Dwie lekarki mogą odpowiedzieć za śmierć pielęgniarki. Wydały błędne zalecenia?
59-letnia pielęgniarka, u której wykryto obecność wirusa SARS-CoV-2, była najpierw leczona na oddziale wewnętrznym w szpitalu w Kozienicach. Jej stan się pogarszał. Kobieta zmarła krótko po transporcie do kliniki w Warszawie. Według prokuratury dwie lekarki mogły przyczynić się do jej śmierci. Kobiety usłyszały zarzuty i może im grozić kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Pani Grażyna pracowała ponad 30 lat w szpitalu w Kozienicach w województwie mazowieckim. Po wybuchu pandemii, wywołanej przez wirusa SARS-CoV-2, zajmowała się pacjentami na oddziale zakaźnym. W kwietniu 2020 roku sama dołączyła do grona pacjentów covidowych. Była leczona na oddziale wewnętrznym w kozienickim szpitalu. Pacjentce wykonano trzykrotnie test na obecność koronawirusa i dopiero ostatni wynik wyszedł pozytywnie. Stan 59-latki zaczął się pogarszać.
Pielęgniarka zmarła na COVID-19 po transporcie do szpitala
Dwie lekarki, Elżbieta K. i Małgorzata G., które opiekowały się pacjentką, zdecydowały o przewiezieniu chorej do Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie. Jak ustalili śledczy, w momencie, gdy zapadła decyzja o transporcie chorej do kliniki w stolicy, jej samopoczucie nie było dobre. Nasiliły się u niej objawy ostrej niewydolności oddechowej.
Transport z Kozienic do Warszawy trwał około 50 minut, podczas którego pacjentka zaczęła mieć problemy z oddychaniem. Po dotarciu do szpitala MSWiA natychmiast podjęto godzinną reanimację. Niestety nie udało uratować się życia pani Grażynie.
Dwie lekarki ze szpitala w Kozienicach usłyszały zarzuty
Zastępca dyrektora ds. medycznych warszawskiej kliniki zawiadomił o zdarzeniu odpowiednie służby. Jak wynika z informacji podanych przez rzeczniczkę Prokuratury Okręgowej w Lublinie, Agnieszki Kępki, mimo pogarszającego się stanu chorej lekarki nie zleciły konsultacji anestezjologicznej i wydały zgodę na przewiezienie jej do Warszawy. Karetka nie była odpowiednio wyposażona, m.in. bez zabezpieczonej wentylacji mechanicznej i stałego monitorowania podstawowych parametrów saturacji.
Rzeczniczka zaznaczyła, że "w ocenie powołanych przez prokuraturę biegłych zdynamizowało to przebieg procesów chorobowych, które zaczęły zagrażać życiu pacjentki". - Obydwie lekarki usłyszały zarzuty dotyczące narażenia pokrzywdzonej na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w sytuacji, gdy ciążył na nich obowiązek opieki nad chorą – przekazała. Grozi kobietom kara pozbawienia wolności do 5 lat.
Sprawę śmierci pielęgniarki przejęła Prokuratura Okręgowa w Lublinie. Od 2020 roku śledczy wyjaśniają okoliczności zdarzenia. Prokurator zamierza zlecenie uzupełniających opinii biegłych. Ma to odbyć się w najbliższym czasie.