Pijesz herbatę? Uważaj na fluor. Ważne odkrycie badaczy z Wrocławia
Codziennie pijesz herbatę wierząc, że to zdrowy nawyk? Cóż, najnowsze badania naukowców z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu pokazują, że niekoniecznie tak jest. W herbacie może bowiem kryć się fluor, i to w zaskakująco wysokiej ilości. Które rodzaje herbaty zawierają najwięcej fluoru, a w których jest go najmniej? I jak ją parzyć, by była bezpieczna? Oto co warto wiedzieć, zanim sięgniesz po kolejny kubek.

Fluor – co to za pierwiastek i kiedy może szkodzić?
Fluor to bez wątpienia ważny pierwiastek – jego brak może prowadzić chociażby do osłabienia szkliwa zębów i w konsekwencji do próchnicy (która z kolei stanowi poważne zagrożenie dla serca). Jednak w nadmiarze jest szkodliwy.
Dorośli powinni spożywać go w ilości do 4 mg dziennie. Górna granica, po której fluor może szkodzić, to 10 mg. Przekroczenie tego poziomu przez dłuższy czas grozi fluorozą – zaburzeniem, które może uszkadzać zęby, kości, a nawet nerki.
Niektóre populacje, jak mieszkańcy Tybetu, gdzie spożycie herbaty jest bardzo wysokie, doświadczyły przypadków fluorozy szkieletowej – poważnego schorzenia prowadzącego do bólu i usztywnienia stawów.
Dla większości osób podstawowym źródłem fluoru jest woda pitna, przy czym zawartość tego pierwiastka w wodzie jest bardzo różna, w zależności od regionu (w Polsce stężenie naturalne w wodzie wodociągowej to zazwyczaj 0,1-0,4 mg/L). Zawierają go również produkty spożywcze, na przykład ryby i owoce morza, sałata i szpinak, orzechy. Znaczącym źródłem fluoru jest herbata, ze względu na zdolność kumulowania tego pierwiastka przez krzewy herbaciane.
Fluor w herbacie. Nawet 250 proc. dziennej dawki
To właśnie zawartości fluoru w herbacie przyjrzał się zespół badaczy z Wrocławia. Naukowcy przeanalizowali 30 prac badawczych z ostatnich lat dotyczących obecności fluoru w herbacie. Stwierdzili, że jego zawartość może być bardzo wysoka – od ilości śladowych aż po ponad 11 mg na litr. To ponad 250% dziennej rekomendowanej dawki dla osoby dorosłej, wynoszącej 3–4 mg!
Profesor Maciej Dobrzyński z Katedry i Zakładu Stomatologii Dziecięcej i Stomatologii Przedklinicznej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu wyjaśnia: - Zawartość fluoru w naparze to wypadkowa wielu czynników: rodzaju i formy herbaty, sposobu parzenia, a nawet jakości wody. Już jedna filiżanka (około 250 ml) może dostarczyć nawet 1,5 mg fluoru, co przy kilku kubkach dziennie zbliża nas do górnej granicy normy.

Jak pić herbatę, by nie przesadzić z fluorem? Rekomendacje badaczy
Z badania wynika, że największym źródłem fluoru są herbaty czarne i zielone – zwłaszcza te granulowane lub w torebkach. Do ich produkcji często używane są starsze liście, które akumulują fluor przez całe życie rośliny. Najbezpieczniejsze okazały się natomiast herbaty ziołowe, białe oraz Pu-erh – szczególnie w wersji liściastej.
Warto także unikać tzw. herbat „economy” pochodzących z Chin, Indii czy Sri Lanki. Już jeden litr naparu z takich liści może przekroczyć bezpieczną dawkę fluoru na cały dzień.
Zespół badaczy opracował kilka praktycznych porad, które mogą pomóc ograniczyć ilość fluoru w codziennej herbacie:
- Nie używaj wrzątku – im wyższa temperatura, tym więcej fluoru uwalnia się do naparu.
- Zaparzaj herbatę maksymalnie 5 minut – dłuższe parzenie zwiększa stężenie fluoru.
- Zalewaj te same liście dwa razy. Najwięcej fluoru wydziela się na początku procesu. Po około 20 minutach jego stężenie przestaje rosnąć. Ponowne zalanie tych samych liści skutkuje mniejszą zawartością fluoru w naparze
- Sprawdź jakość wody Jeśli woda z kranu zawiera dużo fluoru, to jego poziom w gotowej herbacie również będzie wyższy. Twarda woda, bogata w wapń, może natomiast ograniczyć przenikanie fluoru do naparu.
Konieczne zmiany na etykietach. Producenci powinni ostrzegać
W ocenie naukowców warto rozważyć wprowadzenie informacji o zawartości fluoru na etykietach herbat – podobnie jak dziś podaje się ilość kofeiny.
Mgr Agata Małyszek z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu zaznacza: - Zmienność stężeń fluoru w herbatach jest ogromna. Konsument bez specjalistycznej wiedzy nie jest w stanie samodzielnie ocenić ryzyka. Oznaczenie zawartości fluoru na etykietach opakowań, podobnie jak informacji o kofeinie, pozwoliłoby podejmować bardziej świadome decyzje. – podkreśla.
Choć ostateczna ilość fluoru zależy od sposobu parzenia i rodzaju wody, badacze są zgodni: nawet orientacyjne informacje mogłyby zwiększyć świadomość i bezpieczeństwo konsumentów.
Celem badania nie jest wzbudzanie strachu, ale zachęta do odpowiedzialności. Zwłaszcza osoby pijące dużo herbaty, dzieci, kobiety w ciąży czy pacjenci z chorobami nerek powinny zwrócić uwagę na to, co i jak piją.
– Nie trzeba rezygnować z ulubionej herbaty – podkreśla prof. Dobrzyński. – Wystarczy świadomość i kilka dobrych nawyków. To konsument decyduje, co trafia do jego filiżanki – i w jakiej ilości. – podsumowuje.
