Lekarze dawali im zerowe szanse na przeżycie. "Najwcześniejsze bliźnięta" opuściły szpital po 5 miesiącach
Bliźnięta urodziły się w Wielkiej Brytanii w 22. tygodniu ciąży na niewiele ponad tydzień przed legalnym limitem aborcji. Lekarze ze względu na przedwczesny poród i związane z nim rozległe problemy zdrowotne nie dawali im szans na przeżycie, jednak dzieci tak bardzo pragnęły żyć, że dzisiaj wraz z rodzicami są już w domu po 140 dniach szpitalnej opieki.
Problemy z zajściem w ciążę
Mała Harley i Harry Crane z Derby to bliźniaki poczęte za pomocą zapłodnienia in vitro. Rodzice dzieci – Jade i Steven przez wiele lat starali się o dziecko. Gdy zdecydowali się na sztucznie zapłodnienie, także pojawiły się problemy. Po trzech tragicznych poronieniach okazało się, że kobieta ma nadaktywny układ odpornościowy, przez co jej organizm odrzuca ciążę.
Para pragnąca dziecka zdecydowała się zmienić klinikę. Tak trafili do jednej z najlepszych klinik leczenia niepłodności na świecie. Jade otrzymała odpowiednie leki i tak po 14 latach, z czego 11 z nich zakochani poświęcili na procedurę sztucznego zapłodnienia, udało się uzyskać ciążę.
Przedwczesny poród i tragiczna diagnoza
26 października Jade udała się do szpitala. Przeprowadzone badania wykazały, że kobieta doświadczyła przedwczesnego pęknięcia błon płodowych. Lekarze w przypadku dzieci urodzonych przed 24. tygodniem ciąży nie są zobowiązani do podejmowania interwencji medycznej ze względu na to, że płody nie są w tym wieku uznawane za zdolne do życia. Dzieci od lekarzy otrzymały zero procent szans na przeżycie.
Przerażona kobieta zdecydowała się udać do innej placówki, w której lekarze interweniują także w przypadku dzieci urodzonych w 23. tygodniu, choć Jade i tak dzieliło 30 godzin do tego terminu. Prawdopodobnie problemy z układem odporności spowodowały przedwczesny poród bliźniaków, które urodziły się dokładnie w wieku 22. tygodni i pięciu dni, czyli nieco ponad tydzień przed limitem aborcji w 24. tygodniu.
Jednak lekarze zdecydowali się pomóc kobiecie, kiedy po urodzeniu, dzieci wykazywały oznaki życia. - Poród nastąpił bardzo szybko. Odmówiono mi leków przeciwbólowych i monitorowania podczas porodu, ponieważ byłam niezdolna do życia, co było naprawdę okropne – wyjaśnia Jade.
Rozpoczęła się walka o życie
Matka bliźniąt wspomina pierwsze krzyki dzieci, które jej zdaniem brzmiały jak dźwięki wydawane przez małe kocięta. Najpierw urodziła się mała Harley, a później Harry. Wkrótce potem rodzeństwo zostało zaintubowane i trafiło na OIOM, gdzie lekarze rozpoczęli walkę o ich dalsze życie.
Lekarze uprzedzili rodziców, że bliźniaki prawdopodobnie nie przeżyją. Dzieci urodziły się z szeregiem zdrowotnych problemów wynikający z przedwczesnego porodu. Musiały przejść wiele operacji, przewlekłą chorobę płuc czy poważny problem żołądkowo-jelitowy, czyli martwicze zapalenie jelit. Dziewczynka musiała mieć założony worek stomijny, a chłopiec otrzymywać specjalne zastrzyki w oczy, aby zapobiec przedwczesnej ślepocie.
Szczęśliwe zakończenie
Po pięciu miesiącach na oddziale intensywnej terapii noworodków (NICU) w Queens Medical Hospital w Nottingham oraz zaledwie dwa i pół tygodnia po pierwotnym terminie porodu, cała rodzina w końcu trafiła do domu. - Jestem taka dumna z moich dzieci, to mali wojownicy – powiedziała Jade.
- Tylko dlatego, że byłem w szpitalu klinicznym i dzieci urodziły się z oznakami życia, zdecydowali się interweniować medycznie – wspomina matka bliźniąt. Ani Jade, ani Steve nigdy nie przypuszczali, że spędzą tak wiele czasu w szpitalu. - Minęło tak dużo czasu i chociaż była to naprawdę zdradliwa podróż, 140 dni temu nie sądziliśmy, że tu będziemy – wyjaśnił ojciec dzieci.