Lekarze nie mieli pojęcia, skąd bakterie kałowe wzięły się w organizmie chłopca
15-letni syn Tiffany Alberts cyklicznie trafiał do szpitala z powodu białaczki. Niektóre wyniki badań chłopca budziły wątpliwości lekarzy. Gdy trafił po raz kolejny na szpitalny oddział z objawami zatrucia i gorączką, zlecono wykonanie kolejnych badań. Wyniki potwierdziły obecność bakterii kałowych w jego krwi. Lekarze nie potrafili znaleźć przyczyny, jednak uznali, że to właśnie te bakterie były powodem rozwoju infekcji, która przerodziła się w sepsę.
Prawda wyszła na jaw dzięki kamerom w sali chorych
Lekarze zachodzili w głowę, skąd bakterie kałowe wzięły się we krwi chłopaka. Aby to ustalić, postanowili zamontować monitoring na sali, w której leżał syn pani Alberts. Podejrzewano, że ktoś z personelu mógłby celowo zanieczyszczać kroplówki.
Trzymała odchody na szpitalnej sali w ozdobnej torbie
Na monitoringu było widać, jak matka nastolatka dodaje coś do kroplówek syna. Analiza ujawniła wstrząsającą prawdę - wykazała obecność cząsteczek kału w substancji. Co gorsza, kobieta przechowywała odchody na sali szpitalnej w ozdobnej torbie na prezenty.
Kim jest matka chłopca?
Matka chłopca to była nauczycielka z Indiany. Kobieta została skazana na siedem lat więzienia po tym, jak odkryto, że wstrzykiwała kał do kroplówki nastoletniego syna. Wydarzenia te miały miejsce w 2016 roku.
Kobieta zeznała, że dopuściła się tak irracjonalnych czynów ze względu na dobro dziecka - chciała, żeby jej syn został przeniesiony na intensywną terapię. Była przekonana, że właśnie tam otrzyma stosowną opiekę.
Sąd uznał ją za winną "doprowadzenia do poważnego uszczerbku na zdrowiu i zaniedbania". Finalnie, 41-latka została oczyszczona z zarzutu usiłowania zabójstwa.

i
Chłopiec cudem uniknął śmierci
Dr Veda Ackerman, profesor pediatrii z Indiana University School of Medicine, która leczy chłopca, przekazała, że to, co zrobiła matka nastolatka mogło skończyć się jego śmiercią. "Mógł umrzeć z powodu jednego z epizodów wstrząsu septycznego, a także w związku z opóźnieniem terapii w leczeniu samej białaczki" - wyjaśniła lekarka w rozmowie z CNN.