Prof. dr. hab. n. med. Wiesław Tarnowski: Nie muszę chodzić w gumiakach

2016-09-22 8:18

Prof. dr. hab. n. med. Wiesław Tarnowski, wybitny chirurg, decyzję o studiowaniu medycyny podjął dość spontanicznie, po krótkiej rozmowie z kolegą, który przekonywał, że to czysta robota, ponieważ cały czas chodzi się w białym fartuchu. Po latach, już z dyplomem w kieszeni, dowiedział się, że wcale tak nie jest.

Biopsja: rodzaje biopsji i przebieg badania
Autor: Getty Images

Spis treści

  1. Zaczęło się od pęcherzyka
  2. Potrzeba nauki i nauczania
  3. Kocham Bonda
  4. Nowe metody leczenia
  5. Przygoda z bariatrią

Karierę zawodową prof. dr. hab. n. med. Wiesław Tarnowski, wybitny chirurg, obecnie kierownik Kliniki Chirurgii Ogólnej, Onkologicznej i Przewodu Pokarmowego w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym im. Witolda Orłowskiego CMKP w Warszawie, rozpoczął od noszenia teczki za dr. Czesławem Gągałą, utalentowanym chirurgiem.

– Kolega, który namówił mnie na studiowanie medycyny, uchronił mnie przed chodzeniem w gumowcach, którymi mnie straszył, gdy wspominałem o zootechnice – mówi prof. Tarnowski. – W mojej rodzinie nie było lekarzy, nie było takiej tradycji. Ojciec, brat i siostra wybrali konkretne fachy, są budowlańcami. Idąc więc na medycynę, nie miałem pojęcia, na czym ta praca polega. Ale kiedy na pierwszym roku studiów ojciec jednej z koleżanek zaprosił nas do siebie na oddział chirurgiczny na operację, wiedziałem już, że dokonałem właściwego wyboru. Później zacząłem przychodzić na dyżury do szpitala, tego samego zresztą, w którym obecnie pracuję, wiedziałem, że chcę zostać chirurgiem. I tak zostało. Rodzina zaakceptowała mój wybór. A dziś, kiedy wszystkim przybywa lat, jest coraz więcej powodów, by docenić to, co robię. Ale w rodzinie jest też drugi lekarz, bo moja siostra skończyła stomatologię.

Zaczęło się od pęcherzyka

Po zrobieniu specjalizacji i odbyciu stażu u doktora Gągały przyszedł czas samodzielnego wykonywania operacji. Profesor nie jest w stanie policzyć, ile ich przeprowadził. – Teraz wykonuję 250-300 operacji rocznie – mówi. – Doktor Gągała uczył mnie chirurgii otwartej. Nieco później zainteresowałem się laparoskopią. Młodego lekarza fascynowała ta metoda. Początkowo trudno było sobie wyobrazić, jak przez trzy maleńkie dziurki w brzuchu można zrobić operację, coś usunąć, coś naprawić.

– Pierwsze operacje laparoskopowe robiłem razem z doktorem Adamem Ciesielskim – wspomina profesor. – Szczęściem dla nas było to, że z tzw. rozdzielnika dostaliśmy kolumnę laparoskopową. Stała przykryta ładną serwetą do chwili, gdy byliśmy gotowi wykonać pierwszy zabieg. To był pęcherzyk żółciowy. Dziś operuje się w ten sposób nie tylko pęcherzyki, ale także jelita, jelito grube, przeprowadzamy operacje bariatryczne, usuwamy zmiany nowotworowe. 80% operacji, które wykonuję, to operacje laparoskopowe.

Potrzeba nauki i nauczania

Dla profesora Tarnowskiego ważne jest nie tylko osobiste dokształcanie się i zdobywanie nowych umiejętności. By zachęcić kolegów do zdobywania wiedzy, profesor wprowadził zwyczaj codziennego prezentowania artykułu z najnowszej literatury medycznej. – 5-10 minut wystarczy. Idea tego pomysłu jest prosta – mówi profesor. – Mamy ok. 250 dni roboczych w roku. Jeśli każdego dnia ktoś omówi jeden artykuł, to wszyscy na tym zyskujemy, bo nikt z nas sam nie jest w stanie przeczytać tylu artykułów w roku. Profesor Tarnowski wiele czasu poświęca również na szkolenie młodszych kolegów. – W naszej klinice organizujemy wiele kursów – opowiada. – Są szkolenia do specjalizacji. Ale moim marzeniem jest, abym już nic nie musiał robić. Chciałbym mieć tak dobrze wyszkolony zespół, by sam sobie radził. Przez ponad 8 lat, od kiedy jestem kierownikiem Kliniki, udało się wykształcić lekarzy, którzy robią wielkie operacje. Operacje, o których nawet nie myśleli, gdy do nas przyszli. Jestem dumny, że lekarze z kliniki, którą kieruję, jeżdżą na międzynarodowe zjazdy, wygłaszają referaty, publikują w fachowej prasie, są znani, szanowani i doceniani.

Kocham Bonda

– Ale nie Jamesa – uściśla profesor. – To mój ukochany pies, który z Bonda ma tylko urodę. To czarny labrador, który skończył 14 lat. Postarzał się, ale jest nieocenionym przyjacielem. Razem chodziliśmy do szkoły, na treningi. Czasem myślę, że to ja bardziej potrzebowałem tej szkoły niż mój pies. Nie wyobraża sobie pani, ile się o sobie dowiedziałem. Bond wybrał mnie na swojego pana. Początkowo to mnie trochę denerwowało, bo stale był blisko. Gdzie nie usiadłem, siadał obok. Jak zmieniłem miejsce, dreptał za mną. Profesor zdradza nam też tajemnicę, że żona Krystyna bywa zazdrosna o Bonda. – Dlaczego do mnie tak nie mówisz – skarży się czasami – dodaje.

Nowe metody leczenia

Pasja profesora do wprowadzania nowych zabiegów do kliniki zaowocowała operacyjnym leczeniem cukrzycy typu 2. – Dopracowaliśmy już kilka metod leczenia cukrzycy typu 2 – tłumaczy profesor. – Jedna z nich polega na tym, że pacjentowi laparoskopowo wszczepiamy urządzenie Tantalus II. To niewielki generator impulsów elektrycznych, z którego mogą skorzystać chorzy, u których przestały działać tabletki doustne. Wszczepiając taki generator, możemy ich uchronić przed stosowaniem insuliny. Chorym stosującym insulinę proponujemy inne metody, np. by-passy. Ale efekty tych zabiegów są spektakularne. Mamy pacjentów, którzy przyjmowali 100 jednostek insuliny, a teraz nie muszą jej stosować. Niestety, wciąż zbyt mało osób chce skorzystać z takiego leczenia.

Przygoda z bariatrią

Otyłość to problem, z którym lekarze spotykają się każdego dnia. Szkodzi ona pacjentom, a lekarzom w istotny sposób utrudnia lub nawet uniemożliwia przeprowadzenie operacji.

– Leczenie otyłości jest trudne – tłumaczy profesor. – To problem wielowątkowy, bo oprócz diety konieczna jest też zmiana myślenia, postaw. Czasem konieczny jest zabieg zmniejszenia żołądka, aby pacjent mógł stracić zbędne kilogramy. Dlatego utworzyłem Bariamed, poradnię, w której chorzy mogą otrzymać kompleksową pomoc od internisty, endokrynologa, proktologa, psychologa i dietetyka. Czasem niewiele trzeba, aby pacjent zaczął chudnąć. Niedawno był pacjent, który każdego dnia wypijał 8 litrów coca-coli. Ważył ponad 200 kilogramów. Gdy zrozumiał, że zabija go cukier zawarty w napoju, i odstawił go, stracił na wadze ponad 15 kilogramów w ciągu zaledwie 3 tygodni. Uznał, że to cud. To żaden cud, tylko czysta matematyka. Na opakowaniu każdego produktu jest tabelka, która informuje o zawartości białka, tłuszczu i cukru. Wystarczy czytać i nie jeść niczego, co ma więcej niż 10 g cukru na 100 g produktu. Efekt? Nie będziemy tyli. Oczywiście przy zachowaniu normalnej diety.

Zdaniem eksperta
prof. dr hab. n. med. W. Tarnowski, kierownik Kliniki Chirurgii Ogólnej, Onkologicznej i Przewodu Pokarmowego w SPSK Warszawa

O sobieW dzieciństwie chciałem być...W dzieciństwie głównie grałem w piłkę. Ale gdy byłem w ogólniaku, wybierałem się na Akademię Rolniczą w Olsztynie, na zootechnikę.Moje trzy ulubione książki to...Jestem miłośnikiem kryminałów. Ale ostatnio nie przeczytałem, a wysłuchałem genialnego słuchowiska "Gra o tron". Porwała mnie także "Trylogia husycka" – powieść fantastyczno-historyczna Andrzeja Sapkowskiego. Wiele czasu poświęcam na zgłębianie literatury fachowej, ale z przyjemnością wracam do naszej klasyki – "Krzyżaków" czy "Potopu".O medycynie jako drodze zawodowej pierwszy raz pomyślałem...W ostatniej klasie liceum... Moimi mentorami, przewodnikami w czasie studiów i podczas pierwszych lat pracy byli...Pierwszym chirurgiem, który wywarł na mnie duże wrażenie, był doktor Czesław Gągała, kierownik mojej specjalizacji. Drugim moim mentorem był profesor Edward Stanowski, od którego uczyłem się chirurgii laparoskopowej.Najważniejsze dla lekarza jest...Być uczciwym w stosunku do pacjentów i tego, co się robi. Jak człowiek jest uczciwy, to stale się uczy, bo wie, że powinien nadążać za nowościami, aby skuteczniej pomagać chorym.Dobry lekarz powinien...Uczyć się, być życzliwym dla pacjenta, nie straszyć chorych, bo już sama choroba napędziła tym ludziom dość strachu.Po pracy najchętniej...Mam dużą działkę, na której eksperymentuję jako ogrodnik. Ale najchętniej koszę trawę. Kupiłem kosiarkę, która przypomina traktorek. Siadam na nią i jadąc przed siebie zachwycam się koszeniem trawnika. Uwielbiam też korzystać z audiobooków. Mieszkam daleko od szpitala, więc w drodze chętnie słucham książek.W życiu staram się być...Przede wszystkim sobą. Nie udawać kogoś, kim nie jestem.W pracy nie toleruję...Jest wiele takich rzeczy. Nie toleruję głupoty, która jest powszechna. Nie lubię byle jakiej pracy, bo uważam, że trzeba zrobić dobrze, albo nie robić w ogóle. W chirurgii nie ma miejsca na improwizację. Nie toleruje też oszustwa. Jeśli ktoś popełni błąd, powinien się do tego przyznać. Wtedy nie usłyszy ode mnie przykrego słowa.Gdybym nie został lekarzem, byłbym...Nie wyobrażam sobie innej pracy. Jestem chyba uzależniony od atmosfery sali operacyjnej, pracy zespołowej.Jestem szczęśliwy, gdy...Gdy jadę na traktorze, gdy jestem z bliskimi, gdy pies się dobrze miewa, gdy pacjenci nie mają powikłań.

miesięcznik "Zdrowie"