Udar mózgu – boli, czy nie? Neurolog rozwiewa wątpliwości

2023-09-06 11:42

Czy udar mózgu boli? Odpowiedź na to pytanie wcale nie jest jednoznaczna. Wszystko zależy bowiem od typu udaru, z jakim mamy do czynienia. Dr n. med. Anna Gliszczyńska-Filipek wyjaśnia, kiedy udar nie boli i dlaczego tak ważne jest rozpoznanie, że to co się dzieje to udar, a nie chwilowa niedyspozycja.

Udar mózgu – boli, czy nie? Neurolog rozwiewa wątpliwości
Autor: Fot. Getty Images, archiwum prywatne, dr n. med. Anna Filipek-Gliszczyńska

Udar mózgu – te słowa budzą lęk, ale nie na tyle, by każdy z nas znał objawy udaru. - Teoretycznie każdy wie, że może opaść kącik ust, ale często na tym wiedza pacjentów się kończy, a my lekarze chcemy, aby świadomość ludzi była coraz większa – mówi dr n. Anna Gliszczyńska-Filipek, neurolog z Grupy LUXMED. Zwłaszcza, że – co ekspertka przyznaje wprost – wiele osób uważa, że jednym z objawów udaru jest silny ból głowy. A to nie do końca prawda.

"Nie boli, ale doprowadza do dramatycznych konsekwencji zdrowotnych". Pierwszym objawem może być zawał albo udar.

Kiedy udar nie boli? To zależy od jego rodzaju

Udar mózgu to zawsze stan zagrażający życiu, ale trzeba pamiętać, że są dwa rodzaje udaru czyli udar krwotoczny i niedokrwienny. To bardzo ważne, ponieważ w obu przypadkach objawy mogą się od siebie różnić i nie zawsze organizm wysyła sygnał ostrzegawczy w postaci bólu.

W internecie łatwo trafić na informację, że jednym z objawów udaru jest ból głowy. To prawda, ale nie zasada. Specjaliści zaznaczają, że w przypadku udaru krwotocznego pacjent czasami zgłasza, że wcześniej dokuczały mu migreny, czy silne bóle głowy, ale nie zawsze tak jest.

O udarze krwotocznym mówimy wtedy, gdy dojdzie do pęknięcia naczynia mózgowego. Potocznie taki stan określa się to jako wylew krwi do mózgu. Lekarze przyznają, że tego typu udar często spowodowany jest nieleczonym nadciśnieniem, a jak wiadomo skoki ciśnienia mogą powodować ból głowy, dlatego czasem stanowią jeden z objawów zbliżającego się udaru, właśnie krwotocznego.

Natomiast udar niedokrwienny to zupełnie inny typ udaru, bo dochodzi do niego na skutek zatkania tętnicy w mózgu. To dzieje się nagle i nie powoduje bólu, a zaburzenia czucia, asymetrię twarzy, czy podwójne widzenie.

- Udar niedokrwienny generalnie bardzo rzadko objawia się bólem. Jeżeli są pacjenci z bólem głowy, to tu bardziej skłaniamy się do krwotoku, czyli udaru krwotocznego spowodowanego pęknięciem naczynia tętniczego, ale też nie zawsze pacjenta boli głowa. Natomiast udar niedokrwienny nie boli - zaznacza dr Filipek-Gliszczyńska.

Udar niedokrwienny nie boli, ale zagraża życiu

Udar niedokrwienny to zaburzenia przepływu krwi w określonym rejonie mózgu. Obrazowo wygląda to tak, że nasz mózg, który jest bardzo ukrwiony, nagle zaczyna mieć problem, bo jedna z tętnic się zatkała. W zależności od tego, w którym miejscu mamy zator, ten obszar szwankuje i pojawiają się objawy niedokrwienia.

Dlatego konsekwencją udaru mogą być zaburzenia ruchu, mowy, czucia czy równowagi. Wszystko zależy od tego, gdzie zlokalizowane jest naczynie krwionośne, w którym dojdzie do zamknięcia przepływu przez skrzeplinę.

- Mózg jest bardzo wrażliwy na niedotlenienie i niedokrwienie. Neurony niemal natychmiast reagują na taki stan. Jeżeli dojdzie do nagłej blokady w dostarczaniu krwi, to w ciągu kilku minut pojawia się dysfunkcja konkretnego obszaru - tłumaczy specjalistka.

Jak sprawdzić, czy ktoś właśnie ma udar? 

O tym, że doszło do udaru niedokrwiennego świadczą charakterystyczne objawy, które powinny wywołać natychmiastową reakcję każdego, kto je zauważy. Jeżeli nam lub osobom obok przydarzy się asymetria twarzy (opadnięty kącik ust), osłabienie jednej strony ciała, zaburzenia widzenia (tzw. podwójne widzenie), nagłe wystąpienie zeza, zaburzenia czucia po jednej stronie ciała (głównie osłabienie czucia), zaburzenia równowagi, czy zaburzenia mowy (bełkotliwa lub pozbawiona logicznego sensu) to natychmiast wezwijmy pogotowie.

Jak rozpoznać, że ktoś właśnie ma udar? Są pewne proste testy, które pomagają w diagnostyce. Wystarczy spojrzeć na symetrię twarzy i sprawdzić, czy wygląd chorego się nie zmienił, nie opadł kącik ust. Kolejną metodą jest jednoczesne dotknięcie prawego i lewego policzka. Jeśli dana osoba nie odczuwa naszego dotyku tak samo po każdej ze stron to jest to alarmujący sygnał.

Chory w momencie udaru może widzieć podwójnie, ale jeśli doszło do zaburzenia mowy i nie ma tego jak zakomunikować, to trzeba zwrócić uwagę, czy nie pojawił się zez. Dodatkową pomocą w ocenie sytuacji jest poproszenie osoby z podejrzeniem udaru, aby zamknęła oczy i spróbowała palcem wskazującym dotknąć czubka nosa lub wyciągnęła przed siebie ręce i postarała się je złapać.

W zależności od tego, w jakiej części mózgu doszło do udaru, objawy mogą obejmować również zaburzenia ruchu. Dlatego jeśli chory idąc nagle zaczyna powłóczyć nogą, to także należy wezwać pogotowie. Ostatnią z metod jest ocena czucia w nogach i rękach. Ściskamy obie ręce i obie nogi z taką samą siła i pytamy o odczucia, jeśli po którejś stronie ciała chory słabiej odbiera ucisk to wzywamy pogotowie.

"Time is brain", czyli dlaczego twoja reakcja ma ogromne znaczenie

Czas reakcji po wystąpieniu objawów jest kluczowy, ponieważ jak określają to neurolodzy “time is brain”, czyli „czas to mózg”. Im szybciej na miejscu pojawi się pogotowie, tym większa szansa na uratowanie pacjenta przed śmiercią czy trwałą niepełnosprawnością.Jedyną możliwością leczenia jest podanie specjalnego leku rozpuszczającego skrzep. Tego typu preparat określa się jako rtPA, czyli dożylną trombolizę. Leczenie jednak jest zasadne wyłącznie przy zachowaniu odpowiedniego okna czasowego.

- Mamy bardzo określony czas od wystąpienia objawów, w którym możemy ten lek podać, czyli maksymalnie 4,5 godziny. To jest krótki czas. Time is brain, bo w każdej minucie giną nam kolejne neurony - zaznacza dr n. med. Anna Filipek-Gliszczyńska.

Czym jest “wake up stroke”? Zawsze patrz na zegarek

Czas, jaki minął od chwili udaru, ma znaczenie dla dalszego życia pacjenta. Nie sposób go jednak określić w przypadku tzw. wake up stroke, czyli udaru mózgu po przebudzeniu. Brzmi groźnie i niestety słusznie. Oznacza, że kiedy kładziemy się spać, wszystko jest w porządku, a rano nagle zauważamy, asymetrię twarzy, brak czucia, czy inne wymienione wyżej objawy. Problem jest tym większy, że ciężko ocenić kiedy doszło do udaru, skoro spaliśmy. A czas jest wyjątkowo ważny, bo jeżeli minęło więcej niż 4,5 godziny od wystąpienia objawów, to nie ma szans na podanie dożylnego leczenia.

- W przypadku wake up stroke nie wiemy czy minęły dwie godziny, czy sześć godzin. W takiej sytuacji diagnostyka polega na ocenie wyników rezonansu pod kątem obszaru permanentnego niedokrwienia. Wówczas wiemy, którą część mózgu mamy szansę uratować – wyjaśnia ekspertka.

- Pytamy się pacjenta np. o której godzinie skorzystał w nocy z toalety oraz o której się przebudził z objawami udaru. Wtedy jesteśmy w stanie oszacować, czy jest jeszcze szansa na podanie RTPA, czyli wspomnianej trombolizy dożylnej, czy już nie - dodaje specjalistka.

Jeśli nie kwalifikujemy się do terapii aktylizą możemy zostać poddani trombektomii mechanicznej, czyli neurochirurgicznym usuwaniu skrzepu z naczyń mózgu, lub zabiegom endowaskularnym. Ta ostatnia metoda polega na usuwaniu niedrożności wewnątrz światła naczynia krwionośnego bez konieczności jego otwierania.