Żona Krzysztofa Krawczyka zmaga się z traumą i chorobą. "Dopiero zaczynam raczkować"
Od śmierci króla polskiej estrady, Krzysztofa Krawczyka, minęło dwa lata. Jego żona udzieliła wywiadu, w którym wyznała, że zmaga się z traumą i stanami depresyjnymi. Stwierdziła też, że w jej przypadku czas nie leczy ran i dopiero zaczyna raczkować.
Krzysztof Krawczyk, który był legendą polskiej muzyki rozrywkowej, zmarł 5 kwietnia 2021 roku w drugi dzień Świąt Wielkanocnych, niedługo po tym, jak wyszedł ze szpitala. Wylądował na hospitalizacji z powodu zakażenia SARS-CoV-2. To jednak nie COVID-19 był bezpośrednią przyczyną jego śmierci, lecz choroby współistniejące. W biografii "Krzysztof Krawczyk. Życie jak wino" ujawniono, że piosenkarz zmagał się z chorobą Parkinsona.
Artysta odszedł w wieku 74 lat. To był ogromny cios dla jego bliskich, całego środowiska muzycznego i rzeszy fanów.
Ewa Krawczyk zmaga się z depresją
Ostatnio pogrążona w żałobie żona Krzysztofa Krawczyka udzieliła szczerego wywiadu dla "Super Expressu". Wyznała w nim, że przeżyła ogromną traumę i cierpi na stany depresyjne. Mimo upływu czasu nie poradziła sobie jeszcze ze stratą ukochanego męża.
– Mówi się, że czas leczy rany, ale w moim przypadku tak nie jest. Dopiero zaczynam raczkować, ale mogę już wyjść do ludzi, rozmawiać. W dalszym ciągu jestem w wielkiej traumie, jest mi smutno. Cały czas tęsknię za Krzysiem, brakuje mi go - powiedziała Ewa Krawczyk. Jak dodała, jej życie wygląda tak samo: dom, cmentarz i kościół.
Czuje się cały czas samotna. "Tęsknię"
W ubiegłym roku wdowa po Krzysztofie Krawczyku spędzała święta Wielkanocne w gronie najbliższych. Na razie przebywanie wśród ludzi nie przynosi jej radości ani nie poprawia humoru. Przyznała, że nie potrafi cieszyć się na siłę. Musi jeszcze upłynąć trochę czasu, by mogła odczuwać radość ze spotkań rodzinnych i towarzyskich.
- Cały czas jestem samotna, bo to nie jest tak, że ktoś przyjdzie i człowiek zaraz tryska humorem. To się tak nie da… Jeszcze nie jestem gotowa na takie uroczystości – przyznała Ewa Krawczyk. Zaznaczyła, że cały czas jest depresyjna i tęskni za swoim mężem.
Żona Krawczyka znajduje pocieszenie w tym, że artysta urodził się i zmarł w ważnych wydarzeniach roku liturgicznego. Według niej jej mąż dostąpił w jakiś sposób bożej łaski.
– Urodził się 8 września w urodziny Najświętszej Maryi Panny. Zmarł na Zmartwychwstanie Pana Jezusa o 15.05, czyli w godzinę miłosierdzia Bożego, a 13 maja, kiedy odbędą się uroczystości rocznicowe, to dzień fatimski. Czyli jest to ogromna łaska – wyjaśniła. Na koniec rozmowy dodała, że jej mąż "ma u Boga jakieś chody".
Polecany artykuł: