Problemy z teściową [Porada eksperta]

2013-03-28 13:02

Jestem mężatką od trzech lat. Mamy z mężem 2,5 letnią córeczkę. Problem tkwi w tym, że moja teściowa w ogóle nas nie odwiedza (mieszka kilka bloków od nas, ma dużo czasu - jest na emeryturze), nie interesuje się nami, nie kontaktuje się ze swoją jedyną wnuczką. Po urodzeniu się dziecka odwiedzała nas bardzo sporadycznie. Wizyty te były bardzo sztywne, tzn. ona siedziała i liczyła na to, że będzie obsługiwana, zamiast w czymś mi pomóc. Kilka razy próbowałam ją wyciągnąć na wspólne spacery z dzieckiem. Owszem przychodziła, ale nigdy nie wyszła sama z propozycją dalszych spotkań. Nigdy nie zapytała, czy czegoś nie potrzebujemy, czy wystarcza nam pieniędzy, czy nie trzeba w czymś pomóc. Było między nami kilka spięć, których świadkiem był również mój mąż. Ja wychodziłam pierwsza z przeprosinami. Od teściowej nie usłyszałam słowa "przepraszam". Chodziło o to, że "doradzała" nam w różnych sprawach dot. dziecka, mieszkania itp. mimo iż o to nie prosiliśmy. Wszystko wiedziała od nas lepiej. Bardzo nas to wszystko denerwowało. Nie było sytuacji, w której dałabym odczuć teściowej, że jest u nas niemile widziana. Przy naszej kolejnej wizycie poruszyliśmy z mężem ten temat. Powiedzieliśmy, co nas denerwuje, a najbardziej to, że nie interesuje się wnuczką i że ciągle daje nam odczuć, że wie wszystko lepiej od nas. Teściowa wszystkiemu zaprzeczyła, mówiła że nie mamy racji i że według niej ona zachowuje się zupełnie w porządku i nie widzi nic złego w swoim zachowaniu. Od tamtego czasu nasze wzajemne wizyty ograniczają się tylko do imienin, urodzin oraz świąt (tzn. raz na kilka miesięcy). Dodam, iż spotkania te przebiegają w sztywnej atmosferze i ma się odczucie, że są robione jakby z przymusu. Moje dziecko traktuje teściową jak obcą osobę, bo jej nie zna. Nawet gdy się spotykamy, teściowa nie podejmuje próby zabawienia czymś wnuczki czy choćby podejścia do dziecka i rozmowy z nim. Uważam, że z naszej strony zrobiliśmy już wszystko, co było możliwe, aby poprawić nasze kontakty. W związku z tym mam pytanie, czy jest sens, aby się dalej spotykać te kilka razy w roku (a nie jest to dla nas przyjemne), czy po prostu przestać tam chodzić i pozostawić sprawę samemu sobie, zacząć żyć własnym życiem? Być może rozłąka dłuższa niż kilka miesięcy przemówi do sumienia teściowej i to ona wreszcie zrobi ten pierwszy krok do przodu, by się zmienić i poprawić całą sytuację. Bardzo proszę o poradę.

Porada psychologa
Autor: Getty Images

Być może teściowa też nie jest zadowolona z takiego stanu rzeczy. Wygląda na to, że wasze oczekiwania co do wspólnych kontaktów są różne. Wy zapewne oczekiwalibyście spokojnej, ciepłej, kochającej babci, która z radością zajmuje się waszą córeczką, oczywiście ściśle według waszych reguł i zasad. Poza tym broń Boże nie wyraża własnego zdania, kiedy coś jej się nie podoba i tylko czeka z utęsknieniem, kiedy będzie mogła wam pomóc. No może trochę przejaskrawiam, ale tylko po to, abyś mogła na tę sytuację spojrzeć nieco inaczej. Chyba masz przed sobą jakiś idealny obraz, do którego teściowa "nie dorasta" i to cię denerwuje. Ty się oczywiście na swój sposób starasz, ale być może nie jest to sposób, który podoba się twojej teściowej. A teściowa? Może nie jest specjalnie wylewną i ciepła osobą (zapytaj męża, jak zajmowała sie swoimi dziećmi), może nie bawi ją specjalnie kontakt z małymi dziećmi, może ma poczucie, że jest starszą, zmęczoną osobą mającą prawo do swojego życia. Co wcale nie znaczy, że należy z nią zrywać kontakty, bo nie spełnia waszych warunków "bycia idealną babcią". To takie polskie przekonanie, że kobieta musi uczestniczyć na pełen etat w wychowaniu wnucząt. Wcale tak być nie musi, a to nie świadczy o braku miłości czy przywiązania. Z drugiej strony - popatrz na wasze zachowanie - niby chcecie kontaktu, uczestniczenia w życiu, a jednocześnie denerwujecie się, kiedy ona wam coś doradza czy wyraża własne zdanie. Może teściowa jest zniechęcona takim podejściem i uważa, że w takim razie nie będzie "się wtrącać", bo i tak zaraz utrzecie jej nosa. Woli zachować pewien dystans, aby nie przeżywać nieprzyjemnych uczuć. Ale to oczywiście tylko moje "zaoczne" hipotezy. Kontakty należy, moim zdaniem, utrzymywać, nawet jeśli niekoniecznie są dla was wielce satysfakcjonujące. Może z biegiem czasu i wy, i ona będziecie wiedzieć jak je zaaranżować, aby było chociaż miło. Przepraszam, ale zachowujecie się trochę jak obrażone nastolatki. "Jeśli my się staraliśmy ,a ona ciągle jest taka, to my jej pokażemy. Przemówimy jej do sumienia całkowitym wycofaniem". Nie widzę powodu, dla którego mielibyście w ten sposób się zachowywać. Mniej pretensji, a więcej cierpliwości i ciepłych uczuć, pomimo wszystko. A nie tylko za coś.

Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza.