15-miesięczna dziewczynka zmarła po wypisie z SOR. "Badało ją czterech lekarzy"

2023-04-17 10:37

15-miesięczna dziewczynka miała niepokojące objawy. Badało ją kilku lekarzy. W końcu dziecko trafiło na SOR, gdzie otrzymało pomoc doraźną. Zmarło 24 godziny później.

15-miesięczna dziewczynka zmarła po wypisie z SOR. Badało ją czterech lekarzy
Autor: Getty Images 15-miesięczna dziewczynka zmarła po wypisie z SOR. "Badało ją czterech lekarzy"

Niespełna półtoraroczna Ola miała dziwne objawy. Jej mama podejrzewała ospę wietrzną. Kobieta zabrała dziecko do przychodni, ale lekarz wykluczył tę chorobę. Dziewczynka trafiła jeszcze w ręce innych lekarzy, a niedługo po tym zmarła. Wstrząśnięta rodzina obwinia lekarzy.

Poradnik Zdrowie: Tridemia - covid-19, grypa, RSV

Czterech lekarzy nie rozpoznało choroby 

Lekarz z przychodni przepisał lek na opryszczkę, jednak to rozwiązanie nie usatysfakcjonowało rodziców maleństwa.

- Na drugi dzień pojechaliśmy na SOR w Szczecinku i przyjęli dziecko do kontroli. Dziecko miało podwyższone tętno i gorączkę 39 st. C. Lekarz stwierdził, że wszystko jest w porządku - po zbadaniu gardła i osłuchaniu dziecka - mówiła mama dziewczynki.

Niedługo po tym wykonano test na koronawirusa, którego wynik okazał się być pozytywny.

- Podali czopek na zbicie temperatury, po czym wykonali test na COVID-19, który wskazał wynik pozytywny. Dziecko zostało wypisane do domu. W ten sam dzień pojechaliśmy do lekarza rodzinnego, gdzie lekarz również stwierdził, że wszystko jest w porządku i że nic się nie dzieje - kontynuowała kobieta w rozmowie z redakcją portalu iszczecinek.pl.

Kolejnego dnia dziewczynka trafiła do lekarza w Bobolicach. Tam otrzymała skierowanie na SOR. Po powrocie do domu wydarzyła się tragedia.

- Mama z Olą wróciły do domu. W nocy dziecko zmarło. Nasuwa się pytanie, dlaczego dziecko nie zostało przyjęte na oddział z taką temperaturą, tym bardziej że było to dziecko chorujące na wodogłowie. Dlaczego nie wykryli zapalenia płuc? - mówiła zrozpaczona rodzina.

Z przeprowadzonej sekcji wynika, że dziecko miało śródmiąższowe zapalenie płuc. Miało ono być spowodowane koronawirusem.

- Badało ją czterech lekarzy i żaden z nich nie zdiagnozował zapalenia płuc. Nie dali jej szansy na dalsze życie. To była naprawdę silna dziewczynka - mówiła mama Oli na na antenie Polskiego Radia Koszalin.

Oświadczenie szpitala

Władze Szpitala w Szczecinku wydały oświadczenie.

"27 marca br. dziewczynka w wieku roku i trzech miesięcy, z wodogłowiem i zespołem wad została przywieziona przez swoją mamę do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego szczecineckiego szpitala. U dziecka występowała gorączka do 39 st. C, całe jego ciało pokrywała wysypka skórna. Podczas wywiadu lekarskiego stwierdzono, iż dziewczynka miała kontakt rodzinny z innym dzieckiem chorym na ospę wietrzną. W SOR wykonano test antygenowy, który potwierdził również zakażenie koronawirusem" - czytamy w oświadczeniu.

"Lekarz dyżurny SOR poprosił o konsultację lekarza pediatrę, specjalistę epidemiologii i chorób zakaźnych. W trakcie dyżuru dziecko nawodniono oraz obniżono temperaturę ciała. Po konsultacji pediatrycznej dziewczynka została wypisana do domu z zaleceniami. Matka otrzymała receptę na lek p/wirusowy i p/gorączkowy, a także wskazówki odnośnie do aplikacji leków oraz dalszego postępowania z dzieckiem w domu. Poinformowano również mamę dziecka, że w przypadku objawów odwodnienia, gorączki zaleca się ponowną wizytę z dzieckiem w SOR" - przekazano w dalszej części oświadczenia.

Szpital w Szczecinku nie odniósł się do zarzutów rodziny i nie skomentował śmierci 15-miesięcznej dziewczynki. Bliscy maleńkiej Oli mają nadzieję, że osoby odpowiedzialne za jej śmierć poniosą konsekwencje. Obecnie sprawę bada prokuratura.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki