Ciągły konflikt z narzeczonym. Czy odwołać ślub? [Porada eksperta]

2016-07-06 9:34

Mam 28 lat, od 12 lat jestem z jednym mężczyzną, po drodze wydarzyło się mnóstwo dobrych i tych złych rzeczy. Obecnie od dwóch lat mieszkamy razem. Mieszkanie kupili moi rodzice, a my ze swoich środków je remontowaliśmy. Na początku było normalnie, on się starał, ale czar prysł. W zeszłym roku doszło do konfliktu, na skutek którego narzeczony wyprowadził się ode mnie. Zaczęło się od błahych spraw, pranie, sprzątanie, bałagan, jeżdżenie bez celu, no i pieniądze, twierdził, że wydał już tyle, że nie obchodzi go, czy ja coś jeszcze kupię, czy nie. Ale nie zamierzał się do niczego dokładać i ciągle marudził, że nie ma na nic i zamroził pieniądze w coś, co nigdy nie będzie jego. Ja starałam się zawsze mówić, że tak nie jest. Jednak do czasu, kiedy nie zaczęli się w to wtrącać rodzice. Widzieli całą sytuacje, że nie za bardzo mi pomaga, marudzi, nie dokłada się i o wszystko ma pretensje. Niestety doszło do tego, że oni też wybuchli. Mój narzeczony usłyszał od nich mnóstwo obelg, wyzwisk, gróźb. Co w konsekwencji doprowadziło do tego, że nikt ze sobą nie rozmawiał! Wtedy miałam pretensje do niego, że wiecznie marudził, nie pomagał mi, do rodziców, że powiedzieli, mu tyle przykrych słów, i do siebie, że w pewnym momencie wybuchłam i kazałam mu się pakować! Sytuacja opanowała się po dwóch miesiącach, wprowadził się, ale co jakiś czas wracamy do tej kłótni. On twierdzi, że czuje się jak intruz, że moi rodzice to najgorsi ludzie, jakich zna, i kieruje w ich stronę mnóstwo obelg. Czasem się przełamie i jedziemy tam na obiad, ale z czasem to wszystko wraca! Wiem, że jemu jest ciężko, i wiem, że rodzice chcieliby jak najlepiej, ale czasem nie są w porządku nawet względem mnie. Nie raz przez nich płakałam, gdy usłyszałam niejeden atak i szantaż w moją stronę! Teraz słucham, jak mój narzeczony w wielkiej nienawiści wypowiada się o moich rodzicach, ma do nich pretensje i wypomina mi, że to on w tych ciężkich chwilach mi pomagał. Wróciły stare, problemy, kłótnie, z tym że on nigdy nie widzi swojej winy. Gdy proszę go, żeby nie krzyczał, odpowiada mi wulgarnie. Ja zazwyczaj nie wytrzymuję tego i płaczę. Wyzywam go. A on mi odpowiada, że jestem taka sama jak moi rodzice! Że mam iść do psychologa i śmieje się pod nosem, ale ja już nie wytrzymuję. Strasznie mi przykro, że tak się do niego odnoszę, płaczę przez to nie raz, że jak mogłam mu tak powiedzieć i na tym się kończy. Bo jak próbujemy już po kłótni porozmawiać normalnie, to on mówi, że nie widzi swojej winy i że ja jestem jakaś emocjonalna i on sobie tego nie życzy. Robi mi na złość i na portalach zaprasza, jakieś dziewczyny, które mają po 18 lat, z którymi nawet nie rozmawiał. Czasem myślę, że może on czegoś szuka (bo w przeszłości zrobił mi takie dwa numery) i teraz boję się, że znów szuka u tych małolat jakiegoś kontaktu, czy spotkania! Jak każę mu się z tego wytłumaczyć, to się śmieje i mówi, że nie będzie robić tego, co ja chcę. Za to wymaga ode mnie, żebym ja odnosiła się do niego z szacunkiem. Przykro mi, bo rodzice nie raz mnie zawiedli, nie raz były jakieś awantury i zostałam poniżona przez ojca. Przeżywałam kiedyś każdą kłótnię w domu i nie chcę takiego domu dla "rodziny którą mam stworzyć ze swoim chłopakiem''. W przyszłym roku ślub, ja po raz kolejny mam wątpliwości, boję się, kłótni, krzyku, niezrozumienia, boję się, że odejdzie do kogoś innego, jego pretensji i że znów wybuchnę i powiem o dwa słowa za dużo. Co ja mam zrobić, mam odwołać ślub, próbować rozmawiać z narzeczonym, który winę widzi tylko po mojej stronie? Próbuję z nim rozmawiać, proponowałam nawet jakąś poradnię, ale mnie wyśmiał i powiedział, że leczyć to ja się mogę. Wstyd mi o tym rozmawiać w cztery oczy. Nie wiem, co mam zrobić.

Porada psychologa
Autor: Getty Images

Dziękuję za post. Wydaj się, że największą przeszkodą w rozwiązaniu jest Twój wstyd, żeby rozmawiać o tym w cztery oczy - z psychologiem, jak sądzę. Strategia, którą przyjęłaś jest - jak widać - całkowicie nieskuteczna. Ty niczego nie osiągasz, on się nie zmienia. Zatem, bez pomocy psychologa raczej do niczego nie dojdziesz. Nawet jeżeli on nie chce iść do psychologa, to przecież Ty możesz w procesie terapii rozpoznać mechanizmy, które trzymają Cię w takiej mało satysfakcjonującej relacji. Obiektywnie trudno wróżyć jej powodzenie, trudno zrozumieć, jak godzisz plany małżeństwa z kimś, z kim jesteś w stałym konflikcie. Być może dostrzeżesz wraz z psychologiem, co w Tobie mówi mu "wyprowadź się", a co mówi "wracaj". I które z tych "co" wypowiada rzeczywiste potrzeby. Raczej nie zwlekaj!

Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza.

Inne porady tego eksperta