Czy możemy ufać danym dotyczącym epidemii? Czy liczby, o których słuchamy są prawdziwe?

2020-04-09 12:40

Każdego dnia śledzimy dane dotyczące liczby zachorowań, zgonów i wyzdrowień, obserwujemy wykresy, pokazujące przewidywany rozwój epidemii. Czy jednak dane zawarte w tabelkach i modelach są wiarygodne?

Czy możemy ufać danym dotyczącym epidemii? Czy liczby, o których słuchamy są prawdziwe?
Autor: Getty images

Od momentu wybuchu epidemii instytucje naukowe i media zalewają świat setkami liczb. Są dane ogólnoświatowe i lokalne, dotyczące liczby wyzdrowień i ofiar, mamy wreszcie modele, które na podstawie tych właśnie danych prognozują przebieg epidemii.

Czy jednak informacje te są prawdziwe? I nie chodzi o to, czy są celowo zafałszowane (tak jak było to robione na początku epidemii w Chinach), ale o to, czy naprawdę pokazują stan rzeczywisty?

Problemy z diagnozą

Trzeba pamiętać, że dane na temat COVID-19 są dalekie od doskonałości – twierdzą dziennikarze brytyjskiej telewizji informacyjnej Sky News – Dotyczy to wszystkich liczb - zarówno tych publikowanych przez rządy, lekarzy, jak media.

Dlaczego? Ponieważ w obecnych warunkach nie da się dokładnie oszacować najważniejszej danej, jaką jest liczba chorych na COVID-19. Z rożnych względów. 

Aby określić prawdziwą liczbę zakażonych, trzeba by przeprowadzić test u każdego człowieka. To oczywiście niemożliwe fizycznie, ale również nieopłacalne. Testy kosztują, jest ich ograniczona liczba, dlatego wykonuje się je tylko u osób, które mają objawy wskazujące na infekcje.

Nie można – przynajmniej na razie - tak po prostu wykonać sobie testu, jeśli nie mamy gorączki czy duszności.

Ponieważ bada się tylko najcięższe przypadki, dlatego ​​wiele osób, które chorowały lub aktualnie chorują na COVID nie jest brana pod uwagę w statystkach. A jest to liczba bardzo ważna, ponieważ osoby niezdiagnozowane, z łagodnymi objawami, nadal zakażają – podkreśla amerykański dziennik The Hill. 

Nieznana liczba testów

Jak podaje brytyjska stacja Sky News, COVID-19 jest nową chorobą, a opracowanie dokładnego i wiarygodnego testu wymaga czasu. Trudno też powiedzieć, który kraj przeprowadza najwięcej testów, trudno też określić, czy są dokładne. Obecnie wykonuje się dwa rodzaje testów w kierunku COVID: molekularne i serologiczne.

Testy molekularne opierają się na identyfikowaniu oznak aktywnej infekcji. Wykonuje się je na próbkach wymazu z tylnej części gardła. Ten rodzaj testu potwierdza diagnozę, jeśli zidentyfikuje dwa specyficzne geny SARS-CoV-2.

Jeśli zidentyfikuje tylko jeden z tych genów, da niejednoznaczny wynik. Nie dają też odpowiedzi, czy ktoś wcześniej przeszedł infekcję, ale wyzdrowiał, co w oczywisty sposób zaniża statystyki.

Drugi rodzaj testu, serologiczny (z krwi), wykrywa przeciwciała wytwarzane przez organizm w celu zwalczania wirusa. To pozwala ocenić, czy pacjent był wcześniej zakażony, doskonale sprawdza się również do wykrywania przypadków infekcji z łagodnymi objawami lub bez nich.

Zdaniem dziennikarzy z brytyjskiej stacji Chanel4, statystyki podawane przez rządy poszczególnych krajów opierają się głównie na wynikach testów molekularnych. Są one powszechne, jednak często (w ok. 30 proc. przypadków) dają fałszywy wynik, zwłaszcza w początkowej fazie infekcji.

Dlatego też testy często są powtarzane, co również zaburza statystyki: mówimy o przykładowo stu wykonanych testach, ale w praktyce chodzi o 70 pacjentów, ponieważ reszta to testy powtórzone u osób, które były już badane.  

To wszystko sprawia, że liczba chorych ze stwierdzoną diagnozą jest w rzeczywistość dużo niższa od liczby osób, które naprawdę zachorowały na COVID. Główny brytyjski doradca naukowy Sir Patrick Vallance twierdzi, że w Wielkiej Brytanii obecnie są dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy przypadków, które nie zostały i nie zostaną zidentyfikowane.

Zaniżona liczba zgonów

Zgony, jakkolwiek to brzmi, są najbardziej wiarygodnym źródłem informacji o rozwoju epidemii, ale nawet tutaj specjaliści mają sporo wątpliwości. Każdego dnia mówi się nam o liczbie osób, które uzyskały wynik pozytywny dla COVID-19 i zmarły, ale nie wiemy, czy to było również przyczyną ich śmierci.

Co więcej, wielu zmarłym nie wykonuje się pośmiertnie testów wiec nie wiadomo, co było w ich przypadku przyczyną zgonu.  

Często przyczynami zgonu są tak zwane choroby współistniejące – trwa spór, czy uznanie chorób przewlekłych towarzyszących jako przyczyny śmierci jest prawidłowe. Bo jeśli uznamy, że 80-letni pacjent z koronawirusem zmarł w wyniku niewydolności oddechowej, a nie COVID, to czy zaniżamy statystyki epidemiczne?

Tonie wszystko: profesor Neil Ferguson, który kieruje zespołem Imperial College London, podkreśla, że dane o zgonach spowodowanych koronawirusem pochodzą za szpitali i nie obejmują osób, które zmarły we własnych domach w czasie kwarantanny czy w domach opieki.

Dziennik The Hill dodaje natomiast, że przytłoczone szpitale skupiają się na opiece nad chorymi, a nie na gromadzeniu danych, co oznacza to, że liczba faktycznych zgonów z powodu wirusa jest prawdopodobnie wyższa niż liczba zgłoszonych.

W Polsce, zgodnie z zaleceaniami WHO wprowadzono w marcu nowe wytyczne dotyczące klasyfikowania zgonów z powodu koronawirusa. Do tej pory uwzględniano w nich tylko zmarłych, którym przed śmiercią wykonano test, obecnie lekarze podają jako przyczynę zgonu rozpoznanie COVID-u albo podejrzenie COVID-u  oraz mają możliwość wpisania tzw.  "chorób współistniejących".

Zafałszowane modele statystyczne 

Dane o liczbie zakażeń i zgonów oraz dane o przyroście zachorowań na przestrzeni czasu wykorzystywane są przez naukowców do tworzenia modeli statystycznych. Na ich podstawie potrafią oni prognozować tempo i skalę rozwoju epidemii w innych krajach. 

Niestety, jak podkreśla dziennik The Hill, niedokładne dane o liczbie zachorowań i zgonów, o których wspominaliśmy wyżej, sprawiają, że modele również nie pokazują prawdy. "Jeśli masz słabe dane, wyniki będą niewiarygodne" – podkreślają dziennikarze.

Jeśli dane nie są idealne, to dlaczego z nich korzystać?

Odpowiedź brzmi: tak, bo to jest wszystko, co mamy. Pomimo tego, że te dane są niekompletne, a czasami nawet mylące, nadal stanowią kluczową część całego obrazu pandemii. Koronawirus jest nowym patogenem i nadal okrytym tajemnicą. Trzeba mieć świadomość, że to co o nim wiemy, to i tak sukces.

Polecamy również:

Jak można zarazić się koronawirusem z Chin?

Koronawirus - objawy, leczenie. Czy koronawirus jest wyleczalny?

Sto dni, które wstrząsnęły światem - kalendarium epidemii koronawirusa na świecie

Wiemy, ilu Polaków zachoruje na COVID-19!

 

Koronawirus - mapa Polski
Autor: https://www.arcgis.com/ Koronawirus - mapa Polski

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki