Psychologia

Psychologia bada mechanizmy, które rządzą ludzką psychiką i zachowaniem, a także analizuje wpływ zjawisk psychicznych na relacje międzyludzkie. Psychologia nie tylko próbuje odkryć wzorce zachowań, ale również pomóc ludziom, borykającym się z różnymi problemami. Jej nazwa pochodzi z języka greckiego i oznacza naukę o duszy. Jednak nie była znana w starożytności - termin ten powstał dopiero w XVI wieku.

Święta w gronie rodziny spędza większość z nas. Ważne jest to, byśmy ferworze świątecznych przygotowań znaleźli czas na wspólne domowe zajęcia. To wyjątkowa okazja, by zacieśnić rodzinne więzi, budować międzypokoleniowe mosty i tworzyć swoje własne rodzinne tradycje świąteczne.
Przed nami sylwester. Skorzystaj z niego nawet jeśli miałabyś pójść na bal sama. Nie ma znaczenia czy jesteś singlem z wyboru czy właśnie zakończył się twój związek. Dobra zabawa i taniec odpręży cię i zrelaksuje jak mało co. Wystarczy tylko chcieć. Jak, będąc singlem dobrze bawić się na balu?
Każdy wypalony papieros podnosi poziom cukru we krwi, a połączenie nałogu palenia z cukrzycą stanowi wprost śmiertelną mieszankę. Dlaczego? Trzeba wiedzieć, że wysoki poziom glukozy we krwi zwiększa ryzyko wystąpienia zawału serca, udaru mózgu i uszkodzenia nerek.
Grzyby psylocybinowe, np. łysiczka lancetowata to grzyby o działaniu psychoaktywnym, halucynogennym. Ich amatorzy mówią o nich psylocybki, halucynki. Czy wiesz, jak wpływają na umysł i jakie skutki fizyczne wywołuje ich spożycie? Zobacz, czy od grzybków halucynogennych można się uzależnić i jak pomóc osobie, która przedawkowała psylocybki.
Od tygodnia dręczy mnie myśl, że kilka dni wcześniej pod wpływem alkoholu wyszłam z domu i zrobiłam komuś coś złego i teraz o tym nie pamiętam. Nie piję często ani dużo i nigdy nie miałam takich myśli. Boję się, że zapuka do moich drzwi policja i zabierze mnie, a ja zostawię moje dziecko, które jest dla mnie wszystkim. Tak naprawdę, to nie ma przesłanek świadczących o tym, że mogłabym komuś coś zrobić, bo nigdy nie miałam tego w zamiarze, a jednak taka myśl mnie naszła i ten lęk się utrzymuje. Zdaję sobie sprawę z tego, że są to myśli irracjonalne jednak jestem przerażona i nie wiem co robić.
Jestem już 16 lat wdową, ale nie mogę się pozbyć myśli o moim mężu, który był dla mnie okropny. Nie mogę sobie poradzić i ciągle wracam myślami do tego, dlaczego mnie tak traktował. Jak uwolnić się od tych myśli? Najgorsze są noce. Chociaż staram się żyć normalnie, to te myśli natrętne często powracają i wtedy jest ciężko. Co mam robić?
Po 15 latach konkubinatu zostałam porzucona bez słowa wyjaśnień. Ostatni (ale któryś z kolei) pobyt w szpitalu był spowodowany poalkoholowym wysokim poziomem cukru w organizmie (facet po dwóch zawałach ze wszczepionymi stendami). Dlatego, że nie poszłam już do tego szpitala, nie donosiłam partnerowi jedzenia, postanowił mnie zastąpić kimś, z kim może pić alkohol. Kobieta ta jest wątpliwej reputacji, kochanków ma iluś tam. Już wcześniej pijąc alkohol z moim byłym konkubentem uknuli, że zamieszkają razem w mieszkaniu, które niedawno było wyremontowane za moje pieniądze. Problem polega na tym, że mieszkają niedaleko mnie, ciągle dochodzą do mnie wiadomości na ich temat, jaka to kwitnie wódczana miłość. A ja dręczę się, że on nie do końca mi wyjaśnił, ani nie powiedział co się stało. Udało mi się jedynie dowiedzieć przez telefon, że zabraniałam mu pić, że go osaczałam, nie miał wolności, dlatego zawiązał się z taką a nie inną osobą. Cały czas jestem myślami w dawnym naszym domu, analizuję całe nasze życie i nie jestem w stanie normalnie funkcjonować, bo nie znam odpowiedzi na pytanie: DLACZEGO tak się stało? Chciałam dobrze, myślałam, że zrozumie to, że to ja łożę na dom, na mieszkanie (on miał zasiłek z opieki). Wyjeżdżaliśmy latem na urlop. A teraz każde jego picie może skończyć się tragicznie. I te ciągłe myśli, że on też chyba wie, że źle zrobił, jednak nie chce się przyznać do swego błędu. Nie próbuje się ze mną kontaktować, nic nie chce wyjaśniać, a ja? Mam jeszcze dobrą pracę, którą zaczynam zawalać, dzieci (dorosłe), ale też na starcie i chcę im pomóc, a myśli krążą tylko nad sytuacją, jaką mi zgotował. Psychika mi padła. Co dalej robić? Jak żyć?
Mój mąż nas okrada. Jesteśmy razem od ponad 3 lat, a po ślubie rok. Pieniądze zaczęły ginąć, jak urodził się nasz synuś (2 lata). Zaczęło się od kradzieży połowy becikowego, potem co jakiś czas ginęło po 100 zł, czasem więcej (były to pieniądze odłożone na mieszkanie albo na raty, mąż wiedział na co są te pieniądze). Oczywiście pytałam, co z nimi, ale on nigdy się nie przyznał, że wziął i bardzo się burzył, kiedy pytałam. Byliśmy w lipcu na terapii rodzinnej i po tym przyznał się, że miał długi jeszcze sprzed naszej znajomości. Powiedział, że już je spłacił i obiecał, że więcej nie będzie kradł. Rzeczywiście, uspokoiło się aż do teraz. Znowu odkryłam, że mi brakuje kasy, ale tym razem to tylko 20 zł. W piątek zostawił portfel w domu i coś mnie tknęło, żeby go przeszperać. Co się okazało? Zastawił w lombardzie wiertarkę i nowego laptopa, którego jeszcze nie spłaciliśmy. Oczywiście zauważyłam brak laptopa, ale wytłumaczył mi, że dał go koledze do naprawy systemu. Uwierzyłam, bo myślałam, że mąż się zmienił. Mój mąż oddaje mi wypłatę i nie ma z tego kieszonkowego, ponieważ prawda jest taka, że ja nie pracuję, a on zarabia 1500 zł. Jak wszyscy mamy swoje opłaty mieszkaniowe i raty w banku, wiec na życie nam ledwo starcza. Prosiłam, straszyłam, groziłam i nawet kiedyś go wyrzuciłam z domu, ale to nic nie pomogło. Był spokój tylko przez 3 miesiące. Mało tego, nie mam żadnego wsparcia od teściowej, ponieważ we wszystkim kryje swojego syna i go wspiera w kłamstwach, kiedy jej skarżę, że mi giną pieniądze, to go broni na różne sposoby i zaraz po tym dzwoni do niego, żeby go ostrzec. Kiedy pytam, na co mu są potrzebne te pieniądze, to nie chce mówić. Co do jego wypłaty, też nie jestem pewna, czy mówi prawdę o zarobkach. Jestem zdecydowana iść do niego do pracy, powiedzieć prawdę, co myślę i wydusić od szefa, ile mąż zarabia. Wiem, że popadam już w paranoję. Nie zauważyłam, żeby mąż pił, wiem że jest taka możliwość w pracy, ale nic takiego nie zauważyłam. Oczywiście zdarzyło się, ale to bardzo sporadycznie, kochanki też raczej nie ma, bo po pracy przychodzi punktualnie. Nie wiem już, co mam robić, jestem bezradna, kocham męża i nie chciałabym go stracić, ale dłużej tak już się nie da, nie wytrzymuję psychicznie. Odczuwa to moje dziecko, bo krzyczę nawet bez powodu. Jestem załamana, kolejne kłamstwa wykańczają mnie psychicznie, myślę, że przez to zrobiłam się nieufna, nerwowa, agresywna i wulgarna - kiedyś taka nie byłam i wiem, że nie radzę sobie z tym. Coraz bardziej zatracam się w sprawdzaniu i kontrolowaniu męża, co jest nie do wytrzymania dla mnie jak i dla mojego męża. Bardzo proszę o pomoc, bo już sama nie wiem, co robić.
Jak uzyskać świadomy sen? Techniki wywoływania świadomego snu są różne, jednak każdej z nich można się nauczyć - wystarczą trening, pozytywne myślenie i cierpliwość. Sprawdź, jakie są techniki uzyskiwania świadomego snu i wybierz tę, która jest najlepsza dla ciebie.
Od roku nie potrafię rozmawiać z mężem, myślę że przyczyną jest jego chęć mieszkania z jego rodzicami, natomiast ja sobie tego nie wyobrażam. Przez kilka miesięcy było nawet dobrze, ale to chyba tylko dlatego, że zachorowałam i miałam operację głowy. A teraz znowu temat powrócił. Nie ukrywam, że źle się czuję u teściów, ponieważ traktowana jestem, jakby mnie tam nie było, ciągle coś źle robię i nawet po trzech dniach po operacji, gdy nie mogłam podnieść głowy z łóżka szpitalnego, potrafili zadzwonić i kazać mężowi przyjechać do nich, żeby pracował na roli (to jest dla nich ważniejsze), kolejna rzecz, która mnie denerwuje, to to, że próbują wymóc emocjonalnie na mężu powrót do domu i przez to ciągle są u nas kłótnie. Od kilku tygodni nie mogę sobie miejsca znaleźć, nic mnie nie cieszy, mam problem ze snem - budzę się w nocy ok. 2 i do rana już nie mogę zasnąć. Postanowiłam, że zrobię to dla męża i przeprowadzimy się do nich, ale nie wiem, czy nie za wysoką cenę za to zapłacę. Nie wiem, co mam robić. W myślach się gubię i ostatnio zaczęłam pisać coś w postaci pamiętnika. Czytając to już po napisaniu zaczynam się obawiać o zdrowie (życie). Nie wiem, czy coś ze mną jest nie tak? Może to ja jestem winna tego, że tak się kłócimy?
Złamane serce to nie tylko określenie stanu, w jakim znajdujemy się po rozstaniu. Ból spowodowany nieszczęśliwą miłością i negatywne emocje mogą osłabić odporność całego organizmu, a nawet doprowadzić do niewydolności serca. Poznaj sposoby, na przetrwanie bólu po rozstaniu i nie załamuj się - już po kilku tygodniach będziesz w stanie rozpocząć nowy rozdział życia.
Od około 3 tygodni moje samopoczucie uległo zmianie. Czuję się zmęczona, smutna, wszystko mnie boli, począwszy od bólu głowy, poprzez mięśnie, nasiliło mi się pocenie, nie wysypiam się w nocy. Budzę się czasami po kilka razy w nocy. Czuję się smutna i rozdrażniona. Czy to są oznaki stresu, czy może początek depresji? Wspomnę może, że niedawno wyszłam z toksycznego jednostronnego związku, który trwał ponad 5 lat.
Mam problem z 19 letnim synem. Do 16 lat był raczej spokojnym nastolatkiem. Owszem, zdarzały się jakieś nieporozumienia, bunty, itp. Robiliśmy z mężem wszystko w miarę naszych możliwości, aby nasze dzieci były zadowolone (mamy jeszcze 15letnią córkę). Nasz syn jest teraz w 4 kl. technikum, tzn. zaczął rok szkolny, bo nie chodzi do szkoły. Wie doskonale, że mi zależy na tym, by tą szkołę skończył. Od pewnego czasu jest bardzo agresywny. Miewa tzw. ataki głupoty. Próbowałam już różnych metod. Prośby nie pomogły, tłumaczenia nie pomogły, krzyki nie pomogły, zakazy nie pomogły. Ignorancja z mojej strony początkowo dała jakiś rezultat, ale nie na długo. Największym problemem są u niego pieniądze, bo ich ode mnie nie dostaje. Wymaga bóg wie czego i myśli, że szantażem coś zdziała. W tej chwili nie wiem co robić, jestem na etapie "rób co chcesz, to twoje życie", ale ja już dłużej nie wytrzymam, mam silną nerwicę. Widzę jednocześnie, że jemu też jest źle, ale duma nie pozwala mu się przełamać. Ja wiele razy próbowałam iść na jakiś kompromis, wierzyłam, że już zrozumiał, że dorósł, bo obiecywał że już będzie ok, ale okazywało się, że to był wstęp do czegoś, co było w jego interesie. Jak dalej sobie z tą sytuacją radzić? Co robić?
Mój syn ma 9 lat i jest wzorowym uczniem o nienagannym zachowaniu, jest popularny w klasie i bardzo lubiany przez inne dzieci, ma ogromną wiedzę na temat zwierząt i przyrody. Problemem jest to, że podczas lekcji, gdy chłopiec się denerwuje, to wkłada rękę pod ławkę i zaczyna ręką gnieść siusiaka. Wtedy nie może zdążyć z zadaniami na lekcji i czasem musi skończyć coś w domu. Dużo z mężem z nim o tym rozmawiamy i tłumaczymy, żeby gdy się denerwuje zacisną pięść i wziął 3-5 głębokich oddechów, i jest ok na tydzień a potem znowu to wraca. A najgorsze , że teraz nawet kłamie że wszystko jest ok a gdy rozmawiam z nauczycielką to się okazuje że to wróciło po jakimś czasie s powrotem. Jesteśmy kochającą się rodziną i staramy się spędzać czas razem, aktywnie. Ja jestem bezradna i się ogromnie martwię, bo on ma już 9 lat i koledzy się od niego kiedyś odwrócą lub będą kiedyś śmiać. Nie wiem dlaczego tak jest i jak co najważniejsze mu pomóc. A jesteśmy z mężem zdeterminowani postawić świat do góry nogami, by mu pomóc ten problem rozwikłać.
Frustracje powodują niekontrolowane podjadanie lub nieokreślone zamartwianie się. Poczucie egzystencjalnego bezsensu ma miejsce, jeśli w naszym życiu jest zbyt wiele frustracji. Ich źródłem mogą być jednak różne czynniki, np. skłonności osobowościowe, toteż opracowano kilka metod ich leczenia.
Jestem w trakcie trwania sprawy rozwodowej, która toczy się już blisko półtora roku. Jednym z zarzutów dla "męża" jest molestowanie dzieci (córeczka trzy lata, syn 10 lat). Świadkami tych sytuacji byliśmy niestety tylko ja, on i dzieci. Osoby, które także wiedziały o takich jego zachowaniach wobec innych, obcych dzieci nagle nic nie pamiętają i o niczym nie wiedzą. On oczywiście wszystkiego się wypiera i zarzuca mi fałszywe oskarżenia. Jedna z opinii biegłych sądowych (psychologa i pedagoga) wyraźnie mówi, iż zachowanie dziecka wobec ojca wskazuje na nieprawidłowe zachowania ojca w stosunku do dziecka w przeszłości. Ponieważ zdarzenia te miały miejsce dość dawno (półtora roku temu wyprowadziłam się z dziećmi z domu), córeczka raczej nic nie pamięta, syn na pewno coś pamięta, ale starałam się z nim o tym nie rozmawiać. Boję się jednak, że to jest za mało, aby udowodnić winę. Czy istnieją jakieś metody badania dzieci, które pozwoliłyby stwierdzić jednoznacznie, czy doszło do molestowania dzieci? Od początku trwania procesu bardzo nalegałam na jak najszybsze przebadanie dzieci, ale zostało to zlekceważone i przez sąd i przez prokuraturę. Czy można wykonać także badanie psychologiczne w tym kierunku ojca dzieci? Bardzo proszę o pomoc.
Witam. Mój 15-letni syn zawsze był małomówny w stosunku do równieśników. Nieśmiały, nigdy nic nie można było się od niego dowiedzieć. W tym roku jest tragedia, nie chce się uczyć, nie chce chodzić do szkoły, nie idzie do szkoły i zostaje w domu. Ani prośby ani groźby, zabieranie komputera, kary - nic nie działa. Grał długie lata w piłkę w klubie. Już na treningi nie jeździ, bo mu się nie chce, trener jest głupi, nauczyciele również. Codziennie z nim rozmawiam, tylko że to jest monolog, patrzy w komputer lub coś innego, jakbym mówiła do siebie, zero reakcji, czasem łzy mu polecą, nie powie nic, co się dzieje, czy ma problem. Na pytanie "jak w szkole" słyszę od lat, że normalnie. Nigdy nie wie, kiedy trening, kiedy mecz, z czego np. kartkówka, nic. Jak tłumaczę, że musi myśleć o przyszłości, o tym że ostatnia gimnazjum to ważny rok, nic nie przemawia. Rodzinę ma normalną, ojciec spokojny, dobry wzór do naśladowania, ja staram się mu mówić, że go kochamy, przytulać i nic. Nie wiem, co mam z nim robić, zawali za chwilę szkołę. Proszę o radę i dziękuję.
Szukam odpowiedzi na temat swojego stanu zdrowia w internecie, niestety nie znalazłam jednoznacznej odpowiedzi. Ostatnio wylądowałam w szpitalu z powodu strasznych bólów brzucha, trwały one 2 tygodnie, były bardzo silne, przemieszczały się po całym brzuchu. Zrobiono mi badania krwi i usg, wszystko wyszło dobrze, podejrzewają, że to nerwica żołądkowa. Dodam do tego, że miałam wzdęcia, zaparcia i biegunkę na zmianę. Ból nasilał się w nocy, straszny, nie do wytrzymania, jakby mi ktoś żołądek i jelita rozrywał. Do tego doszedł problem z okresem, miałam miesiączkę przez 2 tygodnie. Po 2 tyg. znowu dostałam krwawienia, byłam prawie na wykończeniu. Cierpiałam na niedoleczoną depresję, a w ostatnim okresie w życiu miałam straszną traumę związaną z pewnym wydarzeniem. Mam pytanie, czy mam się udać do lekarza specjalisty, zrobić inne badania, czy może odpuścić i iść do psychologa i psychiatry na leczenie? Nie wiem, co mam robić dalej, bardzo proszę o odpowiedź.
Od września "uczę" indywidualnie ucznia w wieku 16 lat ze zdiagnozowanym Zespołem Aspergera. Do tej pory go nie widziałam. Odkąd zaczęłam przychodzić na lekcje do domu chłopiec nie wychodzi z łazienki. Zamyka się tam przed lekcjami, wychodzi, jak twierdzi jego mama, zaraz po wyjściu ostatniego nauczyciela. Próbowaliśmy (nauczyciele i wychowawca) dać mu wrzesień na dostosowanie się do nowej sytuacji, zostawialiśmy karty pracy, które z mamą realizował, próbowaliśmy zachęcać do wyjścia organizowaniem pracy na komputerze, chcieliśmy wysyłać mu e-mailem prezentacje - zmienił adres e-mailowy. Mama nie potrafi namówić go do wyjścia, my również. Każdy nasz pobyt w jego domu kończy się zapewnieniem przez drzwi łazienki, że następnym razem już na pewno wyjdzie. Wiemy, że należy ustalić z nim proste, jasne i akceptowalne zasady, ale wydaje nam się, że mama jest daleka od chęci współpracy. Uważa, że każda próba radzenia jej i przypominania o konsekwencji w jej zachowaniu wobec syna to krytyka i zrzucanie na nią winy za chorobę dziecka. Co możemy zrobić? Jak wyciągnąć go z tej łazienki?
Jestem kobietą w wieku 43 lat. Od wielu lat zmagam się z nerwicą. Głównie jest to nerwica lękowa. Raz jest lepiej biorę leki, a potem przechodzi, wycisza się i powraca znowu. Obecnie dolegliwości nasiliły się. Mam kłopoty ze zdrowiem. Miesiąc temu przeszłam operację kręgosłupa, jestem już długi czas na zwolnieniu lekarskim. Przed operacją były straszne bóle kręgosłupa i rwa kulszowa. Sytuacja ta spowodowała u mnie lęki o stan zdrowia, który po operacji nie poprawiał się tak, jak bym tego oczekiwała. Co dzień moje myśli skupiają się na sprawdzaniu swojego ciała czy jest lepiej, czy nie. Od jakiegoś czasu pojawiły się u mnie mrowienia, najpierw w nogach, rękach a teraz na całym ciele, aż do czubka głowy. Ciągle myślę, że jest to poważna choroba typu stwardnienie rozsiane. Już rok temu miałam takie objawy, ale w mniejszym stopniu moje przypuszczenia doprowadziły do pobytu w szpitalu i zbadania płynu mózgowo-rdzeniowego w kierunku SM. Gdy lęk się nasila, objawy także wzrastają i odwrotnie. Po zażyciu tabletki uspakajającej objawy wyciszają się, ale nie ustępują całkowicie. Teraz znowu wyczytałam, że to może być neuropatia obwodowa, lęk znowu wzrasta i objawy pogarszają się. Nadmieniam, że wcześniej byłam u neurologów i sygnalizowałam problem, ale po badaniu neurologicznym nie stwierdzili nieprawidłowości i powiedzieli, że to na tle nerwowym. Ja jednak martwię się tymi objawami, czy rzeczywiście takie mrowienia, drętwienia, jakby kłucia, szczypania skóry mogą występować w nerwicy. Proszę o radę , bo jestem już u kresu wytrzymałości. Dziękuję za udzielenie odpowiedzi.
Od kilku dni nie wiem co się ze mną dzieje. Mam cały czas napięte mięśnie, zaciskają mi się zęby, przez co boli mnie szczęka. Nie potrafię myśleć konstruktywnie, każde zadanie w pracy sprawia mi problem i denerwuje. Drżą mi ręce i cały czas potrząsam nogą albo uderzam palcami u ręki o coś, co mam akurat pod ręką. Jestem cały czas jak by zamyślona, a tak naprawdę nie myślę o niczym. Najgorsze jest to, że wszystko mnie drażni i nie boję się konsekwencji zrobienia nawet jakiejś złej rzeczy. Nic mnie nie obchodzi. A nie wydarzyło się nic takiego, co mogłoby mieć wpływ na moje dziwne zachowanie. Mam ochotę krzyczeć! Po prostu sama nie mogę wytrzymać ze sobą. Czy to objawy jakiejś choroby psychicznej?