Psychologia

Psychologia bada mechanizmy, które rządzą ludzką psychiką i zachowaniem, a także analizuje wpływ zjawisk psychicznych na relacje międzyludzkie. Psychologia nie tylko próbuje odkryć wzorce zachowań, ale również pomóc ludziom, borykającym się z różnymi problemami. Jej nazwa pochodzi z języka greckiego i oznacza naukę o duszy. Jednak nie była znana w starożytności - termin ten powstał dopiero w XVI wieku.

Mieć aspiracje i cele życiowe to piękna rzecz. Niestety wygórowane ambicje mogą nas zniszczyć, stać się źródłem uzależnień od alkoholu, telewizji, pracy itp. Kiedy ambicja przestaje być motorem, a staje się hamulcem blokującym rozwój?
Wiele osób starszych nie zdaje sobie sprawy ze zmian zachodzących w ich organizmie, koncentrując się wyłącznie na wyglądzie. Dla wielu kobiet starzenie się to tragedia. Ale są również takie, które zmiany związane z wiekiem przyjmują spokojnie. Starość - czym jest i od czego zależy?
Głos pełni równie ważną rolę jak gestykulacja czy sposób poruszania się. To on w ogromnym stopniu pomaga nam dobrze zaprezentować się w pracy i wyrazić czytelnie emocje w sferze prywatnej. Przy odrobinie wysiłku głos można wytrenować tak, by pomagał nam osiągać zamierzone cele.
Halina Kunicka śpiewa od ponad 50 lat! Wciąż jest pełna siły, energii, optymizmu. Kocha życie i wierzy, że: „Świat nie jest taki zły, świat nie jest wcale mdły. Niech no tylko zakwitną jabłonie...”.
Mimo że słońce coraz częściej przedziera się przez chmury i właściwie powinnaś mieć więcej energii, najchętniej nie ruszałabyś się z kanapy. Być może dopadło cię przesilenie wiosenne, które co prawda nie jest chorobą, ale może nieźle dać się we znaki. Na szczęście możesz sobie pomóc! Odpowiednia dieta połączona z aktywnością fizyczną pomogą ci znieść trudny początek wiosny.
Pokaż mi swoją matkę, a powiem ci, jaka będziesz w przyszłości - to zdanie zawiera głęboką prawdę. Trudno odnaleźć w przyrodzie bliższą więź niż ta, która łączy matkę i córkę. Dlaczego więc tak często nie umieją się porozumieć? Zobacz jakie są sposoby na poprawienie relacji między matką a córką.
E-papierosy wydają się dobrą metodą, gdy chcesz rzucić palenie, ale czy są bezpieczne? Wiele osób zastanawia się, czy e-papierosy są naprawdę mniej szkodliwe od papierosów tradycyjnych. Polscy naukowcy doszli do wniosku, że zarówno e-papierosy jak i papierosy tradycyjne są szkodliwe, ale te elektroniczne zdecydowanie mniej. Jednak czy na pewno e-papieros jest bezpieczny?
Mam 19 lat. Nie umiem panować nad moimi emocjami, dlatego też ranię innych. Boję się odrzucenia, braku akceptacji czy zranienia. Dzieje się tak dlatego, że w gimnazjum i w podstawówce miałam problemy w kontaktach z rówieśnikami. Nie byłam bez skazy, ale nie zasłużyłam sobie na brak szacunku i na poniżanie. Takie zachowanie wynikało z historii mojej rodziny (dość smutnej), a żyjąc na wsi mogłam się tego spodziewać, że rodzice mówią o kimś przy dzieciach. W szkole dzieciaki powiedziały mi wprost o tych niemiłych rzeczach z hańbą w głosie. To było bardzo brutalne. Ranię też innych, gdy chcą się do mnie zbliżyć. Wiem, że to bardzo głupie. Też ranię, gdy ktoś jest blisko i chce mi pomóc. Wynika to raczej z poczucia zagrożenia, że ta osoba też mnie zrani. Gdy czuję np. strach połączony ze złością, gdy ktoś się ze mnie śmieje, czuję się spięta, osaczona i niejednokrotnie się czerwienię i jest mi gorąco. Prześladują mnie także smutne wspomnienia, gdy np. przyjaciółka uzmysłowiła mi moją marność i to, że ranię innych, gdy pokłócę się z rodzicami lub z innymi bliskimi mi osobami. Wtedy czuję się okropnie ze sobą i bywa, że obrzucam się błotem. Wykonuję nerwowe ruchy, dużo płaczę, opornie idzie mi zasypianie. Wiem, że nie mogę tak źle robić, ogólnie jestem w rozsypce. Także mówię na głos lub myślę "Nie chcę". Ma to swój początek, gdy mówiłam, że nie pójdę do szkoły. Bardzo rzadko zdarza mi się słyszeć rzeczy, których nie ma, ale to się zdarzyło tylko kilka razy. Również złapałam się na tym, że jak o kimś mówię lub z kimś rozmawiam, czuję się tak, jakbym wizualnie była tą osobą, ale wiem, że tak nie jest, to raczej jest tak, że to wyobraźnia płata mi figle. Nie wiem, jak to nazwać. Też bardzo rzadko w nocy wydaje mi się, że mam olbrzymie palce, ręce, stopy, ale wiem, że tak nie jest, ale czasami sprawdzam, w razie czego. Takie lęki. I do tego mam bardzo smutne relacje z rodziną. Każdy po smutnych przejściach. Ale nie to jest chyba istotne. Mama chciała się parę razy zabić, a na pewno o tym mówiła i mnie w takim strachu wychowała. Byłam bardzo trudnym dzieckiem i wiele rodzina się nacierpiała przeze mnie. Na te relacje wpłynęła tez babcia. Wychowała mamę w terrorze i pochwalała niektóre złe praktyki. Też wmawiała mamie, że tata ma kochankę. To brutalne. Paradoksalnie dbała o mnie i broniła. Też groziła, gdy mama wychodziła np. ze sznurem z domu. Nie mam urazy do nikogo. Naprawdę, ale żal zostaje i omijam niektóre osoby. Chcę być lepszą osobą, ale sama nie dam rady. To, co napisałam, to dopiero wierzchołek góry lodowej. Obstawiam, że to depresja z lękami lub depresja z lękami i epizodami schizofrenii. Byłam już u psychologa szkolnego i miałam się zapisać do grupy wsparcia, ale to chyba za mało i nie ma nigdzie wolnych miejsc w pobliżu mojego miejsca zamieszkania.
Mam 20 lat, a ok. 1,5 roku temu miałam mój pierwszy atak paniki. Zawsze byłam osobą nerwową, impulsywną, łatwo wpadającą w złość, stresującą się z byle powodu i wstydliwą. Jako małe dziecko miałam różne tiki nerwowe, ale dopiero 1,5 roku temu to wszystko się skumulowało i uniemożliwiło mi normalne funkcjonowanie. Zaczęłam mieć myśli, których się bałam itp., po jakichś 3 miesiącach zaczęłam się czuć nierealnie, lęki przeszły, ale to okropne uczucie rozkojarzenia, otępienia zostało. Kiedyś byłam bardzo wysportowana, teraz męczy mnie wejście po schodach i mam okropne zmęczenie utrzymujące się cały dzień od samego rana. Wyniki wszystkich badań (krew, EEG, tarczyca i wiele innych podstawowych) wyszły dobre. Czy powinnam się doszukiwać powodu mojego stanu w psychice? Czy może to coś związanego z moim zdrowiem? Przez pół roku miałam 2 równoległe terapie, które nie dały efektów. Ten stan bardzo utrudnia mi zrobienie czegokolwiek.
Moja przyjaciółka ma 25 lat i jest zasmucona tym, że jest sama, a odczuwa silne pragnienie, żeby mieć dziecko. Często ją pocieszam, ale brakuje mi pomysłów. Bardzo mi na niej zależy, ale nie wiem, czy ona kiedykolwiek będzie mnie chciała. Co robić? Chcę jej pomóc, a nie wiem jak.
Od kilku lat nie potrafię poradzić sobie z odgłosami, które wydają ludzie podczas spożywania posiłków lub spania. Kiedy słyszę, że ktoś chrapie, sapie lub mlaska, doprowadza mnie to nawet ostatnio do płaczu. To bardzo wstydliwe zjawisko. Jestem na tyle zdenerwowana, że muszę odejść od stołu, co nierzadko sprawia komuś przykrość. Mój partner zupełnie nie rozumie tego, że nie da się nad tym zapanować. Doszło do tego, że śpimy oddzielnie albo jestem zmuszona założyć słuchawki na noc. Na co dzień rzeczywiście jestem osobą bardzo nerwową. Silną reakcją na stres jest drętwienie nóg lub drżące ręce. Proszę o pomoc, ponieważ wydaje mi się, że zaczyna się to pogłębiać.
Twoja przestrzeń osobista (intymna) jest niewidzialna, ale doskonale wiesz, gdzie się kończy. Rozpościera się wokół ciała i ostro reagujesz na jej naruszenie. Strefa intymna, osobista i odległość społeczna to 3 rodzaje odległości, które umownie zachowujemy w zależności od sytuacji, w jakiej się znajdujemy. To, na jaką odległość pozwalasz się do siebie zbliżać, może zależeć od twojego stanowiska, wzorców kulturowych i zażyłości. Zobacz, jak duża jest typowa przestrzeń osobista.
U mego 24-letniego syna psychiatra zdiagnozował w marcu 2014 zaburzenia adaptacyjne z elementami depresji. Syn zrezygnował ze studiów, bał się ludzi i wychodzenia z domu. Po miesięcznym przyjmowaniu antydepresantów, odstawił leki. Jego zachowanie jest nieprzewidywalne. Od kwietnia zeszłego roku zmieniał trzy razy pracę - zawsze coś mu nie pasowało, pokłócił się z dziadkami, u których mieszkał (został wyrzucony za aroganckie i bezczelne zachowanie oraz kłamstwa). Mieszkał u koleżanki przez 3 tygodnie - też poproszono go o wyprowadzkę. Planował na przestrzeni kilku miesięcy wyjechać na Maltę, do Niemiec, w końcu podjął studia zaoczne (4-ty kierunek - znowu od początku). Nie akceptuje innego zdania niż jego, na odmienne zdanie na jego temat reaguje płaczem. Zerwał ze mną kontakt. Co robić?
Nie pamiętasz nazwiska znanej aktorki, miejsca, w którym położyłaś okulary, szczegółów rozmowy – takie kłopoty z pamięcią mieszczą się w granicach normy. Co zrobić, żeby jej nie przekroczyły? Poznaj metody zapobiegania problemom z pamięcią.
Jakie są przyczyny tego, że dzieci nie wyprowadzają się z domów nawet wtedy, gdy powinny już zakładać własne rodziny? Zdarza się, że to rodzice mniej lub bardziej świadomie, zatrzymują je blisko siebie. W innych przypadkach młodzi kierują się wygodnictwem i poczuciem bezpieczeństwa, które daje im rodzina. Poznaj realne przyczyny niechęci do wyprowadzki z domu.
Mam bardzo poważny problem dotyczący mojej psychiki i obawiam się, że jeśli nie otrzymam pomocy lub porady, zrobię coś, czego będę żałować. Jestem 23-letnią świeżo upieczoną mamą. Mój synek ma 3 miesiące. Jest niesamowicie pogodnym maluszkiem. Z jego tatą nie jesteśmy jeszcze małżeństwem, stanowimy jednak udany związek i jest to kwestią czasu. W naszym związku dziecko nie było przypadkiem, raczej była to świadoma decyzja o odstawieniu zabezpieczeń, z resztą instynkt macierzyński czułam od kilku lat. Po pół roku zdarzył się cud. Dowiedziałam się o ciąży. Oboje byliśmy bardzo szczęśliwi. Dbaliśmy o dziecko od pierwszych chwil, od których wiedzieliśmy o jego istnieniu. Rzuciłam palenie w ciągu jednej sekundy - od ujrzenia na teście drugiej kreski. Po 9 miesiącach i bardzo ciężkim porodzie, zakończonym cesarką, na świat przyszedł nasz synek. Szczęściu i nieograniczonej miłości nie było końca. Ale przecież gdyby wszystko było tak idealnie, nie pisałabym z prośbą o poradę. Po jakimś czasie (mniej więcej po 2 miesiącach od urodzin maluszka) w mojej głowie zaczęły pojawiać się okropne myśli, które go dotyczą. Jakaś cząstka mnie chce zadawać mu ból, mimo że go kocham najbardziej na świecie, a nikomu innemu skrzywdzić go nie pozwolę. Kocham go, i to jest niepodważalne, ale te myśli powodują, że boję się, że kiedyś naprawdę go skrzywdzę. Nie wiem, czym to jest spowodowane, ponieważ nie odczuwam ani zmęczenia macierzyństwem, ani jakichś problemów partnerskich. Jako przykład podam sytuację, kiedy podczas przebierania mam ochotę mocniej ścisnąć jego małą rączkę... Chcę bronić moje dziecko przed całym światem, a tymczasem powinnam przed samą sobą. Walczę z tym, co mam w głowie cały czas, mam ogromne poczucie winy. Nie chcę, by tak było. Chcę na nowo cieszyć się macierzyństwem, które jest dla mnie spełnieniem marzeń, bez tych myśli. Boję się, że kiedyś przerodzą się w rzeczywistość. Błagam o pomoc, nie mam się do kogo zwrócić.
Zauważyłam wraz z innymi osobami, z którymi mieszkam, że nasza współlokatorka mówi sama do siebie, a raczej prowadzi z kimś dialog. Mówi do siebie i odpowiada za tę drugą osobę albo jakby mówiła do kogoś, trudno to określić, bo ma wtedy bardzo zmieniony głos. Jest cichy i bardzo piskliwy. Jeśli się jej przerwie, tzn. wejdzie do kuchni, w której mówiła do siebie, to jakby nigdy nic rozmawia ze mną . A wystarczy, że wyjdę i za kilka minut znowu mówi do siebie. Kiedyś było to kilka zdań rano, a teraz może tak mówić nawet kilka minut i zawsze ma wtedy taki dziwny ton głosu. Coś jak bełkot pod nosem. Trochę boimy się z nią mieszkać. Dodam, że koleżanka ma 24 lata, normalną pracę, jest pogodna i ma przyjaciół. Kiedyś często dokuczały jej bóle głowy, ale już dawno przeszły. Proszę o radę. Jakie to może być zaburzenie?
Mam 26 lat i mam taki problem. Ostatnio żyję w dużym stresie, chodzę stale zdenerwowana. Dwa dni temu pokłóciłam się z partnerem i kiedy chciałam mu coś mu powiedzieć, po prostu odjęło mi mowę, czułam się tak jak bym straciła głos, bałam się bardzo, płakałam, ogólnie to trwało z 1,5 godziny i nie mogłam w tym czasie wykrztusić słowa. Zdałam sobie sprawę, że kiedyś też coś takiego mi się przytrafiło, ale w mniejszym stopniu. Nie wiem co mam robić, boję się, że kiedyś wcale nie odzyskam mowy jeżeli coś takiego się jeszcze raz przytrafi.
Mam dziwny problem. Kilka dni temu spontanicznie zdecydowałam się na zmianę swojego wizerunku, a mianowicie wybrałam się do przypadkowego fryzjera, który miał mi zrobić porządek na głowie. Okazało się jednak, że fryzjerka zrobiła z moich włosów coś w rodzaju garnka. Wychodząc z salonu byłam załamana. Skończyło się na tym, że wybrałam się po raz kolejny do wypróbowanego zakładu fryzjerskiego. Tam dokonano poprawki i jest już nieco lepiej, jednak moje włosy zostały dość mocno skrócone i według mnie, wyglądam od tej pory okropnie. Od tygodnia rozżalam się nad sobą, mam okrutne poczucie winy. Potrafię płakać w poduszkę cały wieczór, bo w lustrze widzę okropnego stwora, a nie osobę, którą widziałam przed feralną wizytą. Wiem, że problem jest banalny, a wręcz śmieszny, ale nie umiem sobie z tym poradzić. Boję się, że mogę wpaść w coś w rodzaju depresji. Gdybym tylko mogła cofnąć czas...  A tak? Żałuję strasznie. Co robić? Proszę o pomoc.
Mam bardzo poważny problem z moim mężem. Jest coraz gorzej, dlatego chciałabym zasięgnąć porady specjalisty. Mój mąż, jak każdy, kiedyś lubił sobie wypić, na imprezach, spotkaniach towarzyskich, czasami w domu, jakieś piwko po pracy. Niestety z biegiem lat jego picie zaczęło się nasilać, na początku było jednodniowe picie, na drugi dzień dochodził do siebie, teraz zaczyna wpadać w tak zwane cugi, które przeciągają się do tygodnia. Kiedy zaczyna pić, poczuje smaka, nie może przestać. Przy tym wpada w przeróżne kłopoty, nie pomagają tłumaczenia z mojej strony, wpływanie na ambicje, błagania, straszenia - nic. Za każdym razem jest tak samo. Po swoich wyskokach on przyznaje, że ja mam rację, przeprosi, niby czuje straszną skruchę, bo zdaje sobie sprawę, że źle robi, lecz wszystko znowu się powtarza. Ostatnio jego picie się nasiliło, potrafił wsiąść pod wpływem alkoholu do samochodu - spowodował kolizję - wybrnął z tego dzięki dobrym kolegom, którzy uratowali mu skórę biorąc winę na siebie. To jest młody człowiek, ma dopiero 32lata, mamy dwóch synów, normalny dom, nie ma żadnych powodów do picia. On po prostu jak zaczyna pić, brnie w to wszystko coraz mocniej, nie może się z tego wyplątać, nie może się opamiętać pogrąża się. Ja już nie wiem, jak na niego wpłynąć, to przecież już jest głęboki etap alkoholizmu. Nie potrafię mu pomóc, nie wiem w jaki punkt uderzyć, aby zrozumiał że źle robi. Na pewno potrzebuje porady specjalisty. Wiem, że gdy po następnym wyskoku wyrzuciłabym go z domu, to się stoczy. Miałam ojca alkoholika nie chcę się męczyć całe życie tak, jak moja matka. Proszę o wskazówki, co powinnam dalej robić, jak postąpić?
Zaczynam kolejny związek i znów staję przed samą sobą z przerażeniem. Miałam dość sporo partnerów, jak na mój wiek, bo mam dopiero 23 lata. Nie chciałabym zaprzepaścić tego związku, bo jest to ktoś bardzo wyjątkowy, od wielu już lat obecny w moim życiu, teraz pojawiły się głębsze uczucia. Poza tym bardzo pragnę być w szczęśliwym związku, jest to coś, co nadaje mojemu życiu sens – na dłuższą metę. Ogólnie mam bardzo szczęśliwe życie, jestem ładną dziewczyną, inteligentną, mam „poukładane w głowie”, studiuję dwa kierunki i świetnie sobie radzę, mam fajną pracę, pieniądze, super rodziców. Nie mam na co narzekać i w sumie prowadzę naprawdę szczęśliwe życie. Do czasu. Do czasu, gdy nie poznaję mężczyzny, na którym mi zaczyna zależeć. Wtedy bardzo wyraźnie zaczynam odczuwać, jak nie znoszę i nie akceptuję siebie. Mam wrażanie, że nie zasługuję na tak wartościowego człowieka, jakim jest mój obecny partner. Im bardziej go cenię i podziwiam za to, kim jest, tym bardziej maleję we własnych oczach. Na poziomie racjonalnym ja dobrze wiem, że to jakiś absurd. Ale naprawdę czuję się beznadziejnie. Minął miesiąc odkąd wiem, że mu zależy i że mi również. Mam szansę na wspaniały, pełen porozumienia związek, a zaczynam z niechęcią patrzeć na siebie w lustrze. Boję się oceny jego, jego rodziców i znajomych, których mam wkrótce poznać. Zaczynam niechcący prowokować starcia za każdym razem, gdy poczuję się zagrożona, a on nie wie, o co chodzi. Bronię się atakując. Od ostatniego poważnego związku (przez rok) mocno pracuję nad ustabilizowaniem poczucia własnej wartości i zaczęłam już dobrze funkcjonować, ale dopóki byłam sama. Teraz znów czuję się bezsilna i myślę, że chyba najlepiej jest mi jednak samej. A najgorsze jest to, że mam wykształcenie psychologiczne i totalnie nie wiem, czy powinnam z tym pójść do specjalisty, czy może jeszcze uda mi się coś z tym zrobić na własną rękę…