Nawet rok po COVID-19 serce jest zagrożone. Kardiolog mówi o cichym zagrożeniu

2025-09-18 12:05

Dla wielu osób koniec kaszlu i gorączki po COVID-19 wcale nie oznacza powrotu do pełnego zdrowia. Okazuje się, że groźne powikłania sercowe po COVID-19 mogą rozwijać się w ukryciu, nawet gdy standardowe badania nic nie wykazują. Niewiele osób wie, że wirus może uruchomić w organizmie cichy proces, który bezpośrednio zagraża zdrowiu układu krążenia.

Nowy wariant COVID-19 jest już w Polsce. XEC będzie królował zimą
Autor: Getty Images Nowy wariant COVID-19 jest już w Polsce. XEC będzie królował zimą
  • Analiza danych pochodzących od 10 milionów pacjentów ujawnia, że długi COVID zwiększa ryzyko udaru mózgu o 71%.
  • Ryzyko zapalenia mięśnia sercowego po przejściu choroby wzrasta o ponad 600 procent. Groźne mikrouszkodzenia serca często pozostają niewidoczne podczas standardowych badań kontrolnych. 
  • Infekcja wirusem może po cichu przyspieszać narastanie blaszki miażdżycowej przez co najmniej rok.
  • Eksperci dowodzą, że szczepienia zmniejszają ryzyko ostrych powikłań sercowych nawet o 81%.

Jak COVID-19 uszkadza serce? Skutki odczuwalne nawet rok po chorobie

Przechorowanie COVID-19 dla wielu osób niestety nie kończy się wraz z ustąpieniem gorączki czy kaszlu. Coraz więcej danych pokazuje, że wirus może zostawić po sobie ślad, który utrzymuje się znacznie dłużej.

Analiza naukowców z Mount Sinai, opublikowana w „Journal of Nuclear Medicine”, ujawnia, że infekcja może prowadzić do subtelnych, ale trwałych zmian w budowie serca i płuc nawet przez rok od zakażenia. Co szczególnie istotne, te mikrouszkodzenia mogą być niewidoczne podczas standardowych badań kontrolnych, co utrudnia ich wczesne wykrycie i zrozumienie przez pacjentów, dlaczego wciąż nie czują się w pełni sił.

Niewydolność serca, zawał, udar. Polacy zmagają się z powikłaniami sercowymi po COVID-19

Skalę tego zjawiska pomagają zrozumieć szacunki ekspertów z Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Według nich nawet około 5 milionów ludzi na świecie może zmagać się z sercowymi objawami tak zwanego długiego COVID. Mowa tu o dolegliwościach takich jak:

  • przewlekła dławica piersiowa (czyli ból w klatce piersiowej, pojawiający się często przy wysiłku),
  • objawy niewydolności serca (gdy serce nie pompuje krwi tak sprawnie, jak powinno),
  • arytmie (czyli uczucie nierównego lub zbyt szybkiego bicia serca).

To pokazuje, że problemy kardiologiczne po przejściu infekcji nie są rzadkością, a globalnym wyzwaniem zdrowotnym. Niestety, nie chodzi tylko o uciążliwe symptomy. Jak potwierdza raport opublikowany w serwisie Bioengineer.org, osoby, które z powodu COVID-19 wymagały leczenia w szpitalu, mają w późniejszym okresie znacznie podwyższone ryzyko wystąpienia poważnych problemów, takich jak zawał serca czy udar mózgu.

Z kolei publikacja na łamach „European Journal of Preventive Cardiology” precyzuje, że długi COVID zwiększa ryzyko rozwoju zupełnie nowych chorób układu krążenia o ponad połowę. Do najczęściej diagnozowanych należą wspomniane już zaburzenia rytmu serca, kardiomiopatie (choroby osłabiające sam mięsień sercowy) oraz choroby zakrzepowo-zatorowe (polegające na tworzeniu się niebezpiecznych skrzeplin w naczyniach krwionośnych).

Dlaczego po przejściu COVID-19 rośnie ryzyko zawału? Wyjaśniamy

Naukowcy coraz lepiej rozumieją, dlaczego wirus SARS-CoV-2 może tak negatywnie wpływać na nasze serce. Badanie, którego wyniki opublikowało czasopismo „Radiology”, rzuca na to nowe światło. Okazuje się, że infekcja może przyspieszać narastanie blaszki miażdżycowej (czyli złogów cholesterolu, które zwężają naczynia krwionośne) w tętnicach wieńcowych. Co gorsza, ten proces może postępować przez co najmniej rok od zakażenia, działając jak bomba zegarowa.

Dalsze analizy, również przedstawione w „Radiology”, doprecyzowują, że za ten niekorzystny proces w dużej mierze odpowiada przedłużający się stan zapalny po infekcji. Ta tląca się w organizmie reakcja obronna może prowadzić do ciągłego powiększania się blaszek miażdżycowych. Szczególnie groźne jest to w przypadku złogów niestabilnych, niezwapniałych (czyli miękkich), które niosą ze sobą wysokie ryzyko pęknięcia. Taki incydent może doprowadzić do nagłego zablokowania tętnicy i w konsekwencji do zawału serca.

Liczby mówią same za siebie. Systematyczny przegląd i metaanaliza, opublikowana w bazie PubMed i obejmująca niemal 10 milionów osób, jednoznacznie kwantyfikuje to ryzyko. Długi COVID zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia:

W przypadku zapalenia mięśnia sercowego wzrost ryzyka jest wręcz alarmujący i sięga ponad 600%.

Czy w tej sytuacji jesteśmy bezbronni? Na szczęście nie. Eksperci podkreślają kluczową rolę profilaktyki. Rekomendacje opublikowane w internetowej bazie naukowej PubMed Central (PMC) dowodzą, że szczepienia przeciwko COVID-19 mogą znacząco, bo o 45-81%, zmniejszyć ryzyko wystąpienia ostrych powikłań sercowo-naczyniowych po ewentualnej infekcji. To pokazuje, jak ważną tarczą ochronną dla naszego serca może być przygotowanie układu odpornościowego do walki z wirusem.

Jak leczyć serce po COVID-19? Ta metoda ratuje życie

A co, jeśli problemy z sercem już się pojawiły? Jednym z najskuteczniejszych narzędzi jest wtedy rehabilitacja kardiologiczna. To specjalistyczny program ćwiczeń, edukacji i wsparcia psychologicznego pod okiem ekspertów, który pomaga sercu wrócić do formy. Jak informuje portal PMC, powołując się na dane z obszernej bazy badawczej, taka ustrukturyzowana rehabilitacja zmniejsza ryzyko zgonu u pacjentów po COVID-19 o 25%, udaru o 19% i zawału serca o 25%. To ogromna pomoc w powrocie do zdrowia.

Niestety, dostęp do tej formy wsparcia jest poważnym wyzwaniem. Jak alarmuje Europejskie Towarzystwo Kardiologiczne, obecna wydolność systemów opieki zdrowotnej w Europie jest niewystarczająca, by zapewnić pomoc zarówno pacjentom kardiologicznym, którzy potrzebowali jej od zawsze, jak i rosnącej grupie osób z powikłaniami po COVID-19. Problem ten jest wyraźnie widoczny także w naszym kraju, co potwierdzają wyniki polskiego badania PoLoCOV-CVD, opublikowane w „Journal of Clinical Medicine”.

Trudności systemowe w Polsce istniały jeszcze przed pojawieniem się nowego wirusa. Według danych z „Archives of Medical Science”, już w trakcie pandemii zaledwie 12-18% pacjentów po ostrych zespołach wieńcowych (czyli stanach takich jak zawał serca) kwalifikowało się do specjalnego programu kompleksowej opieki KOS-Zawał. Teraz, gdy do kolejki dołączyli pacjenci z pocovidowymi problemami z sercem, sytuacja staje się jeszcze bardziej napięta.

Skalę problemu w Polsce dobrze obrazują dane przytaczane przez serwis upacjenta.pl, bazujące na badaniach American Heart Association. Wynika z nich, że problemy z sercem wykrywane w rezonansie magnetycznym mogą dotyczyć nawet 78% ozdrowieńców, a u 60% z nich wciąż utrzymuje się stan zapalny mięśnia sercowego. Te dane nie mają na celu straszyć, lecz uświadamiać. Warto słuchać swojego organizmu i nie lekceważyć niepokojących objawów, a rozmowa z lekarzem o swoich obawach to najlepszy krok w stronę zadbania o zdrowie swojego serca.

Zobacz galerię: Badania, które warto wykonać po przejściu COVID-19

Poradnik Zdrowie Google News