Szokujący trend: koronaparty z nagrodami. Co można wygrać?

2020-07-09 9:23

Szokujące wieści z USA: studenci organizowali imprezy, na które zapraszano osoby chorujące na COVID-19. Imprezy łączono z konkursem: ten, kto jako pierwszy zaraził się koronawirusem, dostawał nagrodę pieniężną. Sprawą zajęły się już miejscowe władze, które zapewniają, że robią wszystko, by powstrzymać ten groźny trend. Póki co nie wiadomo jednak, jaka jest skala tego zjawiska.

koronaparty
Autor: Getty Images

Imprezy organizowali studenci z miasta Tuscaloosa w stanie Alabama, w którym działa Uniwersytet Alabamy oraz kilka innych szkół wyższych. Zapraszali na nie między innymi gości, którzy uzyskali pozytywny wynik testu na COVID-19.

Każdy z przynajmniej kilkudziesięciu uczestników wrzucał do specjalnej skarbonki pewną kwotę pieniędzy - dostawała ją osoba, u której jako pierwszej potwierdzono zakażenie koronawirusem. 

Jak informuje agencja AP oraz CNN, to, że takie imprezy się odbywały, potwierdziły władze miejskie oraz przedstawiciele służb. Radna miasta Sonya McKinstry, stwierdziła w rozmowie z ABC News, że o imprezach poinformowali ją przedstawiciele straży pożarnej.

Jak dodała, początkowo władze miasta sądziły, że to tylko plotka, jednak po zbadaniu sprawy okazało się, że informacje o tego typu imprezach mają m.in. gabinety lekarskie, do których zgłaszali się studenci z podejrzeniem zakażenia koronawirusem.

Na temat koronaparty wypowiadał się również Randy Smith, szef lokalnej straży pożarnej. - Jestem wściekły, że coś tak poważnego i groźnego jak koronawirus jest traktowane tak lekkomyślnie - powiedział w rozmowie z CNN. - Przecież z takiej imprezy wirusa łatwo  można przenieść na rodziców czy dziadków - dodał.

Sonya McKinstry z kolei stwierdziła, że wiele osób, które biorą udział w takich imprezach, nie jest świadoma, w czym naprawdę uczestniczy i nie wie, że może się zarazić. Dodała, że trwające obecnie śledztwo potwierdzi, czy ich organizatorzy świadomie chcą rozprzestrzeniać wirusa w społeczeństwie. I w rozmowie z ABC News zapowiedziała, że władze miejskie wraz z policją będą monitorowały sytuację, a policja będzie przerywała wszystkie imprezy, na jakie natrafi.

Póki co władze nie rozważają wprowadzenia w mieście godziny policyjnej, są jednak zaniepokojone tym, że uczestnicy imprez ignorują wytyczne dotyczące dwutygodniowej kwarantanny, obowiązującej każdego, kto miał kontakt z osobami zarażonymi koronawirusem, co z kolei naraża na zakażenie kolejne osoby, w tym starszych i schorowanych mieszkańców miasta. Dlatego w mieście ponownie wprowadzono obowiązek noszenia maseczek w miejscach publicznych.

Póki co nie wiadomo, jaka jest skala tego zjawiska i ile osób mogło zarazić się koronawirusem w wyniku koronaparty. Jak donosi agencja AP, w Alabamie na koronawirusa zachorowało już ponad 40 tys. osób, a ponad 1000 zmarło. W ciągu ostatniego tygodnia w tym stanie, podobnie zresztą jak w wielu innych stanach USA, w których częściowo zniesiono obostrzenia, zaobserwowano olbrzymi skok przypadków zachorowań.

Poradnik Adama Federa "Będzie Dobrze". Światowe teorie spiskowe
Sonda
Powiedz nam:

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki