Guz przełyku miał 20 cm średnicy. Czekał na jego usunięcie 10 miesięcy
Pan Leszek, jak wielu pacjentów w Polsce, stał się ofiarą systemu. Przez wiele miesięcy pełen obaw musiał czekać, by otrzymać skuteczną pomoc, choć w przypadkach takich jak ten, liczy się czas. Przez ten okres, jego zdrowotny problem urósł do wielkości głowy dziecka.
Mężczyźnie z Żagania nie pomogła nawet karta diagnostyki i leczenia onkologicznego, tzw. karta DILO. Choć jego historia zakończyła się szczęśliwie, czyli skuteczną operacją usunięcia guza, wielu pacjentów w Polsce jest w podobnej sytuacji.
Miał guz wielkości głowy dziecka
Pan Leszek Mól miał poważny problem zdrowotny. Zaczęło się od krwawienia z przewodu pokarmowego. Proces diagnostyczny rozpoczął się w sierpniu ubiegłego roku.
- Kilka razy trafiał na oddziały chirurgiczne z krwawieniem, gdzie była wdrożona pewna diagnostyka, która nigdy nie była dokończona przez te wiele miesięcy w ramach karty DILO – wyjaśnił chirurg i onkolog ze Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze prof. Dawid Murawa.
Mężczyzna na stół operacyjny powinien trafić znacznie wcześniej. Niestety, zderzył się z systemem ochrony zdrowia i jak wielu innych pacjentów – utknął w kolejkach.
- Mamy sytuację olbrzymiego guza wielkości głowy dziecka na granicy brzucha, klatki piersiowej. Resekcja przełyku, górnego żołądka – mówił o skomplikowanym zabiegu prof. Murawa.
Operacja pana Leszka trwała 8 godzin, ale zakończyła się pomyślnie, choć bardzo późno. Z założenia karta DILO miała ułatwić i usprawnić proces leczenia, ale historia pana Leszka jest smutnym przykładem na to, że nie zawsze tak jest.
"Był zrezygnowany"
- To jest leczenie zachowawcze, jedynie krew i żelazo dopompować. Dużo żelaza brałem, fenistilu. Także trochę mnie podreperowali, ale te wszystkie wizyty były takie tygodniowe, pięciodniowe w szpitalu – wyjaśnia pacjent.
Gdy w końcu znalazł się termin na operację, mężczyzna odmówił i postanowił poczekać. Już wtedy guz przełyku miał 8 centymetrów, ale pan Mól był już wyczerpany psychicznie.
- Po kilku miesiącach leczenia i braku konkluzji ten pacjent po prostu był zrezygnowany. Aspekt psychologiczny, niestety, bardzo niekorzystny. Później trafił do nas na konsultacje, udało się pacjenta przekonać do dalszych działań – dodał prof. Dawid Murawa.
Guz miał 20 centymetrów średnicy, gdy pan Leszek trafił pod opiekę profesora, Decydenci w ramach Krajowej Sieci Onkologicznej obiecują, że tego typu patologie nie będą mieć miejsca. Lecz nawet sami lekarze mają ku temu wątpliwości.
- Telefon od koordynatora do pacjenta, co się dzieje, informacja zwrotna do lekarza, do psychologa i ponowny kontakt z pacjentem być może by pomógł na jakimś etapie. Czy to zagwarantuje Krajowa Sieć Onkologiczna? Tego nie wiemy - zaznacza dr Piotr Pluta, który jest chirurgiem i onkologiem.