Migrena nie mija po menopauzie. Neurolog obala szkodliwy mit powielany od lat

2025-07-08 9:14

Czy menopauza oznacza koniec migreny? To przekonanie wciąż pokutuje w społeczeństwie. Tymczasem wiele kobiet wciąż cierpi, a bagatelizowanie objawów po 50. roku życia może mieć poważne konsekwencje dla zdrowia.

Migrena nie mija po menopauzie. Neurolog obala szkodliwy mit powielany od lat
Autor: Getty Images

Migrena po menopauzie nie znika. To mit, który szkodzi kobietom

Migrena nie musi ustępować po menopauzie, przeciwnie, u wielu kobiet może się nasilić i stać bardziej oporna na leczenie - wynika z przeglądu badań, którego główną autorką jest polska neurolożka dr hab. Marta Waliszewska-Prosół. Ustalenie przeczy mitowi, że po przejściu menopauzy migrena ustępuje.

Wiele lat temu przyjęło się, że migrena to „taka twoja uroda” i może przejdzie, kiedy urodzisz dziecko lub przejdziesz menopauzę. To mit, przez który nadal cierpi bardzo wiele kobiet. Tego typu twierdzenia sprawiają, że kobiety nie są traktowane poważnie, odsyła się je od specjalisty do specjalisty, zbywa tabletkami przeciwbólowymi i nazywa histeryczkami. Takie pacjentki przychodzą do mnie i mówią: „miało być lepiej, a jest gorzej”

- podkreśliła w rozmowie z PAP dr hab. Waliszewska-Prosół z Uniwersyteckiego Centrum Neurologii i Neurochirurgii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.

Poradnik Zdrowie: Migrena to nie jest zwykły ból głowy. „Pacjenci łykają mnóstwo leków i jakoś próbują sobie radzić”
Poradnik Zdrowie Google News

Kobiety w badaniach są pomijane. Brakuje wytycznych i systemowych rozwiązań

Zespół, którym kierowała dr Waliszewska-Prosół, zebrał i przeanalizował dane z różnych badań epidemiologicznych, obserwacyjnych i eksperymentalnych. Na ich podstawie doszedł do wniosku, że migrena u kobiet w okresie okołomenopauzalnym to złożony, poważny i bagatelizowany problem zdrowotny.

Co więcej, kobiety w tym wieku są niemal całkowicie pomijane w badaniach naukowych, co przekłada się nie tylko na luki w wiedzy i brak specjalistów, ale także brak systemowych rozwiązań w opiece medycznej.

To temat zupełnie niezagospodarowany naukowo, a kobiety w tej grupie są jedną z najbardziej zaniedbanych populacji pacjentów z migreną

- zaznaczyła naukowczyni.

Podkreśliła, że nie ma jednoznacznych rekomendacji diagnostycznych ani terapeutycznych dla chorujących na migrenę w okresie okołomenopauzalnym, a wiele pytań, np. dotyczących stosowania u nich hormonalnej terapii zastępczej (HTZ) czy antykoncepcji, pozostaje bez odpowiedzi.

Ciągle dysponujemy jedynie szczątkowymi danymi, z badań na bardzo małych grupach pacjentek. Są także pojedyncze badania na zwierzętach, ale to nie wystarcza

- powiedziała dr Waliszewska-Prosół.

Hormonalna burza sprzyja migrenie. Leki nie zawsze pomagają

Jak przypomniała, migrena to jedna z najczęstszych chorób neurologicznych, która dotyka ponad miliard ludzi na świecie - trzy razy częściej kobiety niż mężczyzn. Ta dysproporcja ma swoje źródło m.in. w układzie hormonalnym.

Estrogeny - żeńskie hormony płciowe - wpływają bowiem nie tylko na układ rozrodczy, ale także układ naczyniowy i nerwowy, odgrywając istotną rolę w patofizjologii migreny. Szczególnie burzliwy pod względem hormonalnym okres życia kobiety przypada na czas okołomenopauzalny, kiedy zmiany poziomu estrogenów są nagłe i nieprzewidywalne.

To właśnie wtedy, jak pokazują badania, wiele pań doświadcza nasilenia objawów. Ataki stają się częstsze, dłuższe i bardziej oporne na leczenie, a do tego często towarzyszą im inne dolegliwości, jak bezsenność, uderzenia gorąca czy stany lękowe.

Z zebranych przez naukowców dowodów wynika, że jedną z największych bolączek w tej dziedzinie jest brak jasnych wytycznych diagnostycznych. Dlatego często objawy tej choroby są mylone z innymi dolegliwościami, a wahania hormonalne utrudniają postawienie jednoznacznego rozpoznania.

Brakuje również badań, które jasno oceniłyby skuteczność hormonalnej terapii zastępczej w leczeniu migreny - wyniki dotychczasowych analiz są sprzeczne, a ryzyko powikłań, o którym kiedyś często się mówiło (np. udaru mózgu u kobiet z migreną z aurą) sprawia, że wielu specjalistów rezygnuje z jej przepisywania.

Kolejnym problemem jest brak spersonalizowanego podejścia do leczenia. Wciąż zbyt rzadko lekarze biorą pod uwagę indywidualny profil hormonalny pacjentki i jej historię migrenową.

Na przykład u kobiet z migreną bez aury HTZ może przynieść poprawę, ale u tych z migreną z aurą może zwiększać ryzyko powikłań sercowo-naczyniowych. Dlatego trzeba do każdego przypadku podchodzić indywidualnie i wypracować odrębne wytycznych terapeutycznych dla obu tych grup

- zauważyła dr Waliszewska-Prosół.

Kobiety krążą między specjalistami. Migrena nadal jest bagatelizowana

Ekspertka zwróciła uwagę na ograniczony dostęp do nowoczesnych terapii, takich jak przeciwciała monoklonalne blokujące CGRP, czyli białko odgrywające kluczową rolę w patofizjologii migreny. Mimo że ich skuteczność jest obiecująca, wysoka cena i brak refundacji w wielu krajach sprawiają, że pozostają poza zasięgiem wielu pacjentek. Neurolożka wyjaśniła, że faktycznie istnieje grupa pacjentek, choć dość nieliczna, u których po przejściu menopauzy objawy migreny mogą złagodnieć czy ustąpić.

To osoby, u których migrena występowała wyłącznie w czasie miesiączki. Kiedy zanikają miesiączki, naturalnie zanika „trigger” wywołujący napady choroby. W pozostałych przypadkach sytuacja bywa odwrotna: symptomy się nasilają, stają się przewlekłe, a leki przestają działać

- powiedziała.

Sytuację utrudnia fakt, że okres przed- i pomenopauzalny jest szczególnie trudnym momentem życia, w którym nakładają się na siebie problemy biologiczne i społeczne.

Stres związany np. z utratą pracy, nowe role społeczne, pojawiające się choroby współistniejące (np. nadciśnienie tętnicze i nowotwory) mogą wpływać na przebieg choroby. Bardzo często przykrywają problem migreny, która pod wpływem tych czynników jednak naturalnie się zaostrza. Pacjentki krążą między specjalistami - od kardiologa do ginekologa i z powrotem - i nikt nie podejmuje trafnych decyzji terapeutycznych. Często nie można im już podać tryptanów, bo przeciwwskazaniem do nich jest nadciśnienie albo wiek powyżej 65 lat

- powiedziała badaczka.

Dlatego tak istotne jest w jej opinii holistyczne podejście, obejmujące m.in. samoobserwację, opiekę psychologiczną, kontrolowanie przebiegu migreny oraz czujność lekarzy pierwszego kontaktu.

Badaczka zaznaczyła, że migrena nadal jest chorobą stygmatyzowaną i bagatelizowaną. A przecież - jak podkreśliła - to choroba neurologiczna jak każda inna, ze swoimi charakterystycznymi objawami klinicznymi, powikłaniami i skutkami społecznymi.

Do tego może zmieniać czynnościowo pracę mózgu. Im dłużej nieleczona, tym gorzej się ją kontroluje i tym trudnej leczy

- wyjaśniła.

W Polsce sytuacja jest wyjątkowo trudna. Badanie dr Waliszewskiej-Prosół przeprowadzone kilka lat temu wśród 3500 polskich pacjentów wykazało, że w naszym kraju obciążenie migreną jest jednym z najwyższych w Europie.

Najdłużej czekaliśmy na refundację leków. Jakość życia pacjentów jest bardzo zła. Wysoki poziom prezenteizmu, czyli chodzenia do pracy mimo choroby, co wiąże się z wyraźnym obniżeniem wydajności - generuje ogromne koszty

- powiedziała.

Jak zaznacza, już najwyższy czas, by „wyciągnąć migrenę z podziemia”. Chociaż nie jest to choroba rzadka, wciąż zbyt często pozostaje niewidzialna. I właśnie dlatego wymaga większej uwagi, lepszego finansowania i - przede wszystkim - zrozumienia.