„Programowani do tycia”? Prof. Bogdański: przemysł spożywczy wpływa na geny kolejnych pokoleń

2025-08-05 15:44

Choroba otyłościowa ma tak wieloaspektowy i wielopoziomowy wymiar, że nie da się jej zamknąć w jednym pudełeczku i podpisać umowną naklejką, by następnie móc ją zmieścić pomiędzy innymi schorzeniami. Dlatego w rozmowie z prof. dr. hab. Pawłem Bogdańskim demaskujemy m.in. rolę przemysłu spożywczego, wpływ przetworzonej żywności na mózg, a także kwestię dziedziczenia podatności do otyłości. Okazuje się, że matka może “przekazać” dziecku otyłość, często z jej powodu nie móc także zajść w ciążę.

„Programowani do tycia”? Prof. Bogdański: przemysł spożywczy wpływa na geny kolejnych pokoleń
Autor: Fot. Getty Images, prof. dr hab. Paweł Bogdański
  • Profesor Bogdański wyjaśnia, jak przemysł spożywczy wpływa na rozwój otyłości, zmieniając nasze nawyki żywieniowe i zdrowie kolejnych pokoleń.
  • Przetworzona żywność utrudnia kontrolowanie apetytu i jak jest projektowana, by zachęcać do większej konsumpcji.
  • Otyłość ma podłoże genetyczne i epigenetyczne: czynniki środowiskowe, dieta i styl życia rodziców mogą powodować większą podatność na tycie
  • Konsekwencje otyłości są wielowymiarowe; dowiedz się, jakie działania są niezbędne, by skutecznie z nią walczyć.
Otyłość - choroba, nie wybór. Debata poradnikzdrowie.pl

Choroba otyłościowa wykracza poza kuchnię, rodzaj spożywanych posiłków, poziom aktywności, czy w końcu cyfry, jakie wskazuje waga w łazience. Prof. dr hab. Paweł Bogdański, specjalista chorób wewnętrznych i hipertensjologii, a także certyfikowany lekarz z zakresu lipidologii i Past-Prezes Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości mówi o zdrowiu przyszłych pokoleń, konieczności międzyresortowego działania państwa i systemowym leczeniu, które wymaga więcej niż dobrej woli pacjenta, bo otyłość to nie wina chorego.

Magdalena Siraga, “Poradnik Zdrowie”: Panie profesorze, powiedział pan podczas naszej rozmowy, że w przypadku choroby otyłościowej mówimy o potrzebie przywrócenia ustawień fabrycznych, które przestały działać na skutek zaburzenia homeostazy energetycznej. Proszę powiedzieć, jaką rolę w tej kwestii, czyli w chorobie otyłościowej odgrywa przemysł spożywczy?

Prof. Paweł Bogdański: Ogromną. Mówiąc o przyczynach choroby otyłościowej, nie możemy pominąć jednego z najważniejszych czynników środowiskowych, który działa bardzo intensywnie – wysokoprzetworzonej żywności. To, jak dziś wygląda produkcja i dystrybucja żywności, jest jednym z kluczowych elementów napędzających rozwój tej choroby. I trzeba to powiedzieć wprost, to nie jest żywność, którą mózg i organizm człowieka potrafią właściwie rozpoznać.

Dziś jemy produkty radykalnie inne niż te, które spożywały wcześniejsze pokolenia. Są pełne dodatków chemicznych, sztucznych barwników, konserwantów, substancji smakowo-zapachowych, a przede wszystkim ogromnych ilości cukru. 

Co gorsza, te produkty są tak modyfikowane technologicznie, by wywoływać maksymalne pobudzenie zmysłów tekstura, kolor, dźwięk przy gryzieniu, aromat. To wszystko zaplanowane jest w taki sposób, by działało na ośrodek nagrody w mózgu. Mówiąc brutalnie: te produkty są konstruowane tak, byśmy nie mogli się im oprzeć.

Skoro mówimy o przetworzonej żywności. Może to dobry moment, aby uświadomić konsumentom, że nie mówimy wyłącznie o jedzeniu typu fast food?

Oczywiście, że nie. Proszę zwrócić uwagę choćby na sprzedawaną w sklepach wodę. Prosty przykład, woda smakowa zawiera cukier, sok owocowy sześć łyżeczek cukru, jogurt owocowy dwie łyżeczki cukru itd. 

Przypomnę, że statystyki są alarmujące. Przeciętny Polak spożywa ponad 46 kilogramów cukru rocznie. Dla porównania w XIX wieku była to ilość rzędu kilku kilogramów. Dziś taka dawka cukru trafia do organizmu nie tylko w postaci słodyczy, ale właśnie przez produkty przetworzone często reklamowane jako „zdrowe”, „fit”, „light”.

Problem jednak nie kończy się na zawartości cukru. Dochodzimy tu do absurdów systemowych, które zamiast wspierać zdrowe wybory utrwalają niezdrowe nawyki żywieniowe

Zatem jesteśmy z góry narażeni na czynniki ryzyka, dodatkowo nie czytamy składu, a organizm obrywa…

Mózg nie dostaje sygnału sytości. Te substancje nie są właściwie rozpoznawane przez układ regulujący głód i sytość, co oznacza, że jemy więcej, częściej, bez naturalnych hamulców. Ośrodek głodu jest pobudzany, ośrodek sytości ignorowany. Układ nagrody „cieszy się”, ale organizm cierpi.

Nie można więc mówić, że pacjent sam sobie to zrobił. Wiele osób ma poczucie winy, ale tak naprawdę żyją w systemie, który całodobowo prowokuje do jedzenia, a produkty, które spożywają, są zaprojektowane w laboratoriach technologii żywności w taki sposób, żeby zachęcać do nadkonsumpcji.

A jeśli do tego dodamy tempo życia, stres, brak czasu na planowanie posiłków i odpoczynek  łatwo zrozumieć, że przemysł spożywczy stał się jednym z najważniejszych „aktywnych graczy” w rozwoju tej choroby. To nie jest tylko tło. To bardzo silny czynnik chorobotwórczy.

Potrzebujemy realnego działania państwa, czy to oznacza, że kilka resortów powinno podjąć współpracę na rzecz zapobiegania choroby otyłościowej?

Zdecydowanie. Kluczowa jest regulacja na poziomie systemowym. Nie jesteśmy w stanie skutecznie leczyć i zapobiegać tej chorobie, jeśli nie uruchomimy szerokiej współpracy międzyresortowej.

Tu nie wystarczy zaangażowanie wyłącznie Ministerstwa Zdrowia. Potrzebne jest współdziałanie kilku kluczowych resortów: zdrowia, edukacji, finansów, rolnictwa, sportu, a nawet cyfryzacji i infrastruktury. Każde z nich ma do odegrania istotną rolę, bo choroba otyłościowa wynika z wielu nakładających się czynników środowiskowych, społecznych, ekonomicznych i kulturowych.

Wspomniał pan kiedyś także o tym, że chorob otyłościowa wiąże się nie tylko z czynnikami środowiskowymi, ale również genetyką i epigenetyką. Może pan wyjaśnić, jak to działa?

Warto uświadomić sobie, że choroba otyłościowa nie dotyczy wyłącznie naszych codziennych wyborów. Oczywiście styl życia, sposób odżywiania i aktywność fizyczna mają znaczenie, ale to tylko część układanki. Mamy bowiem do czynienia także z czynnikami genetycznymi i epigenetycznymi, które mogą predysponować daną osobę do rozwoju choroby, nawet jeśli jej nawyki nie odbiegają znacząco od tzw. normy społecznej.

W niektórych przypadkach obserwujemy jednogenowe postacie otyłości, które są niezwykle rzadkie to np. mutacje w genie leptyny czy jej receptora. Ale o wiele częściej mówimy o otyłości wielogenowej, czyli takiej, w której różne warianty genetyczne zwiększają podatność na zaburzenia gospodarki energetycznej, przetwarzanie tłuszczów, działanie hormonów głodu i sytości czy aktywność układu nagrody.

Jednak równie ważne, a często nawet ważniejsze są czynniki epigenetyczne. Epigenetyka to dziedzina nauki, która zajmuje się tym, jak środowisko wpływa na ekspresję naszych genów. I co kluczowe, te zmiany mogą być dziedziczone.

Matka może “przekazać” dziecku otyłość?

Owszem, oznacza to, że styl życia, dieta, stres, sen, używki, infekcje wszystko to, z czym styka się matka w okresie ciąży, może wpływać na przyszłe funkcjonowanie genów dziecka. Jeśli w czasie życia płodowego dziecko jest narażone na nadmiar substancji odżywczych, hiperglikemię, stres oksydacyjny, może dojść do tzw. programowania metabolicznego, czyli trwałego przestrojenia układów regulujących masę ciała, metabolizm, poziom insuliny.

To bardzo ciekawe. Który okres życia dziecka jest kluczowy? Chodzi wyłącznie o pierwszy trymestr?

Niestety nie, to sięga znacznie dalej. Mówimy o pierwszych 1000 dniach życia liczonych od momentu poczęcia do około drugiego roku życia dziecka. To kluczowy okres, który może zdecydować o podatności na otyłość, cukrzycę, nadciśnienie, a nawet niektóre nowotwory w dorosłym życiu. Jeśli matka cierpi na otyłość, to dziecko nie tylko otrzymuje jej geny, ale też rozwija się w środowisku hormonalnym, które programuje je do większej skłonności do tycia.

Po narodzinach znaczenie mają również: sposób karmienia, długość karmienia piersią, jakość diety dziecka, rytm snu, ekspozycja na stres, a nawet interakcje społeczne. To wszystko wpływa na to, czy „potencjał otyłościowy” zostanie aktywowany.

A rola ojca? Nie zapominajmy, że jednak dziecko dziedziczy cechy także po ojcu

Oczywiście, nie tylko matka ma wpływ na przyszłe zdrowie dziecka. Również styl życia ojca przed poczęciem dziecka, jego sposób odżywiania, poziom aktywności fizycznej, używki mogą wpłynąć na epigenom plemników, a więc na biologiczne dziedzictwo przekazywane potomstwu.

O czym powinni pamiętać rodzice chorzy na otyłość?

Dzieci rodziców chorujących na otyłość dziedziczą nie tylko cechy biologiczne, ale również środowisko. Ich domowa rzeczywistość często jest przesycona przetworzoną żywnością, nieregularnymi posiłkami, małą aktywnością fizyczną, nadmiarem ekranów i brakiem edukacji zdrowotnej. To wszystko sprawia, że ryzyko choroby jest powielane i wzmacniane.

Dlatego tak ważna jest wczesna interwencja, jeszcze zanim dziecko pojawi się na świecie. Trzeba edukować przyszłych rodziców, wspierać ich w zmianie nawyków, zapewniać dostęp do poradnictwa dietetycznego i psychologicznego. Otyłość nie pojawia się nagle. To długotrwały proces, który często zaczyna się na długo przed narodzinami  i dlatego leczenie choroby otyłościowej musi uwzględniać również ten wymiar.

Wiemy też, że choroba otyłościowa może przyczyniać się do trudności z zajściem w ciążę.

Związek między chorobą otyłościową a problemami z zajściem w ciążę jest bardzo wyraźny i niestety coraz częstszy. To zagadnienie, które wymaga znacznie większej świadomości zarówno wśród pacjentek, jak i wśród lekarzy.

Kobiety, które chorują na otyłość, bardzo często mają trudności z regularną owulacją. Dochodzi do zaburzeń hormonalnych, w tym do nadmiaru androgenów, obniżonej wrażliwości na insulinę oraz zaburzeń funkcji osi podwzgórze–przysadka–jajniki. Wszystko to utrudnia dojrzewanie pęcherzyków jajnikowych i zaburza cykl miesiączkowy, co przekłada się na mniejsze szanse na zapłodnienie.

Otyłość sprzyja rozwojowi zespołu policystycznych jajników?

Tak, PCOS to jedna z najczęstszych przyczyn niepłodności. A przecież zespół policystycznych jajników to nie tylko zaburzenia hormonalne, ale też problemy metaboliczne, insulinooporność i zwiększone ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2 w przyszłości. To wszystko są powiązane ścieżki patofizjologiczne, które wpływają na płodność, ale też na zdrowie całego organizmu.

Czym jeszcze grozi otyłość w ciąży?

U kobiet z chorobą otyłościową, które mimo wszystko zachodzą w ciążę, wzrasta ryzyko wystąpienia powikłań w czasie ciąży – w tym cukrzycy ciążowej, nadciśnienia tętniczego, stanu przedrzucawkowego, poronień, a nawet powikłań w trakcie porodu. Istnieje także zwiększone ryzyko wewnątrzmacicznego zahamowania wzrostu płodu oraz makrosomii (czyli zbyt dużej masy ciała noworodka). To powikłania, które mają realne znaczenie nie tylko dla matki, ale również dla przyszłego zdrowia dziecka.

Jakie jeszcze są konsekwencje zdrowotne nieleczonej otyłości?

Jest ich aż 200 i są tragiczne. Otyłość zwiększa ryzyko wystąpienia cukrzycy typu 2 – u kobiet z BMI powyżej 35 to ryzyko rośnie 90-krotnie. To wzrost o 9 tysięcy procent w porównaniu z kobietą z prawidłową masą ciała. 

Ale to nie tylko cukrzyca. Mówimy o 11 milionach Polaków z nadciśnieniem, z czego ponad połowa ma nadciśnienie powiązane z otyłością. Ryzyko udaru jest wyższe o 64%, ryzyko zawału, choroby niedokrwiennej serca, migotania przedsionków również dramatycznie rośnie.

Poza tym: zwyrodnienia stawów kolanowych, biodrowych, kręgosłupa. 70% wszystkich endoprotez stawu kolanowego u kobiet to skutek otyłości. Otyłość powoduje przewlekłą niewydolność nerek, zaburzenia hormonalne, problemy z płodnością – zarówno u kobiet, jak i mężczyzn. U dzieci wcześniej rozpoczynające się miesiączki, zaburzenia metaboliczne, depresja, izolacja społeczna.

Są też dane mówiące o wpływie na długość życia – otyłość skraca życie o 8–12 lat. Rocznie około 60 tysięcy osób w Polsce umiera przedwcześnie z powodu choroby otyłościowej lub jej powikłań. To ponad 160 osób dziennie.

Lista jest faktycznie jest długa… A konsekwencje społeczne?

Równie poważne. Otyłość wpływa na poziom wykształcenia, relacje społeczne, rynek pracy, produktywność. Dziewczynki chorujące na otyłość mają o 38% mniejsze szanse na uzyskanie wyższego wykształcenia. U chłopców jest jeszcze gorzej. Dzieci z otyłością mają mniej przyjaciół, są postrzegane jako mniej zdolne. W dorosłości – trudniej znajdują pracę, częściej chorują, częściej przebywają na zwolnieniach lekarskich.

Z kolei dla systemu ochrony zdrowia to potężne obciążenie. W 2019 roku koszty otyłości w Polsce oszacowano na 15 miliardów dolarów, a do 2060 roku mają wzrosnąć do 95 miliardów. Jeśli nie zareagujemy dziś,  jutro będzie za późno.

Podsumowując, nie tylko choroba ma charakter wielowymiarowy, ale również jej postrzeganie, diagnostyka czy leczenie.

To prawda i jak sama pani redaktor widzi, już sama nasza rozmowa pokazuje tyle wątków, że o każdym z nich moglibyśmy rozmawiać jako o osobnej tematyce.

W zupełności się z panem zgadzam. A co my jako społeczeństwo powinniśmy zmienić, aby poprawić obecną sytuację?

Trzy rzeczy. Po pierwsze: świadomość, że otyłość to choroba. Po drugie: wczesna diagnoza, rozpoznanie jej na etapie nadwagi daje największe szanse. Po trzecie: systemowe leczenie, czyli interdyscyplinarny zespół: lekarz, dietetyk, psycholog, fizjoterapeuta. I co ważne, nie każda dieta to leczenie. Nie każdy trener to terapeuta. Leczenie musi być zgodne z aktualną wiedzą medyczną.

Bardzo dziękuję za rozmowę

Również dziękuję