Resort zdrowia chce uciąć liczbę cesarskich cięć

2019-08-12 13:08

Poród drogami natury rekomenduje ministerstwo zdrowia tym kobietom, które już rodziły przez cesarskie cięcie. Do tej pory lekarze traktowali „cesarkę” jako wskazanie do wykonania podobnego zabiegu przy zakończeniu kolejnych ciąż. „Nikt nie może mówić kobiecie jak ma rodzić” - twierdzą organizacje kobiece i lekarze.

Resort zdrowia chce uciąć liczbę cesarskich cięć
Autor: Getty Images

O nowych zaleceniach Ministerstwa Zdrowia dotyczących porodów przez cesarskie cięcie zaczęto mówić publicznie, gdy jeden z regionalnych dzienników opublikował historię pacjentki, której lekarz najpierw rekomendował „cesarkę”, a potem nagle zmienił zdanie i zaproponował, aby rodziła drogami natury. Pacjentka jest drobna, niska, jej pierwsze dziecko ważyło przy narodzinach 4 kilogramy, a to, które obecnie nosi również jest duże. Lekarz prowadzący od początku drugiej ciąży mówił pacjentce o wskazaniach do cesarskiego cięcia przy drugim porodzie, uzasadniając, że będzie bardziej bezpieczne i dla niej i dla dziecka.

Zdaniem Edyty Nowickiej z organizacji pozarządowej Rodzić po Łódzku, sytuacja opisana przez pacjentkę to rezultat nowej rekomendacji Ministerstwa Zdrowia, które mają ograniczyć liczbę cesarskich cięć w Polsce o 30 proc. Obecnie stanowią one już ponad 50 proc. wszystkich porodów. Resort zdrowia rekomenduje teraz, aby decyzja o zakończeniu ciąży była „autonomiczną decyzją” lekarza, który odpowiada za poród, a nie lekarza prowadzącego ciążę. Dodatkowo, ministerstwo zaleca, aby pacjentki, które już rodziły przez cesarskie cięcie, przy kolejnych poradach rodziły drogami natury. Do tej pory jedna „cesarka” była rekomendacją do przeprowadzania kolejnej.

Edyta Nowicka mówi, że zmiany proponowane przez ministerstwo, które działają na szkodę pacjentek, wywołują już popłoch u przyszłych matek. Kobiety opowiadają, że lekarze już wywierają na nie presję, aby rodziły drogami natury, nawet jeśli są wskazania do „cesarki”. Pacjentki przestają ufać lekarzom, czują się traktowane przedmiotowo i coraz bardziej boją się porodu.

Organizacje kobiece podkreślają, że resort zdrowia nie brał pod uwagę ich opinii podczas prac nad rekomendacjami. Nowym rozwiązaniem też nie są zachwyceni położnicy. Łódzki ginekolog dr Tomasz Michalski uważa, że nie można mówić kobiecie w jaki sposób ma rodzić, a lekarz ma obowiązek zaproponować rozwiązanie najlepsze dla pacjentki i jej dziecka, a nie dla ministerstwa. Wskazuje, że trend wzrostowy co do liczby cesarskich cięć utrzymuje się nie tylko w naszym kraju i nie zatrzymają go ministerialne rozporządzenia. Obawia się, że pacjentki będą szukać tych szpitali, które wykonają u nich cesarskie cięcia.

Fundacja Rodzić po Łódzku przygotowuje sprzeciw wobec nowych rekomendacji do Ministerstwa Zdrowia oraz Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Do tego drugiego dlatego, że ich zdaniem nowe rozwiązanie może doprowadzić do tego, że kobiety poprzestaną na urodzeniu jednego dziecka, albo będą przeciągać decyzję o macierzyństwie, a to z kolei wpłynie na obniżenie przyrostu naturalnego.

Opracowano na podstawie: ginekologia.esculap.com

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki