FITOESTROGENY - roślinne hormony

2014-04-10 10:03

Fitoestrogeny robią karierę w medycynie i kosmetologii. Ich zwolennicy twierdzą, że łagodzą objawy menopauzy, ale także pozwalają zachować lepsze zdrowie i przedłużyć młodość. Czy to prawda? Czym są fitoestrogeny i jak działają?

FITOESTROGENY - roślinne hormony
Autor: thinkstockphotos.com Fitoestrogeny robią karierę w medycynie i kosmetologii.

Spis treści

  1. Fitoestrogeny - gdy hormonów brak
  2. Jak działają fitoestrogeny?
  3. Soja - źródło fitoestrogenów
  4. Fitoestrogeny - brać czy nie brać
  5. Oblicza fitohormonów

Tak naprawdę fitoestrogeny nie są typowymi hormonami. To substancje, które regulują wzrost, czas dojrzewania i kwitnienia roślin. Łagodzą objawy menopauzy, bo ich działanie jest nieco zbliżone do działania żeńskich hormonów płciowych - estrogenów, ale dużo, dużo słabsze.

Fitoestrogeny - gdy hormonów brak

Jajniki kobiet, które zbliżają się do menopauzy, zmniejszają produkcję hormonów - najpierw progesteronu, potem estrogenów. Efektem tego naturalnego procesu są zaburzenia miesiączkowania (nawet u 40-latek) - okres staje się nieregularny, skąpy albo obfity, zbyt krótki lub stanowczo za długi. Ale hormony wpływają nie tylko na cykl miesiączkowy. Ich niski poziom objawia się też innymi dolegliwościami. Jesteśmy zmęczone, rozdrażnione, mamy kłopoty z koncentracją, pamięcią i ze snem. Z czasem dołączają do tego nocne zlewne poty, uderzenia gorąca, bóle i zawroty głowy, drżenie rąk, kołatania serca, mniejsze zainteresowanie seksem. Fachowcy nazywają te dolegliwości objawami wypadowymi menopauzy. Lekarze na razie nie potrafią zmusić jajników do wydłużenia czasu pracy. Wiedzą jednak, jak wyrównać niedobory hormonalne, żeby złagodzić objawy klimakterium i ochronić kobietę przed wieloma poważnymi schorzeniami, m.in. osteoporozą czy miażdżycą.

Jak działają fitoestrogeny?

Ginekolodzy proponują hormonalną terapię zastępczą (HTZ), czyli przyjmowanie hormonów płciowych zawartych np. w tabletkach, żelach czy plastrach. Ale nie wszystkie kobiety decydują się na taką kurację. Jedne rezygnują z niej z powodów zdrowotnych, inne - bo obawiają się skutków ubocznych. Fitoestrogeny udają ludzkie hormony w organizmie kobiety. W jaki sposób? Podobnie jak naturalne estrogeny wiążą się z receptorami estrogenowymi neuronów podwzgórza i w ten sposób pośrednio wpływają na pracę jajników. Fitoestrogeny łagodzą nieco objawy klimakterium związane z niedoborem własnych estrogenów: uderzenia gorąca, zlewne poty, niepokój, napady płaczu, nerwowość oraz stany depresyjne, zawroty i bóle głowy, zaburzenia snu, poczucie wyczerpania fizycznego i psychicznego. Ponadto korzystnie wpływają na nabłonek wyściełający narząd rodny. Nie oczekujmy jednak cudów - te niby-estrogeny nie zastąpią bowiem ani ludzkich hormonów, ani tych stosowanych w ramach hormonalnej terapii zastępczej. Sprawdzają się wtedy, gdy objawy wypadowe nie są zbyt silne, albo gdy z jakiegoś powodu chcemy uzupełnić HTZ.

Ważne

Naukowcy sądzą, że fitoestrogeny, oprócz łagodzenia objawów menopauzy, mogą też:

  • obniżać ciśnienie krwi,
  • chronić przed osteoporozą,
  • obniżać poziom cholesterolu we krwi,
  • wpływać pozytywnie na układ nerwowy,
  • spowalniać proces wiotczenia skóry i tworzenia się zmarszczek.
miesięcznik "Zdrowie"

Soja - źródło fitoestrogenów

Jak wykazują liczne badania, Azjatki łagodniej przechodzą menopauzę i prawie nie chorują na osteoporozę. W porównaniu z Europejkami i Amerykankami 7-8 razy rzadziej mają miażdżycę, raka piersi. Naukowcy uznali, że to skutek diety. Japonki jedzą dużo tłustych ryb zawierających zdrowe kwasy omega-3 oraz ok. 55 g soi dziennie (Amerykanki tylko 5 g). A soja obfituje w fitoestrogeny zwane izoflawonami. Po soi naukowcy wzięli pod lupę pluskwicę europejską (Cimicifuga racemosa). Dawni mieszkańcy Ameryki znali jej uspokajające i przeciwreumatyczne właściwości, stosowali wywar z niej, żeby łagodzić bóle porodowe czy miesiączkowe. Po serii doświadczeń okazało się, że glikozydy triterpenowe zawarte w pluskwicy redukują też objawy wypadowe menopauzy.

Fitoestrogeny - brać czy nie brać

Wiadomo, że w naszej codziennej diecie jest zbyt mało fitoestrogenów, żeby mogły działać terapeutycznie. Na przykład, optymalna dawka izoflawonów to 60 mg dziennie (tyle jest np. w 0,5 litra mleka sojowego lub 120 g serka tofu). Azjaci zjadają ich 40-80 mg dziennie, a my zaledwie 3-5 mg. Warto więc sięgnąć dodatkowo po gotowe preparaty z fitoestrogenami.Kiedy? Ilość estrogenów produkowanych przez kobiecy organizm zaczyna się zmniejszać ok. 35 roku życia, a po czterdziestce ten deficyt jest spory. Lekarze sugerują więc, by nie czekać do menopauzy, ale rozpoczynać fitoestrogenową kurację odpowiednio wcześniej. Oczywiście trzeba zasięgnąć porady ginekologa. Przedawkowanie roślinnych hormonów może bowiem wywołać np. nudności, bóle głowy, a nawet plamienia z dróg rodnych. Efekty kuracji fitoestrogenowej widoczne są zazwyczaj po 2-3 miesiącach regularnego zażywania preparatów. Jednak nie na wszystkie kobiety środki te działają z równą mocą. Wpływ na to ma m.in. nasza dieta - jeśli jest w niej sporo błonnika, organizm lepiej przyswoi fitoestrogeny. Uwaga! Pamiętajmy, że papierosy i alkohol osłabiają działanie preparatów. Należy pamiętać, że kuracja związkami roślinnymi zawartymi w soi nie jest wskazana po przebytym raku piersi czy raku trzonu macicy (lub dla nosicielek genów onkogennych BRCA). W tych przypadkach lepiej jest stosować preparaty z cimicifugą, bo działają nieco inaczej niż sojowe.

Oblicza fitohormonów

Obecne w roślinach fitoestrogeny specjaliści dzielą na wiele grup. Trzy podstawowe to: izoflawony, lignany i kumestany. Znajdują się one w różnych roślinach i nieco inaczej działają.

  • Izoflawony - są przede wszystkim w soi, ale też w soczewicy, grochu włoskim, fasoli i bobie oraz w chmielu. Obfitują w nie zboża: pszenica, jęczmień, żyto.
  • Lignany - zawierają je oleje z nasion (zwłaszcza lniany), ale można je też znaleźć w nasionach słonecznika, siemieniu lnianym, czosnku, cebuli, wiśniach, gruszkach, jabłkach oraz w... piwie chmielowym i czerwonym winie.
  • Kumestany - nie stanowią istotnego składnika naszej diety. Bardzo dużo jest ich w czerwonej koniczynie, nieco mniej w nasionach słonecznika i kiełkach soi.