Porady eksperta
Od 2 miesięcy mam problem z oddychaniem, gdy myślę o oddechu i oddycham, to czuję, jakbym miał "zamknięte" gardło. Na koniec roku szkolnego przez tę nerwicę prawie zemdlałem i boję się, że tak samo będzie i teraz. Gdy jestem w pobliżu ludzi, których znam (klasa), "coś mnie zmusza" do myślenia o oddechu i robi mi się słabo. Biorę tabletki na nerwicę. Proszę o pomoc, nie chcę zemdleć.
Mam 24 lata i jestem na 3. dniu tzw. diety baletnicy. Wiem, że jest ona niezdrowa, ale naprawdę próbowałam już wszystkiego (treningi, tabletki, zdrowe odżywianie, diety i głodówki). Głodówki wszystkie, oprócz właśnie tej, więc można powiedzieć, że jest moją ostatnią nadzieją. Problem w tym, że nie mogę wytrzymać bez jedzenia. Dosłownie. Pierwszy dzień wytrzymałam bez większych problemów, w drugim się zaczęło. Kiedy czułam głód, zamiast jedzenia piłam wodę. Wypiłam może ze 4 l, jak nie więcej. Po tym wszystkim zwymiotowałam. Dzisiaj trzeci dzień i niemiłosiernie chce mi się jeść.
Od pary lat mam problem z bólem nóg po ich wychłodzeniu. Najczęściej kiedy zmienia się pogoda na zimniejszą, a nie mam możliwości zmienić ubioru i czuję, że jest mi zimno. Po niedługim czasie zaczynają mnie boleć przeważnie okolice łydek, jest to jakby ból kości. Kiedy byłam dzieckiem, budziłam się w nocy i był to ten sam ból, wtedy mama smarowała mnie maścią rozgrzewającą i zakładała wysokie podkolanówki (przechodziło). Z czym to może być związane?
Zaczęłam stosować Atywię, jednak zastanawiam się, czy nie odstawić tych tabletek. Słyszałam od kilku osób, że po stosowaniu tabletek mogą pojawić się torbiele w jajnikach. Jestem zdrowa, a nie chcę mieć problemów ginekologicznych. Dodam, że to moje drugie opakowanie tabletek hormonalnych.
Mam 25 lat. Od wielu lat leczę się na depresję. Jednak żadne leki nie pomagają. Po zebraniu różnych informacji postanowiłam w końcu zrobić badania krwi. Niestety żaden lekarz na ten pomysł nie wpadł... Mam podwyższoną prolaktynę - 31,1 ng/ml, ALT - 70 U/l i AST - 45 U/l. Moje objawy: stany depresyjne, zmęczenie, nie mogę schudnąć, senność, wzdęcia, brak koncentracji, mimo przespanej nocy czuję się czasem, jak bym pracowała ciężko w kopalni, że aż ciężko wstać z łóżka.
Mam 17 lat i dość duży problem z piersiami. Są one rozmiaru 80B i bardzo zwisają. Nie wiem, co z tym zrobić. Bardzo się tego wstydzę. Co mogę zrobić w tym kierunku? Czy są jakieś ćwiczenia, które mogłyby pomóc?
Ponad tydzień stosuję dietę 500 kcal. Zdarzało mi się często jeść mniej niż te 500 kcal. Czy jak zacznę znowu jeść normalnie, czyli tak 1000-1500 kcal dziennie, będzie efekt jo-jo? Jeżeli tak, to jak mogę go uniknąć?
Moje pytanie dotyczy ilości posiłków w ciągu dnia. Panuje moda na jedzenie 5 posiłków na dobę w małych porcjach, co podobno podwyższa metabolizm. Są także źródła, które podają, że nieważna jest ilość posiłków, ale ich jakość i ich kaloryczność. Nieistotne, czy zjadamy 5 czy 1 posiłek, ale ważne, żeby nie przekraczał on naszego dziennego zapotrzebowania na kalorie. Co zatem jest prawdą? Czy zjadając duże posiłki (2 lub 3 dziennie o odpowiedniej dla nas kaloryczności) skazani jesteśmy na przytycie, a zjadając tę samą ilość kalorii w 5 porcjach, nie przytyjemy?
Mam 12 lat i mam bardzo duże uda i grube nogi, próbuję ćwiczyć biegać i uprawiać jakiś sport, ale się szybko męczę i wracam do domu, i jem słodycze, po prostu nie mam umiaru. Chciałabym schudnąć z 53 kg do 42, by koleżanki nie mówiły, że jestem gruba w nogach i w udach. Czy jest na to jakiś sposób?
Co myśli pani o stosowaniu białka serwatkowego w diecie? Chodzi tutaj o zdrowe odżywianie i możliwość utraty kilku kilogramów? Czy białka serwatkowe mają dobry wpływ na metabolizm, czy lepiej zaprzestać ich stosowania?
Mam niecałe 13 lat, ważę 95 kg przy, wzroście 175 cm. Bardzo chciałabym schudnąć, ale nie wiem, od czego mam zacząć. Czy mogła by mi Pani podpowiedzieć, co jeść, a czego nie? Czy mogłaby Pani napisać plan diety na jeden dzień, bardzo prosty i nieskomplikowany.
Jestem w drugim, początek trzeciego miesiąca ciąży. Mam 25 lat, z czego od ponad 10 zażywam regularnie narkotyki w dawkach naprawdę sporych. Jest to dla mnie taka rutyna, że nie mam problemu z odstawieniem, po tylu latach zniknęły zauważalne objawy odstawienne, co jak przypuszczam jest wynikiem szybkiego ich metabolizmu. Dlatego nie miałam większego problemu z odstawieniem narkotyków, papierosów i alkoholu, kiedy dowiedziałam się o ciąży. Mam narzeczonego, kochamy się, ja studiuję, on pracuje.
Mimo moich nałogów jestem normalnym człowiekiem i wiem, że dam sobie radę i oboje chcielibyśmy wychować to dziecko. Ale podczas pierwszego 1,5 miesiąca ciąży nie byłam jej świadoma i piłam alkohol, brałam amfetaminę, ekstazy, paliłam marihuanę. Nie sporadycznie, ale kilka razy dziennie. Boję się że moje dziecko będzie przez to chore. Byłam u lekarza na USG, wszystko wygląda normalnie, teraz jest za wcześnie na badania prenatalne (ale czy dzięki nim będę miała pewność, że dziecko jest zdrowe, czy tylko bez wad genetycznych?), potem będzie za późno na usunięcie, proszę mi doradzić, jakie są realne szanse na zdrowe dziecko.
Chciałabym założyć wkładkę domaciczną, gdyż mam obfite miesiączki. Wiem, że czasem zdarza się, że spirale wrastają w macicę. Kiedy i dlaczego spirala wrasta i jak wygląda zabieg usunięcia wrośniętej spirali?
Jestem w związku na odległość ponad 2 lata i mój partner postanawia zmienić szkołę. Ma do wyboru pójść do 2 klasy liceum lub przeprowadzić się do mnie i iść do szkoły dla dorosłych, gdyż ma ukończone 18 lat. Nie wiem, co mam mu doradzić, chciałabym wiedzieć, co się "opłaca", które z tych dwóch wyjść ma sens.
Od dzieciństwa miałam problemy z zaparciami. Kiedy byłam mała, zazwyczaj jeździłam do różnych lekarzy z rodzicami. Potem było parę lat przerwy, a teraz znowu problem powrócił. Już naprawdę nie wiem, co robić. Jestem dość młoda, więc jest to uciążliwe i nieprzyjemne. Boję się powiedzieć rodzicom, nie chcę iść do lekarza. Czy da się ten problem rozwiązać samemu? Na przykład specjalna dieta czy unikanie niektórych produktów. Jakie trzeba zrobić badania, by dowiedzieć się, jak rozwiązać ten problem?
Od dłuższego czasu zmagam się z pewnym problemem. Nie mam szans na pójście na wizytę, ponieważ mnie nie stać. W ostatnim czasie, tj. mniej więcej dwa lata temu, zmarli moi dziadkowie, którzy byli też moimi rodzicami zastępczymi od 4. roku życia, więc traktowałam ich naprawdę jak rodziców. Po śmierci babci przez 3 miesiące żył jeszcze dziadek, który jednak chyba za bardzo za nią tęsknił. Byli ze sobą 63 lata.
Mam 19 lat. Ale ostatnio, mniej więcej od 3-4 miesięcy, myślę o śmierci i boję się jej. Boję się tego, że kiedyś wyjdę z domu i potrąci mnie samochód lub zginę w wypadku, na przykład gdy będę jechać busem na uczelnię. Boję się też samej myśli o mojej śmierci, tego, że mogłabym nie zrobić tego, co chciałam, tego, że rodzina, mój ukochany, byliby bardzo smutni, a ja nie potrafiłabym pomóc. Nie wiem, co robić. Nie wiem, jak sobie pomóc.
Od pół roku leczę się na depresję. Obecnie biorę lek przeciwdepresyjny Alventa, a 2 miesiące temu przestałam brać Aciprex, który brałam od początku leczenia. Czy biorąc Alvente mogę zrobić sobie tatuaż? I czy jest możliwość, żebym się wyleczyła z depresji tylko poprzez terapię bez brania leków?
Mój 15-miesięczny syn gryzie tylko wybrane przez siebie pokarmy, a konkretniej tylko to, co dostanie do ręki (np. kotlecika warzywnego, chrupka kukurydzianego, wafla ryżowego, kanapkę, jabłko). Natomiast już pokarmy podawane przeze mnie łyżeczką, połyka, bez względu na ich konsystencję. Daję mu obiad z grudkami, a on tego wcale nie gryzie, tak samo z innymi potrawami. Kombinowałam z wielkością kawałków, grudek, płynnością, pokazywaniem mu, jak ma gryźć, wspólnym jedzeniem tego samego - nic to nie daje. Tak jakby zakodował sobie, że to, co dostaje z łyżki, jest do połykania. Przy każdym posiłku syn dostaje swoją łyżeczkę (oprócz tej, którą ja go karmię), ale kiedy sam bierze do buzi posiłek z łyżeczki jest dokładnie to samo - połykanie. Krztusi się, czasami nawet wymusza wymioty, gdy grudki są za duże. Co robić?
Co oznacza bardzo wysoki poziom kinazy kreatynowej, który wynosi 687 U/L, a norma podana na wyniku jest od 26 do 140. Jeszcze martwi mnie AST 35 U/L. Pozostałe wyniki mieszczą się w normie.
Nie wiem, co mam robić, jakie podjąć decyzje, żeby nie popełnić kolejnego błędu w życiu. Zacznę od początku. Jesteśmy małżeństwem od 20 lat, oboje po 40., nie mamy dzieci. Mąż ma bardzo dobrą pracę, dobrze zarabia. Ja od paru lat prowadzę sklep, w którym spędzam po 12 godzin dziennie. Mogę powiedzieć, że do domu wracam tylko po to, by się wyspać. Pierwsza zdrada męża wyszła na jaw 10 lat temu. Była to mało atrakcyjna, starsza o parę lat, pani z jego pracy. Wtedy postanowiłam, że się rozwiedziemy, ale mąż mnie przekonał, że bardzo mnie kocha, i to był błąd. Twierdził, że ta kobieta nim manipulowała. Uwierzyłam i dałam kolejną szansę.
Długo nie mogłam się pozbierać i po kolejnych 10 latach kolejny romans. Po naszych rozmowach dowiedziałam się różnych rzeczy na temat romansu i siebie samej. Mąż i jego kochanki twierdzą, że nigdy nie było seksu fizycznego. Rozmawiałam z oboma i wiem na pewno, że drugi romans męża był oparty na bardzo wulgarnych esemesach, bo je czytałam. To polegało na opisywaniu, co, kto i komu będzie robił, gdyby się spotykali w rzeczywistości. Mąż twierdzi, że przez 3,5 roku oglądał filmy porno i masturbował się, i przez osiem lat żył w świecie fantazji erotycznych i kupowania gadżetów. W międzyczasie wyszło, że wyznawali sobie uczucia w esemesach. Mąż twierdzi, że to nic nie znaczy, że mówił to dla potrzeby chwili i podkręcenia atmosfery. Kochanka też twierdzi, że nie kocha mojego męża. Mąż twierdzi, że nie wyobraża sobie życia beze mnie, jestem jego miłością życia. Po długi rozmowach, przyznał, że pociągają go kobiety łatwe i niedostępne, które o seksie mogą rozmawiać bez problemów, są wulgarne, mówią wulgaryzmy, strach, że się wyda, tajemnica, to wszystko go podnieca. Pokazałam, że mogę być też wulgarna, i wtedy powiedział, że on takiej mnie nie chce, bo ja taka nie jestem. Również stwierdził, że był egoistą i robił złe rzeczy i odcina się od tego, że już nigdy taka sytuacja nie będzie miła miejsca. Płacze, prosi, błaga. Tłumaczyłam mu, że ja mu takich doznań i emocji nie jestem w stanie dać i rozwód będzie najlepszym rozwiązaniem, mnie nie będzie ranił, a on będzie mógł robić, co chce, nie chce o tym słyszeć.
Nie wiem, kim jest mój mąż: oszustem, który boi się o swoją reputację, czy jest chory i musi się leczyć - sam to zaproponował. Czy jest tak wyrachowany, że umie mnie tak oszukiwać i z tego też ma satysfakcję seksualną. Jestem prostą kobietą, mam 48 lat, nie znam się na tym, kocham go bardzo. Zastanawiam się, dlaczego on chce być ze mną, mam długi na działalności i mamy kredyty, które on spłaca. Teraz wziął urlop i był ze mną 3 tygodnie przez 24 godz. na dobę. Zaklina się, że mnie kocha. Ja już nic nie rozumiem, nie wiem, czy to wyrachowany oszust, czy chory człowiek. Trzeciej zdrady nie przeżyję, proszę o pomoc, kim jest ten człowiek.
Mam 42 lata. Moim wielkim problemem jest strach przed chorobami dzieci i moimi. Zaczęło się po urodzeniu drugiej córki. To była paraliżująca panika, nakazująca milion razy myć ręce, kąpać się, kąpać dzieci itd. Wszędzie widziałam zagrożenia. Koszmar. Trwało to ok. 3 lat. Czasem wracało z dużą silą, potem odchodziło. Teraz znów jest źle. Lęk o zdrowie dzieci powrócił. Cały czas przypominam sobie sytuacje, w których mogło dojść do zakażeń i zaraz pojawia się paraliżujący ciąg pytań: a może choruje bezobjawowo, może trzeba zrobić badania i wielki strach. Kiedy czekam na wyniki, to już jest katastrofa. Jestem sztywna po prostu. Kiedyś mojej córce pobierano krew, a ja szukałam czegoś w torebce i nie zauważyłam odpakowywania"motylka" do pobierania krwi. Córka też nie zwróciła uwagi. I znów wielki strach: czy wszystko było, jak należy, czy sprzęt był sterylny, czy nic się nie stało. Te myśli mnie bombardują, zabierają siły i radość życia. Czy już zawsze tak będzie? Jak sobie pomóc?
Więcej z działu Zdrowie