Ekspertka ostrzega przed groźną bakterią. Może stanowić śmiertelne zagrożenie
Kilka dni temu niemiecki sanepid Meklemburgii-Pomorza Przedniego poinformował, że 74-letni mężczyzna zmarł po kąpieli w Bałtyku w wyniku zakażenia bakterią Vibrio vulnificius. Ekspertka bije na alarm, by zachować szczególną ostrożność. Takie przypadki odnotowano także w Polsce.
W ubiegłym tygodniu pojawił się komunikat dotyczący obecności Vibrio vulnificus, określana mianem "mięsożernej bakterii" w Bałtyku. Opublikowany został przez niemiecki oddział ds. zdrowia publicznego w kraju związkowym Meklemburgia-Pomorze Przednie w Niemczech. Napisano w nim, że potwierdzono pierwszy śmiertelny przypadek. Ofiarą był 74-letni mężczyzna, który zaraził się nią podczas kąpieli w Morzu Bałtyckim.
Mięsożerna bakteria grasuje w Bałtyku
- Zakażenia bakterią Vibrio vulnificus nie są częste, ale są niebezpieczne. Niemiecki incydent nie jest pierwszy, a przypadki zakażeń były także w Polsce – przekazała w rozmowie z Polską Agencją Prasową dr Monika Krupas, adiunkt w Zakładzie Immunologii i Mikrobiologii Środowiska GUMed. Od lat przeprowadza badania na obecność tej mięsożernej bakterii w wodach przybrzeżnych Zatoki Gdańskiej.
Ekspertka zaznaczyła, że w naszym kraju brakuje jednak szczegółowych danych epidemiologicznych na temat wykrywalności Vibrio vulnificus. Jak przekazała, "w Stanach Zjednoczonych co roku odnotowuje się 150-200 przypadków, z czego blisko 20 proc. pacjentów umiera".
Leczenie bakterią Vibrio vulnificus jest skomplikowane, a jej obecność w organizmie może skutkować nawet śmiercią. Przez to, że wnika do ran, może spowodować martwicze zakażenie tkanek miękkich. – Leczenie trwa długo, często trzeba podawać jednocześnie kilka różnych antybiotyków i stosować inne metody, takie jak właśnie terapia hiperbaryczna czy leczenie chirurgiczne – wyjaśniła dr Kurpas.
Bakteria Vibrio vulnificus – dla kogo jest groźna?
Na atak mięsożernej bakterii narażeni są najbardziej seniorzy, oraz osoby z obniżoną odpornością, oraz zmagające się z chorobami, takimi jak: cukrzyca, schorzenie nerek, zapalenie wątroby i choroba nowotworowa. Jak dodała specjalistka, "na podstawie dostępnej literatury wiadomo, że zakażenie może rozwinąć się w otwartych skaleczeniach, ranach pooperacyjnych czy świeżych tatuażach i przekłuciach".
W związku z tym badaczka zaapelowała o zachowanie szczególnej ostrożności podczas kąpieli w Morzu Bałtyckim oraz podróży egzotycznych. Ci, którzy nie mają żadnych problemów zdrowotnych, również powinni uważać. – W ciepłych wodach zagrożenie jest większe. Na stronie Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) dostępna jest mapa ryzyka – podała specjalistka.
Zmiany klimatu sprzyjają jej rozwojowi
Obecność bakterii Vibrio Vulnificus nie jest czymś naturalnym z tego względu, że głównie występuje w regionach tropikalnych. Jak podkreśliła dr Kurpas, w Polsce nie prowadzi się oficjalnego, regularnego monitoringu jej występowania. Od trzech lat ekspertka wraz z zespołem z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego prowadzi badania, w których skupia się na poszukiwaniu bakterii w regionie Zatoki Gdańskiej i Półwyspu Helskiego. W 2021 roku ujrzała światło dzienne publikacja, w której potwierdzono obecność tego patogenu w Zatoce Gdańskiej.
Postępujące zmiany klimatyczne mogą sprawić, że mięsożerna bakteria będzie stanowić coraz większe zagrożenie. – Ocieplenie klimatu jest jednym z głównych czynników wpływających na występowanie tej bakterii w Morzu Bałtyckim. Generalnie bakterie należące do rodzaju Vibrio preferują słonawe i ciepłe zbiorniki wodne, dlatego Morze Bałtyckie jest dla nich atrakcyjnym środowiskiem, szczególnie w sezonie letnim. Co roku udaje się nam wyizolować te bakterie zarówno z wody, jak i z piasku w rejonie Zatoki Gdańskiej – wytłumaczyła badaczka.
Polecany artykuł: