#wzwiązku Czy da się wychować mężczyznę? Psycholożka: Stawianie ultimatum i seksualny szantaż się nie sprawdzą

2022-05-05 7:24

Często kobietom wydaje się, że mogą wychować mężczyznę. Niektóre z nich potrafią być uparte na tyle, że wierzą, iż wyciągną go z nałogu albo sprawią, że z kobieciarza, stanie się statecznym domatorem. Czy da się wychować mężczyznę? O tym rozmawialiśmy z psycholożką i trenerką umiejętności psychospołecznych Klaudią Klukowską.

zbliżenie na parę, która się kłóci
Autor: Getty Images

Wiele kobiet zastanawia się, jak sprawić, by ich partner był taki, jakiego pragną. Jednak czy wychowanie mężczyzny jest możliwe? A przede wszystkim: Czy ma sens na dłuższą metę? Zapytaliśmy o to ekspertkę, która opowiedziała między innymi o tym, jakie kobiety pragną wychować swoich partnerów, jacy mężczyźni dadzą się wychować, a także jak nauczyć się stawiać granice, by czuć się dobrze w romantycznej relacji.

Patrycja Pupiec: Wychować mężczyznę: czy to w ogóle możliwe?

Klaudia Klukowska: Niestety, dla wielu kobiet sformułowanie "wychować mężczyznę" jest synonimem "zmienić mężczyznę". To nie jest możliwe, bo osobowość jest względnie stałym konstruktem. Jeżeli mężczyzna jest introwertykiem, to nie zrobimy z niego ekstrawertyka i na odwrót. To fikcja, jeśli myślimy, że kogoś po prostu możemy zmienić na swoje życzenie.

Natomiast, jeżeli mówiąc wychować w kontekście dorosłej osoby, mamy na myśli niejako zmienienie pewnych zachowań, wypracowanie kompromisów, czyli pewne dotarcie się, sprawa przedstawia się inaczej. Wtedy jest to jak najbardziej zalecane i dobre dla relacji, ponieważ jeśli chce się budować trwały związek, trzeba dojść do porozumienia i pójść na pewne ustępstwa, by wspólnie funkcjonować. Te zmiany drobnych nawyków, zachowań są określone pewnymi granicami.

Pamiętajmy, by dbać o własne granice, a jednocześnie szanować granice partnera. Każda relacja wnosi coś do naszego życia. Ważne, by brać z niej to, co nas rozwija, ulepsza. Natomiast nie zakładajmy, że "skroimy" sobie partnera na miarę. Nie róbmy nic na siłę. Bo to tak, jakby osobę w rozmiarze 44 wciskać w spodnie osoby w rozmiarze 34.

Przygotowując się do naszej rozmowy, natknęłam się na zdanie: "Faceci są jak kafelki - jak je dobrze ułożysz, możesz deptać całe życie". Brzmi przerażająco, jednak czy nie tak działa wychowanie mężczyzny, czyli sprzyja poniżaniu?

To zdanie rzeczywiście brzmi przerażająco, szczególnie ten drugi człon, który świadczy o umniejszaniu i poniżaniu. Związek jest relacją partnerską, opartą na wzajemnym zaufaniu, szacunku i poszanowaniu granic. To zdanie jest zaprzeczeniem idei związku. To tak jakby budować dom, krusząc cegły.

Trzeba jasno zaznaczyć granicę między zmienianiem kogoś na siłę, kiedy np. kobieta za wszelką cenę próbuje dopasować partnera, z którym się spotyka do obrazu idealnego mężczyzny, jaki zbudowała w wyobraźni. Tak się nie da, bo ten człowiek ma już określony temperament, poziom emocjonalności, wrażliwości. Wchodząc w związek, dwie osoby muszą się do siebie dopasować, często korzystając ze sztuki kompromisu.

Natomiast jeśli ktoś pragnie mieć za wszelką cenę to, czego oczekuje, bez pójścia na różnego rodzaju kompromisy, to zacznie wchodzić komuś na głowę, depcząc potrzeby i oczekiwania tej osoby. Wtedy zamiast ewolucji związku, tworzenia sfery porozumienia, nie będzie miejsca w relacji na drugą osobę. Dlatego tak istotna jest praca nad sobą i jeśli to wychowanie jest pracą obu stron na lepsze, czyli jedna osoba sygnalizuje, co jest nie tak, a druga wprowadza zmiany, by budować porozumienie, ten związek będzie się rozwijał.

Zachowania niszczące związek. Co to takiego wyjaśnia Klaudia Klukowska psycholog, trener umiejętności psychospołecznych.

Tyle się mówi, że dobra relacja powinna sprzyjać akceptacji, tolerancji. Czy takie działanie "wychowam sobie faceta" można określić jako toksyczne?

Jeśli to wychowanie ma cechy przymusu, to jak najbardziej. Każdy przymus to gwałt na psychice, a to z pewnością nie sprzyja dobrej relacji. Nawet docieranie się w związku nie powinno opierać się na zasadzie przymusu, tylko konstruktywnej komunikacji pozbawionej agresji, najlepiej przy niestosowaniu oceny.

Taki komunikat powinien obejmować nazywanie konkretnych zachowań i informację co można byłoby zrobić, by było lepiej. Samo mówienie, bez dawania rozwiązań – szczególnie mężczyznom – nie jest konstruktywne. Jeśli kobieta chciałaby, aby mężczyzna kontaktował się z nią częściej, powinna to jasno określić. Może powiedzieć: "Kiedy nie dzwonisz do mnie, nie piszesz przez trzy dni, czuję się zaniedbana i samotna. Jeśli odezwałbyś się raz dziennie, zapytał, jak się czuję, poczułabym się zaopiekowana". To brzmi dużo lepiej i obejmuje konkretne rozwiązanie problemu.

Jakie kobiety pragną wychować swojego mężczyznę?

Kobiety często pragną wychować mężczyznę, bo na siłę dążą do swojego ideału. Zbudowały go często jeszcze w dzieciństwie, bo kobiety są wychowywane na bajkach i opowieściach o idealnych partnerach, którzy tworzą idealne związki. To zafiksowanie na obrazie idealnego partnera, sprawia, że brakuje przestrzeni na tolerancję i akceptację. Każdy ma dobre i złe strony, nie ma ludzi bez wad.

Osoba, która próbuje wychować partnera w negatywnym wydźwięku tego określenia, to osoba z dużą potrzebą kontroli. Często tacy ludzie uważają, że wszystko jest zależne tylko od ich decyzji, ich działań, w pewnym sensie mające rys despotyczny. Często te osoby dominują w pracy i podległości oczekują także w sferze prywatnej.

Jaki mężczyzna da się wychować?

Im bardziej mężczyzna jest osobą otwartą, dojrzałą emocjonalnie, troskliwą i świadomą swoich potrzeb, tym szybciej i łatwiej będzie mu dotrzeć się z partnerką. Jeśli jednak mówimy o pewnym wymuszeniu zachowań, to z pewnością osoba o dominującej osobowości, która nie jest podatna na wpływy z zewnątrz, będzie bardziej odporna na przymus. Z drugiej strony wielu mężczyzn jest wychowywanych przed dominujące kobiety. Już od najmłodszych lat ci panowie są przystosowani do kontroli, do wykonywania czynności w określony przez inną osobę sposób.

Ta grupa mężczyzn będzie mieć tendencję do wchodzenia w relację z takimi kobietami i takich kobiet będzie poszukiwać. Wynika to z tego, że mężczyzna, który od najmłodszych lat był poddawany presji, często w życiu dorosłym ma problemy ze stawianiem granic, samodzielnym dostrzeganiem potrzeb, dbaniem o siebie, a raczej będzie szukać osób, które zrobią to za niego. Trudno jest zmienić coś, jeśli w pewnej sytuacji funkcjonowało się przez lata.

W internecie dostępnych jest wiele poradników, jak wychować mężczyznę. Jakie techniki kobiety stosują, żeby tego dokonać?

Wiele z takich poradników widziałam, ale dla mnie jako specjalisty w dużej mierze takie instrukcje przypominają raczej sztukę prowadzenia wojen i są wręcz przepisem na nieudany związek. Te techniki wychowawcze, które zalecane są kobietom, są sabotowaniem związku i rzeczywiście mogą przynieść efekt, ale tylko krótkotrwały, a w perspektywie długoterminowej przysporzyć więcej szkód niż pożytku. Każdy z nas ma swoją cierpliwość i po jakimś czasie, jeżeli ktoś stosuje wobec nas niewłaściwe sposoby komunikacji, nasz próg frustracji zostanie przekroczony.

Często, kiedy ta granica zostanie przekroczona, nie ma już co naprawiać. Mężczyzna przychodzi pewnego dnia i informuje, że odchodzi, że chce się rozstać, a kobieta nie wie, o co chodzi, bo przecież było dobrze. Te poradnik są jednostronne, nastawione na rezultat tylko dla jednej ze stron i to bardziej mafijne metody oparte na szantażu (głównie emocjonalnym), niż poprawna komunikacja. Stawianie ultimatum nie służy dobrej relacji, seksualny szantaż także się nie sprawdzi.

Podobnie będzie z obrażaniem się, krzykiem, poniżaniem – sprawdzi się tylko rozmowa. Często te metody opisywane w różnych poradnikach mają znamiona warunkowania. Warunkowanie polega na stosowaniu technik, gdzie pozytywne zachowanie jest nagradzane, a negatywne karane. Taka metoda kija i marchewki.

Jak mężczyzna ma się bronić? Czy jedyną możliwością jest ucieczka od takiej kobiety?

Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na stawianie granic. Bardzo ważną umiejętnością w tym przypadku jest asertywność, która wbrew pozorom wcale nie jest sztuką mówienia "nie", a właśnie sztuką obrony własnych granic bez wchodzenia w agresję czy uległość.. Jeśli mężczyzna czuje, że te granica jest przekraczana, powinien zareagować. Może powiedzieć: "Rozumiem, że ci na tym zależy, ale dla mnie bardzo ważne jest "to i to". Ten komunikat nie jest ani agresywny, ani uległy, a komunikuje wprost, w czym jest problem.

To jest oczywiście punkt wyjścia, bo do tanga trzeba dwojga. Jeśli mężczyzna mówi wprost o swoich potrzebach, a druga strona w ogóle nie reaguje, to znaczy, że nie jest gotowa na dojrzałe budowanie relacji, nie słucha go. Można posiłkować się wsparciem specjalisty i pójść na terapię dla par, jeśli rzeczywiście zależy nam na dojściu do porozumienia.

To wychowanie wydaje się czysto egoistycznym działaniem. Czy w tym przypadku można mówić o jakichkolwiek korzyściach dla obu stron?

To pewnego rodzaju broń obusieczna. Jeśli osoba jest przymuszana, to frustruje się, włączają się jej mechanizmy obronne, zaczyna się wycofywać – to całkiem normalna i zdrowa reakcja. Jeśli jednak wychowanie odnosi się tylko do poziomu dopasowania i zwracania uwagi na drobne zachowania poprzez pracę nad sobą, można się przecież rozwijać i stawać się lepszym człowiekiem. Związek to żywy organizm, który ewoluuje, dlatego praca nad nim leży po obu stronach.

Podstawą jest rozmowa, wspólna komunikacja, wspólna praca nad wzajemnymi reakcjami. Spokojna rozmowa nawet o trywialnych sprawach i rozwiązywanie konfliktów na bieżąco, to praca nad związkiem. Wypracowanie pewnych dobrych schematów komunikacji nawet w tych drobnych aspektach przyniesie korzyści dla obu stron przy rozmowie o poważnych i znaczących sprawach związanych ze związkiem.

Jeśli kobieta twierdzi, że poświęci czas na wychowanie swojego mężczyzny, czy nie prościej, zamiast wychowywać, znaleźć lepiej dopasowaną do siebie osobę?

My kobiety jesteśmy wychowywane z pewną nierealną wizją mężczyzny. Książę na białym koniu, wysoki, o idealnie symetrycznych rysach twarzy, który jest szarmancki i nosi księżniczkę na rękach. Niestety, to tylko bajka, która ma niewiele wspólnego z realnym życiem. Oczywiście, dziecko do pewnego etapu rozwoju nie jest w stanie odróżnić fikcji od rzeczywistości, ale ten archetyp księcia pozostaje w mózgu dziewczynek na wiele lat.

Potem umacniają go filmy romantyczne, książkowe romanse, seriale, bo miłość romantyczna w naszej kulturze jest promowana. Dlatego wiele kobiet dąży do czegoś podobnego. Z wiekiem powinniśmy zaczynać rozumieć, że człowiek ma nie tylko zalety, ale i wady, a ludzie idealni nie istnieją. Tutaj potrzeba przestrzeni i tolerancji, realistycznego spojrzenia na otaczającą rzeczywistość. Pytanie: "Na ile wady danej osoby są dla nas akceptowalne?".

Jeśli zachowania albo dane cechy charakteru są dla nas nie do zaakceptowania, to nie zmieniajmy na siłę tej osoby. Kocha się za zalety, ale toleruje wady. Kiedy nie jesteśmy w stanie zaakceptować tych złych w naszym odbiorze cech, zachowań, to warto się zastanowić, czy my będziemy w tym związku szczęśliwi. Ta relacja może być kontynuowana, bo być może dogadujemy i rozumiemy się w innych sprawach, ale może niekoniecznie w związku.

Przeczytaj inne artykuły z cyklu #wzwiązku:

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki