Skarżył się, że ciągle czuje zapach spalenizny. Tak objawiał się "cichy zabójca"

2023-02-14 10:04

Neil Danziger zmagał się z nietypowym objawem. Często czuł zapach spalenizny, który pojawiał się na około 10 sekund, po czym znikał. Mężczyzna nie zlekceważył dziwnej przypadłości i udał się do lekarza rodzinnego. Takiej diagnozy się nie spodziewał.

Skarżył się, że ciągle czuje zapach spalenizny. Tak objawiał się agresywny rak
Autor: Instagram Skarżył się, że ciągle czuje "zapach spalenizny". Tak objawiał się agresywny rak

Wszystko zaczęło się w grudniu 2020 r. To właśnie wtedy Neil po raz pierwszy udał się do lekarza, aby znaleźć przyczynę odczuwania silnego zapachu palących się zapałek i fajerwerków. Takie "ataki" trwały krótko, potem znikały.

Poradnik Zdrowie: kiedy iść do onkologa?

Zapach spalenizny ujawnił guza mózgu

47-letni Neil z Londynu pierwsze symptomy zaczął odczuwać na początku grudnia 2020 roku. Najpierw miał zawroty głowy. Gdy się pojawiały, były tak silne, że musiał odrywać się od wykonywanych czynności, aby usiąść. Właśnie wtedy pojawiał się zapach spalenizny.

Mężczyzna początkowo myślał, że ma to związek z wysokim poziomem cholesterolu lub nadciśnieniem tętniczym. Diagnoza okazała się jednak o wiele bardziej poważna.

W głowie Neila rozwijał się "cichy zabójca". Tym mianem często określane są guzy mózgu, ponieważ ich objawy są dość "pospolite", takie jak bóle głowy i nudności. A te są stosunkowo częstą przypadłością, która może dotyczyć zarówno dorosłych, jak i dzieci.

Badania ujawniły guza mózgu wielkości ziarnka grochu. Rodzina Neila nie mogła w to uwierzyć, ale on miał optymistyczne podejście. Guz był niewielki, a zdarzają się przecież takie wielkości śliwki czy jabłka.

Diagnoza: gwiaździak włosowatokomórkowy 

8 lutego 2021 roku Neil przeszedł operację, w trakcie której lekarze usunęli guz. Pobrany materiał został wysłany do badania histopatologicznego. Wynik wykazał, że jest to gwiaździak włosowatokomórkowy o niskim stopniu złośliwości (wolno rosnący guz wywodzący się z komórek).

Guz był otoczony komórkami ze zmutowanego genu, częściej spotykanego w rozlanych glejakach, dlatego lekarze zalecili bardziej agresywny plan leczenia. Zalecono sześciotygodniowe połączenie radioterapii i chemioterapii, a przez kolejne sześć miesięcy mężczyzna otrzymywał tylko chemię. 

Teraz czuje się dobrze i wraz z żoną Victorią zbiera fundusze na badania nad leczeniem guzów mózgu. Para zebrała dotąd 16 tys. funtów (około 87 tys. złotych).