SM atakuje kobiety częściej, ale leki dostają rzadziej. Dlaczego medycyna je pomija
Choć stwardnienie rozsiane (SM) dotyka kobiety częściej niż mężczyzn, to właśnie one rzadziej otrzymują kluczowe leki spowalniające rozwój choroby. Nowe, obszerne badanie opublikowane w „Neurology” ujawnia niepokojące dysproporcje w leczeniu, zwłaszcza wśród pacjentek w wieku rozrodczym, mimo że dostępne terapie są bezpieczne dla przyszłych matek.

- Kobiety chorujące na stwardnienie rozsiane (SM) rzadziej otrzymują leki spowalniające rozwój choroby, zwłaszcza w wieku rozrodczym.
- Mimo że niektóre terapie są bezpieczne w ciąży, badania wskazują, że kobiety mają o 8% mniejsze szanse na leczenie niż mężczyźni.
- Nieleczone kobiety mogą mieć gorsze rokowania i większe ryzyko trwałej niepełnosprawności.
- Dlaczego tak się dzieje i jakie są tego konsekwencje dla pacjentek?
Choć kobiety zapadają na stwardnienie rozsiane (SM) częściej niż mężczyźni, to rzadziej otrzymują leki, które mogą spowolnić rozwój choroby. Dotyczy to zwłaszcza osób w okresie rozrodczym, czyli w wieku od 18 do 40 lat - wynika z dużego badania opublikowanego w czasopiśmie „Neurology”.
Co istotne, dzieje się tak mimo tego, że leki te są bezpieczne dla kobiet w ciąży.
- Stwierdziliśmy, że kobiety rzadziej otrzymują leki modyfikujące przebieg choroby niż mężczyźni o tym samym stopniu nasilenia stwardnienie rozsianego. To bardzo niepokojące, bo wczesne leczenie może znacząco opóźnić rozwój choroby - powiedziała autorka badania, dr Sandra Vukusic z Uniwersytetu w Lyonie we Francji.
- Kobiety, które nie są leczone, mogą mieć gorsze rokowania w przyszłości i większe ryzyko trwałej niepełnosprawności. A przecież istnieją terapie, które są bezpieczne w czasie ciąży albo mają długotrwałe działanie, nawet po ich odstawieniu - dodała badaczka.

Stwardnienie rozsiane: kobiety częściej przerywają leczenie
W ramach badania naukowcy przeanalizowali dane medyczne z ostatnich 27 lat dotyczące prawie 17 tys. kobiet i blisko 6 tys. mężczyzn, u których stwardnienie rozsiane rozpoznano między 18. a 40. rokiem życia. Średni wiek uczestników w momencie diagnozy wynosił 29 lat.
Zauważyli, że między obiema płciami występowały różnice w odsetku czasu (liczonym w tzw. osobolatach), jaki uczestnicy badania spędzili, przyjmując leki modyfikujące przebieg choroby. W przypadku kobiet było to 60,2 proc., a u mężczyzn 61,3 proc. Dla silniejszych leków, tzw. terapii wysokiej skuteczności, odsetki wynosiły odpowiednio 23,5 proc. i 25,3 proc.
Autorzy podkreślili, że choć na pierwszy rzut oka różnice te wydają się niewielkie, to jednak surowe dane nie uwzględniają wielu istotnych czynników, np. przebiegu choroby, który u kobiet często bywa bardziej aktywny, ani momentów, w których leczenie zostało czasowo przerwane z powodu ciąży i okresu po porodzie.
Gdy czynniki te zostały uwzględnione, okazało się, że kobiety miały o 8 proc. mniejsze szanse na otrzymanie leczenia niż mężczyźni. W przypadku nowoczesnych leków o wysokiej skuteczności różnica ta sięgała już 20 proc.
Zdaniem dr Vukusic prawdopodobnym powodem takiego stanu rzeczy jest chęć zajścia w ciążę. Jak powiedziała badaczka, wiele kobiet z SM rezygnuje z leczenia lub je opóźnia, by nie zaszkodzić dziecku. Robią tak, mimo że niektóre z dostępnych leków są bezpieczne w czasie ciąży lub działają długo po odstawieniu.
- Z tego powodu warto dokładnie przeanalizować sytuację każdej pacjentki i nie rezygnować pochopnie z leczenia – podkreśliła neurolożka.