Koronawirus nie jest jedyny: co na nas czyha w topniejących lodowcach?

2020-04-06 12:06

Doniesienia naukowców są niepokojące: z topniejącego lodu wkrótce mogą uwolnić się kolejne groźne wirusy i bakterie. Czy grożą nam zatem cykliczne pandemie, podobne do tej, jaką przeżywamy obecnie?

Koronawirus nie jest jedyny: co na nas czyha w topniejących lodowcach?
Autor: Getty Images

Epidemia koronawirusa z Chin zbiera śmiertelne żniwo na całym świecie. Wielu naukowców jest jednak mocno zaniepokojonych tym, co czekać może nas już wkrótce, gdy na skutek zmian klimatu z topniejących olbrzymich pokryw lodowych (wśród których jest Arktyka i Antarktyda) oraz 198 tys. lodowców na całym świecie uwolnią się zamrożone przez tysiąclecia patogeny. 

Nieznane wirusy prosto z lodu

Pokrywa lodowa, w tym lodowce, stanowią aż 10 proc. naszej planety - przez dziesięciolecia sądzono, że jest to obszar kompletnie pozbawiony życia. To podejście jest obecnie zupełnie inne. Najnowsze odkrycia świadczą o tym, że w lodzie zamrożone są pradawne wirusy, bakterie i grzyby. 

Obawy naukowców budzą przede wszystkim wirusy, które uwalniają się z lodowców znajdujących się na stałym lądzie, np. tych w Azji. Mikrobiolodzy  z Ohio State University i Lawrence Berkeley National Laboratory w USA wwiercili się w lodowiec Guliya, który znajduje się na Wyżynie Tybetańskiej i z głębokości 50 m pobrali próbki lodu, który zamarzł 15 tys. lat temu - gdy je zbadali, odkryli 33 wirusy, z których aż 28 dotąd nieznanych nauce.

Podobnych odkryć dokonują naukowcy pracujący na lodowcach w innych rejonach świata.

W jaki sposób - i czy w ogóle - możemy zarazić się tymi patogenami? Tego jeszcze nie wiemy. Być może tak samo, jak zaraziliśmy się koronawirusem z Chin, czyli jedząc mięso chorych zwierząt - a te z kolei mogą zarażać się nowymi wirusami, migrując z dotychczasowych łowisk na nowe tereny, do czego dochodzi również na skutek zmian klimatycznych.

Odżywają też zamrożone bakterie 

Już w 2012 roku naukowcy pracujący na Antarktydzie donosili, że spod topniejących - za sprawą ocieplenia klimatu - pokryw lodowych zaczynają uwalniać się mikroorganizmy (bakterie, wirusy i grzyby), z którymi wcześniej ludzkość nie miała do czynienia.

Profesor John Priscu z Uniwersytetu Stanowego Montany alarmował wówczas, że w próbkach lodu, których wiek ustalono na 420 tys. lat, naukowcy odkryli drobnoustroje, które w laboratorium zaczęły się na nowo rozmnażać.

Zobacz, jak naukowcy z Uniwersytetu Stanowego Montana odkryli i badają życie pod lodem:

Podobne doniesienia płyną z innych laboratoriów, w których naukowcy odkrywają bakterie uśpione w próbkach lodu zamarzniętego nawet 800 tys. lat temu.

Póki co pochodzące z Antarktydy bakterie wracają do życia tylko w laboratoriach, w dodatku po tak długim czasie nie są groźne: nie ma jednak pewności, co nastąpi, gdy uwolnione spod lodu w sposób naturalny mikroorganizmy zaczną się mieszać z tymi, które obecnie żyją w oceanach.

Zobacz, jak topnieją alpejskie lodowce:

Czy grożą nam kolejne pandemie?

Prof. Arturo Casadevall, kierownik katedry mikrobiologii molekularnej i immunologii na Uniwersytecie Johna Hopkinsa w Baltimore zwraca uwagę na jeszcze jeden negatywny efekt zmian klimatycznych: na skutek ocieplenia się klimatu wirusy mogą zaadaptować się do wyższych temperatur - wówczas gorączka, która u ludzi jest sygnałem, że układ odpornościowy zaczyna walczyć z patogenem, przestanie być dla nich groźna. 

Czy grożą nam zatem kolejne pandemie? Na to pytanie póki co nie ma odpowiedzi. Jednak doświadczenia naukowców pokazują, że jest to możliwe: francuscy mikrobiolodzy przywrócili do życia wirus, który przez 30 tys. lat uwięziony był w syberyjskiej wiecznej zmarzlinie, i który po aktywowaniu szybko stał się zaraźliwy - na szczęście tylko dla ameb,  bo to one były przedmiotem doświadczenia.

Jednak hipoteza, że uwolnione spod lodów patogeny mogą zdziesiątkować ludzkość, wydaje się prawdopodobna, tym bardziej, że w warunkach lokalnych takie zakażenia już mają miejsce.

Przykładem może być np. zakażenie bakterią - laseczką wąglika, która w 2016 roku uwolniła się spod topniejącego lodu na Syberii - znalazła się tam blisko 80 lat wcześniej, gdy pogrzebano zwierzęta padłe podczas epidemii. Wąglik zainfekował wówczas kilkadziesiąt osób, na szczęście sytuację udało się szybko opanować.  

Polecamy także:

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki