Niezwykłe odkrycie dotyczące demencji. Choroba nie zawsze dawała o sobie znać
O chorobie Alzheimera wiemy całkiem sporo. Lekarze dzięki wiedzy klinicznej są w stanie postawić diagnozę, skupiając się nie tylko na objawach, ale także między innymi na badaniach obrazowych. Nowe odkrycie dowodzi, że choroba może rozwijać się i trwać w ukryciu do końca życia danej osoby.
Alzheimer to najczęściej występująca forma demencji. Światowa Organizacja Zdrowia wskazuje, że odpowiada nawet za 70% przypadków. I choć wiemy, że głównym objawem są zaburzenia pamięci, dezorientacja w czasie i przestrzeni, zmienność nastroju, czy z czasem problemy z rozpoznawaniem bliskich, zmiany zachowania etc. Naukowcy jednak dokonali niezwykłego odkrycia. Otóż nie każdy chory borykał się z objawami.
Chorowali na alzheimera, ale nikt o tym nie wiedział?
Grupa naukowców z Amsterdamu opublikowała wyniki badań dotyczących choroby Alzheimera. Przeanalizowano 5 tys. próbek mózgu, przechowywane w Holenderskim Banku Mózgów. To właśnie tam przechowywane są tkanki mózgów osób borykających się z różnymi schorzeniami neurologicznymi i psychiatrycznymi, ale także takich pacjentów, którzy umarli bez żadnej zdiagnozowanej choroby mózgu i zdecydowali się być dawcami. Dodatkowo bank przechowuje dokumentację medyczną, która pozwala lepiej zrozumieć każdy przypadek.
I tu zaczyna się zagadka. Otóż naukowcy zidentyfikowali niezwykłe anomalie. Wśród tkanek mózgu, jakimi dysponowali, znaleźli takie, które wskazywały, że pacjent za życia cierpiał na chorobę Alzheimera. Następnie przeanalizowali dokumentację medyczną i nie było śladu na temat choroby, ani jej objawów.
- To, co dzieje się u tych ludzi na poziomie molekularnym i komórkowym, nie jest jeszcze jasne, dlatego w Banku Mózgów szukaliśmy dawców z nieprawidłowościami w tkance mózgowej, którzy nie wykazali pogorszenia funkcji poznawczych. Spośród wszystkich dawców znaleźliśmy 12, więc jest to dość rzadkie - wyjaśnił Luuk E. de Vries z Holenderskiego Instytutu Neuronauki.
Kolejnym krokiem było wykonanie analizy ekspresji genów. W tym celu sprawdzono tkanki aż 35 dawców, a wśród nich byli także i tacy, u których zdiagnozowano chorobę Alzheimera. Byli także i ci bez objawów oraz osoby z grupy odpornej na demencję.
- Kiedy przyjrzeliśmy się ekspresji genów, zauważyliśmy, że w grupie odpornej doszło do zmian w wielu procesach – wyjaśnił de Vries.
Rola komórek glejowych i konieczność dalszych badań
Badacz wskazał, że ich zdaniem w próbkach osób z grupy odpornej astrocyty wytwarzały więcej przeciwutleniającej metalotioneiny. Astrocyty to rodzaj komórek glejowych o gwiaździstym kształcie. To one budują swego rodzaju rusztowanie dla neuronów i transportują substancje chemiczne z krwi do neuronów. W ten sposób odżywiają je i chronią.
Jak wynika z obserwacji zespołu Luuka de Vriesa, tkanki osób, które dłużej umiały przeciwstawiać się występowaniu objawów alzheimera, wykazywały większą wydajność astrocytów. Jednym słowem ich komórki glejowe szybciej i wydajniej sprzątały bałagan, zasysając śmieci.
Badacze podkreślają, że u chorych na alzheimera doszło do zaburzenia reakcji w komórkach mózgowych. Chodzi o prawidłowe usuwanie białek beta-amyloidu oraz toksycznych białek tau. Natomiast u osób zdrowych ta reakcja przebiegała prawidłowo.
Choć odkrycie jest zaskakujące i wnosi nowe spojrzenie na ten rodzaj demencji, to jednak konieczne są dalsze badania. Naukowcy mają nadzieję, że dzięki eksperymentom uda się im ustalić, w jaki sposób czynniki genetyczne oraz określony styl życia wpływają na występowanie alzheimera.