Porady eksperta

Jakie badanie muszę wykonać, żeby stwierdzić, czy to dna moczanowa?
Mam 22 lata, 165 cm wzrostu i ważę 44,7 kg. Wskaźnik BMI wskazuje niedożywienie. Od kilku dni nie ćwiczę, ale fatalnie się z tym czuję. W pracy staram się jak najwięcej ruszać, żeby spalić kalorie. Nie mogę ćwiczyć w domu, bo chłopak mi zabrania... Martwi się o mnie. Jeszcze niedawno ukrywałam przed nim to, że ćwiczę. Śpię 6-7 godzin dziennie. Dużo chodzę, mam spuchnięte kostki i kolana, być może przez klimat tutaj na Islandii. Stałam się bardzo drażliwa i nie mam okresu od 4 miesięcy. Jem śniadanie zawierające bardzo mało tłuszczu, a dużo białka. Obiady jem maksymalnie 2 razy w tyg., zazwyczaj ryż z kurczakiem i z sosem, ale wtedy śniadanie jest dużo mniejsze. Staram się jeść produkty praktycznie beztłuszczowe. Od 4 lat nie jem po 18. Czy jestem chora na anoreksję?
Ile czasu potrzebuje organizm, aby po spożyciu talerza rosołu z ryżem oraz kisielu całkowicie wyczyścić jelita, na wydalenie resztek, tak aby można wykonać badanie radiologiczne?
Spotkałem się z dwoma różnymi opiniami na temat spożywania produktów w napadzie dny. Jedni piszą, że można spożywać mleko i produkty mleczne, a inni, że są to produkty zakwaszające organizm i sprzyjające rozwojowi dny. Jak to jest naprawdę? To samo dotyczy ananasa. Pewien lekarz wypowiadał się, żeby unikać ananasa, bo silnie zakwasza, a inni znowu, że jest zasadowy. Co pani sądzi o stosowaniu octu jabłkowego? Mam rzut dny już 5 tydzień, trochę bóle zelżały, ale mimo że stosuję się do zaleceń diety, cały czas mam napuchniętą stopę. A przy tej diecie schudłem 10 kg. Co jeść, aby nie tracić na wadze i pozbyć się objawów choroby?
Martwię się o młodszą koleżankę. Przeszła na wegetarianizm i bardzo schudła. Jest wysoka i rzeczywiście bardzo szczupła, choć nie wiem, ile waży, gdyż o tym nie mówi. Na oko jest około 50 kg, może nawet mniej, a jest wysoka - 172 cm. Często jest blada, ale jak twierdzi, zdrowa, lubi też biegać i generalnie się ruszać. Rozmawiamy często o tym, gdyż widzę, że w szkole prawie nic nie je, lub tylko jabłka, suche ryżowe wafle, czasami coś więcej, ale potrafi wytrzymać kilka godzin bez jedzenia. Przyznam, że martwię się o nią, nie wiem, jak rozmawiać, aby sprowokować zmianę. Poza tym mam wrażenie, że cały czas chudnie. Jaką dietę można jej zaproponować?
Miałam robiony posiew moczu i wykryto u mnie bakterię E.coli. Czy współżyjąc z partnerem bez prezerwatywy może on zarazić się tą bakterią?
Jestem matką młodej kobiety (30 lat), która od jakiegoś czasu zachowuje się, jakby chciała dokonać destrukcji całego otaczającego ją świata. Jej napady złości są zupełnie nieadekwatne do sytuacji, w których ją dopadają. Rani wszystkich słowami, przeklina i rzuca przedmiotami. Zraziła do siebie wszystkich swoich przyjaciół, którzy się od niej odwrócili, potrafi zaatakować również najbliższych, co zawsze zostaje jej wybaczone. Bo poza tymi atakami jest wspaniałą dziewczyną. Najlepsza uczennica w szkole, doceniany pracownik, do niedawna dusza towarzystwa. Gdziekolwiek się pojawiała, zawsze była dostrzegana i zwyczajnie lubiana. Nie rozumiem, co się dzieje z tą dziewczyną. Serce mnie boli, gdy widzę, jak sama siebie niszczy. Nie chce skorzystać z porady psychologa. Nie wiem, jak jej pomóc. Nie ma partnera. Zawsze była dobrą kumpelą, ale chyba za bardzo wymagającą w stosunku do siebie i innych. Chłopcy chyba się jej trochę bali. Może to stąd narasta w niej frustracja. Jak pomóc?
Mam 14 lat. Nie wiem, od czego zacząć, ponieważ to dość długa historia. I myślę, że ciągnie się, od kiedy byłam mała, ale jakoś rok temu to zaczęło dawać się we znaki. A więc, od zawsze byłam dziewczyną górującą dojrzałością nad moimi rówieśnikami, i dobrze sobie zdaję z tego sprawę, zawsze wszystkim pomagałam, jak mogłam, doradzałam, słuchałam, i zawsze każdy mógł na mnie liczyć. Ale nigdy sama nie umiałam sobie poradzić ze swoimi problemami. Nie mogę liczyć na rodziców, ponieważ twierdzą, że jestem młoda, i niemożliwe, żebym miała poważne problemy, wiec lekceważą mnie, a do moich przyjaciół, znajomych nie mam tyle zaufania, żeby im się wyżalać i wszystko mówić, i nawet nie czuję, że mam przyjaciół. Chciałam się zgłosić do psychologa, bo tak dużo chciałabym wyjaśnić, zrozumieć. Ale moi rodzice nie popierają mnie w tym, mówią, żebym zajęła się nauką, a nie pierdołami. Ale przechodząc do rzeczy, od kiedy wróciłam do Hiszpanii, czuję się bezsilna, dużo śpię, nawet za dużo, mało jem, nie mam apetytu na nic praktycznie, mam niechęć do poznawania ludzi, żyję internetem, bo tylko przez internet mam kontakt z moimi znajomymi z Polski. Chociaż też dużo uwagi mi nie poświęcają. Rano, gdy wstaję, czuję się bezsilna i bezradna, i nie mam po prostu najmniejszych chęci do życia. Potrafi mi się zmienić nastrój w ułamku sekundy, raz się śmieję, później płaczę i tak w kółko, co prawda próbuję trzymać emocje w sobie, ale czasami po prostu wybucham. Mam problemy z zaakceptowaniem siebie, nie uważam, że należę do brzydkich, ale mam duże kompleksy co do mojego ciała i wagi. Chociaż dużo nie ważę, bo tylko 49 kg na moje 164 cm. Ale wciąż się sobie nie podobam i nie umiem się wziąć za ćwiczenia, bo jak już w końcu idę ćwiczyć, to po chwili się zniechęcam i idę znów do mojego pokoju. Ostatnio zbyt dużo myślę, bo przez te wakacje dużo się wydarzyło, dużo się zmieniło, ale moja niechęć do czegokolwiek ciągnie się już rok. A wcześniej byłam osobą, która praktycznie cały dzień była na dworze czy gdziekolwiek ze znajomymi, byłam otwarta, dzieliłam się swoimi uczuciami. A teraz sama nie wiem, co czuję i czego chcę. Co powinnam zrobić? Powinnam nalegać na rodziców, żeby mnie zabrali do psychologa? Czy jednak powinnam poczekać, bo to może po prostu przez okres dojrzewania i mi przejdzie? Przepraszam za zawracanie głowy, ale ja już kompletnie nie mam się do kogo zgłosić o pomoc, a wiem i widzę, że coś się ze mną dzieje.
Od około roku odczuwam ciągły smutek, pomimo tego że kiedyś byłam duszą towarzystwa. Zawsze uśmiechnięta, a teraz nie mogę sobie poradzić ze smutkiem, który mnie ogarnia. Nawet nie wiem skąd ten smutek. Odczuwam wstręt do siebie i niechęć do życia. Dosłownie wszystko traci sens i czasami myślę, że śmierć będzie dobrym wyjściem. Nie chcę popełniać samobójstwa... Mam rodzinę, która mnie kocha, ale nie widzę innego wyjścia. Bym chciała zostać w łóżku i z niego nie wychodzić. Nawet zwykłe obowiązki domowe sprawiają mi trudność, przez co zaczynają się kłótnie w domu, i to jeszcze bardziej pcha mnie do tabletek. Wiem, że to moja wina, że są te kłótnie, i mimo tego że chcę coś z tym zrobić, jedyne, co potrafię, to płacz. Pomóżcie mi. Chcę znowu żyć jak kiedyś. Jak mam to zrobić?
Co roku miałem lekkie problemy gastryczne. Od roku pogorszyło się. Od 3 miesięcy mam ściśnięty żołądek, raz lekko, raz mocniej. Od tygodnia mocno. Żołądek w dołku jest ściśnięty cały dzień. W nocy jest ok. Rano wstaję i w ciągu 5 minut wszystko wraca. Czuję lekki ból w prawym boku, w miejscu laparoskopowego wycięcia pęcherzyka żółciowego i w dołku. Robione miałem USG, badania z krwi, na tarczycę, na lamblię, krew utajona - wszystko ok. U gastrologa nie miałem gastroskopii (miałem wtedy dodatkowo uciski w klatce) - lekarz poprzez badanie brzucha rękoma stwierdził jednoznacznie refluks. Przepisano IPP - trochę pomogły, ale miałem skutki uboczne i musiałem odłożyć. Wieczorem, jak leżę, to ból mocno spada. Czy to nerwica, ewentualnie od kręgosłupa - pracuję przy komputerze lekko zgrabiony?
Dzieje mi się coś dziwnego i nie wiem, czy to poważne, czy nie. To takie uczucie, jakby serce zaczynało bić wolno, ale bardzo mocno, uczucie jakby puchnięcia w klatce, przechodzące po chwili, zdążyło mi się tak pierwszy raz 3 miesiące temu, potem jeszcze kilka razy, ale było takie jakby delikatniejsze. Wczoraj objawy były najmocniejsze, a dziś cały dzień kłuje mnie pod łopatką. Dodam, że mam niedoczynność tarczycy i przyjmuję Eutyrox 50. Poza tym kiedyś powiedziano mi, że mam nerwicę wegetatywną, bo miałam takie dziwne ataki, właśnie kłucia w klatce, potem dreszcze, blednięcie, uczucie zimna i słabnięcia. Zdarzało mi się to nagle i bardzo często, kilka razy byłam na pogotowiu i podawano mi Hydroksyzynę, ale to wracało, dopóki nie nauczyłam się nad tym panować. Kiedy czułam, że mnie bierze, siadałam i spokojnie oddychałam i przechodziło. Nie miałam tego już od jakiegoś roku, a teraz to, co się dzieje jest dziwne, i lekko się obawiam.
Jestem z mężem już od 17 lat. Mieliśmy wzloty i upadki - jak to w każdym związku, ale ostatnio nie radzę sobie już z narastającymi problemami. Czy jeżeli w weekend mój mąż pije po kilka piw bez względu na porę dnia (także z samego rana), to jest to już jakiś problem? Nagabuje dzieci, czy mają jakieś pieniądze, chcąc pożyczyć (nigdy im żadnej kwoty nie oddaje). Ostatnio też ukradł znajomym piwo z korytarza w mieszkaniu (rzekomo powód - to chciałem się napić piwa). Jest mi niezmiernie wstyd za niego. Jeśli sugeruję, że ma jakiś problem, natychmiast stwierdza, że wymyślam. Notorycznie nie uczestniczy w życiu rodzinnym - śpi całymi dniami lub gra na komputerze. Nie mogę na nim polegać, nie mam w nim wsparcia. Nie wiem, co mam robić.
Jestem z chłopakiem od 2 lat, niedawno odkryłam, że mnie zdradza. Nie z miłości do innych, ale sam nie potrafi powiedzieć, dlaczego to robił. Wiem, że mu na mnie zależy, że wiązał ze mną przyszłość, chciał mieć dzieci, psa, mnie i dom. Nawet planował oświadczyny. Byliśmy w szczęśliwym związku. Dobrze się dogadywaliśmy, nie mieliśmy większych kryzysów, zawsze się wspieraliśmy, myślałam, że mogę mu ufać, że jest ze mną szczery. Nie sprawdzałam go nagminnie i nie wydzwaniałam całe dnie, żeby się upewnić, co robi. Powiedział, że po ślubie po przysiędze przed Bogiem już nigdy by tego nie zrobił. Mówi, że to był tylko impuls, że żałuje tego, co zrobił. I wie, że do końca życia będzie tego żałował. Jestem pewna, że jeśli chodzi o mnie, nie mam sobie nic do zarzucenia, nigdy go nie odtrąciłam i nie odmówiłam zbliżenia. Nie widujemy się codziennie. Ale wydawało mi się, że to tylko wzmacnia nasz związek, a nie odsuwa nas od siebie. Mieszkamy 200 km od siebie. On pochodzi z mojej miejscowości, ale pracuje gdzie indziej. Więc w grę głównie wchodzą weekendy, jeśli ma urlop, to widujemy się nawet przez miesiąc codziennie i w tym czasie też nie ma żadnych kryzysów. Mam 24 lata, a on 27. Czy on jest jeszcze za młody na stały związek? Teraz prosi o wybaczenie. Nie wiem, co robić? Nie wiem, czy on jest w stanie się zmienić. Ciągle słyszę, że skoro zdradził raz, zrobi to kolejny.
Jak przechowywać i ile czasu śliwki kupione na wagę w sklepie?
Dostałam od ginekologa globulki dopochwowe po stwierdzeniu u mnie grzybicy pochwy. Po zażyciu jednej tabletki w nocy obudziło mnie straszne pieczenie. Wrażenie ognia w pochwie. Czy to normalne przy Gyno-Femidazolu? Czy powinnam wziąć kolejną tabletkę, czy jednak odstawić lek?
Mam pewien problem, a mianowicie nie lubię, gdy moja dziewczyna wychodzi gdzieś sama, np. spotkania z przyjaciółmi. Bardzo mnie to drażni i bardzo tego nie lubię. Nie potrafię się na niczym skupić. Często nie mogę przestać o tym myśleć. Najbardziej lubię, jak wychodzi ze mną. Chodzi również o to, że ja bez niej nie potrafię, a ona beze mnie już tak.
Od 5 lat mam zaparcia, tzn. pojawiają mi się takie złogi w jelitach. Biorę Tribux. Gorzej jest w czasie miesiączki. Od kiedy dowiedziałam się, że mam zespół jelita drażliwego, przeszłam na gotowane i mniej smażonego, ale nadal czasami zbiera się w jelitach twarda masa kałowa. Rano jem kaszą jaglaną i zaczęłam się codziennie wypróżniać, ale jak jej nie zjem, to nie zawsze tak jest. Czasami pomaga mi kawa zbożowa. Mam też atopowe zapalenie skóry, podobno to też jest spowodowane jelitami, tak mówił mi jeden z lekarzy, że wszelkie alergie zaczynają się w jelitach. Jak są święta, to staram się nie jeść za dużo pokarmów ciężkostrawnych, na święta jem słodycze, na co dzień ich unikam, w szczególności czekolady. Po mleku mam rozwolnienie, tak samo po kiszonych i świeżych ogórkach. Co mam zrobić, żeby czuć się lepiej?
Od użycia Infectoscabu minęło około12 dni, ale świąd dalej się utrzymuje. Grudki zapalne na jądrach są dalej obecne, jednak są zdecydowanie mniejsze. Mam wrażenie, że to w ogóle nie przechodzi. Przez jaki czas może utrzymywać się świąd? Stosowałem w międzyczasie Crotamiton oraz Novoscabin, ponieważ obawiam się, że jeden lek nie pomoże.
Od kilku lat mam założoną wkładkę domaciczną Mirena (obecnie druga od półtora roku), do tej pory miałam krwawienia, a właściwie plamienia, raczej nieregularne, ale każdego miesiąca. Od ponad dwóch miesięcy nie ma żadnych krwawień. Zrobiłam test ciążowy, wynik negatywny. Czy możliwe jest, że przez Mirenę wynik jest błędny? Czy możliwe, że jestem w ciąży? Żadnych objawów nie mam, poza brakiem plamienia.
Po uderzeniu, na piszczelach, łydce, pojawiają mi się siniaki, które do końca nie znikają i zostają przebarwienia. Jak mogę się ich pozbyć? Badałam się już u ortopedy, naczyniowca. Ortopeda zapisał mi zabiegi, naczyniowiec zrobił Dopplera i z moimi żyłami wszystko jest w porządku. Czy jest jakiś sposób na pozbycie się tych przebarwień?
W jadłospisie podano chleb razowy i twarożek z rzodkiewkami. Z całym szacunkiem, chleb razowy i rzodkiewki powodują potworny refluks. Zmagam się z tą przypadłością już wiele lat. Wiele razy słyszałem, że dieta antyrefluksowa jest sprawą indywidualną. Czy olej kokosowy łagodzi te problemy?