Wariant Mu. Ekspert tłumaczy, czy jest się czego bać?

2021-09-02 14:08

Światowa Organizacja Zdrowia poinformowała, że monitoruje nowy wariant koronawirusa – wariant Mu. Szczep ten wykryto po raz pierwszy w Kolumbii. WHO twierdzi, że stwierdzono go już w 39 państwach na świecie, w tym także w Polsce. O to, czy mamy się czego obawiać Poradnik Zdrowie zapytał dr hab. Piotra Rzymskiego z Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu.

Piotrz Rzymski
Autor: Materiały eksperta

Spis treści

  1. WHO sklasyfikował nowy wariant koronawirusa - wariant Mu
  2. Co z pozostałymi wariantami COVID-19?
  3. Różnice pomiędzy wariantami SARS-CoV-2
  4. Czy należy obawiać się wariantu Mu?

WHO sklasyfikował nowy wariant koronawirusa - wariant Mu

Według ekspertów Światowej Organizacji Zdrowia, w skali globalne nowy wariant odpowiada zaledwie za 0,1 proc. infekcji. Zgodnie z informacji bazy GISAID, na którą powołuje się WHO, pierwsze przypadki zakażeń wariantem MU odnotowano m.in. w Hiszpanii, Słowacji, Francji, Polsce. Na podstawie analizy WHO nowy wariant został sklasyfikowany z dniem 30 sierpnia 2021 r. i otrzymał etykietę Mu (B.1.621).

Wstępne analizy wskazują na zmniejszenie zdolności do neutralizacji surowic odpornościowych rekonwalescentów i zaszczepionych, podobnie jak dla wariantu beta, ale wymaga to dalszego potwierdzenia w badaniach, które pozwolą zrozumieć także cechy fenotypowe i kliniczne tego wariantu.

Jak wygląda rehabilitacja po COVID-19?

Co z pozostałymi wariantami COVID-19?

Gdy Światowa Organizacja Zdrowia zdecydowała o tym, by uprościć komunikację i kolejne warianty SARS-CoV-2 nazywać literami greckimi, dr Rzymski wspominał „że co jakiś czas będziemy słyszeć o kolejnej wersji koronawirusa nazwanej literą grecką. Wariantów SARS-CoV-2 zidentyfikowano dotychczas tak wiele, że gdyby chcieć wszystkie nazwać literami greckimi to alfabet musiałby posiadać niemal 40 razy więcej liter. Nie miałoby to jednak większego sensu, bo jedynie wybrane warianty wyróżniają się pod względem potencjalnego wpływu na przebieg epidemii”.

Ekspert podkreśla, że najważniejszą grupą pod tym względem „są tzw. warianty alarmowe (z ang. variants of concern, VOC), które spełniają przynajmniej jeden z następujących warunków: są bardziej zakaźne, wpływają na kliniczny przebieg infekcji, zwiększają ryzyko reinfekcji lub przynajmniej do pewnego stopnia mogą znosić skuteczność opracowanych szczepionek.” - Na chwilę obecną WHO i Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) zalicza do tej grupy cztery warianty: alfa, beta, gamma i delta – dodaje.

Różnice pomiędzy wariantami SARS-CoV-2

Dr Rzymski wyjaśnia, że „wariant mu ma kilka interesujących mutacji białka kolca. Należy do nich m.in. mutacja N501Y, wiązana z większą transmisyjnością wariantu alfa, oraz mutacja E484K, którą posiada m.in. wariant beta i która umożliwia częściowe unikanie działanie przeciwciał”. - Proszę jednak zwrócić uwagę, że wariant alfa, mimo medialnej paniki jest pod kontrolą. Jest bardzo podatny na działanie szczepionek i nie tak transmisyjny, jak wariant delta, który go całkowicie zdominował w Europie i USA. Z kolei wariant beta, który budził obawy, że zniesie do pewnego stopnia skuteczność szczepionek, nie zrobił większej kariery i nawet w Afryce, gdzie pierwotnie pochodził, zaczęła spadać częstość jego występowania. Owszem, badania eksperymentalne wykazywały, że mutacja E484K, którą posiada również wariant mu, powoduje spadek siły z jaką przeciwciała neutralizują koronawirusa, ale przeciwciała w surowicy to jedynie fragment złożonej odpowiedzi swoistej wykształconej u osób zaszczepionych – dodaje.

Jak podkreśla dr Piotr Rzymski „WHO i ECDC wyróżniają kilka wariantów budzących zainteresowanie (ang. variants of interest, VOI), dla których istnieją już wstępne, ale wciąż niewystarczające przesłanki, że mogą być istotne z epidemiologicznego punktu widzenia.” - Można powiedzieć, że jest to grupa wariantów obecnie mniej istotnych niż VOC. I to właśnie do tej grupy WHO zaklasyfikowała właśnie wariant mu, czyli B.1.621, który pierwszy raz wykryto w styczniu 2021 r. w Kolumbii. Natomiast ECDC już od pewnego czasu zalicza go do grupy wariantów budzących zainteresowanie. Dlaczego? "Osiągnięcia" tego wariantu nie są na chwilę obecną powalające. Częstość występowania mu zwiększa się tylko w wybranych regionach Ameryki Południowej – tłumaczy.

Czy należy obawiać się wariantu Mu?

Wariant mu pierwszy raz został zidentyfikowany w Kolumbii w styczniu tego roku. Od tej pory pojawiło się kilka sporadycznych doniesień o przypadkach zakażenia się B.1.621, głównie w krajach Ameryki Południowej i Europy. Zgodnie z danymi GISAID do 29 sierpnia odnotowano ponad 4500 sekwencji (3794 sekwencji wariantu B.1.621 i 856 sekwencji podwariantu B.1.621.1) z 39 krajów.

Choć globalna częstość występowania tego wariantu spada i obecnie wynosi zaledwie 0,1 proc., częstość występowania stale wzrasta w Kolumbii i Ekwadorze. Ekspert tłumaczy, że „globalna częstość stwierdzania tego wariantu bardzo istotnie zmniejsza się. Obserwowane jest to również w bardzo dobrze monitorowanych regionach, takich jak Ameryka Północna, gdzie dominuje wariant delta. Wariant mu zaczął być tam notowany pod koniec czerwca, do połowy lipca częstość jego występowania rosła, by następnie znacznie zmaleć”. - W Europie wariant mu nie odgrywa obecnie istotnej roli, jest całkowicie zdominowany przez wariant delta. W mojej opinii powstała obecnie sztuczna wrzawa wokół niego z powodu zaliczenia go do grupy VOI przez WHO. Sugestie, że jest on bardziej istotny klinicznie, łatwiej się rozprzestrzenia albo może być oporny na działanie szczepionek, są niepoparte dostępnymi obecnie dowodami naukowymi – tłumaczy dr Rzymski.

Ekspert podsumowuje, że nie uważa „by wariant mu był w stanie wygrać z wariantem delta, ani by stanowił jakiś szczególny powód do naszego niepokoju. To, że zaliczony został do grupy VOI to dobrze, bo dzięki temu łatwiejsze będzie zbieranie o nim danych z różnych stron świata. - To ważne przede wszystkim dla tych, którzy śledzą ewolucję wirusa, by trzymać rękę na pulsie. A o czym powinni wiedzieć pozostali? Przede wszystkim, że szczepienia ograniczają dalsze mutowanie wirusa, co wykazały szczegółowe badania. Częstość mutacji zmniejsza się wraz z odsetkiem zaszczepionych w danej populacji. Szczepienia to sposób na to, by wariantów oznaczanymi literami greckimi było jak najmniej. - dodaje dr Piotr Rzymski.

Piotrz Rzymski
Piotr Rzymski - polski biolog medyczny i środowiskowy, dr hab. nauk medycznych, popularyzator nauki
Biolog medyczny i środowiskowy, współautor ponad 150 publikacji naukowych, wykładowca akademicki, popularyzator nauki, dziennikarz naukowy. Stypendysta Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej i MNiSW, ekspert unijnej Agencji Wykonawczej ds. Badań Naukowych, ambasador międzynarodowej sieci naukowej Universal Scientific Education and Research Network (USERN), członek Rady Programowej inicjatywy "Nauka Przeciw Pandemii"
Kompendium wiedzy o koronawirusie - sprawdź, czy wiesz wszystko!
Pytanie 1 z 7
Czy jedzenie czosnku uchroni nas przed zachorowaniem?
Czosnek

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki