest songu. Myślę więc, że w chwili obecnej funkcjonuje już jako publiczny głos sprzeciwu w imieniu środowiska medycznego. Zresztą, kiedy utwór był już gotowy, poinformowałem zespół, z którym pracuję, że coś stworzyłem i do zamknięcia całości potrzebuję jeszcze zdjęć personelu medycznego uchwyconego podczas wykonywania codziennych obowiązków. Spotkałem się z zaciekawieniem i przychylnością – wszystkie zdjęcia, które widać w teledysku, to są ciężko pracujący ludzie z zespołu, w którym na co dzień pracuję. I każdy, kto jest na tym zdjęciu, dodał swoją cegiełkę do tego, aby Respect stał się naszym wspólnym głosem sprzeciwu przeciwko agresji skierowanej na personel medyczny.
Czy otrzymał Pan jakiekolwiek sygnały zwrotne od lekarzy, pielęgniarek lub innych pracowników ochrony zdrowia po publikacji piosenki? Jakie były reakcje?
Początkowo utwór opublikowałem na youtubie i umieściłem posta na swoim profilu na facebooku, oraz udostępniłem go dwóm osobom. A potem sam poszedł w świat – ludzie chyba byli ciekawi, o co chodzi, słuchali, potem udostępniali dalej i tak to ruszyło. Przez pierwsze dwa dni utwór został odtworzony ponad 2 tysiące razy. Jak dotychczas nie spotkałem się jeszcze z głosem, że komuś się nie podoba. Akurat to mnie bardzo cieszy, ponieważ muzykę tworzę od wielu lat, ale uważam, że jestem kiepskim kompozytorem, kiepskim muzykiem a jeszcze gorszym wokalistą, więc wstydzę się tego co robię i nie dzielę się swoimi wypocinami. Lądują one gdzieś głęboko w pudle – wszyscy są szczęśliwi – ja, bo stworzyłem coś, oczyściłem się z emocji i mogłem się uspokoić, inni – bo nie muszą cierpieć, słuchając mojego rzępolenia. Ale tym razem postanowiłem się jednak odsłonić i jak na razie reakcje są bardzo pozytywne. Zobaczymy, jak będzie dalej.
Czy planuje Pan zainicjować jakąś konkretną akcję społeczną lub obywatelską, która byłaby kontynuacją przesłania zawartego w tym utworze?
Jestem przede wszystkim lekarzem, który poza swoją pracą zawodową, która i tak pochłania większość mojego czasu ma jeszcze dużo innych zajęć, jak na przykład oczyszczanie się przez muzykę Dlatego też chyba nie bardzo nadaję się do organizowania akcji społecznych czy obywatelskich. Ale jeśli kogoś mój utwór zainspiruje do tego, by się tym zająć, i będzie chciał się przy tym posłużyć moją muzyką – jestem otwarty. Z chęcią poprę też taką inicjatywę. Pozostawiam to jednak w rękach ludzi bardziej się do tego nadających. Ale bardzo chciałbym, aby Respect kogoś zainspirował do takiego działania.
Jak – Pana zdaniem – środowisko medyczne powinno zareagować na rosnącą falę przemocy wobec lekarzy i personelu? Czy poza symbolicznymi gestami potrzebna jest zorganizowana presja?
To pytanie bardzo trudne, ponieważ jako medycy z każdej strony narażeni jesteśmy na hejt. Jeżeli walczymy o podwyżki, to od razu podnoszą się głosy, czego oni jeszcze chcą, przecież świetnie zarabiają. Jeżeli w formie protestu odchodzimy od łóżek pacjentów, od razu jesteśmy mordercami. Jeżeli krzyczymy w rozpaczy kiedy ktoś zabija naszych przyjaciół, pojawiają głosy, że na pewno im się należało. Ta presja społeczna, bardzo często napędzana grą polityków stawia nas na przegranej pozycji. Pozostaje nam chyba tylko wykonywać te symboliczne gesty, uświadamiać społeczeństwo, że gdyby nie ta „zła i wredna nacja” to większość potrzebujących pomocy dawno by już stukała do piekielnych wrót.
Czego – jako lekarz i człowiek – najbardziej dziś Pan oczekuje od decydentów, instytucji i społeczeństwa po tej tragedii?
Odpowiedź jest prosta – „Respect. Stop the madness”. My, pomimo że stanęliśmy w obliczu tragedii, wciąż trwamy na swoich miejscach – przy łóżkach chorych, na bloku operacyjnym, w poradniach, na oddziałach. Niepewni, wystraszeni, ale wciąż jesteśmy dla chorych, choć pewnie każdy z nas pozostanie nieufny, niepewny i zamknięty w sobie. Ale zwalczamy to w sobie, pozostając profesjonalistami. Więc pewnie każdy z nas oczekuje od dysydentów, aby kara za taki czyn, jak został popełniony w naszym szpitalu, była adekwatna i surowa. I by w końcu zawód medyka był traktowany z szacunkiem i należytym respektem.
Dr Tomasz Solecki był cenionym specjalistą w dziedzinie ortopedii i traumatologii narządu ruchu, znanym z empatii, oddania pacjentom i wysokich kwalifikacji zawodowych. Jego śmierć wywołała falę żałoby i protestów w środowisku medycznym, domagającym się zwiększenia bezpieczeństwa pracowników ochrony zdrowia.