Brzeżny przyczep pępowiny [Porada eksperta]
W dniu terminu porodu w domu ok. godz 21.40 podczas liczenia skurczy poszłam do toalety, do której poleciała sama krew (buchnęła tak mocno, że chyba musiała być z wodami). Po 30 minutach byłam już w szpitalu na przyjęciu. Spytano mnie, ile było tych wód, "szklanka czy więcej?", powiedziałam, że więcej. Po ok. 10-minutowym wywiadzie zawołano lekarza. Podczas badania zalałam cały fotel i podłogę krwią. Po czym kazano mi PÓJŚĆ 2 pokoje dalej na USG, lekarze zgasili światło, żeby dokładniej zobaczyć skąd pochodzi to krwawienie. Po badaniu kazali mi przejść ponownie na izbę, a na moje pytanie, czy coś się dzieje stwierdzili: "nie, pani po prostu rodzi". Następnie kazali mi zadzwonić po moją położną, a potem położyli na porodówce. Podłączyli pod KTG, robili ponowny wywiad i kazali czekać na położną. Dopiero, gdy ona przyjechała i zajrzała, co się dzieje, stwierdziła, że jest tam tyle krwi, że nic nie zobaczy. Po jej interwencji dopiero zrobili mi cesarskie cięcie. Po ponad 1,5 godzinie od przyjęcia mnie na izbę (dokładnie o 23.55) wyjęli mojego synka, Pawełka. Zdziwiło mnie, że nie było płaczu, okazało się, iż musieli go ratować, ponieważ wykrwawiał się w moim łonie. Dostał 1 punkt. Niestety było już za późno, po 1,5 dnia zmarł spokojnie śpiąc. Według lekarzy był to brzeżny przyczep pępowiny. Czy szybsza cesarka mogłaby uratować mu życie? Czy zostawienie krwawiącej ciężarnej bez obserwacji położnej było normalne?
Obfite krwawienie podczas ciąży jest groźnym powikłaniem, zagrażającym zarówno matce, jak i dziecku. Każda kobieta, która krwawi w ciąży, wymaga ścisłej obserwacji i podjęcia odpowiednich działań, czasami natychmiastowych. Stan dziecka z pewnością był uzależniony od ilości utraconej krwi.
Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza.
Inne porady tego eksperta