Zapomnieliśmy, że patrzenie prosto w oczy ma wielką moc. "Mąci nam w głowach"

2024-03-16 0:37

Blisko, coraz bliżej? Wymuszony w ostatnich latach dystans społeczny pozwoliła nam nieco zapomnieć, jaką moc ma patrzenie sobie prosto w oczy. Zrobiono na ten temat sporo badań, a ich wyniki mogą przyprawić o gęsią skórkę. Wystarczy człowieka świdrować wzrokiem, by nie tylko poczuł się nieswojo, ale też zrobił coś głupiego, bądź zmienił swoje życie?

Zapomnieliśmy, że patrzenie prosto w oczy ma wielką moc. Mąci nam w głowach
Autor: GettyImages

Patrzenie w oczy i jego konsekwencje pobudzają wyobraźnię, aktywizują i rozpalają uczonych od lat. Zaczęło się od eksperymentu Joan M. Kellerman, Jamesa E. Lewisa, Jamesa D. Lairda w 1989 roku, z którego wynikało, że odwzajemniony, nieprzerwany kontakt wzrokowy wytwarza więź emocjonalną oraz poczucie bliskości.

Kolejne badania, a nawet amatorskie eksperymenty, prowadziły do bardziej radykalnych wniosków. Intensywny kontakt wzrokowy sprzyja choćby wykształcaniu się namiętności. "Kochankowie mogą patrzeć sobie w oczy nieustannie przez 5 - 10 minut" - wyliczyli naukowcy. Reszcie trudno utrzymać takie spojrzenie przez więcej niż minutę. Dlaczego?

Jak leczyć rozbite serce? Radzi Klaudia Klukowska psycholog, trener umiejętności psychospołecznych.

Wystarczą 4 minuty, żeby się zakochać

Badania wskazują, że 4 minuty niezakłóconego kontaktu wzrokowego podnosi poczucie bliskości - sugerowali pierwsi badacze i ich naśladowcy. Zalecali nawet terapię z wykorzystaniem siły patrzenia sobie w oczy tam, gdzie gasną uczucia.

Według teorii z ubiegłego wieku, to nie zakochanie pozwala bowiem patrzeć komuś w oczy bez skrępowania, a odwrotnie: patrząc już w te oczy, odkrywamy w sobie uczucia do drugiej osoby. Takie zachowanie powoduje narastanie emocji.

Przyczyna? Autopercepcja, czyli wyciąganie wniosków o sobie na podstawie swoich zachowań. "Skoro mogę patrzeć komuś w oczy tak długo, prawdopodobnie muszę do tej osoby czuć coś więcej, dlatego zaczynam to czuć".

Część psychologów optowała, że jest jednak jakaś magia, sposób na zaczarowanie wzrokiem: w ich ocenie patrzenie sobie w oczy miało być szansą na dostrzeżenie piękna w drugim człowieku, jego esencji. W realnym świecie trudno otworzyć się na drugiego człowieka. Skupiając się na nim w nienaturalny sposób, można zbudować więź: przyjaźń, a nawet początek czegoś więcej.

Czytaj także: Chemia miłości: co się dzieje w organizmie w czasie zakochania?

"Prosto w oczy patrzy tylko kłamca lub okulista"

Świdrowanie kogoś wzrokiem, wpatrywanie się w innych, to nie jest standardowe zachowanie człowieka.

Najbardziej naturalny dla międzyludzkich kontaktów jest kontakt wzrokowy przerywany. Patrzymy na kogoś, odrywamy wzrok, znów koncentrujemy się na rozmówcy. I tak dalej.

Patrzenie sobie prosto w oczy jest tak stymulujące dla mózgu, że trudno jest nam jednocześnie skoncentrować się na wypowiedzi i utrzymać kontakt wzrokowy. I nie ma to nic wspólnego ze szczerością. To prędzej szczery człowiek będzie uciekać wzrokiem.

Kłamca, zwłaszcza nałogowy, poradzi sobie z utrzymaniem kontroli. Tak przynajmniej wynikało z obserwacji psychologów z Uniwersytetu Kyoto, Shogo Kajimury, Michio Nomury. Ich zdaniem, silne reakcje związane z patrzeniem sobie w oczy, dosłownie mieszają nam w głowie. Nie umiemy w niej znaleźć nawet prostych słów. Ratujemy się, uciekając wzrokiem.

Prosto w oczy? Mniej niż myślisz

Wszystkie wymienione badania miały jedną podstawową wadę - wcale nie ma pewności, że rozmówcy naprawdę patrzyli sobie w oczy. To, że spoglądamy w jakimś kierunku, nie oznacza jednak, że trochę tym wzrokiem nie uciekamy.

Z tym problemem uporali się studenci-badacze z Uniwersytetu McGilla w Kanadzie. W analizach wykorzystali specjalne okulary, które bardzo precyzyjnie śledziły, gdzie faktycznie ludzie patrzą.

Okazało się, że podczas ważnych rozmów zaledwie przez kilkanaście procent czasu patrzymy bezpośrednio na twarz rozmówcy, a naprawdę w oczy - przez kilka procent. Często wtedy, gdy wydaje się, że patrzymy w oczy, w rzeczywistości "zjeżdżamy wzrokiem' na usta.

Co ciekawe - w tych krótkich momentach, gdy pary patrzyły sobie bezpośrednio w oczy, było bardziej prawdopodobne, że jeden z rozmówców podąży za chwilę za wzrokiem partnera.

Naukowcy uważają, że patrzenie sobie w oczy może być ważne dla niewerbalnego przekazywania sobie schematów społecznych.

Ludzie nie wytrzymują, zbyt długo patrząc sobie w oczy. Może to i lepiej, skoro to "miesza w głowie".

Czytaj także: Zdradzana osoba dowiaduje się ostatnia? 7 sygnałów, że partner kręci na boku