„Mieli mnie uzdrowić, a trafiłam do sekty”. Kulisy działalności Joanny Bobel (Doktor Miłość)

2025-07-01 11:32

Joanna Bobel, znana jako Doktor Miłość, wzbudza ogromne kontrowersje w sieci. Czy kursy transformacyjne reklamowane przez nią naprawdę leczą z autyzmu i nowotworów? Poznaj opinie uczestników, zarzuty ekspertów i historie osób, które poczuły się oszukane przez Doktor Miłość.

„Mieli mnie uzdrowić, a trafiłam do sekty”. Kulisy działalności Joanny Bobel (Doktor Miłość)
Autor: Screen Instagram / @doktor.milosc „Mieli mnie uzdrowić, a trafiłam do sekty”. Kulisy działalności Joanny Bobel (Doktor Miłość)

Joanna Bobel Doktor Miłość – kim jest i na czym polega jej metoda?

Joanna Bobel, występująca w mediach jako Doktor Miłość, zyskała popularność dzięki kursom transformacyjnym, które według jej zapewnień mogą leczyć z tak poważnych schorzeń jak nowotwory, autyzm czy zespół Downa. Pomimo braku wykształcenia medycznego, Bobel buduje swój wizerunek na motywie uzdrawiania i „świadomego życia”. W październiku 2024 roku otrzymała nagrodę tygodnika „Wprost” jako Lider Świadomego Życia, a w mediach społecznościowych śledzi ją około 150 tysięcy osób. Jej działalność budzi jednak coraz większe emocje – zarówno pozytywne, jak i bardzo negatywne. „— W moich wizjach się pojawia, że Bóg mówi przeze mnie. Że ja przyszłam tutaj po to, żeby przynieść ten kurs światu. Że ten kurs wybawi ludzi, że on zbawi świat” – mówiła Joanna Bobel w rozmowie z Żurnalistą, cytowanej przez dziennikarzy WP. Wielu uczestników jej kursów przekonuje się jednak, że zamiast uzdrowienia czeka ich rozczarowanie, a nawet kryzys psychiczny.

Kontrowersje wokół Joanny Bobel – sekta, oszustwo czy transformacja?

Coraz więcej osób, które brały udział w kursach prowadzonych przez Joannę Bobel, otwarcie mówi o negatywnych doświadczeniach. Dziennikarze Wirtualnej Polski dotarli do ponad 20 osób twierdzących, że zostały zmanipulowane i oszukane przez Doktor Miłość. „— Funkcjonowałam w czymś, co przypomina sektę” – mówi jedna z uczestniczek kursu, Karolina. Kobieta wyjaśnia, że uczestnictwo nie poprawiło jej stanu psychicznego, a wręcz przeciwnie – pogłębiły się u niej stany lękowe i pojawiły się myśli samobójcze. „— Dokończyłam kurs roczny, ale czuję się oszukana i zmanipulowana. Zapłaciłam 12,5 tys. złotych. Dopiero po kilku miesiącach zrozumiałam, że ci ludzie nie wcale nie są oświeceni” – relacjonuje Karolina w rozmowie z WP.

Podobne doświadczenia opisuje Marta, która za udział w różnych kursach Bobel wydała ponad 20 tysięcy złotych. „— Mimo ukończonych kursów przeszłam kolejną operację, nadal miałam problem z jelitami. Tymczasem mój coach zaczął mi wmawiać, że ozdrowiałam. To była bzdura. Zrozumiałam, że zostałam zmanipulowana. Nawet teraz, kiedy o tym opowiadam, mam w oczach łzy” – przyznaje Marta.

Kursy transformacyjne Joanna Bobel – czy naprawdę leczą choroby?

Joanna Bobel reklamuje swoje kursy transformacyjne jako skuteczne narzędzie do uzdrawiania zarówno ciała, jak i psychiki. Twierdzi, że jej metoda pozwala „uleczyć” nawet własne dzieci z autyzmu czy zespołu Downa, a jej działania mają potwierdzenie medyczne. „— Mam np. kursantkę, która wyleczyła swoje dziecko z autyzmu. Z wszelkich oznak autyzmu, gdzie mówi się przecież, że autyzm jest na całe życie” – mówiła Bobel w podcaście „Grube historie”. Jednak specjaliści są zgodni: takie obietnice są niebezpieczne. Dr Anna Bazydło z Mazowieckiego Specjalistycznego Centrum Zdrowia w Pruszkowie stwierdza: „— Osoba, która publicznie opowiada, że leczy choroby, a nie ma żadnego wykształcenia medycznego, jest po prostu oszustem. Nie ma możliwości, żebyśmy po zdiagnozowaniu nowotworu wyleczyli się dzięki jakiemuś kursowi duchowemu online. A gdy ktoś mówi, że 'leczy autyzm', powinna nam się zapalić czerwona lampka, bo to nie choroba, tylko zaburzenie neurorozwojowe”.

Opinie uczestników kursów Doktor Miłość – oszustwo i manipulacje czy droga do uzdrowienia?

Wielu byłych uczestników kursów Doktor Miłość mówi wprost o presji emocjonalnej, manipulacji i poczuciu bycia oszukanym. „— Wszystko organizowano pod hasłem Kliniki Doktor Miłość. Słowo 'klinika' kojarzy mi się ze specjalistami. Tymczasem, gdy zapytałam swojego trenera, jakie ma przygotowanie do pracy z kursantami, okazało się, że zakończył edukację po maturze. Zostałam oszukana” – wspomina Marta. Z kolei Daria relacjonuje: „— Wszystko miało być pozytywne i zmierzać w dobrym kierunku. Gdy mówiłam, że nie czuję poprawy, słyszałam, że to moja wina. Miałam myśli samobójcze. Moja mentorka o tym wiedziała. Nie wiem, ile razy o tym rozmawiałyśmy, ale nic się nie działo. Tam byli ludzie, którzy potrzebowali pomocy specjalistów”.

Zarówno psycholog Mateusz Gawiński, jak i dr Anna Bazydło podkreślają, że kursy prowadzone przez osobę bez wykształcenia medycznego mogą pogłębić kryzys psychiczny u uczestników. „— Zwróciłem uwagę na manipulacyjny język. Jeśli ktoś obiecuje szybkie zmiany, które pozwolą wyzwolić się z cierpienia, przy braku specjalistycznej wiedzy i wykształcenia terapeutów kryzys psychiczny kursanta może się pogłębić” – alarmuje Gawiński.

Czy Doktor Miłość leczy choroby? Eksperci alarmują i apelują o „lex szarlatan”

Eksperci są zgodni, że działalność Joanny Bobel wymaga pilnych regulacji prawnych. Prof. Jarosław Pinkas, były wiceminister zdrowia, ocenia: „— To historia o żerowaniu na ludzkim nieszczęściu, cynizmie, manipulacji i krzywdzeniu innych. Jedno wielkie oszustwo. Po prostu dramat”. Dodaje, że niezbędne jest wprowadzenie przepisów określanych jako „lex szarlatan”, które miałyby chronić osoby poszukujące pomocy przed niekompetentnymi „uzdrowicielami”.

Klinika Doktor Miłość – reklama, rzeczywistość i reakcja Joanny Bobel

Mimo licznych zarzutów i rosnącej liczby osób mówiących o negatywnych skutkach kursów, Joanna Bobel nie przyznaje się do winy. „— Biorę pełną odpowiedzialność za przebieg kursu w takim zakresie, w jakim obejmuje to umowa i regulamin – czyli za to, by usługa była przeprowadzona zgodnie z ustaleniami” – przekazała dziennikarzom. Jednocześnie podkreśla, że jej kursy nie są terapią ani leczeniem, a udział jest dobrowolny. Oskarżenia o rozbijanie rodzin i wyrządzanie krzywdy nazywa „anonimowymi insynuacjami”.

W praktyce kursy sprzedawane były jako „klinika”, a oferta często trafiała do osób w kryzysie zdrowotnym lub psychicznym, które szukały pomocy, a zamiast niej doświadczały presji, izolacji od bliskich i pogorszenia stanu zdrowia.

Grypa, koklusz i reszta. Na pewno znasz sezonowych wrogów?
Pytanie 1 z 12
Przeziębienie to:

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki