Czy koronawirus zabije branżę beauty? Ekspert wyjaśnia
Czy po zakończeniu epidemii koronawirusa będziemy mieli gdzie chodzić na zabiegi kosmetyczne, medycyny estetycznej czy stomatologii estetycznej? To pytanie nie jest bezpodstawne. Dane są bowiem alarmujące: tylko w kwietniu większość gabinetów i klinik zawiesiło na pewien czas działalność, tracąc nawet 100 proc. klientów. Czy to sprawi, że upadną?
Czy z powodu koronawirusa znikną prywatne gabinety kosmetyczne, gabinety medycyny lub stomatologii estetycznej? To przede wszystkim one - jak wynika z analizy danych, jaką przygotowała firma Medical Finance Group zajmujacej się m.in. kredytowaniem usług i zabiegów medycyny i stomatologii estetycznej - straciły klientów.
Medical Finance Group współpracuje z ok. 8 tys. gabinetów i klinik specjalizujących się w usługach medycznych, stomatologicznych, kosmetycznych, rehabilitacyjnych a nawet weterynaryjnych.
Jak czytamy w komunikacie prasowym, Medical Finance Group (właściciel takich marek jak MediRaty oraz Paydent) szacuje, iż prywatne gabinety oraz kliniki, w zależności od kategorii usług mogą czasowo stracić od 30 do nawet 100 proc. klientów.
Zdaniem ekspertów psychologiczny efekt kwarantanny może spowodować bardzo powolny powrót do stanu z przed wprowadzenia restrykcji. Medical Finance Group szacuje, iż popyt na zabiegi chirurgii plastycznej czy medycyny estetycznej powróci do poziomu z przed wybuchu epidemii, dopiero w okresie od 3 do 6 miesięcy.
- Bankructw na masową skalę nie przewidujemy, ale na pewno z rynku zniknie dużo podmiotów, które miały wysokie koszty stałe. Rządowy program pomocowy w postaci tarczy antykryzysowej pomaga w kwestii składek ZUS, dopłat oraz pożyczek. Jednak z sygnałów, które otrzymujemy od naszych klientów wynika, iż do największych obciążeń należą czynsze – szczególnie bolesne dla klinik i gabinetów w miastach powyżej 250 tys. mieszkańców.
Koszty generują także raty wynikające z finansowania sprzętu medycznego. – mówi Jakub Czarzasty, Prezes Medical Finance Group. 65 proc. wszystkich usług, które dotychczas finansowaliśmy to stomatologia, 15 proc. stanowiła chirurgia plastyczna i medycyna estetyczna. Przewidujemy, że ograniczenia wprowadzone przez rząd, najmocniej odbiją się właśnie na kondycji gabinetów i klinik o tych specjalizacjach. - dodaje.
W marcu w stosunku do lutego i stycznia 2020 roku liczba zapytań dotyczących finansowania zabiegów przez Medical Finance Group, które pochodziły bezpośrednio z klinik oraz gabinetów spadła o 70 proc.
Co ciekawe po spadkach pod koniec pierwszego kwartału 2020 r., w kwietniu z tygodnia na tydzień odnotowano wzrost (30 proc.) zapytań kierowanych bezpośrednio przez osoby prywatne drogą internetową, co świadczy o tym, że pacjenci zaczynają coraz odważniej planować.
Z analizy zgłoszeń online wynika, iż największe zainteresowanie dotyczy finansowania: usług dentystycznych (wstawianie implantów czy licówek), leczenia ortodontycznego, ale także liposukcji.
- Dotychczas większość klientów klinik korzystała z zewnętrznego finansowania. Szacujemy, że było to nawet 60 proc. wszystkich płatności. Głównym źródłem były kredyty, kredyty z kart kredytowych, pożyczki gotówkowe czy kredyty ratalne. Obecnie dostęp do tego typu produktów bankowych stanie się coraz trudniejszy.
Nowe przepisy obniżyły 5-krotnie limit kosztów pozaodsetkowych. Z naszych obserwacji wynika, iż klienci, którym trudniej będzie uzyskać pożyczkę – zdecydują się na przełożenie zabiegu, bądź leczenia na drugą połowę roku. Z drugiej strony spodziewamy się odejścia od finansowania za pomocą produktów stricte bankowych i zwrócenie się w kierunku rozwiązań z naszego portfolio. – dodaje Jakub Czarzasty.
Polecamy także:
- Które rękawiczki jednorazowe wybrać i gdzie je tanio kupić?
- Bieganie w maseczce obciąża płuca i serce
- Kiedy nastąpi szczyt zachorowań w Polsce?
- Czy właścicielom psów i kotów koronawirus nie grozi?
- Zasiłek opiekuńczy będzie przedłużony? Sprawdź, co planuje rząd
- Chcesz schudnąć? Nadal możesz jeść, co lubisz. Wypróbuj nasz program dietetyczny
Porady eksperta