Polski aktor zmarł na boreliozę. Dziś może być leczona, ale część pacjentów wpada w sidła szarlatanów
To była jedna z pierwszych głośnych historii boreliozy w Polsce. Eugeniusz Priwieziencew, aktor znany m.in. z roli w „Złotopolskich”, zmarł po długiej walce z chorobą odkleszczową, którą zaraził się na planie serialu. Jego przypadek poruszył opinię publiczną i sprawił, że o boreliozie zaczęto mówić głośniej. Dziś świadomość chorób odkleszczowych jest znacznie większa – choć niestety nie zawsze idzie w parze z rzetelną wiedzą, a na popularności boreliozy próbują żerować pseudoterapeuci.

Eugeniusz "Żenia" Priwieziencew chorował na boreliozę
Jeszcze dwie dekady temu o boreliozie w Polsce wiedzieli nieliczni. Jednym z pierwszych, którzy publicznie opowiedzieli o swojej walce z tą chorobą, był aktor Eugeniusz Priwieziencew – znany m.in. z serialu Złotopolscy. Właśnie minęło 20 lat od jego śmierci.
To przypuszczalnie na planie wspomnianego serialu został ugryziony przez kleszcza. W 2005 roku zmarł w wieku zaledwie 59 lat. Jego śmierć była związana z powikłaniami po boreliozie. Ta historia poruszyła opinię publiczną i po raz pierwszy szerzej nagłośniła temat tej mało znanej, tajemnicznej wówczas choroby.
Jak zmieniała się wiedza o boreliozie
Na początku lat 2000. borelioza (choroba z Lyme) była postrzegana przede wszystkim jako rzadka choroba, kojarzona głównie z miejscami typowo "kleszczowymi" – lasami i terenami wiejskimi. Uważano ją za schorzenie rzadkie, głównie dotyczące leśników i myśliwych.
Pacjenci, którzy skarżyli się na nietypowe objawy po ukąszeniu kleszcza, często spotykali się z lekceważeniem lub brakiem zrozumienia – zarówno ze strony lekarzy, jak i instytucji. Diagnostyka była ograniczona, a testy – niedoskonałe.
Osoby z nieswoistymi objawami – bólem mięśni, stawów, zmęczeniem – często były ignorowane, odsyłane z diagnozą depresji, postrzegane jako hipochondrycy.
Nie istniały jeszcze wtedy zorganizowane ruchy pacjenckie, a informacje w mediach pojawiały się sporadycznie, najczęściej przy okazji sezonowych ostrzeżeń. Uwaga mediów koncentrowała się raczej na zapobieganiu ukąszeniom niż na problematyce przewlekłych powikłań boreliozy.
Diagnostyka była ograniczona, a świadomość lekarzy – niska. Dopiero po 2010 roku zaczęły pojawiać się pierwsze kampanie informacyjne, a choroba zyskała większą widoczność w mediach. Dziś sytuacja zmieniła się diametralnie – ale niekoniecznie na lepsze. Dlaczego?
O boreliozie mówi się więcej, ale niekoniecznie prawdę
Otóż, choć wzrosła świadomość chorób odkleszczowych, równolegle narasta fala dezinformacji - w ostatnich latach zyskując zadziwiającą i niepokojącą popularność.
W mediach społecznościowych i prywatnych gabinetach rzekomych „terapeutów” mnożą się diagnozy „przewlekłej boreliozy”, które nie mają potwierdzenia w badaniach, ale skutkują długimi i kosztownymi terapiami, pseudomedycznymi kuracjami.
Leczy się osoby, które nie miały kontaktu z kleszczem, na podstawie testów o wątpliwej (żadnej) wartości diagnostycznej. M.in. z tego powodu podjęto działania mające na celu zmiany legislacyjne - tzw. lex szarlatan.

Borelioza Eugeniusza Priwieziencewa
Jaki był przebieg boreliozy i objawy u Eugeniusza Priwieziencewa? Początkowo narzekał na problemy z utrzymaniem równowagi – jego nogi, jak relacjonowano, „plątały się”, co ekipa filmowa błędnie przypisywała... alkoholowi.
Aktor odczuwał ból i osłabienie, przyznawał, że „wstrętne choróbsko rzuciło mi się na nogi” i wyraźnie cierpiał. Miał trudności z chodzeniem, dlatego regularnie korzystał z rehabilitacji.
Latem 2005, po udziale w Festiwalu Dobrego Humoru, nagle źle się poczuł i trafił do szpitala – po czym już nie wrócił do pełni zdrowia. Zmarł 8 lipca 2005 r. w wyniku powikłań boreliozy, które doprowadziły do trwałego wyniszczenia organizmu.
Ta historia - poważna borelioza neurologiczno-ruchowa, objawiająca się zaburzeniami równowagi, osłabieniem i bólem nóg, rozwijająca się przez kilka lat, a przy tym mimo leczenia i rehabilitacji przebiegająca z intensywnymi nawrotami - była jednym z pierwszych głośnych przypadków w Polsce.
Eugeniusz Priwieziencew przez swoje trudne doświadczenia obudził świadomość, że borelioza to niebagatelne zagrożenie – szczególnie jeśli nie zostanie w porę rozpoznana i odpowiednio leczona.
Dziś wielu innych celebrytów przyznawało się do zmagań z boreliozą: Alec Baldwin, Justin Bieber, Bella Hadid, Yolanda Hadid, Riley Keough, Avril Lavigne, Kelly Osbourne, Amy Schumer, Ben Stiller, Shania Twain.
Z boreliozą zmagały się też osoby znane z murawy, jak piłkarze: Mikael Ishak, Konrad Gołoś, Sebastian Radzio, a także sędzia piłkarski Tomasz Musiał - więcej o nim w artykule Sędzia Ekstraklasy Tomasz Musiał poważnie chorował. "Nie było kolorowo".
Dziewięć miejsc na ciele, które najchętniej atakują komary i kleszcze
Co wiemy dziś o boreliozie
W drugiej dekadzie XXI wieku nastąpił prawdziwy przełom. Rosnąca liczba zachorowań, lepsze rozpoznanie objawów nieswoistych (jak zmęczenie, bóle stawów, problemy neurologiczne) i coraz aktywniejsze środowiska pacjenckie sprawiły, że borelioza zaczęła być postrzegana jako potencjalnie poważna, wielonarządowa choroba o nieprzewidywalnym przebiegu.
W debacie publicznej pojawiło się również pojęcie „przewlekłej boreliozy” – kontrowersyjne, nieuznawane przez większość towarzystw naukowych, ale obecne w narracjach niektórych lekarzy i pacjentów.
Zaczęto też kwestionować oficjalne protokoły leczenia (np. krótkie kuracje antybiotykowe), a wielu chorych szukało pomocy w tzw. medycynie alternatywnej.
Równolegle zaczęły się intensyfikować działania edukacyjne – powstały kampanie społeczne, strony informacyjne, powiększała się także oferta badań diagnostycznych, również tych niezatwierdzonych przez ECDC czy CDC, co wywoływało spory.
Teorie spiskowe o boreliozie
Ostatnie lata to czas dwóch przeciwstawnych tendencji. Z jednej strony zwiększyła się profesjonalizacja podejścia do chorób odkleszczowych: opracowywane są nowsze testy diagnostyczne (m.in. oparte na PCR, immunoblotach), pojawiły się bardziej szczegółowe wytyczne, a lekarze rodzinni coraz częściej uwzględniają boreliozę w diagnostyce różnicowej.
Z drugiej – wciąż silnie obecne są teorie spiskowe, dezinformacja i wątpliwe praktyki pseudomedyczne, które oferują kosztowne i niesprawdzone „leczenie boreliozy przewlekłej”. Zyskały one rozgłos zwłaszcza w mediach społecznościowych.
Zwraca uwagę także rosnące zainteresowanie innymi chorobami odkleszczowymi, takimi jak anaplazmoza, babeszjoza czy kleszczowe zapalenie mózgu (KZM), które do niedawna pozostawały w przysłowiowym cieniu boreliozy. Pojawiły się kampanie zachęcające do szczepień przeciw KZM, szczególnie w regionach wysokiego ryzyka. Przyszłość należy więc do badań – zarówno nad lepszą diagnostyką, jak i nad rzeczywistym przebiegiem i leczeniem zakażeń odkleszczowych.
Borelioza - diagnostyka i leczenie
Diagnostyka boreliozy opiera się na połączeniu oceny klinicznej z badaniami laboratoryjnymi. Najbardziej charakterystycznym objawem wczesnym jest rumień wędrujący, pojawiający się w miejscu ukąszenia przez kleszcza – jego obecność upoważnia do natychmiastowego leczenia, bez konieczności wykonywania testów.
W innych przypadkach diagnostyka obejmuje:
- Test ELISA – badanie przesiewowe wykrywające przeciwciała IgM i IgG przeciwko Borrelia;
- Western blot – test potwierdzający, stosowany po dodatnim wyniku ELISA;
- PCR – wykrywanie materiału genetycznego bakterii, stosowane rzadziej, np. w płynie stawowym lub mózgowo-rdzeniowym.
Testy serologiczne mogą być fałszywie ujemne w pierwszych tygodniach infekcji – organizm potrzebuje czasu, by wytworzyć przeciwciała. Nie zaleca się diagnostyki „na wszelki wypadek” po każdym ukąszeniu przez kleszcza, jeśli nie występują objawy.
Leczenie boreliozy zależy od etapu choroby i zajętych układów. W przypadku wczesnej postaci (np. z rumieniem) stosuje się antybiotykoterapię trwającą zwykle 14–21 dni.
Najczęściej stosowane antybiotyki to:
- Doksycyklina – lek pierwszego wyboru u dorosłych i dzieci powyżej 8. roku życia;
- Amoksycylina – preferowana u młodszych dzieci i kobiet w ciąży;
- Cefuroksym – alternatywa dla osób z nietolerancją innych leków.
- W postaciach rozsianych (np. neuroboreliozie, zapaleniu stawów) leczenie może trwać dłużej i wymagać antybiotyków podawanych dożylnie, jak ceftriakson.
Nie zaleca się tzw. leczenia długoterminowego (np. wielomiesięcznych kuracji antybiotykami bez udowodnionej aktywnej infekcji) – takie podejście nie znajduje poparcia w medycynie opartej na faktach i może prowadzić do poważnych skutków ubocznych.
Istotne jest natomiast podejście interdyscyplinarne, gdyż borelioza może objawiać się wielonarządowo. Objawy mogą pojawiać się m.in. ze strony układu mięśniowo-szkieletowego, neurologicznego, sercowo-naczyniowego, dlatego współpraca specjalistów różnych dziedzin (lekarzy chorób zakaźnych, neurologów, reumatologów) jest kluczowa w optymalnym leczeniu.