Para w gabinecie ginekologa? Sytuacje, w których warto przyjść z partnerem

2021-10-25 10:23

Myśląc o mężczyźnie w gabinecie ginekologicznym, pierwszym pojawiającym się skojarzeniem jest ciąża, ale czy to jedyna okoliczność? Jakie korzyści wiążą się z wizytą, w której towarzyszy nam partner lub bliska osoba? Rozmawialiśmy o tym z ekspertem dr Tadeuszem Oleszczukiem.

para-w-gabinecie-ginekologa-sytuacje-w-ktorych-warto-przyjsc-z-partnerem
Autor: Getty Images

Patrycja Pupiec: Czy często widuje Pan pary w swoim gabinecie?

Tadeusz Oleszczuk: Tak, coraz częściej. Widzę tę różnicę wyraźnie, bo kiedyś była to rzadkość, a obecnie nie ma tygodnia, bym w swoim gabinecie nie gościł par.

Dlaczego wcześniej tak nie było?

Kiedyś myślenie było takie, że mężczyzna nie przyda się w gabinecie, bo to przecież kobieta jest w ciąży, a zdrowie to jej sprawa i panowie wstydzili się uczestniczyć w wizycie u ginekologa. Ale to się zmienia z korzyścią dla obu stron. Okazało się, że mężczyzna u ginekologa może być pomocny. Świadomość u panów wzrasta i bardzo dobrze. Pojawia się ta współodpowiedzialność – już nie tylko za przebieg ciąży, ale także za relacje łączące jego rodziców. Dzisiaj z niepłodnością ma problem około 20 proc. par, a jak zaczynałem swoją praktykę, czyli jakieś 30 lat temu było ich znacznie mniej.

Czyli to dobrze, że mężczyźni towarzyszą kobietom podczas wizyt?

Jak najbardziej. Jeśli dziewczyna wyraża taką wolę, to nie ma problemu. Zawsze staram się zapisywać wszystkie zalecenia, ale czasami jest tego sporo i zapamiętać uda się tylko część. W takiej sytuacji partner może przypomnieć o konieczności badań profilaktycznych czy o omawianych zaleceniach.

Partner na wizycie potrafi też dopytać o pewne rzeczy i czasami zapamiętać to, co pominie dziewczyna. To działa na zasadzie uzupełniania się i wspierania nawzajem. Edukacja jest bardzo ważna.

Poradnik Zdrowie: kiedy iść do ginekologa?

Wsparcie jest szczególnie istotne w przypadku leczenia onkologicznego, prawda?

Tak, w dzisiejszych czasach stawiamy na otwartość i wszelkie wątpliwości powinny być omówione. Pomijam fakt, że na jedną wizytę lekarze mają 10-15 minut, ale to wynika z kiepskiego systemu organizacji służby zdrowia w kraju. Mimo to staramy się kompleksowo leczyć swoich pacjentów, ale trzeba docenić, że mężczyźni chcą się angażować i to robią. Oprócz wizyt związanych z ciążą lub jej uzyskaniem to właśnie okoliczność, w której partnerka walczy z chorobą nowotworową, wymaga dokładnego omówienia. Dużym wsparciem jest partner, który nie boi się, nie ucieka, tylko towarzyszy kobiecie w tej walce z chorobą i ją wspiera, chociażby przez uczestnictwo w wizytach.

Dlaczego warto przyjść z partnerem, kiedy staramy się o dziecko lub gdy już jesteśmy w ciąży?

W momencie, gdy staramy się o ciąże albo kiedy już się w niej jest, dobrze byłoby, żeby pacjentka przyszła z partnerem. Wtedy mężczyzna ma szansę zobaczyć podczas badania USG, jak dziecko się porusza, jak bije jego serce. To nie są tylko kwestie, które dają radość, ale też budują więź. Partner ma okazje usłyszeć zalecenia i często wspiera ciężarną, żeby odpowiednio o siebie dbała, szczególnie, aby dobrze się odżywiała. Pojawia się współodpowiedzialność za dziecko, a to bardzo istotne dla pary, bo przecież jemu też zależy na ciąży i jakości łączącej ich relacji.

Jakie korzyści przynosi wspólna wizyta dla pary?

Mężczyźni potrafią dopytywać o pewne rzeczy, więc zdecydowanie widać ich zaangażowanie. Czasami zdarza się tak, że partnerzy po prostu dobierają się w taki sposób, że u kobiety występują zaburzenia hormonalne, a u mężczyzny problemy z jakością nasienia. Wtedy jest podwójnie trudno, ale czasami zmiana sposobu odżywiania i stylu życia w połączeniu z odpowiednim leczeniem pomaga. Kiedy od lekarza zalecenia słyszą dwie osoby, to potem się wzajemnie motywują. Ta korzyść ze wspólnej wizyty niekiedy jest niesamowicie cenna. Wyniki badań krwi potwierdzają postępy ku uzyskaniu ciąży. Część mężczyzn trudno przekonać do badania nasienia, ale kiedy słyszą to od lekarza łatwiej im podjąć decyzję.

Przy zakażeniach chorobami przenoszonymi drogą płciową także warto zabrać ze sobą partnera?

Decyzja należy do pacjentki, bo to jest bardzo intymna sprawa. Szczególnie kiedy ma kilku partnerów. Lekarz skupia się na diagnozowaniu i leczeniu, ale także zalecam badania u partnera, o które zresztą kobiety same się dopominają. U mężczyzn często infekcje przebiegają bezobjawowo i trudno jest leczyć tylko partnerkę, kiedy infekcja powraca kolejny raz w roku.

Jeśli para ma problem z niepłodnością, to co wyniesie z takiej wspólnej wizyty?

W takich przypadkach jak zaburzenia płodności chciałbym, aby 100 proc. par pojawiało się w gabinetach klinik zajmujących się leczeniem niepłodności. Należy poznać parametry nasienia, żeby uczciwie i kompleksowo podejść do leczenia i skupiać się na obu stronach.

Czasami zdarza się tak, że pacjentka informuje, że partner czeka pod gabinetem i pyta, czy może go poprosić. Lepiej, żeby on usłyszał od lekarza, że problem jest po jego stronie, niż żeby partnerka mu to przekazała. To ważne, by wspólnie mogli to usłyszeć, co jest szczególnie istotne w tym konkretnym problemie, bo dotyczy obu stron. Trzeba często podjąć działania wielokierunkowe, a decyzja należy do pary.

No właśnie, ale ta wizyta trwa tylko chwilę…

Wtedy spotkanie się przedłuża, bo robi się tak naprawdę wizyta podwójna, ponieważ skupiamy się nie na jednej osobie, ale już na dwóch. Jeśli problem dotyka obu osób, to zazwyczaj kobiecie łatwiej jest uzyskać prawidłowe parametry czy znaleźć profesjonalne rozwiązanie problemu. W przypadku, kiedy problem jest po stronie mężczyzny, to mamy możliwość zweryfikować informacje u medycznego źródła. Co więcej, zostanie dalej skierowany na odpowiednie badania, a czasami do odpowiednich specjalistów.

To z pewnością trudna sytuacja zarówno dla kobiety, jak i dla mężczyzny.

Nie raz widzę pary, w których mężczyzna denerwuje się, że kobieta nie może zajść w ciążę, bo jest presja ze strony rodziny. Dom już wybudowany, samochód kupiony, teściowe czekają. Ostatnio właśnie miałem taką sytuację. Młody 27-letni chłopak z fatalnymi wynikami badania nasienia, wykluczającymi, by kiedykolwiek posiadać dzieci, a wyniki kobiety były dobre, choć ona już została „obwiniona za brak ciąży”. Jednak w tym przypadku problem był po stronie mężczyzny, a wyniki badań to potwierdziły. Z drugiej strony to panowie tak naprawdę są pozostawieni sami sobie, bo nikt nie prowadzi diagnostyki badania parametrów nasienia do czasu, aż zaczyna być to problemem. Czasami okazuje się, że 2-3 lata starania się o uzyskanie ciąży mija i nic. Dlatego badanie nasienia jest konieczne, bo to bardzo wiele wnosi do diagnozy problemu. Już rok starania się o ciążę bez efektu powinien wymagać wykonania określonych badań u obu partnerów.

Jako oczywisty przykład, kiedy warto zabrać na wizytę partnera, nasuwa się właśnie staranie o dziecko albo problemy z niepłodnością. Czy w kwestii infekcji intymnych także warto o tym pomyśleć?

W kwestii infekcji intymnych jest tak, że gdy pojawiają się często, zalecam, aby partner wykonał badania, ponieważ powinno leczyć się oboje partnerów.

Co, gdy na wizytę przychodzi kobieta z partnerem, który nie jest jej mężem? Jak wtedy wygląda dostęp do informacji?

W obecności partnera podaję tylko te informacje, co do których jestem pewien, że kobieta chciałaby, aby je usłyszał. Natomiast jeśli uznam, że chciałbym porozmawiać tylko z nią, to proszę partnera, żeby poczekał na korytarzu. Podobnie jest, kiedy przychodzi młoda dziewczyna, której towarzyszy matka. Rozmawiam w obecności matki z pacjentką, ale potem następuje część, kiedy mama wychodzi. Dziewczyna może swobodnie porozmawiać i zapytać o to, co ją nurtuje.

Podczas wizyty często przeprowadzone są badania ginekologiczne, które same w sobie mogą powodować dyskomfort. Co wtedy z partnerem?

Z reguły mężczyzna siedzi w okolicy biurka, oddzielony parawanem lub badanie przeprowadzanie jest w innej części pomieszczenia. Najważniejszy jest szacunek dla kobiety, a do tego potrzebne jest zachowanie intymności. Inaczej jest w przypadku, gdy kobieta jest w ciąży, wtedy podczas badania USG mężczyzna może zobaczyć zarodek i cieszyć się razem z kobietą, a nie czekać pod drzwiami i nie wiedzieć nawet jak to wygląda. Oczywiście obecna sytuacja epidemiczna ogranicza taką obecność, ale w miarę powrotu do normalności takie sytuacje będą mogły mieć miejsce.

Mimo wzrostu otwartości pewnie nadal wielu mężczyzn traktuje obecność podczas wizyty ginekologiczne jako dyskomfort.

Tak, ale nawet z ciekawości warto przyjść i zobaczyć. Jeśli wszystko jest w porządku, to mężczyzna usłyszy zalecenia, a to już go w pewien sposób angażuje. To po prostu cenne doświadczenie. Pojawia się korzyść dla kobiety, ale dla relacji w związku.

Oczywiście potrzeba do tego świadomości, dojrzałości, pewnego stopnia zażyłości, aby pokonać wstyd, ale ja zawsze doceniam, kiedy w gabinetach pojawiają się pary. Czasem dziewczyna pyta mnie, czy może poprosić partnera, który siedzi pod drzwiami gabinetu, abym bezpośrednio jemu przekazał określone wiadomości.

Czy zdarza się, że to mężczyzna jest bardziej zaangażowany podczas wizyty?

Oczywiście. Czasami zdarza się tak, że kobieta zapomina powiedzieć o pewnych rzeczach albo nie zauważa ich, a mężczyzna je dostrzega i o nich mówi. Każda para ma swój własny sposób komunikacji.

Pandemia COVID i związane z nią ograniczenia utrudniły wspólne wizyty, prawda?

Oczywiście nadal stosujemy środki zapobiegawcze. W szpitalach są jeszcze większe ograniczenia. Na przykład podczas porodu mężczyzna może być obecny tylko przez krótki okres albo całkowicie nie jest do niego dopuszczany. Choć, jeśli sytuacja się zmieni, to będzie tak jak wcześniej. Jednak kolejna fala zachorowań dopiero się zaczyna, więc ograniczenia mogą być zwiększane.

Taka wspólna wizyta to także więcej wysiłku dla lekarza.

Tak, bo musi poświęcić uwagę na dwie osoby, a czasami zdarza się, że partner zadaje więcej pytań niż kobieta. Wiem, że niektórych lekarzy może to irytować, bo wiadomo, że wizyta się przedłuża, a na korytarzu czekają kolejne pacjentki. Niektórzy niekoniecznie lubią, jak na wizytę przychodzi mężczyzna, który zadaje dociekliwe pytania. Czasami partner potrafi zarzucić nimi ginekologa, niekiedy nawet kilka razy o to samo, co może być frustrujące.

Coraz więcej mężczyzn pojawia się w kampaniach profilaktycznych kierowanych do kobiet. To dobrze, że angażuje się partnerów i pokazuje się, że kobiece zdrowie to także męska sprawa?

To dobre „wykorzystanie” partnera. Partner tak samo jest zainteresowany jakością zdrowia dziewczyny. Potrafi dopilnować wykonania badań profilaktycznych. To działa w dwie strony. Dzisiaj postęp medycyny jest ogromny. Można zwalczyć nowotwór i żyć dalej jeszcze długie lata, a szczególnie w onkologii jest ważne wczesne wykrycie i wsparcie, jakiej chorej może dać partner.

Ta dobra wola, którą partner wyraża w obecności na wizycie, buduje relacje pary i na pewno je wzmacnia. To bardzo pomaga kobiecie, która czuje, że ma wsparcie w bliskiej jej osobie.

A gdy kobieta nie ma partnera albo jest osobą homoseksualną i chciałaby, aby podczas wizyty towarzyszyła jej przyjaciółka, partnerka albo siostra?

Oczywiście! Dzisiaj ludzie są bardziej otwarci. Zdarza się, że pacjentka przychodzi i od razu mówi, jakiej jest orientacji. Lekarz jest przede wszystkim profesjonalistą i kobieta oczekuje profesjonalnej usługi, wiec trzeba jej to zapewnić. Ta szczerość jest istotna, szczególnie cenię, kiedy kobieta otwarcie mówi o tym, jak wygląda jej życie seksualne, co budzi jej obawy, jak często wykonuje badania, ilu ma partnerów seksualnych, jak się zabezpiecza, bo to po prostu ułatwia postawienie diagnozy czy wskazanie grupy chorób, na jakie może być narażona.

Czyli najważniejsze jest dobro pacjentki i jeżeli ona chce kogoś ze sobą zabrać, to powinna mieć taką możliwość, prawda?

Tak, jak najbardziej. Liczy się komfort i skuteczność diagnozy oraz leczenia, więc jeśli tylko chce i będzie jej łatwiej z osobą towarzyszącą, to żaden problem.

Tadeusz Oleszczuk
ginekolog-położnik Tadeusz Oleszczuk
Lekarz ginekolog-położnik z ponad 30-letnim stażem. Autor książek „Czego ginekolog ci nie powie", "Uspokój swoje hormony", "Facet jak młody bóg" i "O Menopauzie. Czego ginekolog Ci nie powie".

Przeczytaj inne artykuły z cyklu #StrefaKobiety: