Prof. Joanna Narbutt - łuszczyca jest dla mnie wyzwaniem

2020-04-14 9:45

Zawsze uśmiechnięta, pełna energii i niezwykłego zapału. Nie tylko do codziennej pracy, ale także do szukania rozwiązań dla kolejnych wyzwań. Dla prof. Joanny Narbutt nie ma przypadków medycznych. Są ludzie chorzy, którzy potrzebują pomocy, a czasem tylko odrobiny uwagi.

Prof. Joanna Narbutt
Autor: Materiały prasowe Prof. zw. dr hab. n. med. Joanna Narbutt - specjalistka w dziedzinie dermatologii i wenerologii, konsultant krajowy w dziedzinie dermatologii i wenerologii, kierownik Kliniki Dermatologii, Dermatologii Dziecięcej i Onkologicznej UM w Łodzi.

Spis treści

  1. Pod presją i przypadkiem
  2. Fascynacja
  3. Moi mentorzy
  4. Znaleźć złoty środek
  5. Nie tylko medycyna
  6. Miło być docenionym
  7. Blisko pacjentów
  8. Częsta i niedoceniana choroba
  9. Z kobiecej perspektywy
Prof. Joanna Narbutt
Autor: Materiały prasowe Prof. zw. dr hab. n. med. Joanna Narbutt - specjalistka w dziedzinie dermatologii i wenerologii, konsultant krajowy w dziedzinie dermatologii i wenerologii, kierownik Kliniki Dermatologii, Dermatologii Dziecięcej i Onkologicznej UM w Łodzi.

Prof. zw. dr hab. n. med. Joanna Narbutt jest specjalistką w dziedzinie dermatologii i wenerologii, konsultantem krajowym w dziedzinie dermatologii i wenerologii, a także kierownikiem Kliniki Dermatologii, Dermatologii Dziecięcej i Onkologicznej UM w Łodzi.

Pod presją i przypadkiem

- Nigdy nie chciałam studiować medycyny - mówi profesor Joanna Narbutt. - Chciałam studiować anglistykę i po studiach zostać dziennikarką. Ale oboje moi rodzice byli lekarzami. Mama anestezjologiem, a tata kardiochirurgiem. Mówiąc wprost, zostałam zmuszona do podjęcia studiów w akademii medycznej. Taka była decyzja mojej mamy, ponieważ nie wyobrażała sobie, abym mogła robić coś innego. No cóż, to były inne czasy i o niektórych decyzjach nie dyskutowało się z rodzicami. W środku byłam trochę zbuntowana i po pierwszym roku medycyny przyszło mi na myśl, żeby przenieść się na prawo, ale tak się nie stało. Po drugim roku zaczęłam się naprawdę interesować medycyną i już poszło z górki. Ale muszę też szczerze powiedzieć, że nigdy nie żałowałam, że skończyłam medycynę.

O wyborze specjalizacji z dermatologii także zadecydował przypadek. Gdzieś w połowie studiów profesor Joannę Narbutt zafascynowała immunologia. Chciała zostać immunologiem. Niestety, po studiach, w trakcie stażu, okazało się, że nie ma możliwości rozpoczęcia pracy na immunologii. Ale pojawiła się szansa zrobienia doktoratu w oddziale dermatologii, gdzie była pracownia immunodermatologii. Szefową zakładu była prof. Anna Sysa-Jędrzejowska. Tak się zaczęła przygoda z dermatologią.

Fascynacja

- W dermatologii najbardziej interesujące jest to, że łączy ona wiedzę z bardzo wielu dziedzin medycyny – tłumaczy profesor. – Tu trzeba być trochę internistą, trochę kardiologiem, trochę gastrologiem i tak dalej. Zmiany, które pojawiają się na skórze mogą być objawem bardzo wielu chorób internistycznych, chorób reumatycznych, zakaźnych. Mówiąc żartobliwie, dermatolodzy często są lekarzami pierwszego kontaktu dla wielu pacjentów, ponieważ na podstawie obrazu klinicznego możemy naprowadzić pacjenta na zupełnie inne rozpoznanie niż choroba skóry.

Dermatologia jest interdyscyplinarna. Istnieją bardzo silne związki między chorobami zakaźnymi, a zmianami skórnymi. Podobnie jest w przypadku diabetologii czy hematologii. Musimy być też trochę chirurgami, bo przecież niektóre zmiany musimy usuwać. Poza tym, korzystamy z wielu leków, których działanie musimy dobrze znać. A zatem, im szerszy jest zakres naszej wiedzy, tym skuteczniej możemy pomagać pacjentom.

A co jest najtrudniejsze? Rozpoznanie. Dzieje się tak, ponieważ mamy bardzo mało narzędzi. Często jest tak, że polegamy na swoich oczach. Ważny jest wygląd zmiany, kiedy wystąpiła, w jakim miejscu, czy ustępuje, kiedy się nasila. No i jeszcze badania histopatologiczne po pobraniu wycinka. W dermatologii niewiele jest badań laboratoryjnych, które ułatwiają postawienie diagnozy. Nie możemy zlecić badań dodatkowych i potem zawołać – bingo. To ta choroba, wiem jak ją leczyć. W dermatologii niezwykle ważne jest doświadczenie i szeroka wiedza lekarza.

Moi mentorzy

- Miałam w życiu ogromne szczęście, że mogłam się uczyć od najlepszych – mówi profesor. – To jest wspomniana wcześniej prof. Anna Sysa-Jędrzejowska, która była moją szefową na dermatologii. Druga osoba, której wiele zawdzięczam był, niestety już nieżyjący, prof. Anastazy Omulecki, wybitny lekarz i pracownik naukowy. Profesor Omulecki miał holistyczne podejście do medycyny. Był człowiekiem niezwykłym, zawsze czytał książki, słuchał muzykę klasyczną, miał ogromną wiedzę. A dermatologia była dla profesora całym światem. Oboje moi mentorzy mieli wielki wpływ na to, jakim jestem lekarzem, jak postrzegam pacjentów. Od nich nauczyłam się nie tylko dermatologii, ale także bardzo szerokiego patrzenia na świat, pielęgnowania swoich pasji.

Znaleźć złoty środek

Dla lekarza najważniejsze jest, aby pomóc pacjentowi najlepiej, jak się potrafi i przy tym nie zaszkodzić mu. Zdarza się, że lekarz musi podejmować trochę ryzykowne decyzje terapeutyczne, bo przecież leki mają swoje działania niepożądane. Czasem przez przypadek można wyindukować nową przypadłość. Znalezienie złotego środka jest podstawowym celem w pracy lekarza. Wszystko po to, aby osiągnąć cel, czyli wyzdrowienie pacjenta.

- W pracy nie znoszę lenistwa – mówi wprost prof. Narbutt. – Migania się od obowiązków i liczenia na to, że może zapomną, że miałem coś zrobić, albo że może ktoś inny to zrobi. Zresztą to samo dotyczy codziennego życia. No i oczywiście, nieuczciwość doprowadza mnie do złości. Brak koleżeństwa to też cecha, której nie toleruję. Niestety, często można zauważyć takie zachowania. Osobiście, uważam, że powinniśmy sobie pomagać, bo wtedy łatwiej się żyje. I to dotyczy nie tylko pracy.

Nie tylko medycyna

W 2020 roku prof. Joanna Narbutt rozpoczęła podyplomowe studia z zakresu historii sztuki. To dawna pasja, którą teraz można zrealizować.

- Ktoś może pomyśleć, że brakuje mi zajęć i dlatego decyzja o kolejnych studiach – mówi z uśmiechem profesor. – Ale to nie tak. Znajomość historii sztuki pozwala szerzej patrzeć na świat, pozwala stać się humanistą, utrwalić w sobie dobre wzorce. Poza tym, uważam, że nie można mieć tylko obowiązków służbowych i ganiać z jednej pracy do drugiej. Takie postępowanie wypala nas i może stać się niebezpieczne. Przez źle pojętą pracowitość można zadręczyć współpracowników i siebie samego. Dlatego też, gdy mam wolny czas bardzo chętnie sięgam po książki. Czytam wszystko, co wpadnie mi w ręce. Ale najbardziej lubię czytać biografie. Ostatnio przeczytałam Biografię Jonasza Kofty. Byłam zachwycona. Lubię spędzać czas z przyjaciółmi i znajomymi. Jestem osobą towarzyską.

Obecna sytuacja, pandemia koronawirusa, pokazała nam życie od strony, której nie znaliśmy. Nagle nie możemy się swobodnie przemieszać, wyjechać za granicę, iść do galerii. Wszystko stanęło na głowie. Gdy dochodzi do takich sytuacji, sytuacji, których wcześniej nie doświadczaliśmy może się okazać, że praca to nie jest całe nasze życie. Nagle dowiedzieliśmy się, jak ważne są relacje w rodzinie, jak potrzebne jest nam hobby, które nie pozwoli na nudę. Może to zabrzmi banalnie, ale warto się koncentrować na rodzinie, na przyjaciołach, na własnych zainteresowaniach. Nie wiem, czy obecna sytuacja zmieni nas wszystkich, ale mam nadzieję, że przynajmniej części da do myślenia, aby się zastanowić, co jest naprawdę ważne.

Miło być docenionym

Zainteresowania naukowe prof. Joanny Narbutt skupiają się wokół łuszczycy, atopowego zapalenia skóry, fotoprotekcji, pokrzywki, alergii. Liczne publikacje poświęcone tym zagadnieniom można znaleźć w czasopismach medycznych o krajowym i międzynarodowym zasięgu.

Pani profesor jest członkiem Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego, European Society for Dermatological Research, European Academy of Dermatology and Venereology, American Academy of Dermatology.

Jest także członkiem Zespołu Kwalifikującego d/s Leczenia Biologicznego Łuszczycy powołanego przez NFZ. To także laureatka wielu prestiżowych stypendiów naukowych zarówno krajowych jak i międzynarodowych m.in. American Academy of Dermatology, European Society for Dermatological Research; stypendium L'OREAL dla Kobiet i Nauki, nagrody PAN.

Ostatnio została doceniona jako skuteczna menadżerka zdrowia.

- Jest mi bardzo miło, że moja praca i starania zostały zauważone – przyznaje skromnie profesor. – Myślę, że każdy z nas potrzebuje usłyszeć, że jego praca ma sens, że jest ważna, a jeśli przekłada się to na uznanie kolegów jest jeszcze milej. Praca dla samego poklasku wydaje się nieetyczna. Lubię pracować, zagłębiać się w poszczególne zagadnienia. Może dlatego nie narzekam, że muszę się przygotować do wykładu na uczelni, do wystąpienia na konferencji. To mnie cały czas kręci.

Blisko pacjentów

Prof. Joanna Narbutt jest znana z tego, że interesuje ją los jej pacjentów. Zawsze znajduje dla nich czas, a przede wszystkim rozumie ich potrzeby.

- Nie trzymam dystansu z pacjentem – mówi. – Staram się traktować każdego tak, jakbym sama chciała być traktowana przez lekarzy. To nie jest popularne, ale ja podaję swoim podopiecznym numer telefonu komórkowego, adres mailowy i mówię im wprost, że mogą dzwonić, jak dzieje się coś złego czy niepokojącego. Nie obrażam się, że ktoś prosi o poradę w sobotę czy niedzielę. Na szczęście w dermatologii nie mamy pacjentów terminalnych, ale są ludzie chorzy na ciężkie postaci łuszczycy, łuszczycowego zapalenia stawów czy alergie. Trudno się z nimi rozmawia, zwłaszcza, gdy trzeba powiedzieć, że choroba będzie z nimi do końca życia, bo chociażby łuszczycy wciąż nie potrafimy wyleczyć.

Młodemu człowiekowi z łuszczycą trudno wytłumaczyć, że będzie musiał regularnie przyjmować leki, że musi zmienić swój styl życia. Proszę uwierzyć, to nie jest łatwe, zwłaszcza, że powszechne jest przekonanie, że jak coś jest na skórze, to wystarczy posmarować i problem zniknie. Poza tym, łuszczyca jest bardzo stygmatyzującą chorobą. Może doprowadzić do ciężkiej depresji. To wszystko trzeba mieć na uwadze. Wyważyć każde słowo, bo nastoletni pacjent w ogóle nie chce zaakceptować faktu, że jest chory. A kiedy się dowiaduje, że to na całe życie, odrzuca leczenie, czasem się okropnie złości. Myślę, że takie rozmowy z chorymi są, pod względem trudności, porównywalne z tymi kiedy trzeba zakomunikować bardzo złą wiadomość.

Częsta i niedoceniana choroba

Na swoim DERMOblogu prof. Joanna Narbutt napisała:

"Ostatnio jedna z dziennikarek zadała mi pytanie czy jest jakaś choroba, którą traktuję jako największe wyzwanie. W pierwszej chwili chciałam odpowiedzieć, że dla lekarza każda choroba jest wyzwaniem i w każdym przypadku zobowiązani jesteśmy nieść pomoc. Ale pomyślałam, że jest jedna choroba, która interesuje mnie od zawsze i rzeczywiście czasem myślę o niej jak o największym zawodowym wyzwaniu. To jej poświęcam najwięcej czasu, to ona jest przedmiotem badań klinicznych, które od lat prowadzę z prof. Aleksandrą Lesiak, to ona każe mi walczyć o refundowanie leków i wdrażanie nowych programów terapeutycznych. To o niej często mówię w mediach i na jej temat piszę publikacje naukowe do polskiej i międzynarodowej prasy medycznej. Łuszczyca! Łuszczyca jest dla mnie wyzwaniem!"

- Nie wycofuje się z tych słów – mówi profesor. – Łuszczyca jest powszechną chorobą, z którą do czynienia mieli koledzy po fachu 100 czy nawet 200 lat temu. Do dziś jest nieuleczalna. Ale najgorsze było to, że przez wiele lat nie mieliśmy narzędzi, aby należycie kontrolować tę chorobę. Pacjenci musieli stosować leki miejscowe. Godzinami smarowali się, moczyli w różnych rzeczach, a efektu wielkiego nie było. Często z powodu łuszczycy przechodzili na renty, nie zakładali rodzin. Ale jakieś 12 lat temu nastąpił ogromny przełom w terapii. Mamy do dyspozycji leki, które działają ogólnie także na układ odpornościowy. Ale również musza zmienić swój styl życia, odpowiednio się odżywiać. Nowe leki przynoszą pacjentom ogromną ulgę, całkowicie zmieniają ich życie. Chorzy nie muszą się wstydzić tego, jak wyglądają. To ogromna zmiana. Cieszy mnie widok pacjenta, który przychodzi na wizytę w koszuli z krótkim rękawem. Widać też, że na nowej terapii pacjenci zmieniają się psychicznie, promienieją wprost.

Profesor Narbutt o łuszczycy mówi wprost – to moja ukochana choroba. W niej się czuję najlepiej, co nie oznacza oczywiście, że nie zdarzają się takie przypadki, że jestem zaskoczona postacią choroby czy reakcja pacjenta na leczenie.

Z kobiecej perspektywy

Osiem lat temu, wraz z prof. Aleksandrą Lesiak i dr n. med. Moniką Kierstan, prof. Joanna Narbutt utworzyła Dermoklinikę – nowoczesną klinikę dermatologii klinicznej i estetycznej. Trzy panie, trzy temperamenty, trzy osobowości.

Powstał też DERMOblog, na którym napisały:

"Choć nauka jest naszą pasją i obsesją, wszystkie trzy zdecydowanie odbiegamy od stereotypu naukowca, którego bardziej interesują przypadki medyczne niż sam człowiek i świat wokół nas. Chcemy pomagać naszym pacjentom, bo ich zdrowie jest dla nas priorytetem, ale też czerpiemy ogromną radość z życia, z tego, że jesteśmy mamami i żonami. Nie boimy się ani trudnych przypadków, ani nowych wyzwań i zawsze z pełnym zaangażowaniem podchodzimy do ich rozwiązywania. Stoją za nami doświadczenie kliniczne, wieloletnia praktyka lekarska, naukowe publikacje, ale również kobieca przyjaźń. Blog, który uruchomiłyśmy jest zaproszeniem Was (czytaj kobiet) do naszego świata – zarówno tego zawodowego, jak i prywatnego. Postaramy się na jego łamach opowiedzieć Wam o chorobach skóry, podzielić się naszymi przemyśleniami na temat zagadnień dermatologii klinicznej i estetycznej, a także opowiadać o sobie – o naszych pasjach, zainteresowaniach, marzeniach i przyjemnościach."

- Z kobiecej perspektywy świat wygląda trochę inaczej – mówi profesor. - Myślę, że jest nieco mniej pogmatwany. W życiu prywatnym szczęście daje mi szczęście moich najbliższych, a najbardziej moich dzieci. Niestety oboje mieszkają w Warszawie, a ja wolałabym mieć ich przy sobie. Jak każda mama. Kiedy przyjeżdżają do domu czuję się w pełni bezpieczna. Uroku codziennym dniom dodaje także Dyzio, siedmioletni mops, którego królestwem jest kanapa. A zawodowo? No cóż…już mówiłam.

Więc może jeszcze jeden wpis z DERMObloga.

"Kiedy widzę poprawę stanu zdrowia moich pacjentów biorących udział w badaniach klinicznych i kiedy jestem świadkiem ich pierwszej wizyty na basenie czy plaży, wiem, że moja praca ma sens, że każda próba wdrożenia nowego programu leczenia klinicznego, że każda rozmowa o konieczności refundacji leków dają nadzieję tysiącom ludzi na leczenie, a co za tym idzie na godne i normalne życie."

Czytaj też: Choroby skóry - rodzaje

O autorze
Anna Jarosz
Anna Jarosz
Dziennikarka od ponad 40 lat zaangażowana w popularyzację edukacji zdrowotnej. Laureatka wielu konkursów dla dziennikarzy zajmujących się medycyną i zdrowiem. Otrzymała m. in. Nagrodę Zaufania „Złoty OTIS” w kategorii „Media i Zdrowie”, Wyróżnienie Św. Kamila przyznawane z okazji Światowego Dnia Chorego, dwukrotnie „Kryształowe Pióro” w ogólnopolskim konkursie dla dziennikarzy promujących zdrowie oraz wiele nagród i wyróżnień w konkursach na „Dziennikarza Medycznego Roku” organizowanego przez Ogólnopolskie Stowarzyszenie Dziennikarze dla Zdrowia.