Serce tego mężczyzny zatrzymało się 138 razy w ciągu 48 godzin. Życie uratował mu smartwatch

2022-09-09 13:02

O niewiarygodnym szczęściu może mówić 54-letni David Last z Norfolk w Wielkiej Brytanii. Mężczyzna żyje tylko dlatego, że dostał od żony nowoczesny zegarek. A ten wykrył, że David może cierpieć na poważne problemy z sercem, które potwierdziły następnie badania, i które lekarze określili jako "niespotykane". Okazało się, że mężczyzna był zagrożony nagłą śmiercią sercową, tymczasem nie miał objawów, które wskazywałyby na jakiekolwiek problemy.

Serce tego mężczyzny zatrzymało się 138 razy w ciągu 48 godzin. Życie uratował mu smartwatch
Autor: David Last

David Last jest z zawodu programistą, ojcem czwórki dzieci. W kwietniu tego roku w dniu swoich 54-tych urodzin dostał od swojej żony Sarah nowoczesny zegarek. Jak się później okazało, prezent był strzałem w dziesiątkę.

Jego serce biło co najmniej dwa razy za wolno

Gdy mężczyzna uruchomił zegarek i zaczął korzystać z jego różnych funkcji, szybko zauważył, że mierzone przy pomocy smartwatcha tętno wygląda dziwnie - tętno spoczynkowe wynosiło zaledwie 30 uderzeń na minutę, tymczasem średnie tętno spoczynkowe dorosłego człowieka to zwykle 60-100 uderzeń na minutę. Przetestował to wielokrotnie i doszedł do wniosku, że urządzenie jest wadliwe.

Innego zdania była jednak żona, z którą się skonsultował - namówiła go na wizytę u lekarza rodzinnego. Ten skierował go do szpitalnego kardiologa. Specjalista stwierdził, że konieczne będzie badanie rezonansem magnetycznym, a także 48-godzinny pomiar rytmu serca za pomocą aparatu Holtera, monitorującego jego tętno w różnych sytuacjach.

Jakiś czas po oddaniu urządzenia mężczyzna otrzymał telefon ze szpitala. Poproszono go o pilny powrót, a w głosie rozmówcy wyczuł panikę. "Wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że coś jest nie tak" - wspomina.

Jego serce zatrzymało się 138 razy w ciągu 48 godzin

Kiedy David dotarł do szpitala, czekało tam już na niego łóżko. Poinformowano go, że cierpi na blok 3. stopnia, nazywany również zupełnym blokiem przedsionkowo-komorowym. To zaburzenie w przewodzeniu impulsów elektrycznych w sercu, doprowadzające do zaburzeń jego pracy. Początkowo taki stan objawia się zmęczeniem i mniejszą tolerancją wysiłku. W zaawansowanym stadium stan ten stanowi bezpośrednie zagrożenie życia.

Jak przyznaje mężczyzna, w jego przypadku żadnych objawów jednak nie było. W międzyczasie wyjechał nawet z żoną do Włoch na 10 dni. "Nie miałem pojęcia, że coś może być nie tak. Nawet lekarze byli zdumieni" - wspomina.   

Poradnik Zdrowie: kiedy iść do kardiologa?

54-latek usłyszał, że jest zagrożony nagłą śmiercią sercową i konieczna jest pilna operacja. Jak powiedział, w trakcie konsultacji przed zabiegiem wyjaśniono mu, że jego przypadek jest niezwykły, dlatego odbyło się kilka konsyliów, w trakcie których lekarze zastanawiali się, co zrobić. Dowiedział się również, że wyniki Holtera wskazywały na coś z pozoru nieprawdopodobnego: jego serce w ciągu 48-godzinnego badania zatrzymało się na chwilę aż 138 razy, głównie w trakcie snu.

Mężczyzna przeszedł w sierpniu operację ratującą życie - wstawiono mu rozrusznik serca. Dzięki temu, jak sam przyznaje, czuje się znacznie lepiej i ma o wiele więcej energii. Rozrusznik zawczasu wykryje wszelkie nieprawidłowości w rytmie serca i pomoże obu komorom synchronicznie pompować krew. Jak powtarza David, prezent od żony uratował mu życie. "Gdyby nie kupiła mi tego zegarka, nie byłoby mnie tutaj. Zawsze będę jej za to wdzięczny".

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki