Psychologia

Psychologia bada mechanizmy, które rządzą ludzką psychiką i zachowaniem, a także analizuje wpływ zjawisk psychicznych na relacje międzyludzkie. Psychologia nie tylko próbuje odkryć wzorce zachowań, ale również pomóc ludziom, borykającym się z różnymi problemami. Jej nazwa pochodzi z języka greckiego i oznacza naukę o duszy. Jednak nie była znana w starożytności - termin ten powstał dopiero w XVI wieku.

Moja mama od paru lat bierze kredyty nie mówiąc o nich nikomu. Pieniądze przetrwania nie wiadomo na co – nie ma żadnych rzeczy, które by kupowała. Parę lat temu, kiedy się o tym dowiedzieliśmy, były to już bardzo duże kwoty. Siostra będąca za granicą bardzo pomogła, dając na to ogromne pieniądze oraz brat, który wtedy pracował oddawał sporą część swojej niewielkiej wypłaty. Mama płakała i obiecywała że to się więcej nie powtórzy. Teraz tata znalazł kolejne papiery kredytowe. Nie wiemy co zrobić. Jak z nią rozmawiać. Co jej powiedzieć. Jak ją prosić aby przestała. To nie jest to, że tych pieniędzy jej brakuje. Ona po prostu bierze te kredyty i roztrwania te pieniądze nie wiadomo na co nie myśląc o konsekwencjach. Jak rozmawialiśmy z nią o tym parę dni temu, mieliśmy wszystkie papiery przed sobą, to mówiła, że nic więcej nie ma, a dzień później okazało się że jeszcze ma inny kredyt wzięty w dniu naszej rozmowy i parę dni później kolejny! Czy ona ma to gdzieś? Jak można temu zaradzić? Co jej powiedzieć, co robić?
Mój 2-letni synek praktycznie nic nie je. Robiłam mu badania, których wyniki były prawidłowe. Na wszelkie sposoby próobuję przekonywać go, zachęcać do choć spróbowania jakiegokolwiek jedzenia. Niestety bezskutecznie. Synek sprawia wrażenie jakby bał się sprobować jedzenia, ubrudzić się. Potrafi rozpłakać się, gdy przykłada mu się np. łyżkę z zupą do ust. Bardzo proszę o radę jak dalej postępować? Jestem zrozpaczona ponieważ trwa to dośc długo, a synek traci na wadze. Myśle, że ma to podłoże psychiczne.
Odczuwam lęk przed seksem i lęk przed kontaktem z płcią przeciwną. Nie mam pojęcia z czego to wynika, jestem osobą heteroseksualną. Nawet gdy chcę się z kimś związać, odczuwam niesamowite napięcie, które strasznie mnie blokuje. Nie wiem co robić? Gdzie szukać pomocy - u psychologa, psychiatry, seksuologa?
Czy stres jest sprawcą tego, że cały czas jestem spięty i nie umiem się rozluźnić? Jak rozluźnić mięśnie?
Mój kuzyn ma nerwicę, jest pod stałą kontrolą lekarza, przyjmuje leki. W jaki sposób rodzina może mu pomóc przejść przez tę chorobę? Moim zdaniem to właśnie rodzina w nim ją wywołała!
Mam dość poważny problem z moim chłopakiem. Jesteśmy już razem ponad 3 lata, kochamy się, jest nam razem dobrze, ale... Poza wszystkimi zaletami, jakie posiada mój chłopak, ma jedną poważna wadę - kłamie. Zdarzyło się, że okłamał mnie kilka razy w dość istotnych sprawach (dodam, że nigdy nie chodziło o tę inną), wszystkie te kłamstwa musiałam odchorować ale wcześniej czy później wybaczałam z nadzieją, że to już ostatni raz. Myślałam, że w końcu zrozumie, ale nie. Niedawno np. powiedział, że cały dzień sie uczył, a był z siostrą w kinie. A na tym samym filmie był ze mną poprzedniego dnia. Okazało się, że umówił się z siostrą, że pójdziemy wszyscy razem, ja o tym nie wiedziałam, zaproponowałam, aby pójść do kina dzień wcześniej... Tłumaczy, że to nie jest kłamstwo, nic mi nie powiedział, bo "wiedział że będę sie złościć". Faktem jest, że sie złościłam, ale tylko dlatego, że znów mnie okłamał. Kocham mojego chłopaka i nie chcę go stracić, ale nie mogę pozwolić, żeby mnie tak traktował. Najdziwniejsze jest to, że on kłamie w takich błahych sprawach, zupełnie tego nie rozumiem. Czy jest coś takiego, jak uzależnienie od kłamstwa? Czy można go z tego "wyleczyć"? I czy moje tłumaczenie coś pomaga czy raczej wysłać go na rozmowę z psychologiem?
Mam 30 lat, niedawno odkryłam, że mój mąż mnie zdradza. Kazałam mu się wyprowadzić. Kocham go i tęsknię, ale nie umiem mu wybaczyć. Mówi, że chciał oderwać się od rzeczywistości i że nie był ze mną szczęśliwy. Zawsze byłam o niego zazdrosna i zaborcza, ponieważ obawiałam się zdrady. On wyrzuca mi, że to moje kompleksy, niskie poczucie wartości, nieszczęśliwe dzieciństwo były powodem zazdrości, a nie realne zagrożenie i że właśnie przez zazdrość że nie był ze mną szczęśliwy. Teraz chce być ze mną, mówi że jestem wspaniałą kobietą, że mnie kocha. Zastanawiam się czy mogę mu wybaczyć i jeszcze zaufać?
Denerwuje się bardzo często, a wtedy krzyczę na męża i dzieci, a po wszystkim mam kaca moralnego, że znowu nerwy były górą. Bardzo kocham moją rodzinę i wiem, że musze coś z tym zrobić, ale nie radzę sobie z tym. Czy mogłaby pani doktor doradzić mi jakiś złoty sposób na takich "nerwusów" jak ja?
Zawsze byłam nieśmiała. Z biegiem czasu stawałam się coraz śmielsza, bo ludzie zaczynali mówić mi same pozytywne opinie, co dodało mi wiary w siebie. Niestety, mam za sobą 4 poważne związki, które rozpadły się, bo każdy z tych mężczyzn w rezultacie wybierał nie mnie, ale np. wyjazd zagraniczny, czy towarzystwo nowych kolegów. Po każdym rozpadzie związku moja wiara w siebie stawała się coraz mniejsza, a po tym ostatnim czuję się nikim. W tych związkach poświęcałam się całkowicie oddając całą siebie, starałam się, żeby było jak najlepiej i dla nich i dla dobra związku byłam gotowa zrobić wszystko. W ostatnim związku, gdy zaczęły się drobne problemy z jego strony (np. spóźnianie się czy żartowanie podczas rozmowy na poważne tematy) prosiłam go, żeby zwrócił na to uwagę i żeby postarał się naprawić błędy w swoim postępowaniu. Spóźnianie udało się wyeliminować, a co do żartów to popadł z skrajności w skrajność – przestał w ogóle żartować, co spowodowało,że nasze rozmowy stały się sztuczne, schematyczne i nudne. Daliśmy sobie czas na przemyślenia jak można to naprawić, a on zaskoczył mnie mówiąc mi, że to nie ma sensu, że on nie potrafi być taki, jak ja bym tego chciała i że to koniec. Dodał też, że nie ma zastrzeżeń do mojego zachowania, ale że to on przegrał sam ze sobą. Najbardziej zabolało to, jak powiedział, że przez tą atmosferę w ostatnich tygodniach związku jego uczucie do mnie wygasło. Mężczyźni na początku znajomości są zafascynowani moją osobą, a dziwnym trafem, gdy związek staje się coraz bardziej poważny, to oni odchodzą ode mnie. Przestaję wierzyć, że kiedyś spotkam mężczyznę, który będzie mi odpowiadał i który będzie chciał ze mną być. Boję się oszustwa i tego, że ktoś po raz kolejny mnie zrani i odbierze mi część siebie, a niewiele już mi tego pozostało. Nie mogę odnaleźć się w takiej rzeczywistości, nic mnie nie cieszy, a o wierze w siebie i w to, że jestem warta miłości drugiej osoby można zapomnieć. Co mam robić?
Jestem szczęśliwą mężatką, mamą 2 synów. Obecny mąż jest moim drugim. Ostatnio zauważyłam znaczny spadek libido, chociaż wcześniej nie było ono jakieś szalone. Mam młodszego męża, który mógłby kochać się codziennie, a ja? Chyba wolałabym się przytulić i spać. Niestety słabo go odczuwam. Dodam, że on robi wszystko, by mnie rozpalić... Niestety moje ciało jakby pozbawiło się tkliwości. Może to moje ukryte kompleksy? A może fakt, że wcześniej nigdy nie masturbowałam się i jestem taka trochę drewniana.
Jak pozbierać się po zdradzie małżeńskiej? Nie potrafię dać sobie z tym rady choć minęło już 1,5 roku od kiedy dowiedziałam się, że mąż mnie zdradził. Nie potrafię dojść do siebie...
Jestem już prawie dorosłym mężczyzną, lecz ostatnio odechciewa mi się żyć. Mam przyjaciół, dobre wyniki w szkole, a pomimo tego czuję, że moje życie nie ma jakiegoś większego sensu. Trapią mnie pytania: dlaczego to ja akurat żyję, jaki jest mój sens życia itp. Wierzyłem zawsze w siebie i byłem radosnym chłopakiem, czerpiącym z życia. Teraz to gdzieś znikło. Co mam zrobić, żeby to odmienić?
Od dwóch lat jestem mężatką i prawie przez cały ten czas nie kochałam się z mężem. W ciążę zaszłam przed ślubem. Na początku małżeństwa nie układało nam się, mąż był w stosunku do mnie agresywny, czasami używał przemocy. Potem urodził nam się synek, byłam przewlekle zmęczona i nie miałam ochoty na żadne pieszczoty. Myślałam, że ten okres minie i będzie wszystko w porządku. Myliłam się, synek ma już 19 miesięcy, a ja nadal nie pozwalam mężowi, żeby mnie dotykał, wręcz odczuwam wstręt. Nie wiem, gdzie tkwi probem.
Po 7 latach małżeństwa utraciłam męża - odszedł ode mnie, pozostawił z adoptowanym dzieckiem. Nie wiem, co robić... Pragnę go odzyskać bo nie zostawił mnie dla innej tylko postanowił zmienić swoje życie - tak przynajmniej twierdzi. W naszym związku pojawiały się sprzeczki, kłótnie, ciche dni, on postanowił to zmienić - już nie chce tego, tylko wybrał spokój. Bardzo go prosiłam, by wrócił, bo ma dla kogo - dla mnie, dla dziecka, ale on nie chce wrócić, nie chce ze mną być, nawet ze względu na dziecko. Bardzo go potrzebuję, chcę by znów mnie otoczył swoją opieką, miłością. Jak go można odzyskać? Rozmowy nic nie pomagają, chce definitywnie rozwodu, a ja tego nie chcę, chcę jego... co mam zrobić....
Mój 2-letni synek jest rozbrykanym dzieckiem. Ogólnie jest pogodny i roześmiany, bardzo komunikatywny, ale czasami nie chce się słuchać. Na wszystkie prośby i polecenia mówi "nie", ostatnio jak nie dostaje tego co chce, to bije rączką tę osobę. Jak w takiej sytuacji się zachować?
Od dawna zauważyłam u siebie objawy fobii społecznej. Mam ogromne problemy z zabieraniem głosu w większej grupie. Potrafię to tylko zrobić w gronie najbliższych znajomych. Jak mogłabym to przezwyciężyć? Czy jest możliwość wyleczenia się z fobii samodzielnie, bez pomocy psychologa?
Mam depresję którą leczę bioxetinem od 3 miesięcy. Teraz przez parę dni nie zażywam leku, ponieważ Pani psychiatra jest na zwolnieniu chorobowym i brakło mi tabletek. Pojawiły się takie same objawy jak przed rozpoczęciem leczenia. Odczuwam lęk, zdenerwowanie i momentami załamanie. Chciałabym wiedzieć, ile czasu trwa leczenie? Czy muszę jeszcze brać te leki?
Od kiedy pamiętam walczę z dodatkowymi kilogramami, czuję że mam na tym punkcie już obsesję. Ciągle próbuję się odchudzać, niestety z miernym skutkiem, gdyż od jakiegoś roku mam ciągłe napady obżarstwa. Nie wiem już co mam z tym zrobić. Czuję że jest to na jakimś tle psychologicznym, pewnie związanym z obsesją chudego ciała, które ciągle chcę osiągnąć. Kompletnie sobie z tym nie radzę, bo te napady są już męczące, zupełnie zatraciłam kontrolę nad jedzeniem, czuję się uzależniona. Jak mam sobie pomóc? Nie chcę już tak żyć, od napadu do napadu.
Mój synek ma prawie 3,5 roku i nie chce robić kupy ani do nocnika, ani do ubikacji. Jedyny sposób, aby sie załatwił, to założenie mu pieluchy. Jeżeli mimo jego próśb pieluszka nie jest zakładana, to potrafi sie nie załatwić nawet i 5 dni. Boje sie go przetrzymywać, aby nie doszło do zakażenia organizmu. Ostatnio synek nie mogąc już wytrzymać załatwił sie w sklepie w majtki. Nie mamy już z mężem siły, a wypróbowaliśmy już wszystkie znane nam pomysły. Dodam, iż synek normalnie woła i robi siusiu na nocnik czy w ubikacji od drugiego roku życia, a bez pieluszki śpi od ok pół roku. Bardzo prosze o pomoc!!
Witam, mam 23 lata, jestem studentką 4, roku chemii. I to chyba te studia doprowadziły mnie do tego stanu... Od października praktycznie wcale nie mam życia. Nauka, nauka, po 5 kolokwiów w tygodniu. Sesja zimowa - koszmar, najtrudniejszy okres mojego życia. Nie zliczę nawet ile razy w ciągu ostatniego pół roku płakałam nad tymi książkami, ile razy w ogóle nie położyłam sie spać, ile razy przez cały dzień nie zjadłam nic... Najgorszą część letniego semestru mam za sobą, jakoś przetrwałam, mam czyste konto na uczelni i wreszcie trochę wolnego czasu. Ale co z tego, skoro nie potrafię go wykorzystać, nie potrafię już nawet się nim cieszyć. Nie mam ochoty nigdzie wychodzić, z nikim rozmawiać, nic mnie nie interesuje, ani nie uszczęśliwia. Nikt, kto zobaczyłby mnie dziś, nie uwierzyłby, że pół roku temu byłam uśmiechniętą, pełną energii, ruchliwą, wesołą dziewczyną, duszą towarzystwa, gotową do działania w każdej chwili... Kochałam książki, filmy, sport. Teraz brak mi energii, zapału, ochoty. Kiedy mam wolne dni to jedyne na co mnie stać to siedzenie przy komputerze, na zmianę z leżeniem, słuchanie muzyki, spanie. Przyjaciele i rodzina nie wiedzą co się ze mną dzieje, martwią się i ja także zaczynam... Nie wiem co z tym robić, jak sobie poradzić. Próbowałam gdzieś pójść na siłę - na basen, na piwo ze znajomymi, ale kiedy już pójdę to jestem jeszcze bardziej nieszczęśliwa niż byłam. Mam ochotę płakać, w kółko płakać. Najlepiej mojemu chłopakowi na ramieniu, bo przy nim czuje się kochana i bezpieczna. On stara się mi pomóc, zrozumieć, ale też już ledwo daje radę, nie wiem ile to wytrzyma, nie jestem już tą dziewczyną w której się zakochał. Jestem warzywem, nie nadającym się do niczego warzywem. Do tego dochodzą jeszcze problemy z odżywianiem. Mój żołądek wariuje, zapewne na tle stresowym, zaczęło się wraz z ostatnim rokiem studiów, w październiku i nadal trwa, jest coraz gorzej. Wciąż rewolucje pokarmowe. Najczęściej bywa tak, że nie mogę nic przełknąć przez kilka dni, a potem jak już czuję, że mogę jeść to nadrabiam za wszystkie czasy i pochłaniam wszystko... A potem się zaczyna - wymioty i biegunki, tydzień bólu żołądka. Jednak nie panuję nad tym, nie umiem, mimo że bardzo się staram to ponad moje siły. Błagam o poradę, o jakąkolwiek pomoc... Chcę odzyskać siebie i radość życia...
Nie wiem, jak mam się zachować, gdy w naszym towarzystwie pojawia się była dziewczyna mojego chłopaka. Drażni mnie to i nie mam ochoty siedzieć w tym towarzystwie. Wiem, że on nic nie czuje do niej, choć kiedyś był w niej bardzo zakochany i rozstanie bardzo przeżywał, ale czuję się nieswojo w jej towarzystwie. Czy powinnam to zaakceptować i nie przejmować się tym? Tyle że to może być trudne dla mnie. Czy jeśli była to jego pierwsza miłość, to jakoś to wpływa na przyszłość, dużo może wspominać na ten temat? Czy ludzie potrafią wracać do osób z przeszłości?