Marty Enokson i jego mroczne życie z otyłością

2019-07-01 7:18

Miałem 12 lat kiedy zaczął mnie molestować seksualnie. Czasem kilka razy w tygodniu. W szkole: popularny, przystojny chłopak. W domu: potwór. Taki był mój starszy brat. Nie miałem u kogo szukać pomocy. Czułem się szczęśliwy i bezpieczny tylko wtedy kiedy jadłem. Nazywam się Marty Enokson i jestem kanadyjskim rzecznikiem osób chorych na otyłość. Patrzysz z obrzydzeniem na moje wielkie ciało? A co ty wiesz o otyłości...?

Marty Enokson i jego mroczne życie z otyłością
Autor: Archiwum prywatne

Spis treści

  1. Edmonton w Kanadzie
  2. W potrzasku
  3. Wybawienie
  4. Na lekach
  5. Zemsta głodu
  6. Kopniak od losu
  7. Czekając na nowe życie
  8. Nowy Marty
  9. Nie jesteście sami!
  10. Zanim ocenisz osobę z otyłością…

Edmonton w Kanadzie

To właśnie tam się urodziłem (w 1967 roku), wychowywałem i nadal mieszkam. Było nas 5 rodzeństwa. Moja mama, która przez całe życie zmagała się z otyłością zarządzała domem i rodziną tak jak potrafiła. Lubiła żyć w chaosie, a więc i my żyliśmy w chaosie razem z nią. Gdy sobie z nami nie radziła – znęcała się nad nami psychicznie i fizycznie. Swoją miłość okazywała przez jedzenie. Karmiła nas często, tłusto, słodko i słono.

W potrzasku

Jako nastolatek starałem się dopasować do rówieśników. Chciałem być taki jak mój niewiele starszy ode mnie brat. Był przystojny, wysportowany i popularny. Ja wprawdzie byłem większy od niego, ale nie byłem tak sprawny i silny fizycznie jak on. Gdy miałem 12 lat mój brat zaczął mnie molestować seksualnie. Czasem nawet kilka razy w tygodniu. Nie skarżyłem się. Brat skutecznie zamknął mi usta szantażem. Groził, że powie o wszystkim w szkole, do której razem chodziliśmy. Groził, że powie ludziom, że sam tego chciałem. Uwierzyliby by mu. On był ich idolem, a ja szkolnym wyrzutkiem.

Milczałem więc, a mój brat stał się coraz bardziej zuchwały i brutalny. Nie tylko wykorzystywał mnie seksualnie, ale także terroryzował mnie, znęcał się nade mną fizycznie, emocjonalnie i słownie. Bałem się każdego poranka, tego co przyniesie nowy dzień. Były chwile, kiedy modliłem się o śmierć, aby nie dożyć następnego dnia.

Marty Enokson i jego mroczne życie z otyłością
Autor: Archiwum prywatne

Chodziłem do szkoły ze strachem, a mój brat starał się, żeby mnie jeszcze bardziej poniżyć. W obecności innych dzieciaków obrzucał mnie wyzwiskami. Nie trudno się domyśleć, że i oni zaczęli to robić. Przy bracie i bez niego. Do diabła, nawet sobie nie wyobrażasz jak pomysłowych miałem oprawców, jakie wyrażenia wymyślali, żeby mnie upokorzyć. Byłem szkolnym pośmiewiskiem, nad którym można było się bezkarnie znęcać. A najgorsi byli ci, którzy uprawiali sport. Uwielbiali wyżywać się na takim smutnym, zagubionym, niezręcznym w ruchach dzieciaku jak ja. Z czasem, moim oprawcom nie wystarczyły już wyzwiska. Przeżyłem wiele brutalnych ataków fizycznych.

Im bardziej byłem krzywdzony, tym bardziej zacząłem się zmienić. Byłem coraz bardziej przygnębiony, wycofany, unikałem ludzi jak mogłem. Czułem się jak zwierzę w potrzasku. Wiedziałem, że mnie brat mnie krzywdzi, ale nie wiedziałem do kogo zwrócić się o pomoc. Nawet do rodziców. Byłem pewny, że brat się wszystkiego wyprze, a oni uwierzą jemu a nie mnie.

Wybawienie

Moim wybawieniem stało się jedzenie. Jadłem, jadłem i jadłem. Jedzenie dawało mi spokój i poczucie bezpieczeństwa. Jadłem, aby pozbyć się tego niesamowitego bólu, który we mnie tkwił.

Tak szybko jak mogłem porzucałem więc swoje szkolne piekło, aby ukryć się w mojej sypialni. I płakałem. Płakałem czekając najpierw na obiad, a potem na kolację, z nadzieją, że jedzenie przyniesie mi pocieszenie. Zjadałem trzy porcje na kolację i przemycałem kanapki do sypialni, aby je zjeść przed zaśnięciem. A wieczorami jeszcze szedłem do pobliskiego sklepu, kupowałem butelkę coli, torbę chipsów ziemniaczanych i tabliczkę czekolady, a potem zjadałem to wszystko za zamkniętymi drzwiami sypialni szukając pocieszenia w tych „dobrodziejstwach”. I tak każdego dnia…

Jedzenie było jedyną rzeczą, która sprawiała, że czułem się dobrze. I każdej nocy zasypiałem z nadzieją, że kiedy się obudzę to będę szczupły, szczęśliwy, lubiany, zapraszany na imprezy. Zasypiałem z nadzieją, że ta moja otyłość, to tylko okrutny, senny żart.

W dzień na nowo przeżywałem swoją traumę, a ukojenie przynosiło jedzenie. Wpadłem w błędne koło. Jadłem, aby się pocieszyć i nie czuć tego przejmującego wewnętrznego bólu. Kiedy jadłem czułem się niesamowicie dobrze, niemal w euforii. A gdy kończyłem jeść dopadało mnie poczucie winy, depresja, więc znowu jadłem, żeby poczuć się lepiej.

Na lekach

Na efekty takiej „diety” nie trzeba było długo czekać. Zacząłem szybko przybierać na wadze. Wkrótce przestałem mieścić się w swoje ubrania. Kiedy miałem 14 lat ważyłem już ok. 91 kg (200 funtów) i wciąż tyłem. Gdy po gimnazjum zacząłem chodzić do liceum widywałem brata coraz rzadziej. Przynajmniej w szkole. W domu nadal mnie nie oszczędzał…

Gdy miałem 17 lat ważyłem ok. 136 kg (300 funtów). Rozpaczliwie potrzebowałem kogoś kto wyrwie mnie z tego błędnego koła i pomoże schudnąć. Nie wiedziałem jednak gdzie szukać takiej pomocy. Mama, która sama przez całe życie zmagała się z otyłością widziała, że tyję, ale nic nie mówiła. Walczyłem więc sam. Próbowałem wszystkich diet, które akurat stawały się modne. Wyciskałem siódme poty ćwicząc aerobik z Jane Fondą. Sadzałem swoją wielką pupę na stacjonarny rower i szaleńczo pedałowałem do utraty oddechu i sił. A w nocy, aby ukoić mój ból – wciąż jadłem.

Marty Enokson i jego mroczne życie z otyłością
Autor: Archiwum prywatne

Moja mama i siostra zaczęły brać tabletki na odchudzanie. Kiedy zaczęły chudnąć, dałem się namówić i także zacząłem je brać. W ciągu 5 miesięcy straciłem ok. 32 kg (70 funtów). To było dla mnie jak cud! Ale…! Przez te 5 miesięcy, ze strachu, że znowu przytyję przestałem w ogóle jeść. A kiedy tylko pojawiał się głód, lekarz przepisywał mi coraz mocniejsze tabletki w coraz większych dawkach. W efekcie nie tylko nie jadłem, ale i nie spałem i nie myślałem. Nauka stała się dla mnie koszmarem, bo nie mogłem się skoncentrować. Rozleciałem się… Miałem 17 lat i byłem uzależniony od tabletek odchudzających. Napaści seksualne wciąż trwały...

Zemsta głodu

Brat zostawił mnie w spokoju, gdy skończył szkołę i wyprowadził się z naszego rodzinnego domu. Zostało we mnie poczucie krzywdy i ogromna waga, która rosła z miesiąca na miesiąc. Bo gdy po 5 miesiącach „diety tabletkowej”, opamiętałem się i przestałem brać lekarstwa, głód wrócił. I był tak wielki, że dosłownie nie mogłem przestać jeść.

Zanim skończyłem szkołę średnią przytyłem stracone 32 kg i kolejne ponad 30 kg. Taka była zemsta głodu, za to, że starałem się go zabić. Kończąc liceum ważyłem ok. 159 kg (350 funtów) i nawet nie mogłem odebrać dyplomu w tradycyjnej szkolnej todze, bo nie mieli tak dużego rozmiaru dla mnie. Ze wstydu nie poszedłem także na bal absolwentów. Nie miałem też przyjaciół, którym by zależało na mojej obecności. Czułem się niesamowicie samotny.

Ukojenie wciąż przynosiło mi jedzenie. Ogromne ilości chipsów i czekolady popijałem colą. Piłem jej do 15 litrów dziennie. Każdy dzień zaczynałem i kończyłem colą. Już nie kontrolowałem tego co jem i co piję. Powoli zacząłem sobie zdawać sobie sprawę jak wielkim jestem facetem. I nie chodziło tylko o ubrania, których nie mogłem kupić w zwykłych sklepach, ale o wiele innych rzeczy, które robili inni ludzie. Z czasem z ok. 159 kg (350 funtów) zrobiło się ok. 181 kg (400 funtów), a potem ok. 204 kg (450 funtów).

Polecany artykuł:

Dlaczego chipsy są niezdrowe?

Kopniak od losu

7 lipca 2005 r. zmieniło się wszystko… Miałem wtedy 38 lat i ważyłem ok. 215 kg (475 funtów). Wtedy los dał mi kolejnego przysłowiowego kopniaka. Tym razem jego siła pchnęła mnie w dobrym kierunku. A stało się to w Calgary (Kanada). Pojechałem tam z przyjaciółmi na imprezę. Truchtałem na parkiecie na tyle na ile pozwalało mi ponad 200 kilogramowe ciało, gdy nagle poczułem się bardzo źle. Lekarz, który mnie wtedy badał powiedział, że przeszedłem mikro udar.

Wróciłem do Edmonton i nabrałem odwagi, aby w końcu porozmawiać z moim lekarzem rodzinnym. Lekarz zdiagnozował u mnie nadciśnienie tętnicze, cukrzycę typu 2, chorobę serca i wiele innych problemów zdrowotnych. Na wszystkie schorzenia i dolegliwości brałem każdego dnia 14 leków w postaci 50 tabletek. Chodziłem regularnie na wizyty do lekarzy kilku specjalności i przechodziłem kolejne badania medyczne. O ile w ogóle mogłem je wykonać. Wiele placówek medycznych odsyłało mnie „z kwitkiem” tłumacząc, że ich urządzenia nie udźwigną mnie, że się pode mną zarwą, lub zepsują. „Sorry, jesteś za gruby” - słyszałem w wielu szpitalach i łykałem łzy wstydu. Żeby wykonać rezonans magnetyczny (MRI) musiałem pojechać do miasta oddalonego o 300 km od rodzinnego Edmonton.

Czekając na nowe życie

Tak, ten mikro udar to było moje przebudzenie. Desperacko pragnąłem coś zmienić w moim życiu, więc słuchałem się lekarzy. Zaproponowali mi, abym poddał się operacji bariatrycznej. Zgodziłem się, więc wpisali mnie na listę do kanadyjskiej Kliniki Bariatrycznej dla Dorosłych. Ale, że kolejka do zabiegu była bardzo długa postanowiłem najpierw schudnąć sam, bez operacji.

Zapomniałem o coli i chipsach, zmieniłem jedzenie i zacząłem więcej chodzić. Doszedłem nawet i do 6,5 kilometrów dziennie (4 mile). Niestety, moje stawy kolanowe i biodrowe dosłownie ugięły się pod moim ciężarem. Moja próba poprawy zdrowia i utraty wagi skończyła się kolejnym cierpieniem fizycznym i depresją. Aby znieść ból i w miarę normalnie żyć zacząłem brać kolejne leki.

Nowy Marty

16 lipca 2007 roku z krokomierzem w jednej ręce i dzienniczkiem żywienia w drugiej zacząłem oficjalne przygotowania do operacji bariatrycznej. Towarzyszył mi zespół specjalistów służby zdrowia, którzy wspierali mnie na każdym kroku. Będę szczery – miałem w tym czasie wielkie sukcesy i wielkie upadki. W październiku 2008 roku osiągnąłem swoją najwyższą wagę - ok. 230 kg (505 funtów). Miałem wówczas 42 lata. Wreszcie, po 18 miesiącach udziału w programie bariatrycznym, 13 stycznia 2009 roku dr Birch i jego zespół chirurgiczny przeprowadzili u mnie operację bariatryczną i uratowali moje życie.

W ciągu 10 lat po operacji straciłem ok. 68 kg (150 funtów). Teraz ważę ok. 172 kg (380 funtów). Dzięki operacji mam mniejszy żołądek, ale w chwilach stresu, smutku zdarza mi się szukać pocieszenia w jedzeniu. Dlatego, choć czuję się znacznie szczęśliwszy to każdy mój dzień jest walką z chorobą. Operacja bariatryczna to nie jest „łatwe rozwiązanie”, albo „droga na skróty” jak mi wielokrotnie mówiono. To metoda leczenia, która wymaga od pacjenta wielkiej odpowiedzialności. Nie myśl, że po operacji stracisz całą nadwagę, staniesz się chudy i będziesz mógł jeść wszystko w takich ilościach jak przed zabiegiem. Musisz zrozumieć, że operacja to początek nowego życia, ale i nowego żywienia.

Marty Enokson i jego mroczne życie z otyłością
Autor: Archiwum prywatne

Nie jesteście sami!

Jestem człowiekiem. Jestem wykształconym człowiekiem. Pracuję w kancelarii prawnej i zajmuję się bardzo trudnymi sprawami karnymi. Jestem ojcem samotnie wychowującym dwoje dzieci – 28 letniego syna i 20 letnią córkę. I jestem… DJ-em. Nie jestem leniwy. Nie jestem żarłokiem. Boli mnie, kiedy ludzie patrzą na mnie z obrzydzeniem. Boli mnie, kiedy słyszę obelgi rzucane pod moim adresem. Jestem człowiekiem. Człowiekiem chorym na otyłość.

Marty Enokson i jego mroczne życie z otyłością
Autor: Archiwum prywatne

Moja podróż z otyłością to prawdziwy roller coaster. Wiem, że będę chorował na otyłość do końca życia, więc jestem przygotowany na to, że nigdy nie opuszczę przedziału tej szalonej, górskiej kolejki. Ale gdy ludzie pytają, czy coś bym zmienił – odpowiadam: nie. Dlaczego? Bo wierzę, że wszystko co nam się przytrafia dzieje się z jakiegoś powodu. Naprawdę wierzę, że musiałem znosić swoją chorobę i wszystkie upokorzenia, aby teraz stawać przed ludźmi podobnymi do mnie, dzielić się z nimi swoimi doświadczeniami i pocieszać ich: patrzcie, nie jesteście sami!

Zanim ocenisz osobę z otyłością…

Choroba otyłości dotyka obecnie ponad połowę ludności świata – w tym bardzo wiele dzieci. Nie wierzysz? Rozejrzyj się wokół siebie? Kto z bliskich ci osób ma większą masę ciała? Może to twój ojciec, może matka, może partner, żona, mąż, siostra, kuzyn, a może najlepsza przyjaciółka? A teraz przyznaj się przed samym sobą, ile razy śmiałeś się z kogoś, że jest gruby? Ile razy wytykałeś go palcami, głośno komentowałeś jego nadwagę, wspólnie z innymi robiłeś z niego pośmiewisko…? A teraz mam taką prośbę: zanim zrobisz to kolejny raz zastanów się jak w takiej sytuacji czułby się ktoś z twojej rodziny, twój przyjaciel? I przypomnij sobie moją historię. Bo nie masz pojęcia dlaczego ktoś zachorował na otyłość i jak trudno żyje mu się z tą chorobą.

Marty Enokson i jego mroczne życie z otyłością
Autor: Archiwum prywatne

Marty Enokson: (52 lata), rzecznik osób chorych na otyłość w Kanadzie, obecnie: Przewodniczący Rady Dyrektorów Europejskiej Koalicji na Rzecz Osób Żyjących z Otyłością Europejskiego Towarzystwa Badań nad Otyłością. Od czasu swojej operacji bariatrycznej wielokrotnie opowiadał swoją historię tysiącom ludzi w Kanadzie, w Europie, na całym świecie. Ma odwagę wciąż przywoływać te bolesne wspomnienia, bo wierzy, że dzięki jego historii ludzie zrozumieją, że otyłość nie jest wolnym wyborem człowieka, ale złożoną chorobą, która dotyka nas  z wielu powodów.

Ważne

Poradnikzdrowie.pl wspiera bezpieczne leczenie i godne życie osób chorych na otyłość. Ten artykuł nie zawiera treści dyskryminujących i stygmatyzujących osoby chore na otyłość.

Magdalena Gajda
Magdalena Gajda
Specjalistka ds. choroby otyłości i dyskryminacji osób chorób na otyłość. Prezes Fundacji Osób Chorych na Otyłość OD-WAGA, Społeczny Rzecznik Praw Osób Chorych na Otyłość w Polsce oraz przedstawicielka Polski w Europejskiej Koalicji na Rzecz Osób Żyjących z Otyłością. Z zawodu – dziennikarka specjalizująca się w tematyce zdrowotnej, a także specjalistka PR, komunikacji społecznej, storytellingu i CSR. Prywatnie – od dzieciństwa chora na otyłość, po operacji bariatrycznej w 2010 r. Waga wyjściowa – 136 kg, waga obecna – 78 kg.