Żyję z depresją lekooporną: "Będąc na lekach nadal nie dawałam sobie rady z życiem"

2021-12-16 10:04

Victoria ma 20 lat, studiuje psychologię w Warszawie. Od dawna czuła, że nie jest szczęśliwa. Najpierw zgłosiła się po pomoc do rodziców, a następnie do terapeuty, ale leki przepisane przez psychiatrę nie pomagały. Czuła wyrzuty sumienia i strach. Wtedy dowiedziała się o istnieniu depresji lekoopornej.

Victoria
Autor: Archiwum prywatne

Marcelina Dzięciołowska: Jak to wszystko się zaczęło? Kiedy po raz pierwszy poczułaś, że potrzebujesz pomocy?

Victoria Mrozowska: To było przed moimi osiemnastymi urodzinami. Od dłuższego czasu czułam, że coś jest nie tak. Ciągle byłam przygaszona, smutna, było mi bardzo źle psychicznie. Pewnego dnia powiedziałam moim rodzicom, że chciałabym udać się do lekarza specjalisty, żeby zobaczył, co jest nie tak. 

Jak zareagowali rodzice?

To była dość trudna droga, rodzice nie mogli przyjąć do wiadomości, że coś może być ze mną nie tak. Wpłynęło to na nich dość mocno, ale zgodzili się. Pojechałam wtedy do psychiatry do innego miasta. Tam usłyszałam, że jest to depresja i od razu dostałam receptę na leki. 

Jakie to były leki?

To były leki z serii SRRI. 

Jak działały na ciebie te leki?

Głównie sprawiały, że czułam się odcięta od świata. Czułam, że pomiędzy moimi emocjami a światem zewnętrznym stoi wielki mur, a ja nie byłam w stanie w żaden sposób odczuwać emocji względem innych ludzi i świata. To bardzo na mnie wpłynęło. Mimo wszystko, będąc na tych lekach nadal nie dawałam sobie rady z życiem. 

Co było dalej?

Popełniłam błąd - odstawiłam je samodzielnie. To był bardzo duży błąd.

Po jakim czasie zdecydowałaś się odstawić leki?

To było po około 4-5 miesiącach przyjmowania. 

Mówisz, że to był błąd - jaki skutek przyniosło samodzielne odstawienie leków?

Z początku nie czułam się tragicznie, ale nie miałam wsparcia w żadnym środku, a moje emocje stały się jeszcze trudniejsze niż na początku. Do tego doszły jeszcze inne choroby. 

Poradnik Zdrowie: depresja pierwsze objawy

Wróciłaś do psychiatry?

Tak, przyznałam, że odstawiłam leki, opisałam objawy i powiedziałam, że nie czułam się po nich dobrze. Wtedy przepisano mi inne leki.

Jak się po nich czułaś?

Tak naprawdę tak samo źle, jak po tych pierwszych.

Co poczułaś, gdy okazało się, że leki nie działają tak, jak powinny?

Czułam się coraz gorzej. Miałam wrażenie, że jest ze mną coś nie tak. Myślałam, że to, że leki nie działają to moja wina.

Czułaś się tak, jakby nie było dla ciebie żadnego ratunku?

Tak.

Winę za to skierowałaś w swoją stronę. Rozumiem, że na tamtym etapie nie wiedziałaś o istnieniu depresji lekoopornej?

Nie miałam wtedy jeszcze pojęcia o istnieniu depresji lekoopornej.

Co było dalej?

Nie odstawiałam już sama tabletek. Pamiętam, że zaczęłam wtedy brać jednocześnie jeszcze leki na inne choroby. Po jakimś czasie psychiatra zaproponowała mi terapię, która miała w końcu coś zmienić.

Jaki to był rodzaj terapii?

To była terapia właśnie na depresję lekooporną lekiem spravato z esketaminą. 

Esketaminę przyjmuje się donosowo - to prawda?

Tak. 

Czy po zastosowaniu esketaminy poczułaś różnicę w samopoczuciu?

To przychodziło stopniowo. Zauważyłam takie małe rzeczy - miałam więcej chęci do działania, chciałam się spotykać z ludźmi, robić różne rzeczy. 

Jak zareagowałaś na wieść o tym, że to nie w tobie tkwi problem, tylko że to rodzaj przypadłości, na którą leki nie działają?

W pewnym sensie mi ulżyło. Dowiedziałam się, że jest coś, co może mi pomóc i prawdopodobnie w końcu zadziała. Wtedy dotarło do mnie, że to nie jest moja wina, minęły mi przede wszystkim wyrzuty. 

Victoria 1
Autor: Archiwum prywatne Victoria Mrozowska

Depresję leczy się wielotorowo - wskazane jest jednoczesne stosowanie farmakoterapii z terapią specjalistyczną. Jak to było w twoim przypadku?

Przez pewien czas nie uczęszczałam na terapię. Miałam taki okres przejściowy, bo po przeprowadzce do Warszawy szukałam odpowiedniego specjalisty tutaj na miejscu. 

Czy nadal przyjmujesz esketaminę?

Nie, już jej nie przyjmuję.

Jak długo ją stosowałaś?

Od września 2020 roku do początku lata tego roku. 

Czyli dość długo to trwało. Czy esketaminę przyjmuje się raz dziennie?

Na początku brałam ją dwa razy w tygodniu - jeździłam na podanie esketaminy do lekarza. Później w zależności od indywidualnej sytuacji pacjenta stosuje się różnie. 

Minęło trochę czasu od odstawienia leku. Jak się czujesz teraz?

Mam wrażenie, że wszystko się ustabilizowało, Czuję, że mam normalne życie. Czasami jest gorzej, a czasami jest lepiej, ale dzięki esketaminie jestem w stanie funkcjonować normalnie w społeczeństwie i dokładać swoją cegiełkę do tego wszystkiego.

Każdy z nas ma lepsze i gorsze chwile, ważne jest, aby sobie na to pozwalać. Czasami najbardziej kluczowa jest akceptacja. Na początku naszej rozmowy wspomniałaś, że studiujesz psychologię - czy wybór kierunku studiów nie był przypadkowy i miał związek z tym, że sama doświadczyłaś problemów ze zdrowiem psychicznym?

Po części jest to powiązane. Wybrałam ten kierunek głównie dlatego, że lubię pracę z ludźmi, ale także zobaczyłam na swoim przykładzie, jak trudne mogą być problemy ludzi i że warto jest nieść pomoc ludziom podobnym do mnie. 

Victoria 2
Autor: Archiwum prywatne Victoria Mrozowska

Mając wiedzę i umiejętności na pewno jest łatwiej. Zwłaszcza, że w aktualnej sytuacji pandemicznej te problemy ze zdrowiem psychicznym dotyczą coraz większej ilości osób i pogłębiają się. Nawet w najbliższym otoczeniu mogą pojawić się przypadki osób, które tej pomocy potrzebuję. Wspomniałaś także o tym, że twoi rodzice nie mogli pogodzić się z tym, że spotkało to także ciebie. Jak to wygląda obecnie?

Obecnie rodzice wspierają mnie w całym tym procesie. Chcą dobrze, ale czasem powiedzą coś nie tak. Nie mają wystarczającej wiedzy, są też innym pokoleniem i czasem mówią coś, co w ich odczuciu jest ok. Niemniej jednak cały czas są obecni w moim procesie terapeutycznym.

Co chciałabyś powiedzieć osobom, które znalazły się w takiej samej sytuacji jak twoja? Jeżeli ktoś sięga po tę pomoc, a okazuje się, że dla niego nie ma terapii? Od czego zacząć? Co robić, gdy leki nie działają?

Przede wszystkim nie należy obwiniać siebie, że coś idzie nie tak. Terapia jest długim procesem, trzeba dokładnie przeanalizować co jest dla mnie dobre, a co nie. Dla każdego pacjenta taka sytuacja jest bardzo indywidualna. Nie można też się bać procesu terapii. To wymaga czasu i poświęcenia. Trzeba odłożyć strach na bok i sięgnąć po pomoc, bo tak naprawdę szanse na samodzielne wyjście z takiej sytuacji są wręcz zerowe. Potrzebna jest pomoc drugiej osoby - specjalisty, który nakieruje na właściwą drogę. 

Wspomniałaś, że rodzice czasem mówili coś, co nie do końca chciałaś usłyszeć. Pomyślałam, że mogłaby to być dobra wskazówka, jak nie rozmawiać z osobą chorą na depresję.

Przede wszystkim nie należy zbywać osoby, która mówi o swoim problemie. Bardzo często uczestniczyłam w konwersacjach, w których gdy opowiadałam o swoim zmartwieniu, ktoś mi mówił, że miał tak samo i że nie ma co się martwić, bo to minie, po czym zmieniał tor rozmowy.

Często spotykam się z tym, że ludzie krytykują osoby, które mówią komuś w depresji, że wszystko będzie dobrze. W mojej opinii takie słowa, to już jest jakakolwiek pomoc, bo taka osoba nie musi do końca wiedzieć, jak się zachować i co powiedzieć w takiej sytuacji. 

Czy korzystałaś z pomocy grup wsparcia osób z podobnymi problemami? 

Nie, skupiłam się na pracy z terapeutą. Nadal kontynuuję swoją terapię.

Dziękuję za rozmowę.

O autorze
Marcelina Dzięciołowska
Marcelina Dzięciołowska
Redaktorka od lat związana z branżą medyczną. Specjalizuje się w tematyce zdrowia i aktywnego stylu życia. Prywatne zamiłowanie do psychologii inspiruje ją do podejmowania trudnych tematów w tej dziedzinie. Autorka cyklu wywiadów z zakresu psychoonkologii, którego celem jest budowanie świadomości oraz przełamywanie stereotypów na temat choroby nowotworowej. Wierzy, że odpowiednie nastawienie psychiczne jest w stanie zdziałać cuda, dlatego propaguje profesjonalną wiedzę, w oparciu o konsultacje ze specjalistami.