Wyłudzili miliony na lekach recepturowych. Zamieszani farmaceuci i lekarze

2024-04-26 14:49

Jeśli myślisz, że ręcznie robione leki dawno już odeszły do lamusa, to bardzo się mylisz. Bywają niezwykle potrzebne wielu pacjentom, choćby okulistycznym. Niestety, okazują się też okazją do nieuczciwych praktyk, wyłudzania sporych pieniędzy z Narodowego Funduszu Zdrowia. 3 mln w dwa miesiące - tyle zapłacił NFZ tylko za tuby do leków recepturowych.

Wyłudzili miliony na lekach recepturowych. Zamieszani farmaceuci i lekarze
Autor: GettyImages

Pacjent zwykle nie zdaje sobie nawet sprawy, jak drogie mogą być leki recepturowe. Płaci niewielki ryczałt, ale przecież to nie koniec wydatków z naszej kieszeni. Wiele z nich trzeba i warto ponieść, a jednak od lat były nadużycia. Ostatnio głównie na opakowaniach, bo była luka w systemie.

Pytanie, czy urzędnicy faktycznie nie mogli wcześniej nic z tym zrobić i czy coraz silniejszy głos, by z refundacji robionych leków w ogóle się wycofywać, nie jest wylaniem dziecka z kąpielą.

Jak przechowywać leki

Dojenie podatnika - NFZ ujawnia metody wyłudzeń na lekach recepturowych

Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ) ujawnił, w jaki sposób nieuczciwe apteki i lekarze próbowali naciągnąć fundusz na gigantyczne kwoty. Wymienia choćby takie sposoby, jak zawyżanie cen surowców, masowe wystawianie recept i ostatnio - oszukańcze ceny opakowań.

Fundusz musiał wydać rekordową kwotę ponad 758 milionów złotych na refundację leków recepturowych w 2023 roku. Koszty udało się znacząco obniżyć po wprowadzeniu limitu cen surowców.

Niestety, ograniczenie nie dotyczy cen samych opakowań i ta dziura w systemie pozwoliła na kolejne oszustwa.

Żeby biznes się kręcił, ktoś musi te leki przepisywać. W latach 2020–2023 fundusz przeprowadził 18 kontroli dotyczących ordynacji lekarskiej (wobec 57 lekarzy). Wszystkie w sprawie przepisanych leków recepturowych, na łączną sumę 19 mln zł.

Lekarz-rekordzista wystawiał nawet 500 recept dziennie. Po kontroli otrzymał 900 tys. zł kary za swoje działania. W jego sprawie czynności prowadzą też organy ścigania.

Linomag za 300 zł, pudełka jak ze złota

W ciągu zaledwie dwóch miesięcy 2024 roku NFZ wydał ponad 3,2 miliona złotych na opakowania leków recepturowych. Jak to w ogóle możliwe? Cóż, proceder jest dość prosty - na pudełka i buteleczki nie ma limitu cenowego. Zawsze znajdzie się ktoś nieuczciwy, kto skorzysta z luki.

Przykładowo:

  • butelka jałowa, której wartość rynkowa to ok. 4,20 zł wyceniana była przez aptekarzy na 132 zł,
  • pojemnik – tuba jałowa 100/140 ml, którego wartość rynkowa to 12 zł, wyceniono na 137 zł,
  • pojemnik (tuba) 50/ 70 ml jałowy, którego wartość rynkowa to 31 zł, zyskał cudownie w aptece na wartości i osiągnął 177 zł.

Wyłudzenia były też możliwe na lekach nieobjętych limitami finansowania. Niektóre apteki próbowały zawyżać ceny prostych substancji, które są używane od lat w medycynie.

Przykładem jest płyn Linomag, za który NFZ płaci ponad 300 złotych, podczas gdy jego cena rynkowa wynosi niewiele ponad 17 złotych.

Lek recepturowy powinien być traktowany jako coś wyjątkowego i zindywidualizowanego pod kątem stanu klinicznego konkretnego pacjenta. Powinien być stosowany tam, gdzie brakuje leków gotowych, które są odpowiednie w terapii pacjenta.

Tak często nie jest. To wina lekarzy, ale też przecież nieprecyzyjnych przepisów, które na to pozwalają.

Farmaceutka: To nie jest takie proste!

Wbrew powyższym faktom, wiele aptek wcale się nie kwapi, by przygotowywać leki recepturowe. Wielu pacjentów ma poważny problem, by zdobyć potrzebne im farmaceutyki.

Produkcja leków jest trudna, kosztowna i prowadzona uczciwie niejednokrotnie nieopłacalna. Przykładowo leki stosowane w okulistyce mają tak drogie składniki, że obowiązujące limity znoszą opłacalność ich wytwarzania poniżej zera. Straty można było jakoś nadrobić na opakowaniach.

Oczywiście nie ma powodu, by te kosztowały krocie.

- Nie ma żadnych wątpliwości, że doszło do poważnych nadużyć. "Drogie opakowanie" do leków recepturowych w praktyce oznacza butelkę z systemem comod za ok. 30 zł, a nie tubę do miksera, którą ktoś, zamiast za 5 zł, sprzedaje za 500 zł. To jest oczywiste, zauważalne i można z tym było skończyć dawno temu. Farmaceuci ostrzegali Fundusz, że są luki w przepisach, bo to nie jest także w naszym interesie, by oszuści się dorabiali, a zła opinia była przenoszona na całe środowisko - mówi farmaceutka z Niepołomic, Paulina Front.

Paulina Front nie rozumie, skąd przekaz, że za proceder odpowiadają przede wszystkim aptekarze i ocenia, że to bardzo krzywdzące.

- Żadna pojedyncza apteka nie może samodzielnie zawyżać cen. Do oszustw dochodzi przede wszystkim na poziomie hurtowym. To hurtownie nieraz narzucały ceny opakowań z kosmosu, a teraz w całej sprawie zupełnie się o ich roli nie mówi. Podejrzane manewry w niektórych hurtowniach rozpoczęły się zaraz, gdy weszły limity cen na składniki leków. Bez tego nie byłoby pewnie całej afery - podsumowuje farmaceutka.

Sonda
Stosujesz leki recepturowe, przepisane przez lekarza?